Moment... A wszystko mogłoby się spieprzyć. Jeden ruch i... Jeden pocałunek. Zniszczyłby wszystko. I pewnie by się tak, stało gdyby nie Des, która uratowała mi życie, wołając nas do domu. Gdyby nie ona, pewnie przybliżyłby się bliżej i mnie pocałował... Ale to nie chodzi, o pocałunek na pokaz. O nie! Tam nikogo nie było! To strzeżone osiedle! Paparazzi tam nie, ma! To niczego nie wyjaśnia! Albo wyjaśnia dużo! On po prostu chciał mnie pocałować. Spójrzmy prawdzie w oczy! A ja... Nie chciałam. Dziękowałam Bogu, że Destiny zjawiła się w progu drzwi.
Podniosłam się z jego torsu, nie odrywając od niego wzroku. Mina mu spoważniała. Bez słowa udałam się do domu.
To było krępujące... Za bardzo. Nigdy bym nie pomyślała, że po takim czasie, chce jeszcze uprawiać ze mną seks! Jesteśmy przyjaciółmi! A może...? Nie to niemożliwe.
Weszłam do domu, a Styles zaraz za mną.
-O co chodzi?-spytałam wchodząc do kuchni.
Dziewczyna powyjmowała, wszystkie ulotki jakie miała w szufladzie i zaczęła je przeglądać.
Nagle Horan zbiegł ze schodów, ubierając koszulkę i dołączył do nas.
To było co najmniej, dziwne. Mieszkają w jednym pokoju. On wychodzi, ubierając koszulkę, ona śmieje się pod nosem, a ja...
Nie wiem, co ze sobą zrobić. Oszołomiona, w szoku! Oni na pewno, się ze sobą przespali! Nestiny is real!
Nagle do domu, wpadła zapłakana Danielle. Bez słowa pobiegła na dół do sypialni. Liam zaś, spoczął na kanapie obok Stylesa. Spojrzałam na Des i kiwnęłyśmy głową, po czym skierowały do pokoju. Nagle El do nas, dołączyła.
Danielle leżała na łóżku i płakała.
-Dan co się, stało?-spytała Des, siadając na brzegu łóżka.
Dziewczyna milczała i próbowała opanować płacz. Była zdenerwowana. Ręce jej się trzęsły, oczy miała spuchnięte... Wyglądała strasznie. Zniknęła piękna Danielle, która zawsze była uśmiechnięta.
Dziewczyna usiadła na łóżku, po turecku i otarła łzy.
My też usiadłyśmy na przeciwko niej.
-Zwolnili mnie...-wyszeptała, łamiącym się głosem.
Wszystkie wstrzymałyśmy oddechy. Danielle straciła pracę! Jako tancerka! To, co kocha! Nie może tego robić, bo pewnie jej głupia menadżerka, ją zwolniła! Gratulacje!
Bez słowa, przytuliłam ją do siebie. Dan, jest najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam. Nie potrafi, odpyskować i postawić się w pracy, dlatego ją miotali i teraz, wyrzucili. Tak mi jej szkoda. To nie powinno jej się przytrafić. Ona kocha tańczyć.. To dla niej, ważne.! Najważniejsze!
-Muszę wrócić do Londynu.-dodała po chwili.
Otarła oczy i związała włosy, w wysokiego koka.
-Nie żartuj!-odezwała się Eleanor.
-Muszę z nią porozmawiać, El. Nie mogę tego, tak zostawić.-upierała się Dan.
Dziewczyna więcej się nie odezwała i dalej chodziła po pokoju, z założonymi rękami.
-No to dupa!-westchnęła Des.- Chciałam, żebyśmy sobie zrobili taki, wspólny wieczór, ale nie jesteś w humorze...
Hm... Wieczór powiada? To bardzo dobry pomysł! Zmieńmy tylko formę.
-Lepszy będzie babski wieczór!-mruknęłam uśmiechnięta.
Na twarzy każdej z nas, pojawił się lekki uśmiech. Dan uśmiechnęła się przez łzy.
Zostawiłyśmy ją na chwilę i poszłyśmy wszystko zorganizować. Des zadzwoniła po Perrie, Eleanor dała chłopakom wolną rękę na wieczór, a ja zajęłam się przekąskami. Zamówiłam pizzę i poszłam do sklepu po babeczki. Kiedy wróciłam zmieniłyśmy miejsce, na większe czyli pokój gościnny, w którym zamieszkiwali El i Lou.
Usiadłyśmy w kółeczku, kiedy akurat dostarczyli pizzę i przyniosłam colę, razem z babeczkami.
-To naprawdę babski, wieczór! Jem coś kalorycznego!-palnęłam, biorąc kawałek pizzy, do ręki.
