niedziela, 1 września 2013

23

Miesiąc później.


-Harry!-zawołałam, wkładając do torebki telefon.-Spóźnimy się! Po raz kolejny!
-No chwilę! Jeszcze włosy!-odkrzyknął z góry.
Westchnęłam poirytowana. Podeszłam do lusterka i przejrzałam. Poprawiłam włosy i musnęłam usta błyszczykiem. Trochę się pozmieniało przez ten czas. Nie wiem tylko, czy na lepsze, czy na gorsze.
Zapewne dla wielu fanek to był wielki cios, ale myślę, że większość z nich zrozumiało. Chodzi o to, że One Direction odwołało trasę "Where We Are". Dalej koncertują, ale skupiają się bardziej na Anglii. Na początku czułam się trochę winna, bo to był pomysł Harrego. Wiedziałam, że zostanę znienawidzona, ale wtedy dołączył się Zayn. Po zaręczynach z Perrie, chcieli zacząć wszystko organizować i tyle rzeczy się pozmieniało. Louis nie jest z Eleanor. Ale też nie jest sobą. Zmienił się. Nie wiem, jak i czemu, ale jest w porządku. Nie rozmawiam z nim, ani nie mamy jakiegoś bliższego kontaktu, ale to widać. Niestety z Eleanor nie jest dobrze. Kiedy Louis pod wpływem alkoholu ją uderzył, przedawkowała i rodzina namówiła ją na odwyk. Odwiedzam ją prawie codziennie. Louis też. Choć ona nie może mu wybaczyć, to w jakiś sposób mają kontakt. Myślę, że każdemu z chłopaków wyjdzie ten rok na dobre. Jednak ja nadal nie czułam się z tym dobrze, że musieli odwołać trasę. Chociaż mówili, że to dobry pomysł i że to nie koniec One Direction. Że będą nadal koncertować i postarają się spotykać z fanami. Ale dopiero kiedy byłam na zakupach w centrum handlowym z Danielle, podbiegło do nas kilka fanek. I dopiero one uświadomiły mi, że jeśli są prawdziwymi fankami, to będą czekać.
-Wow! Jesteś coraz większa!-powiedział, stojąc na środku schodów.
-Jak zwykle.-mruknęłam pod nosem.
Zawsze z rana mi o tym mówił. Każdego dnia, ranka, popołudnia, czy wieczora. Ale to nic w porównaniu do Nialla. Uparł się, że będzie chrzestnym i kiedy mnie nie zobaczy, gada do brzucha, jak upośledzony. On nie jest, nie wiadomo jak wielki. Lekko zaokrąglony. Przytyłam tylko 3 kilo.
-Spóźnimy się!-syknęłam do Stylesa, który przeglądał się w lustrze.-Cymbale!
Trzepnęłam go gazetą po głowie. Chłopak spojrzał na mnie swoim "poważnym" spojrzeniem i złapał w swoje sidła.
-Przeproś i pocałuj.-wskazał swoje usta. Uformował je w dziubek. Przewróciłam oczami i cmoknęłam go w usta. Chłopak puścił mnie i skierowaliśmy się do wyjścia.


~*~
Przed każdą wizytą u ginekologa jestem zdenerwowana. Nie tak jak Harry, który denerwuje się za nas oboje. Objawia się to tym, że siedzi cicho i jedzie 120km/h. Zawsze jeździł, jak wariat, ale teraz boję się, że w końcu coś się stanie. Ale on nie słucha. Jedzie i jest zawsze strasznie podekscytowany. To druga wizyta na USG. I szczerze mówiąc też się bałam.
Chyba się pogodziłam z tym, że nie będę się wiecznie bawić, bo  za siedem miesięcy będę mamą.. Nadal to do mnie nie dochodzi i czasem żałuję, ale... Ale się stało. Szczęście, że nie popadłam w jakąś depresję. Tyle nie naczytałam, że szukałam tylko jakiś objawów.
Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Nie było takiej katastrofy jak za pierwszym razem. Kiedy nie mogliśmy wejść, bo wszystko było oblegane przez dziennikarzy. Ale wtedy, było ich kilku. Nie byli natrętni, ani wkurzający. Uszło. Weszliśmy do placówki i skierowaliśmy się na drugie piętro.
-Denerwujesz się?-spytałam kiedy usiedliśmy w poczekalni.
-Nie.-odpowiedział całkiem pewny. Zaczął strzelać palcami.
Zaśmiałam się i wzięłam go za rękę.
-Nie wcale.-parsknęłam.
Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły, a starsza pani stanęła w progu. Gestem ręki zaprosiła nas do środka.
To wszystko było dla mnie takie nowe. Nie mogłam się przyzwyczaić.Czułam się starsza, niż byłam. Nadal miałam tylko dwadzieścia lat, a Harry dziewiętnaście. Boże.. Gdyby można było tak cofnąć czas, do tego dnia i sobie odpuścić... Albo, żeby ktoś wpadł do nas, na wieczór, ale nic z tych rzeczy. Nie wiem, czy kocham to dziecko. Nie wiem, czy je pokocham. Nie wiem, czy coś dla mnie znaczy. Po prostu wiem, że mam je w sobie. To by było na tyle.
Pani doktor kazał położyć mi się na kozetce. Byłam przerażona. Ale nadal nie tak, jak Harry.
Kiedy jeździła urządzeniem, bo podbrzuszu, starałam się wyczytać z jej miny, co mam mi do powiedzenia. Ale jej twarz była poważna. Mam się spodziewać najgorszego? Pani Grace Holmes, był miłą starszą panią. Można było się z nią dogadać. Sympatyczna, pięćdziesięciolatka.
Nagle na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Harry spojrzał na mnie pytająco, stojąc za nią, z założonymi rękami. Wzruszyłam bezradnie ramionami, uśmiechając się.
-Bliźniaki!-zawołała lekarka.
-Co?!-wrzasnął Harry.
-O kurwa!-zaklęłam.


