Pocałował mnie w policzek na powitanie. Zamówiliśmy po kawie i jakoś rozmowa sama popłynęła.
Nie wiem jak, ale po prostu on gadał więcej ode mnie. A to ja zazwyczaj, dużo mówię. Jednak temu, jadaczka się nie zamykała. O wszystkim mówił, o pogodzie o koncertach, o swoim życiu i nadchodzących wakacjach, a ja tylko mu się przyglądałam z uśmiechem na twarzy, wpatrzona w jego śliczne, paczadełka.
Lśniły błękitem i zielenią jednocześnie..
-A.. Harry o tym wie?-spytał.
Spodziewałam się, że w końcu zada to pytanie. Jednak wolałam tego uniknąć. Było krępujące. Miałam mu powiedzieć, że Harry o tym nie wie, lub że się zgodził i nie ma nic, przeciwko. Przecież nie lubią się. Oni się nie znoszą! Szczerze to mam daleko i głęboko, co Styles o tym, myśli. Nie liczę się z jego zdaniem...
Choć, wcześniej było ważne i bolało, ale... W pewnym sensie on, skończył dla mnie istnieć!
Jedyne co nas łączy, to kontrakt. Tyle!
-Nie wie.. Ale średnio mnie to, obchodzi.-mruknęłam i upiłam łyk Latte.
Chłopak zrozumiał aluzję i o więcej, nie pytał.
Resztę, dnia spędziliśmy wspólnie.
Po wypiciu kawy i zjedzeniu Muffina, wybraliśmy się na krótki spacer. Pogoda była śliczna.
Słońce świeciło, lekki wiat muskał moją szyję, a do tego temperatura, typowo letnia.
Przeszliśmy się wzdłuż Tamizy ciągle, o czymś rozmawiając. Tematy, nie kończyły się i zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Imponował mi. Nawet nie wiem, kiedy przestawałam go słuchać i wlepiłam oczy w jego słodką buźkę. To jak mówił, jak gestykulował dłońmi, jaki był zabawny. To wszystko, robiło dla mnie wielkie, wrażenie. Ale to uczucie, które towarzyszyło mi, kiedy szliśmy, niemal stykając się ramionami... Było takie inne... Ale miłe.. Jednak nigdy, czegoś takiego nie czułam. Dla mnie, ten dzień mógł się nie kończyć.
Jego towarzystwo było naprawdę... Nawet nie wiem, jakiego epitetu użyć!
Ale musiał już wracać. Obiecał, że się nie długo odezwie, nawet jeśli będę w Stanach! To słodkie!
Pożegnałam się z nim i wróciłam do, domu.
Kiedy ja się tak zmieniłam? Gdzie dawna, oschła i mało radosna May? Ale... Ta cała "przemiana", wcale mi nie przeszkadza. W sumie to sama nie wiem, czemu... Ale jakoś podoba mi się.
Kiedy wyszłam spod prysznica, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu, pisało Leesh.
Niepewnie odebrałam telefon,a po chwili usłyszałam piskliwy głos, kobiety.
-May, słonko! Dobrze cię słyszeć...-zaczęła.
Przewróciłam oczami, ale milczałam.
-Słyszałam, że w środę, lecisz do Stanów! To świetna okazja, żebyście się tam, razem pokazali! -zaświergotała.
Od razu się zdenerwowałam.
-Leesh, ale to jest MÓJ czas, wolny. Wolny od pracy, a szczególnie wolny od Stylesa!-podniosłam ton.
-Ale mnie to, nie interesuje!-powiedziała, tym samym sztucznie milutkim głosem. -Macie tam razem lecieć! I nie chcę słuchać, żadnych "ale"!
Rozłączyła się..
No niech ją szlag trafi! To mój wyjazd... Ja sama, nie ja i on, JA SAMA! Nie ma w kontrakcie, nic na temat, wspólnych wyjazdów..
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przebrana w luźne, szare dresy i białą bokserkę, poszłam otworzyć drzwi.
Widok totalnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się dzisiaj nikogo, a szczególnie całego One Direction, z dziewczynami. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko szczękę.