-No nareszcie!-zawołała Perrie.
Tak zaczęła się gadka...Gadałyśmy o wszystkim. Ale najbardziej skupiłyśmy się na dzieciństwie. Ja razem z Des, opowiadałyśmy o swoim, o wadach, zaletach, tak jak dziewczyny o swoim. Wszystkie się o sobie, dowiedziałyśmy dużo ważnych rzeczy.. Śmiesznych i tych, mniej śmiesznych, ale ważniejszych.
Nagle El, się rozpłakała. Każda z początku nie wiedziała dlaczego. Co się stało?
-Ja to mam wrażenie, że Louis już mnie nie kocha...-wyznała, przez łzy.- Nie ma ochoty ze mną sypiać.. Nie mówi mi, że mnie kocha...Najlepiej to by się do mnie, nie odzywał wcale... A ja nie wiem, co się dzieje. Nie chcę go, stracić.
Objęłam ją ramieniem i położyłam głowę, na jej barku.
Ale milczałyśmy... Każda z nas milczała. Do chwili... Perrie, łzy spłynęły po policzkach... Kolejna? Helloł, to nie jest grupowa terapia!
-A ja mam wrażenie, że się z Zaynem oddaliliśmy od siebie..-szepnęła.-Częściej się kłócimy.. To mnie dobija.
Zawsze tak miałam, że kiedy patrzyłam na osobę, która płaczę mi też się zbierało. Trudem powstrzymywałam łzy, patrząc na je dwie, którym łzy kapią z policzków.
-My spędzamy coraz mnie czasu.-westchnęła Dan.-Teraz muszę poszukać pracy, co nas z pewnością oddali...
Kolejne łzy... A je je tłumiłam. Poczułam wielką potrzebę zwierzyć się komuś z moich problemów.. Zwłaszcza uczuciowych. Jeśli chodzi o Stylesa. Nie wiedziałam czy mogę im, zaufać.. Ale tak bardzo chciałam komuś powiedzieć. Nie tłamsić tego w sobie... Trzymać buzię na kłódkę, zawsze będzie trudne, a takie dziewczyny, jak one nie zdarzają się często. Równie dobrze mogły być, jakimś sukami, ale nimi nie są... To jest najpiękniejsze.
-A ja jestem z facetem, którego nie kocham! -wydusiłam w końcu z siebie i położyłam się na dywanie, tłumiąc szloch. Potok łez, wypływał mi na policzki. Cała się trzęsłam, zrobiło mi się zimno i słabo.
Czułam, że każda patrzy na mnie wielkimi oczami i nie wie, co zrobić. Ani o co, zapytać.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i zwinęłam nogi pod podbródek.
-I nigdy go nie kochałam..-wyszeptałam. -Pieprzony Modest!
Wybuchłam kolejną fazą płaczu.
Opowiedziałam im wszystko od początku... Nawet to, jak się poznaliśmy. Zerkałam na nich, żeby zobaczyć ich reakcje. Miny były bezcenne. Nie wiedziałam, jak zareagują.
-May, tak mi przykro.-podjęła Perrie.
-Musicie mi obiecać, że nikomu o tym nie powiecie, ani chłopakom, a szczególnie nie Harremu.. Tylko Des o tym, wie. Błagam was...
-Przestań! -machnęła ręką Els.
-Nikt się nie dowie.-zapewniła Dan.
Otarłam łzy i postanowiłam zejść na dół, po drugą butelkę Coli.
Skradłam się do kuchni, gdzie usłyszałam rozmowę chłopaków.
-To czemu jej nie powiesz?-spytał Niall.
-Bo tchórzy.-wtrącił Louis.
-Kochasz ją?-spytał Liam.
-Tak.. Chyba tak.-odpowiedział Harry.-Ale problem jest w tym, że ona mnie nie kocha! To jest problem! Wykorzystuje tyle okazji, by z przebywać. Mam tyle pretekstów, a zachowuje się, jak licealista! Poza tym, nie wyobrażam sobie, że możemy być razem...
-Ale chciałbyś.-zauważył Zayn.
-I co z tego? Jedyne o czym pewnie, marzy to, to, żeby się ode mnie uwolnić... To z pewnością. A kiedy już się uwolni, to ja stracę jakąkolwiek szansę. Dzisiaj było tyle od pocałunku, ale... Musiał ktoś przeszkodzić.
-Des? -spytał Niall, uśmiechając się.
-A co wy tam, robiliście?-spytał Louis.
To chyba był koniec rozmowy na temat, tajemniczej dziewczyny, którą Styles pokochał całym sercem.