~*~
Bliźniaki. Bliźniaki, bliźniaki, bliźniaki. Tylko te słowa powtarzały się w kółko po mojej głowie, podczas powrotu do domu. Nie! Nie wierzę! Bliźniaki?! Jakiś chory żart! I wcale nie zabawny! Bliźniaki! No chyba jej się coś pomyliło. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie USG. Nie. To nie żart widać.
Spojrzałam na licznik. 140km/h
-Zwolnij.-powiedziałam, spoglądając na niego.
On w porównaniu do mnie, chyba się cieszył. Nie wiem, co tu było takiego zabawnego. Nie możemy mieć bliźniaków. Nigdy! I w ogóle!
-Co się cieszysz?-spytałam, na co parsknął śmiechem.
Nie zwolnił. Jechał dalej. Ja tępo wpatrywałam się w zdjęcie. Nie wierzę. U nas w rodzinie nie było bliźniaków.. Mama ma brata, ale starszego. Nie wiem, jak z babcią. Harry nigdy nie miał bliźniaków. W każdym razie, byłam w szoku. Nie wierzyłam, w to co się dzieje. Do głowy by mi nie wpadło, że mogę być ciąży mnogiej. No serio... Jedno dziecko. Jedno. Nie dwa.
Zza krzaków, wyskoczył policjant z fotoradarem. No świetnie! Jeszcze tego mi było trzeba! Mandat.
-Gratuluję!-mruknęłam.
Harry posłał mi  buziaka i otworzył okno. Policjant kazał mu wysiąść z samochodu. Widziałam przez szybę, że musiał dmuchać. Słyszałam pojedyncze słowa, na temat mandatu, punktów karnych. Obiło mi się o uszy 200 funtów i 10 punktów karnych. Zdenerwowałam się. Wzięłam do ręki USG i wysiadłam z samochodu.
-Słuchaj pan!-warknęłam podchodząc do policjanta.-Właśnie wracam od lekarza i okazało się, że jestem w ciąży z bliźniakami, a pan mi tu pieprzy o mandacie?!
Pokazałam mu zdjęcie z USG. Mężczyzna zmarszczył czoło. Kątem oka, widziałam, jak Harry próbuje stłumić śmiech.
-Proszę pani, ale ja tu nic nie wiedzę!-zawołał policjant uśmiechając się.
-Tu! Jedno jajeczko. Tu drugie!-wskazałam na zdjęcie.
Poprawił swoją czapkę. Wyprawił nam kazanie, ale puścił bez mandatu. Podziękowaliśmy i wróciliśmy do samochodu.
-Powinieneś mi dziękować.-mruknęłam, chowając USG do torebki.
Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich ustach.


~*~
Siedziałam na kanapie i patrzyłam przez okno. Nie wierzę. Ja naprawdę nie wierze, że jestem w ciąży i że będę wychowywać dzieci. Zostałam mamą, a Harry tatą. Czuję, że to do mnie nie pasuje. Teraz pytanie czy żałuje?
Gdyby nie to,że byłam wtedy w barze i nie przespałam się z Harrym... Gdyby nie to, że byliśmy "parą". Gdyby nie to wszystko, co się do tej pory stało, myślę, że nadal byłabym taka jak kiedyś. Bez uczuć, dalej siedziałabym  w tym gównie, zwanym modelingiem. W każdym razie. Nie nie żałuje! Co by było, gdybym zakochała się w kimś innym, niż w Harrym? Wtedy też byłabym szczęśliwa? Kochałabym tego kogoś, całym sercem i nie chciałabym, żeby mnie opuszczał? A może wyglądałoby to inaczej? Wtedy Des nie zakochałaby się w Niallu. Nawet bym ich nie znała. Nie miała przyjaciółek. Byłby inaczej, inaczej w sposób dla mnie najgorszy.
Więc może lepiej, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej? Może powinnam się teraz cieszyć?
Po chwili dołączył do mnie na kanapę Harry z miską popcornu.
-Jak będzie parka, to ja wybieram dla dziewczynki.-oznajmił nawiązując do ciąży.
Zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors.
-Co ze ślubem?-spytał.
-Nie denerwuj mnie, na razie.-warknęłam. Słowo "małżeństwo" jest poważne, ale "ciąża" poważniejsze. Jednak na razie, kwestia ślubu, nie była dla mnie najważniejsza. Nie wiem czemu, ale nie paliło mi się do małżeństwa. Ale jeśli już, to tylko z Harrym.
-Tylko mówię...-odparł skruszony.-Za nie długo, w żadną sukienkę się nie wciśniesz.
Wpadł w głupawkę za, co oberwał poduszką.

Elie: O matko! Wierzycie? To już koniec... To serio koniec. I szczerze mówiąc, jestem zadowolona, z całej historii. Jednocześnie wiem, że ten ostatni rozdział powinien być tak.. Wow! Niestety nie udało mi się. Wybaczcie. Szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają... 
Większość scen jest z życia. Moja ciocia tak samo zareagowała na ciążę. I dosłownie tak samo było, z mandatem. 
Dziękuje że byliście, wspieraliście i komentowaliście! Wiecie, że teraz będę urzędować na drugim blogu. Także! Pozdrawiam! ;*

Obserwatorzy