-A.. Co wy tu robicie?-spytałam, a spojrzenie utkwiłam w Harrym.
Chłopak speszony, próbował uniknąć mojego wzroku.
-Zauważyliśmy, że Harry chodzi jakiś przybity.-zaczął Liam.
-Od razu pomyśleliśmy, że chodzi o ciebie.-wtrącił Niall.
-Więc, musicie się pogodzić, a do tego zrobimy imprezkę.-zakończył Zayn.
Położyłam ręce na biodrach i zadumałam się. Chłopcy nie czekając na moją reakcję, wtargnęli mi do mieszkania.
-Strasznie cię przepraszamy, ale nie miałyśmy głosu.-szepnęła Danielle.
Uśmiechnęłam się ciepło i poprowadziłam je do salonu.
-May, możemy porozmawiać?-spytał Styles, łapiąc mnie za łokieć.
Spojrzeniem przepełnionym smutkiem i złością, kiwnęłam głową i poszliśmy do kuchni, gdzie w tym czasie Louis, puścił "One Tree Hill".
-Rozmawiałam przed chwilą z Leesh.-mruknęłam pod nosem, wyjmując z lodówki Colę.
-Wierz, mi że to nie moja sprawka. Ja nie chcę popsuć ci wakacji.-zaczął się tłumaczyć.
Wyglądał na bardzo zmartwionego i zdenerwowanego.
-Nie psujesz.-postanowiłam spuścić z tonu. -Poznasz moich rodziców..
Zaśmieliśmy się pod nosem.
-May przepraszam...-szepnął Harry.
Nabrałam głęboko powietrza i uśmiechnęłam się. Zawiesiłam mu ręce na szyi i mocno przytuliłam.
-Buziak!-zaczęła krzyczeć Dan, wchodząc do kuchni.
Symbolicznie, pocałowałam Hazze w nos.
Dlaczego mu wybaczyłam? No cóż... Gdyby mu nie zależało, to by się nie starał... A starał sie.. To mi wystarczyło.
Kiedy Danielle wyszła z kuchni, wparował Lou.
-Niezła szopka.-mruknął kpiąco.-Dobrze gracie!
Zmierzyłam go wzrokiem, a Harry po prostu, go zignorował. Wyczułam napiętą atmosferę. Najlepsi przyjaciele? Nie wydaje mi się. Wyglądali, raczej na wrogów, albo przynajmniej byli pokłóceni.
Po chwili Styles, również opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie sam na sam, z tym człowiekiem.
Czułam się, nieco skrępowana. On, tak dziwnie na mnie, działał. Chłodne spojrzenie, złośliwy uśmieszek i przygryzanie wargi. To było... Takie płytkie.
-Chętnie zamienił bym się z nim.-westchnął mierząc mnie od stóp, do głów.-Musisz być świetna, w łóżku...
Wytrzeszczyłam oczy na jego słowa. To było chamskie! Byłam skołowana, zdenerwowana, albo raczej wściekła. O nie! On jest gorszy, od Harrego! To on, tak bardzo kocha Eleanor? Coś mi się nie wydaje..
Założę się, że przy pierwszej lepszej okazji, przeleciałby byle jaką (ale ładną) laskę. To właśnie, mnie zraża do facetów. Ich nastawienie. Myślą, że jeśli są sławni i przystojni (Tomlinson razi pięknością), to mogą mieć każdą dziewczynę. A tylko głupia, pójdzie z nim do łóżka i wierzy w jego bajeczki! Jestem ciekawa, ile dziewczyn na boku ma? Bo właśnie na takiego wygląda..
Opuściłam kuchni i wróciłam do towarzystwa, gdzie wszyscy świetnie się bawili, grając w "Kalambury".
Dużo dowiedziałam się o chłopakach. O Niallu i jedzeniu, fobii Liama, miłości tego idioty, do marchewek i zamiłowania do swojego odbicia, jeśli wiecie o kogo mi chodzi. W sumie to większość tych rzeczy wiedziałam. Wszędzie piszą, o nich! O ich koncertach, kolejnych trasach, perfumach i książkach.. Tego jest pełno! Później, kiedy mój barek został oczyszczony z wszelkich procentów, a większość z towarzystwa padła, porozmawiałam chwilę z El. Dziewczyna chciała, żeby ten wieczór został między nami, a Harry nikomu o tym, nie powiedział. Zwłaszcza Louisowi. Zapewniłam ją, że nikomu nie powie, a sama na ściemniałam, że o to, się pokłóciliśmy. Wtedy w kieszeni, dżinsów El, zauważyłam coś dziwnego. A mianowicie, bardzo malutki flakonik, w której mieściło się kilka tabletek. Nie zauważyłam, etykiety, ale to na pewno nic, takiego. Przynajmniej nie to, co mi się zdawało.
Po chwili Calder, też padła, jak pozostali. Zostałam tylko ja i Harry. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Tak, jak bodajże przed wczoraj. Było koło pierwszej. Na zewnątrz mocno wiało, a my zostawiając alkohol sięgnęliśmy po kubek, herbaty.
-Ee... Mam takie pytanie.-zaczęłam.-Od dłuższego czasu mnie to męczy, a mianowicie od, pierwszego koncertu, na którym byłam. Ta sytuacje z Pezz... Nie lubicie się, czy jak?
Chłopak zadumał się przez chwilę, po czym przygryzł wargę i podjął:
-Z racji tego, że masz zaszczyt być moją przyjaciółką i dziewczyną jednocześnie.-wywróciłam oczami.-To ci powiem. Jakieś trzy tygodnie temu, wszystko było okej, a Perrie wydawała mi się, jedyną normalną dziewczyną. I w sumie tak, było. A wszystko się zmieniło kiedy, poszliśmy na imprezę do Ed'a Sheerana.
Wszyscy się nawalili, ale ja musiałem prowadzić i jako jedyny byłem trzeźwy. Natomiast, chłopcy od drugiej, już spali. Kiedy szedłem do toalety, natchnąłem się na... Niecodzienny widok. Perrie i taki chłopak... Nawet go nie znałem. Oni się po prostu... Tak zachłannie całowali. Myślałem, że dojdzie do seksu na ścianie. Kiedy mnie zobaczyła, zaczęła się tłumaczyć, że to "wcale nie tak" i coś tam.. Nie istotne. Chciałem, jak najszybciej powiedzieć, o tym Zaynowi, żeby sobie uświadomił, jaka to suka, ale ona zapewniła mnie, że więcej się to nie powtórzy. I mogę powiedzieć, o tym Zaynowi jeśli jeszcze raz się, coś takiego wydarzy. Ale pilnuję się. Może była pijana... Nie wiem.. Ale coś mi w niej, nie pasuje. -zakończył swój monolog.
-Na pierwszy rzut oka, zdaje się być w porządku. Naprawdę! Jest miła i zabawna.-zauważyłam
-Może..
Nie wiem, czemu, ale miałam wrażenie, że on coś jeszcze ukrywa, ale nie miałam siły na "przesłuchiwanie''.
_____________________________
No i ósmeczka! Były trzy miłe komentarze,
a ja z takim Shitem tu się zjawiam.
Ale ósmy rozdział kończy ten sezon.
Macie tu zwiastun... Mojej roboty.
Pierwszy raz coś takiego robiłam, więc proszę o wyrozumiałość.
;**
NO Z A W A L I S T Y <3
OdpowiedzUsuń______________
Czekam na nn :D
Like it!
OdpowiedzUsuńA moze Pezz i Harry sie ze soba przespali? Super blog:*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie<3 a kiedy nowy rozdzial?
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Jestem mega szczęśliwa, że May i Harry się pogodzili. Oni nie powinni się kłócić.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że El bierze narkotyki (co potwierdził zwiastun), a Harry możliwie, że spał z Perrie. Hahah, ale mam wyobraźnię.
Nie zgadzam się, aby May zadawała się z Nathanem. Nie ma mowy!
Zwiastun jest piękny, ale trochę mnie zdenerwował. Czyli, że Harry odejdzie? Nie, nie, nie! Nie zgadzam się, no!
Nie zrobisz mi tego prawda? Proszę :((
Pozdrawiam i życzę weny ;*