Byłam ciekawa... Strasznie ciekawa, kto to był... I czemu ona jest do niego uwiązana.. Skąd wie, że ona go nie kocha? Znam ją? Ale dzisiaj ją widział... Tylko, że nie zauważyłam, chociaż jednej dziewczyny, z którą Harry by flirtował.. Cały dzień przebywał z nami.. Ze mną... O cholera!
Wzięłam butelkę i popędziłam do pokoju z zamiarem kolejnego zwierzenia.
To ja? Nie, nie mogę! Jak?! On mnie nie kocha! Zwyczajnie, może mi się pomyliło! Idiotko, po co podsłuchujesz?!
-Dziewczyny!-wrzasnęłam, zamykając za sobą drzwi.
Zajęłam swoje miejsce.
-Przed chwilą słyszałam rozmowę chłopaków! -zaczęłam. -Harry kogoś kocha! Mówił, że wie, że ona na pewno go nie kocha.. I że ma tyle szans, by ją wyrwać, ale nie potrafi, bo zwyczajnie się zakochał i boi się, że ona się wkrótce od niego uwolni i ją straci...-powiedziałam, na jednym tchu.
Wszystkie wpatrywały się we mnie, jakby zobaczyły ducha. Perrie miała otwartą buzię, Des wytrzeszczyła oczy, Dan mało co, nie wypluła Coli, a El nie zakrztusiła się babeczką.
Przez kolejne półgodziny wymyślałyśmy teorię, kto może być tą "szczęściarą".
-Zaraz, zaraz!-zawołała Des.-Przepraszam, czy to nie wy jesteście, w "związku"? I czy on nie ma "wielu okazji by się poderwać"? No wiesz... Może cię w każdej chwili pocałować i powiedzieć, że to na pokaz.
Wtedy przypomniałam sobie, ranek.. Kiedy musnął moje usta i przeprosił... Takie z zaskoczenia bez uprzedzenia... Ale zachował się naturalnie. Jakby to, było normalne, dla związku.
-Mój boże...-westchnęłam, szybciej oddychając.
-Co jest?-spytała Els.
-Dzisiaj, jeździliśmy na desce.. Upadłam na niego, a on... Przybliżył twarz do mojej, jakby... O tym też wspominał...-mówiłam, przypominając sobie to zdarzenie.
-Harry kocha May...-zanuciła Perrie
Spiorunowałam ją wzrokiem.
Niee...! Mi to nie pasuje. Harry może mnie lubić, jedynie jako przyjaciółkę. Bo... Gdy jesteśmy sami, nie zachowuje się jak... No wiecie! Chyba, że dziś kiedy na nim leżałam. To była niezręczna chwila... A on tak przybliżył głowę. To było dziwne. Jeszcze jedno, co mnie zastanawiało to, to, że Harry rozmawiał o tym z chłopakami, czyli oni musieli wiedzieć. Jeśli chodziło o mnie, a co do tego to raczej, nie mam wątpliwości... W takim razie, jeśli oni wiedzą i dziewczyną wiedzą, to nie ma, żadnej tajemnicy... To teraz, będzie jeszcze bardziej krępujące.
Usnęłyśmy wszystkie w jednym pokoju. Gdzie popadnie. Na podłodze i łóżku... Wszędzie. Usnęłam Danielle, na kolanach i tak spałyśmy całą noc.
Rano obudziłam się, doszczętnie połamana.
-Ale dałyśmy sobie.... -jęknęła Perrie.-Nie wyspałam się.
-Ty to, się lepiej zamknij, bo chrapałaś całą noc. -warknęła Des, wstając z podłogi.
Perrie rzuciła w nią poduszką i poszła do toalety.
Zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Miałam na sobie, spodnie od pidżamy w kratkę i szarą bokserkę. Przeszłam obok mojej sypialni, ale nie zastałam w niej Harrego. Wzięłam jego, szarą bluzę i zarzuciłam na siebie. Danielle, nie chciała zejść na śniadanie tylko, się pakowała. Liam od razu, ogłosił, że leci z nią...
I nici, ze wspólnych wakacji. Zaczęły mi się podobać, zwłaszcza, że zostały nam dwa dni.
-Dzień dobry!-zawołałam radośnie i wzięłam do ręki kubek kawy, Horana.
-Ej! -jęknął.
Aha! I jeszcze jedno! Nie zamierzałam o to, pytać Niall, bo mi nie wypada, ale Destiny... Nie mam nic, do stracenia. Kiedy pojawiła się w kuchni, podeszłam do niej.
-Przespałaś się z Horanem? -spytałam dyskretnie, dosypując do kawy, cukru.
-Może..-mruknęła, spoglądając na niego.
Równocześnie się do siebie, uśmiechnęli.
-Czyli tak..-odpowiedziałam, sama sobie i dołączyłam do towarzystwa.
Było mi trochę przykro, że Danielle i Liam, wyjeżdżają. Im też należą się wakacje... Są taką świetną parą...
A Liam, to moim zdaniem, najsympatyczniejszy z chłopaków i tylko z nim, można pogadać normalnie.
Usłyszałam piski Perrie i ujrzałam, jak Zayn nosi ją na barana. Mimowolnie się uśmiechnęłam i przygryzłam wargę.
Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i tą niezręczną sytuacje...
-Harry możemy porozmawiać?-spytałam, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.-Na osobności..
Chłopak skinął głową, a ja czułam spojrzenia wszystkich na sobie. Ostatni raz spoglądnęłam na Des i El, który kiwały głowami. Weszliśmy do sypialni i oboje usiedliśmy na łóżku.
Jak zacząć? Co ja mam, mu powiedzieć? Nigdy w życiu, czegoś takiego nie robiłam... Chcę się tylko upewnić.
-Nie myśl sobie, że podsłuchiwałam... Bo naprawdę nie zrobiłam tego specjalnie. -zaczęłam.
Harremu, mina spoważniała, a źrenice się powiększyły.
Nabrałam powietrza i wstałam.
-Ja słyszałam, wczoraj waszą rozmowę i chcę tylko wiedzieć, czy ty...
-Czy coś do ciebie czuje?-wszedł mi w słowo.
Kiwnęłam mnie pewnie głową. Czułam, jak napięcie wzrasta, a ja czułam się coraz, bardziej niekomfortowo.
Chłopak wypuścił głośno powietrze i również wstał. Podszedł do mnie bliżej i podniósł mój podbródek.
-Darzę cię uczuciem, jak nikogo innego, May... Ja zwyczajnie się w Tobie zakochałem..-westchnął. -A ty..? Czujesz, coś do mnie?
Wtedy mój świat runął. Całkiem, głęboko i daleko.
-Jesteśmy przyjaciółmi, Harry...-szepnęłam, mrugając oczami, by powstrzymać łzy.
-Nic..?
-Nie..
To było moje ostatnie słowo. Chłopak trącił mnie ręką i z trzaskiem wyszedł z pokoju.
____________________________________________
Oto dwunastka, moje panie, tudzież panowie!
Pod tamtym rozdziałem, nie było, ani jednego komentarza, co mnie lekko zmartwiło.
Coś zepsułam? Faktycznie, tamten rozdział nie był idealny i wiem, o tym. Ale staram się.
Z drugiej strony są wakacje i pewnie nie macie czasu, co jest zrozumiałe. Przynajmniej czytacie.
Dziękuje! <3
Ojojoj, Nic? Serio? May, ty coś czujesz tylko jeszcze nie wiesz o tym :D
OdpowiedzUsuńRozdział POWALA *.*
ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńDam se rękę uciąć, że na pewno skomentowałam poprzedni rozdział. Tylko dlaczego go tam nie ma? Naprawdę nie kłamię! Na 100% go pisałam. Ugh, dobra nieważne.
OdpowiedzUsuńPoprzedni rozdział był świetny i nawet nie próbuj myśleć inaczej.
Jestem mega zła na May. Jak ona mogła tak postąpić?
Przecież ona kocha Harry'ego tylko nie zdaje sobie z tego sprawy. No bo patrz. Oni są stworzeni dla siebie, no! Ja będę dopiero szczęśliwa, kiedy oni w końcu będę naprawdę razem.
Aaaa, Niall i Destiny się przespali! Tak, tak tak! Będą cudowną parą. Czuję się trochę jak swatka, ale to chyba nic złego, prawda?
Ja chcę May i Harry'ego, dziękuję dobranoc.
Pozdrawiam i życzę weny <3
Nie no nie mogę!
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale wszyscy zaczynają płakać: Dan, El. Może ja też powinnam?
ale przynajmniej jest to uzasadnione;p
Jedna traci pracę, druga nie wie co się dzieje z jej chłopakiem, który delikatnie mówiąc odtrąca ją. Lipa;o
No, ale Harry przynajmniej ma jakieś prześwity co do swoich uczuć. Tak mi się wydaje xd
Nestiny is real!
Jaram się tym;D
Czekam na nn, pozdrawiam;*
MAKTO :O i co teraz z May i Harrym ? :O o nie moge oni muszą być razem :C czekam na nn
OdpowiedzUsuńkrzykbezsilnosci.blogspot.com
zajebioza babe
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział>3
OdpowiedzUsuńJak ona moze go nie kochać? Harry jest świetny!♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń