tag:blogger.com,1999:blog-41273724789938212782024-02-18T17:42:50.585-08:00Please, just don't leave me (ZAKOŃCZONY)julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-89050865474114344492018-07-02T11:29:00.001-07:002018-07-02T11:31:51.484-07:00Poradnik<a href="https://poradnikjul.blogspot.com/">https://poradnikjul.blogspot.com/</a><br />
<br />
polecam gorącojulahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-11277136929795784402013-09-01T03:44:00.002-07:002013-09-01T03:44:47.905-07:0023<b><u>Miesiąc później.</u></b><br />
<b><u><br /></u></b>
<b><u><br /></u></b>
-Harry!-zawołałam, wkładając do torebki telefon.-Spóźnimy się! Po raz kolejny!<br />
-No chwilę! Jeszcze włosy!-odkrzyknął z góry.<br />
Westchnęłam poirytowana. Podeszłam do lusterka i przejrzałam. Poprawiłam włosy i musnęłam usta błyszczykiem. Trochę się pozmieniało przez ten czas. Nie wiem tylko, czy na lepsze, czy na gorsze.<br />
Zapewne dla wielu fanek to był wielki cios, ale myślę, że większość z nich zrozumiało. Chodzi o to, że One Direction odwołało trasę "Where We Are". Dalej koncertują, ale skupiają się bardziej na Anglii. Na początku czułam się trochę winna, bo to był pomysł Harrego. Wiedziałam, że zostanę znienawidzona, ale wtedy dołączył się Zayn. Po zaręczynach z Perrie, chcieli zacząć wszystko organizować i tyle rzeczy się pozmieniało. Louis nie jest z Eleanor. Ale też nie jest sobą. Zmienił się. Nie wiem, jak i czemu, ale jest w porządku. Nie rozmawiam z nim, ani nie mamy jakiegoś bliższego kontaktu, ale to widać. Niestety z Eleanor nie jest dobrze. Kiedy Louis pod wpływem alkoholu ją uderzył, przedawkowała i rodzina namówiła ją na odwyk. Odwiedzam ją prawie codziennie. Louis też. Choć ona nie może mu wybaczyć, to w jakiś sposób mają kontakt. Myślę, że każdemu z chłopaków wyjdzie ten rok na dobre. Jednak ja nadal nie czułam się z tym dobrze, że musieli odwołać trasę. Chociaż mówili, że to dobry pomysł i że to nie koniec One Direction. Że będą nadal koncertować i postarają się spotykać z fanami. Ale dopiero kiedy byłam na zakupach w centrum handlowym z Danielle, podbiegło do nas kilka fanek. I dopiero one uświadomiły mi, że jeśli są prawdziwymi fankami, to będą czekać.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m953nzgvzd1rv240t.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="115" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m953nzgvzd1rv240t.gif" width="200" /></a>-Wow! Jesteś coraz większa!-powiedział, stojąc na środku schodów.<br />
-Jak zwykle.-mruknęłam pod nosem.<br />
Zawsze z rana mi o tym mówił. Każdego dnia, ranka, popołudnia, czy wieczora. Ale to nic w porównaniu do Nialla. Uparł się, że będzie chrzestnym i kiedy mnie nie zobaczy, gada do brzucha, jak upośledzony. On nie jest, nie wiadomo jak wielki. Lekko zaokrąglony. Przytyłam tylko 3 kilo.<br />
-Spóźnimy się!-syknęłam do Stylesa, który przeglądał się w lustrze.-Cymbale!<br />
Trzepnęłam go gazetą po głowie. Chłopak spojrzał na mnie swoim "poważnym" spojrzeniem i złapał w swoje sidła.<br />
-Przeproś i pocałuj.-wskazał swoje usta. Uformował je w dziubek. Przewróciłam oczami i cmoknęłam go w usta. Chłopak puścił mnie i skierowaliśmy się do wyjścia.<br />
<br />
<br />
~*~<br />
Przed każdą wizytą u ginekologa jestem zdenerwowana. Nie tak jak Harry, który denerwuje się za nas oboje. Objawia się to tym, że siedzi cicho i jedzie 120km/h. Zawsze jeździł, jak wariat, ale teraz boję się, że w końcu coś się stanie. Ale on nie słucha. Jedzie i jest zawsze strasznie podekscytowany. To druga wizyta na USG. I szczerze mówiąc też się bałam.<br />
Chyba się pogodziłam z tym, że nie będę się wiecznie bawić, bo za siedem miesięcy będę mamą.. Nadal to do mnie nie dochodzi i czasem żałuję, ale... Ale się stało. Szczęście, że nie popadłam w jakąś depresję. Tyle nie naczytałam, że szukałam tylko jakiś objawów.<br />
Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Nie było takiej katastrofy jak za pierwszym razem. Kiedy nie mogliśmy wejść, bo wszystko było oblegane przez dziennikarzy. Ale wtedy, było ich kilku. Nie byli natrętni, ani wkurzający. Uszło. Weszliśmy do placówki i skierowaliśmy się na drugie piętro.<br />
-Denerwujesz się?-spytałam kiedy usiedliśmy w poczekalni.<br />
-Nie.-odpowiedział całkiem pewny. Zaczął strzelać palcami.<br />
Zaśmiałam się i wzięłam go za rękę.<br />
-Nie wcale.-parsknęłam.<br />
Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły, a starsza pani stanęła w progu. Gestem ręki zaprosiła nas do środka.<br />
To wszystko było dla mnie takie nowe. Nie mogłam się przyzwyczaić.Czułam się starsza, niż byłam. Nadal miałam tylko dwadzieścia lat, a Harry dziewiętnaście. Boże.. Gdyby można było tak cofnąć czas, do tego dnia i sobie odpuścić... Albo, żeby ktoś wpadł do nas, na wieczór, ale nic z tych rzeczy. Nie wiem, czy kocham to dziecko. Nie wiem, czy je pokocham. Nie wiem, czy coś dla mnie znaczy. Po prostu wiem, że mam je w sobie. To by było na tyle.<br />
Pani doktor kazał położyć mi się na kozetce. Byłam przerażona. Ale nadal nie tak, jak Harry.<br />
Kiedy jeździła urządzeniem, bo podbrzuszu, starałam się wyczytać z jej miny, co mam mi do powiedzenia. Ale jej twarz była poważna. Mam się spodziewać najgorszego? Pani Grace Holmes, był miłą starszą panią. Można było się z nią dogadać. Sympatyczna, pięćdziesięciolatka.<br />
Nagle na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Harry spojrzał na mnie pytająco, stojąc za nią, z założonymi rękami. Wzruszyłam bezradnie ramionami, uśmiechając się.<br />
-Bliźniaki!-zawołała lekarka.<br />
-Co?!-wrzasnął Harry.<br />
-O kurwa!-zaklęłam.<br />
<br />
<br />
~*~<br />
Bliźniaki. Bliźniaki, bliźniaki, bliźniaki. Tylko te słowa powtarzały się w kółko po mojej głowie, podczas powrotu do domu. Nie! Nie wierzę! Bliźniaki?! Jakiś chory żart! I wcale nie zabawny! Bliźniaki! No chyba jej się coś pomyliło. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie USG. Nie. To nie żart widać.<br />
Spojrzałam na licznik. 140km/h<br />
-Zwolnij.-powiedziałam, spoglądając na niego.<br />
On w porównaniu do mnie, chyba się cieszył. Nie wiem, co tu było takiego zabawnego. Nie możemy mieć bliźniaków. Nigdy! I w ogóle!<br />
-Co się cieszysz?-spytałam, na co parsknął śmiechem.<br />
Nie zwolnił. Jechał dalej. Ja tępo wpatrywałam się w zdjęcie. Nie wierzę. U nas w rodzinie nie było bliźniaków.. Mama ma brata, ale starszego. Nie wiem, jak z babcią. Harry nigdy nie miał bliźniaków. W każdym razie, byłam w szoku. Nie wierzyłam, w to co się dzieje. Do głowy by mi nie wpadło, że mogę być ciąży mnogiej. No serio... Jedno dziecko. Jedno. Nie dwa.<br />
Zza krzaków, wyskoczył policjant z fotoradarem. No świetnie! Jeszcze tego mi było trzeba! Mandat.<br />
-Gratuluję!-mruknęłam.<br />
Harry posłał mi buziaka i otworzył okno. Policjant kazał mu wysiąść z samochodu. Widziałam przez szybę, że musiał dmuchać. Słyszałam pojedyncze słowa, na temat mandatu, punktów karnych. Obiło mi się o uszy 200 funtów i 10 punktów karnych. Zdenerwowałam się. Wzięłam do ręki USG i wysiadłam z samochodu.<br />
-Słuchaj pan!-warknęłam podchodząc do policjanta.-Właśnie wracam od lekarza i okazało się, że jestem w ciąży z bliźniakami, a pan mi tu pieprzy o mandacie?!<br />
Pokazałam mu zdjęcie z USG. Mężczyzna zmarszczył czoło. Kątem oka, widziałam, jak Harry próbuje stłumić śmiech.<br />
-Proszę pani, ale ja tu nic nie wiedzę!-zawołał policjant uśmiechając się.<br />
-Tu! Jedno jajeczko. Tu drugie!-wskazałam na zdjęcie.<br />
Poprawił swoją czapkę. Wyprawił nam kazanie, ale puścił bez mandatu. Podziękowaliśmy i wróciliśmy do samochodu.<br />
-Powinieneś mi dziękować.-mruknęłam, chowając USG do torebki.<br />
Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich ustach.<br />
<br />
<br />
~*~<br />
Siedziałam na kanapie i patrzyłam przez okno. Nie wierzę. Ja naprawdę nie wierze, że jestem w ciąży i że będę wychowywać dzieci. Zostałam mamą, a Harry tatą. Czuję, że to do mnie nie pasuje. Teraz pytanie czy żałuje?<br />
Gdyby nie to,że byłam wtedy w barze i nie przespałam się z Harrym... Gdyby nie to, że byliśmy "parą". Gdyby nie to wszystko, co się do tej pory stało, myślę, że nadal byłabym taka jak kiedyś. Bez uczuć, dalej siedziałabym w tym gównie, zwanym modelingiem. W każdym razie. Nie nie żałuje! Co by było, gdybym zakochała się w kimś innym, niż w Harrym? Wtedy też byłabym szczęśliwa? Kochałabym tego kogoś, całym sercem i nie chciałabym, żeby mnie opuszczał? A może wyglądałoby to inaczej? Wtedy Des nie zakochałaby się w Niallu. Nawet bym ich nie znała. Nie miała przyjaciółek. Byłby inaczej, inaczej w sposób dla mnie najgorszy.<br />
Więc może lepiej, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej? Może powinnam się teraz cieszyć?<br />
Po chwili dołączył do mnie na kanapę Harry z miską popcornu.<br />
-Jak będzie parka, to ja wybieram dla dziewczynki.-oznajmił nawiązując do ciąży.<br />
Zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors.<br />
-Co ze ślubem?-spytał.<br />
-Nie denerwuj mnie, na razie.-warknęłam. Słowo "małżeństwo" jest poważne, ale "ciąża" poważniejsze. Jednak na razie, kwestia ślubu, nie była dla mnie najważniejsza. Nie wiem czemu, ale nie paliło mi się do małżeństwa. Ale jeśli już, to tylko z Harrym.<br />
-Tylko mówię...-odparł skruszony.-Za nie długo, w żadną sukienkę się nie wciśniesz.<br />
Wpadł w głupawkę za, co oberwał poduszką.<br />
<br />
<b>Elie: O matko! Wierzycie? To już koniec... To serio koniec. I szczerze mówiąc, jestem zadowolona, z całej historii. Jednocześnie wiem, że ten ostatni rozdział powinien być tak.. Wow! Niestety nie udało mi się. Wybaczcie. Szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają... </b><br />
<b>Większość scen jest z życia. Moja ciocia tak samo zareagowała na ciążę. I dosłownie tak samo było, z mandatem. </b><br />
<b>Dziękuje że byliście, wspieraliście i komentowaliście! Wiecie, że teraz będę urzędować na drugim blogu. Także! Pozdrawiam! ;*</b><br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-46775674116507539412013-08-29T06:27:00.002-07:002013-08-29T06:27:59.282-07:0022Usiadłam na pobliskiej ławce i spokojnie zaczekałam na Harrego. Naprawdę źle się czułam.. Och! Wiedziałam, że ta kawa to nie dobry pomysł. Pewnie mi zaszkodziła.. Zabiję Sykes'a. Obiecuję!<br />
Przyjrzałam się przechodniom. Po drugiej stronie ulicy zauważyłam, kłócącą się parę. Kobieta była w zaawansowanej ciąży, a mężczyzna nawet nie zwracał na to uwagi i dalej się na nią darł. Myślałam, że zaraz ją uderzy.. Ona była bliska płaczu, ale facet skończył na nią krzyczeć i lekko trącił i ręką po czym odszedł.<br />
<a href="http://www3.images.coolspotters.com/photos/912290/harry-styles-and-range-rover-gallery.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="120" src="http://www3.images.coolspotters.com/photos/912290/harry-styles-and-range-rover-gallery.jpg" width="200" /></a>Bezradna usiadła na ławce, która znajdowała się naprzeciwko mnie. Jak można kłócić się z kobietą, która jest w ciąży, do jasnej cholery?! Biedna nie może się denerwować, a pewnie sama zastanawia się, co dokładnie się dzieje. Mąż, który ją kocha, nagle na nią wrzeszczy kiedy ona, urodzi mu dziecko... Ugh.. Przecież to logiczne.. Ujrzałam przed sobą czarnego Rang Rovera. Podniosłam się z ławki i skierowałam do samochodu. Usiadłam na miejscy pasażera i zapięłam pasy.<br />
-Dobrze się czujesz?-spytał Harry zerkając na mnie.-Blada jesteś..<br />
-Tak, wszystko dobrze.-zapewniłam.-To pewnie po tej kawie.<br />
-O boże!-zawołał.-On cię chciał otruć!<br />
Parsknęliśmy oboje śmiechem.<br />
I pomyśleć, że gdybym nie była sławna, to chciałabym, żeby mój facet miał takie cechy, jak Harry.<br />
Był zabawny, opiekuńczy, ale nadal zachowywałby się, jak mój przyjaciel.. Nawet ta cholerna zazdrość!<br />
Spojrzał na mnie uśmiechając się. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Lekko mnie zemdliło i poczułam lekkie ukłucie w dolnej części brzucha. Zgięłam się w pół, przytrzymując się drzwi, od samochodu. Nie zauważyłam kiedy Harry znalazł się przy mnie.<br />
-Na pewno, wszystko dobrze?-spytał ponownie Styles.<br />
Nie, nic nie było dobrze. Czułam się gorzej, niż wcześniej. Teraz już wszystko mnie bolało. Nogi, ręce, barki, brzuch i głowa.. Coś pominęłam? Nie, chyba to wszystko było najistotniejsze. Czemu się tak czuję?<br />
-Chyba nie.-odpowiedział sobie sam i wziął mnie na ręce.<br />
Jeszcze umiem chodzić. Serio, dałabym sobie radę sama. Ale wiecznie pomocny Harry, wie lepiej jak się czuję. Mogłam się domyśleć. Wszedł do domu, nadal niosąc mnie na rękach.<br />
-Czuję, jakbym nosił dwunastolatkę.-zażartował.<br />
-Możesz mnie odstawić?-spytałam, otwierając oczy.<br />
Chłopak postawił mnie na ziemię. Po chwili odzyskałam równowagę, by znowu ją stracić. Było mi nie dobrze.. Naprawdę myślałam, że zwymiotuję. Pobiegłam do toalety, zamykając za sobą drzwi. Jestem jak medium.. Wiem, co się zaraz stanie... Kiedy usłyszałam kroki Harrego, zamknęłam deskę i spuściłam wodę. Usiadłam na niej i spojrzałam na Harrego stojącego w progu.<br />
-Nie chcę, żebyś mnie widział w takim stanie.-szepnęłam i wstałam.<br />
Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Styles zamiast wyjść podszedł bliżej i objął mnie w pasie.<br />
Wyglądałam okropnie.. Blado. Włosy całkiem mi oklapły, usta i oczy niczym nie wyróżniały się od twarzy. Tak samo matowe. Już wtedy czułam, co się święci. Obawy się potwierdziły..<br />
Miesiąc temu, kiedy z Harrym, baraszkowaliśmy, zapomnieliśmy o jednej rzeczy... I teraz wszystko zrobiło się jasne. Z początku zaczęłam panikować, że nie damy sobie rady, że jestem za młoda i takie tam.. A teraz, jak już jestem prawie pewna to.. Nic się nie zmieniło. Ja nie chcę mieć dziecka. Nie lubię dzieci, nie chcę ich mieć i nigdy nie zamierzałam. Nawet z Harrym. Dziecko przekreśla twoją młodość. Nie mam ochoty, spędzać roku, przebierając pieluszki, wycierając jego rzygi i słuchania wrzasku. Nie chcę dziecka!<br />
Poczułam, jak słone łzy spływają ciurkiem po moich policzkach, jedna za drugą.<br />
-Heej...-usłyszałam szept Harrego. Odwróciłam się w objęciach,w jego stronę i spojrzałam w oczy.<br />
-Ja nie chcę...-tyle zdołałam powiedzieć i znowu zalałam się łzami.<br />
Chłopak mocno przycisnął mnie do siebie.<br />
Dziecka nie powinno się mieć w wieku dwudziestu lat. Może trzydziestu, ale proszę... Ja mam przed sobą całe życie. Powinnam teraz imprezować, bawić się, pić i korzystać z młodości. Ale niestety, nie mogę z niej skorzystać.. To wszystko przekreśliło, to coś w moim brzuchu. Nie chcę go... Ono nie jest niczemu winne. To całkowicie moja wina... Ale tak czy siak, to nie zmienia mojego nastawienia, okej? Nie chcę rodzić, wychowywać i być poważnym, ale młodym rodzicem.. N-I-G-D-Y.<br />
Co teraz? Co powinnam zrobić? Myślałam, że to po kawie.. A mogłam się tego spodziewać. Brak okresu, już przez dwa tygodnie. Mdłości, bóle głowy... Idiotka!<br />
-May...-odezwał się Harry.<br />
Oderwałam się od niego i spuchniętymi oczami popatrzyłam na niego.<br />
Był w szoku. To było widać... Ale jak ma, nie być? Jest gwiazdą.. Występuje, śpiewa w zespole, jeździ w trasy, a do tego czasami nie ma czasu odsapnąć. To straszne uczucie, kiedy nie ma go obok mnie. Przekonałam się o tym, przez ten miesiąc kiedy ich nie było...Nie znośne.<br />
-Uspokój się.-westchnął.-To już się stało i... Nie mamy nic do gadania. Uwierz, że też nie myślałem teraz o dziecku, ale jeśli już to tylko z tobą.<br />
-Nie rozumiesz!-krzyknęłam.-Nie chcę tego cholernego dziecka! Ani teraz, ani jutro, ani nigdy! Czy to takie trudne? Nie lubię dzieci! Nigdy nie chciałam ich mieć! Nie ważne, czy z osobą którą kocham, czy nie! Po prostu nie chcę tego dziecka!<br />
Przeszłam obok niego i poszłam do pokoju, zamykając ówcześnie drzwi.<br />
Może powiedziałam odrobinę za dużo, ale taka była prawda. Co ma zrobić? To nie on, nosi w sobie to dziecko. Nie on jest urodzi. I zapewne nie on będzie je wychowywał. Tak! Będzie dalej jeździł w trasy, a ja będę siedziała z tym dzieckiem. Nie dam sobie rady.. Ja to wiem. Chodzi zwyczajnie o to, że nie mam wprawy, do czegoś takiego. Między mną, a Destiny jest tylko dwa lata różnicy... Jak byłam mała nie odczuwałam tego. Ale to niczego nie zmienia. To moje dziecko i to, ja pełnie za nie, odpowiedzialność.<br />
-May otwórz drzwi.-usłyszałam skruszony głos Harrego, za drzwiami.<br />
Zapukał lekko w drzwi.<br />
Otarłam wierzchem ręki oczy i wstałam z podłogi. Podeszłam do drzwi, ale ich nie otworzyłam. Przystawiłam ucho do drzwi.<br />
-May, jeśli mnie słyszysz...-odezwał się znowu.-Musisz wiedzieć, że ja naprawdę, chcę ci pomóc. Rozumiem, że się złościsz.. Ale przestań. Jesteśmy oboje.. Przecież cię nie zostawię.<br />
Na te słowa, otworzyłam od razu drzwi. W te słowa uwierzyłam.<br />
-Naprawdę?-spytałam pociągając nosem.<br />
-Pewnie!-uśmiechnął się szeroko.<br />
Wpadłam w jego ramiona. Podniósł mnie i zakręcił wokół własnej osi.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Elie: Strasznie mi trudno, ale muszę to ogłosić. To przed ostatni rozdział.. Niestety. Przepraszam. Nie dam rady dalej tego ciągnąć. Wiem, że to wszystko już się robi oczywiste i że nie ma sensu, ale chcę to dokończyć. Jest coraz gorzej i krócej, ale mam pustkę w głowie. </b><br />
<b>Natchnęło mnie na zupełnie inną historię.. Dlatego założyłam nowego bloga, na którego was serdecznie zapraszam. </b><a href="http://take-me-to-a-dark-paradise.blogspot.com/">http://take-me-to-a-dark-paradise.blogspot.com/</a><br />
Pozdrawiam! ;*<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-59128670352066394342013-08-26T11:56:00.000-07:002013-08-27T00:39:31.791-07:0021<br />
<b>Miesiąc później.</b><br />
<br />
<br />
Był wyjątkowo piękny dzień, jak na Londyn. Jak zwykle parnie, ale naprawdę wakacyjnie. Cały dzień spędziliśmy w dom, w końcu sami. Nie było wizyt Liama, Zayna, czy tego dupka Louisa, który chyba sobie... Odpuścił? No nie wiem. Nie pisze, nie odzywa się.. Unika kontaktu. Dziwne, prawda? Tak czy siak, podczas, gdy oglądaliśmy coś w telewizji dostałam sms'a od Nathana. Uśmiech wymalował mi się na twarzy. Chciał się spotkać. Dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio rozmawialiśmy, kiedy byłam w Long Beach. W ciągu tego czasu dużo się pozmieniało i pewnie miałabym mu dużo, do opowiedzenia. A brakowało mi naszych rozmów i wypadów. Niestety Harremu nie było do śmiechu, kiedy dowiedział się, że wychodzę.<br />
Zabronił mi! Co za ironia! Bez urazy, Harry, ale nie mam zamiaru cię słuchać. To mój przyjaciel! Tak jak ty przyjaźnisz się z Ed'em, czy chłopakami, jak mam prawo spotkać się z kolegą. Kiedy mu to powiedziałam, nic to nie zmieniło. Upierał się przy swoim. I że Nath nie jest dziewczyną.. Takie tam. Tyle, że ja wiem, że to nie chodzi tylko o to, że oni się nie lubię. No proszę.. Harry jest zwyczajnie zazdrosny. Potraktujmy to jako karę, z galę.<br />
<a href="http://img.loveit.pl/obrazki/20130511/fotobig/-ba2b796d6f7c24e51ec9.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="141" src="http://img.loveit.pl/obrazki/20130511/fotobig/-ba2b796d6f7c24e51ec9.png" width="200" /></a>Poszłam na górę wziąć prysznic i przebrać się. Znowu umówiliśmy się w Starbucksie. Och! Od tej kawy, bardziej przytyję! Wyjęłam z szafy ciemne dżinsy i bluzkę z krótkim rękawem w kwiatki, na niebieskim tle. Na to cienki sweterek z kwiatowym motywem. Na stopy włożyłam welurowe, ciemno różowe obcasy i do tego turkusową listonoszkę. Przeczesałam włosy i zeszłam na dół, gdzie Harry jadł lody z kubełka. Zauważyłam, że często to robi. Zwłaszcza kiedy się denerwuje. Oj, biedactwo!<br />
-No nie idź..-jęknął, wbijając łyżkę w kubełek lodów truskawkowych.<br />
-Posłuchaj.-podjęłam.-Proś mnie, błagaj na kolanach. To nic nie da, skarbie! Nie idę się z nim spotkać, żeby nie wiadomo, co wyprawiać. Jest moim kumplem. No wiesz, jak brat. Więc cokolwiek powiesz, ja i tak pójdę.<br />
Już myślałam, że to zadziało. Było cicho, on dalej jadł lody, więc pomyślałam, że mogę dalej się przygotowywać. Podeszłam do lusterka, przy schodach i przejrzałam się po raz kolejny. Chyba robią mi się zmarszczki. Powinna spędzać mnie czasu z Niallem. Bo dostanę szczękościsku. To nie zdrowe.. Brzuch boli, łzy lecą, ale on dalej się śmieje z byle czego, więc.. Naprawdę! Nie polecam jeśli nie chcesz liftingu, przed trzydziestką.<br />
Musnęłam ostatni raz rzęsy, tuszem i zamrugałam kilka razy.<br />
<a href="http://i2.pinger.pl/pgr103/47cfcaa50017bc2850cf4855/gif2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="151" src="http://i2.pinger.pl/pgr103/47cfcaa50017bc2850cf4855/gif2.gif" width="200" /></a>-Proszeęęęę!-zawołał uderzając łyżką o blat.<br />
Pokręciłam głową, uśmiechając się i założyłam torbę na ramię. Dziwnie się czułam w wyprostowanych włosach, ale ujdzie.<br />
Podeszłam do niego i pocałowałam w czoło.<br />
-Kocham cię!-mruknęłam, pstrykając go w nosek.<br />
Ruszyłam w stronę drzwi i pomachałam Harremu na pożegnanie.<br />
-Foch!-krzyknął, a ja zamknęłam za sobą drzwi.<br />
Postanowiłam się przejść. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w stronę centrum.<br />
Niedziela... Des nie odzywa się od dwóch dni. Od czasu, kiedy wróciła do Long Beach rozmawiałyśmy codziennie. U rodziców nie jest za dobrze. Są dla siebie oschli. Nie rozmawiają ze sobą. Tata częściej wyjeżdża, albo mama wraca późno. Podobno tata przeniósł się do pokoju gościnnego. Destiny nie za bardzo potrafi z nimi porozmawiać. Boi się. Oni zachowują się wobec niej, jakby nigdy nic się nie stało.<br />
To jest dziecinne. Des nie ma tam z kim, za bardzo porozmawiać. Kiedy wczoraj był u nas Niall i Liam, Horan mówił, że postara się do niej przyjechać. Też się nad tym zastanawiam. Mogłabym przyjechać na kilka dni. Może udałoby mi się porozmawiać z mamą, bo z tatą jest o wiele trudniej. Po prostu, może Des by się uśmiechnęła. Wiem, że jest jej trudno, ale czuje, że musi tam być. To trudne. W każdym razie, rozważam, czy nie zabrać się z Niallem.<br />
Przeszłam przez jezdnie i ujrzałam duże logo Starbucksu. Podeszłam do ceglanego budynku. Przed wejściem na schody lekko mnie zatoczyło. Straciłam równowagę i zrobiło mi się słabo.<br />
-Wszystko w porządku?-spytał starszy pan.<br />
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Po chwili wszystko wróciło do normy. Podniosłam głowę i weszłam po schodach do środka.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Siedzieliśmy już drugą godzinę w kawiarni, a kresu tematu, nie było widać. Albo ja wpadałam na pomysł, co można obgadać, albo on. Gadał jak baba. To przerażające! Temat spadł na jego zespół. Teraz trasa i wydanie singla. Muszą dużo pracować. Normalka.<br />
-A może chcesz poznać, chłopaków?-spytał znienacka.<br />
Nie wiem.. Znaczy nie byłam pewna. Wiedzą, że jestem ze Stylesem. Na pewno by mnie nie polubili. Jestem pewna. Szczerze to nie jest dobry pomysł.<br />
Próbowałam sprawić mentalnie, by zmienił zdanie, ale on był wyraźnie podekscytowany.<br />
-Tak!-zawołał.-Chodźmy!<br />
Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.Wsiedliśmy do jego samochodu i po chwili znaleźliśmy się na pustych ulicach Londynu. Dochodziła trzecia. Nie czułam się za dobrze. Głowa mnie bolała i ręce, a także nogi. Boże, nie chcę żadnego choróbska! Nie mogę być teraz chora! Ja w ogóle nie mogę być chora! Nie znoszę chorób! Jest ktoś kto lubi? Byłam wypompowana. Po półgodzinie znaleźliśmy się przed dużym domem.<br />
-To dom Max'a.-oznajmił Nath.-Często u niego przesiadujemy.<br />
Skinęłam głową i weszliśmy do środka. Oglądali mecz. Kilkoro z nich. Jeden stał w kuchni i coś gotował.<br />
Co chwile krzyczeli: "Gol, gol!" Jak Niall i Louis...<br />
Poczułam się lekko skrępowana. Oni mnie znielubią.. Od pierwszego wejrzenia! Ja to czułam!<br />
-Wróciłem!-zawołał Nathan.<br />
Każdy obrócił głowę w naszą stronę.<br />
Zapewne nie tego oczekiwali. Chyba myśleli, że sam przyjdzie. Nie... Ups! Wpadka!<br />
Max spojrzał na nas i uśmiechnął się. Siva i Jay... Ich twarz nie wyrażała, żadnych emocji. Natomiast Tom.. Nie wyglądał na zadowolonego.<br />
-To chyba był zły pomysł.-syknęłam w stronę Nathana.<br />
-To May!-oznajmił ignorując moje słowa.<br />
Uśmiechnęłam się do nich naturalnie, ale czułam jak moją twarz, a raczej policzki oblewa, rumieniec.<br />
-Nie dość, że się z nią spotykasz, to jeszcze ją tu przyprowadzasz.-prychnął Tom i odwrócił się.<br />
Pozostali podeszli do nas. Wydawało mi się, że tylko Max był pozytywnie nastawiony.<br />
-Hej jestem Max.-przywitał się chłopak w różowym fartuszku. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń.<br />
Tak jak pozostałych. Wydawało się miło..<br />
Max ugotował obiad, który był przepyszny. Była rozmowa.. Dotyczyła mnie. Moją karierę i zdrowie, ale nie pytali o Stylesa. Niestety Tom, nadal nie był przekonany do mnie. Co chwilę dogryzał mi, ale byłam przyzwyczajona. Normalnie drugi Louis!<br />
-Wróciłaś do Harrego, tak?-spytał uszczypliwie.<br />
Spuściłam wzrok na talerz.<br />
-Tak.-zgodziłam się, przygryzając wargę.<br />
-Jak możesz spotykać się z taką ofermą?!-zawołał.-Kim on jest? Śpiewa sobie w zespole.. Bo ktoś mu pomógł? Pieprzony X-Factor? Co to jest za muzyka, gdzie w kółko śpiewają o jednym? Nie jest ci wstyd? Spotykać się z męską dziwką?<br />
Nerwy mi normalnie puściły... Co on ma do Harrego? Serio.. Niech spojrzy na siebie i swoją dziewczynę. Galaretowate uda, wystające sutki i oponka, zamiast brzucha. No proszę..<br />
-Tom!-warknął Nathan.<br />
Wstałam od stołu.<br />
-Wybacz mi, ale nie będę tracić czasu na twoje, puste gadki. -oznajmiłam, całkiem pewnym siebie głosem.-Nie wiesz o niczym, nie zdajesz sobie sprawy o czym mówisz... Nie wiesz, jakie naprawdę jest życie. Potrafisz tylko o nim mówić. Więc proszę cię, z łaski swojej, życzę ci, żeby życie dało ci takiego kopa w dupę, jak nam. -zakończyłam swój monolog.<br />
Nałożyłam torbę na ramię i zasunęłam za sobą krzesło, po czym udałam się do wyjścia.<br />
Usłyszałam, że ktoś za mną idzie.<br />
-Olej go.-mruknął Siva uśmiechając się.<br />
-Racja.-przytaknął Jay.<br />
-Dziękuje za obiad. Był świetny!-zwróciłam się do Maxa.-Lepiej już pójdę!<br />
Ucałowałam w policzek Nathana i wyszłam z domu.<br />
Nawet nie wiedziałam, gdzie byłam... Szłam przed siebie, ale szczerze czułam się coraz gorzej. Nogi same uginały się pod moim ciężarem. Głowa nie przestawała boleć, a do tego pobolewał mnie brzuch.<br />
Postanowiłam zadzwonić do Harrego.<br />
<br />
<br />
<b>Elie: Hej hej, kaczorki! ^^ Jak podoba wam się rozdział.. Nie mówiłam o tym wcześniej, ale trochę się pozmienia... Trochę, czyli dużo.</b><br />
<b>Rodzinny obiadek u The Wanted? </b><br />
<b>Kocham was i dziękuje za komentarze. ;**</b><br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-58275514745102481712013-08-23T09:59:00.000-07:002013-08-23T09:59:08.314-07:0020Czułam jak narasta we mnie złość. Jak ona śmie obrażać mojego chłopaka. Na początku wydawała się w porządku. Aż byłam skłonna zobaczyć się z nią drugi raz, ale.. Cofam to! Co za suka! Myśli, że jej uwierzę? Czy ona, aby nie chce mi go odebrać? Puszczalska ździra!<br />
-On lubi starsze, więc wiesz...-dodała, mieszając kawę.<br />
Wtedy puściły mi nerwy.<br />
-Jeśli myślisz, że twoje zdanie, znaczy dla mnie cokolwiek, to się grubo mylisz, Tay. Wiem, jak wybrałam i oprócz mnie nikt o tym nie decyduje. Zwłaszcza ty! Harry po prostu źle wybrał, natrafić na ciebie do żadna przyjemność. Mam nadzieję, że to nasz ostatnie spotkanie.-warknęłam i wzięłam torebkę.<br />
-Och... Myliłam się, co do ciebie. Jesteś taka głupia, jak on. Jesteście siebie warci.-odpaliła.<br />
-Taylor! Uraziłaś moją dumę.-udałam wzruszenie.<br />
-Jesteś beznadziejna! Kiedyś mi podziękujesz, kiedy Harry już się tobą znudzi. A wierz mi.. Prędzej czy później, zobaczy, że jesteś przereklamowana.<br />
Zacisnęłam wargi w prostą linię i... Nie zamierzałam mieć skrupułów. Wzięłam moją mrożoną kawę i chlusnęłam jej w twarz.<br />
-Nie zapominaj, że to ty byłaś "bólem dupy" Harrego, skarbie.-powiedziałam jej prosto w twarz i uśmiechnęłam się złośliwie.<br />
Założyłam torebkę na ramię i wyszłam z kawiarni z podniesioną głową<br />
Gdyby nie ludzie siedzący tam, rozszarpałabym ją gołymi rękami. Co tam odciski palców.. Należało jej się! Biedactwo było zaskoczone? Och jakże mi przykro!<br />
Parsknęłam śmiechem pod nosem i wsiadłam do samochodu.<br />
Pięknie to załatwiłaś May! Szacunek! Jak Harry się o tym dowie, to już nie będzie taki pewien, co do swojej "Sweetie". Ale ja się nie ugnę! O nie tym razem, Styles! Przegiąłeś i to równo! Ale pewnie gdyby nie to spotkanie, to nie miałabym okazji oblać Taylor Swift kawą. Nie żałuję!<br />
Kiedy zaparkowałam samochód na podjeździe, w domu jeszcze nikogo nie było. Usiadłam na kanapie i włączyłam MTV.<br />
Ona chyba naprawdę myślała, że ja to kupię! Och rozumem to ty nie, grzeszysz kochana! Nigdy więcej nie posłucham Harrego i jego "świetnych" rad! Nigdy więcej! Jestem na niego wściekła, a to wszystko jego wina! Dostanie! Dostanie obiecuję!<br />
Nagle na ekranie pojawił się wielki napis "Red Tour 2013 Taylor Swift"<br />
-No chyba nie!-mruknęłam pod nosem, przełączając kanał.<br />
Usłyszałam zgrzyt w drzwiach. Odwróciłam się i ujrzałam Harrego. Wstałam z kanapy i skierowałam się w jego stronę. Najlepiej wydarłabym mu wszystkie włosy. Szykuj się Harry!<br />
-Co ty sobie, kurwa myślałeś?! Co, kurwa, jest z tobą nie tak?! Nie znoszę cię! Jesteś pieprzonym dupkiem!-krzyczałam na niego.<br />
Okładałam pięściami jego klatkę piersiową i rzucałam obelgi w jego stronę. Kiedy siła mi się skończyła, a wszystkie przekleństwa mi się wyczerpały ujrzałam, roześmianą twarz Harrego.<br />
Wyjął zza siebie dużą, zieloną żabę-maskotkę i słodko się uśmiechnął.<br />
-Ooo! Ale i tak cię kocham!-dodałam i zawiesiłam ręce na jego szyi.<br />
Automatycznie złość ulotniła się ze mnie, ustępując miejsce, radości i szczęściu.. Co za słodki Harry! Takiego lubię.. Przyniósł mi maskotkę z wesołego miasteczka i powiedział, że kocha mnie najmocniej, na świecie! Zacisnęłam powieki, kładąc brodę na jego ramieniu. Od razu przypomniało mi się, co mówiła Taylor. Teraz dopiero mnie to, zabolało. Jakoś dotarły do mnie te słowa i zakłuły.<br />
-Co się stało?-spytał, łapiąc mnie za ramiona.<br />
Otarł kciukiem łzę i spojrzał głęboko w oczy.<br />
Usiedliśmy na kanapie i wszystko po woli mu wytłumaczyłam. Zaznaczałam czyja to była wina. Musiał wiedzieć, że to była jego wina! Był zły, kiedy opowiedziałam mu, jak mnie nazwała, ale śmiał się kiedy chlusnęłam jej kawą w twarz.<br />
-Szkoda, że ta kawa nie była gorąca.-westchnął.<br />
Zaśmiałam się i zaczęłam bawić się jego włosami. Harry odwrócił głowę w moja stronę.<br />
-Przepraszam. -szepnął.-To moja wina.<br />
Uśmiechnęłam się zawadiacko.<br />
-Wybaczę ci jeśli mnie, pocałujesz.-mruknęłam.<br />
Chłopak od razu wpił się w moje usta. Pchnął mnie na kanapę, delikatnie rozchylając moje wargi swoim językiem. Błądził po moim podniebieniu, tocząc z moim językiem wojnę. Ujęłam jego twarz w ręce i zassałam jego dolną wargę. Chłopak sięgnął do mojej bluzy, którą zwinnie zsunął z ramiona i zaczął interesować się bluzkę. Po chwili ona też wylądowała, za kanapą. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi, co chwilę zasysając skórę. Zerwałam (nie dosłownie) z niego koszulkę i przejechałam dłońmi po jego torsie.<br />
To była kwestia czasu, kiedy oboje byliśmy nadzy i leżeliśmy na podłodze obok kominku. Otulało nas ciepłem. Jeszcze tak bardzo go nie pragnęłam i czułam, że on też. Kiedy poczułam go w sobie.. Jego delikatne, ale stanowcze ruchy.. Nasz przyspieszone oddechy i bicie serca, które dało się słyszeć z kuchni. To było czułe.. Delikatne... To był zdecydowanie najlepszy seks w życiu.<br />
Nic nie ma bardziej romantycznego, niż seks przy kominku. Kiedy możesz wyraźnie dostrzec jego zielone oczy. To było idealne! Po chwili opadł obok mnie. Położyłam głowę na jego torsie i przygryzłam wargę.<br />
-Kocham cię.-wyszeptałam.<br />
Chłopak w odpowiedzi mocno pocałował mnie w czubek głowy.<br />
<br />
<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Powoli zaczynam mieć dosyć, porannych odwiedzin. Chciałabym jeden poranek dla nas. Albo cały dzień dla nas.<br />
Jestem teraz szczęśliwa! Kocham go! Nad życie.. Moje zdrowie jest prawie unormowane. Lekarz mówi, że jest coraz lepiej. Przytyłam kilogram! Wszystko idzie w dobrym kierunku! Ba! Lepiej być nie może.<br />
Założyłam na siebie krótki fioletowy szlafrok i poczłapałam na dół. Kiedy otworzyłam drzwi, ujrzałam Des.<br />
Stała w progu z trzęsącymi się rękami. Oczy miała spuchnięte i zaczerwienione. O nie! Jeśli to Niall to nogi z dupy mu powyrywam! Cokolwiek jej zrobił! Jakkolwiek ją potraktował! Niech się szykuje! Wykastruje go! Uważaj Horan! Nadchodzę!<br />
-Co się stało?-spytałam.<br />
Des usiadła na krzesełku przy wyspie i zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie. Wybiła 11.00<br />
-Zadzwoniłam do mamy..-zaczęła łamiącym się głosem.<br />
O boże! Coś im się stało? Nie proszę! Wystarczy mi wrażeń! Naprawdę! Więcej nie potrzebuje...<br />
-Chyba nie chcący odebrała, bo nawet nie zauważyła.. -kontynuowała.-Słyszałam jak się kłócą.. Byli jacyś oschli wobec siebie. Aż padło dziwne słowo. Mianowicie mama powiedziała, że... Że tata miał rację i rozwód to dobry... To dobry pomysł.<br />
Jej głos całkowicie ucichł, a ona znowu pogrążyła się we łzach.<br />
Co oni do cholery jasnej, sobie wyobrażają, hmm? Po dwudziestu latach małżeństwa, kiedy już są w średnim wieku, nagle im się odechciewa i uważają, że rozwód to świetny pomysł? Gratuluję! Szkoda, że z nami o tym nie porozmawiają. Kiedy Des przyszła myślałam, że chodzi o Horana, czy cuś. Ale, że o rodziców? Nigdy bym niespodziewała.! Zrobiło mi się smutno.. Ale byłam też cholernie zła.. Co im odbiło?<br />
Teraz? Czemu? Jaki jest powód?<br />
-Dlatego wracam do domu.-ponownie usłyszałam łamiący się głos Destiny.-Dzisiaj.<br />
Przytuliłam ją mocno... Co by było, gdybym nie miała siostry? Gdybym była z tym sama? Nie poradziłabym sobie.. Nie dałabym rady. Ale mamy siebie. Dla Des rodzina zawsze była najważniejsza. Uważała, że nasza jest idealna, ale się przeliczyła.. Tylko czemu, co się stało? Byli na wakacjach, szczęśliwi uśmiechnięci, a teraz nagle.. Nic z tego nie rozumiem.<br />
-Jak wrócisz, daj znać.. Powiedz mi jak to wszystko wygląda, dobrze?-spytałam i pogłaskałam ją po głowie.<br />
Dziewczyna kiwnęła głową i pociągnęła nosem.<br />
-Nie martw się, Des.. Oni są dorośli. Nie ty powinnaś się tym martwić.<br />
Uśmiechnęła się przez łzy i skierowała do wyjścia. Przed domem czekał Niall, oparty o maskę samochodu.<br />
Pomachał do mnie i uśmiechnął się, na co ja wykonałam ten sam gest. Wziął Des za rękę i otworzył jej drzwi do samochodu.<br />
Masz szczęście Horan, pomyślałam zamykając drzwi.<br />
Ujrzałam Harrego, schodzącego po schodach.<br />
-Co się stało? Kto to był?-spytał.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Elie: </b>Wiecie? Chyba odzyskałam wenę.. I dobrze mi z tym. Ale teraz czas na rujnowanie, po trochu wszystkiego.. Co wy na to? Po eksperymentujmy trochę!<br />
Pozdrawiam, Elie<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-77903684001651346772013-08-21T03:40:00.000-07:002013-08-21T03:40:39.268-07:0019Niall jest... Bardzo przekonujący. Wszyscy przystali na to, a ja nie miałam nastroju, by pojechać do "Wesołego Miasteczka". Choćby dlatego, że nie byłam "wesoła". Mój chłopak lekceważy mnie i moje argumenty.. Ma gdzieś, że ta panienka od siedmiu boleści, zwana Taylor Swift, chce go uwieść.. Zaciągnąć do łóżka, a później z satysfakcją popatrzy na mnie tymi swoimi skośnymi oczami.. A ja będę miała ochotę rzucić się na nią z pazurami, ale mam godność, więc tylko zakręca dupcią, a Harremu wystawie szanownie środkowy palec. To jest ten najczarniejszy scenariusz. Wcześniej mogą wyjść na kawę, albo się pocałować. To i tak daje do myślenia. Ugh! Za dużo myślisz, May! <br />
-Zjedz coś.-odezwała się Eleanor, uśmiechając się do mnie.<br />
-Emocje odbierając głód.-rzuciłam, piorunując wzrokiem Harrego.<br />
Wszyscy popatrzyli na mnie pytająco.<br />
-Nie ważne.-mruknęłam.<br />
Nagle zabrzęczał telefon Harrego. Podeszłam do blatu gdzie leżał jego BlackBerry i zamrałam kiedy zauważyłam, kto dzwoni. "Sweetie". Sweetie.. Swiftie. Chyba gorzej być nie może. Mój humor jeszcze bardziej się popsuł. Jak on może mieć ją zapisaną, jako Sweetie.. Ja nadal jestem "May", a ona? Nie znoszę jej! Nie znoszę Harrego! Nie znoszę tego pieprzonego świata!<br />
-Haaaaryyy!-zawołałam chłopaka, który razem z Louisem i Niallem siedzieli na kanapie oglądając telewizję.<br />
Chłopak odwrócił głowę kiedy wskazałam na jego telefon.<br />
-Sweetie dzwoni.-oznajmiłam sztucznie miłym głosem<br />
Harry jak wystrzelony z procy, przeskoczył przez kanapę i biegiem ruszył do kuchni. Wręczyłam mu telefon, z poirytowaną miną.<br />
-Nie zdążyłem zmienić, jak się roztaliśmy.-zaczął się tłumaczyć<br />
-O tak! Jasne!-kiwałam głową zdenerwowana.<br />
-May, mówię poważnie.-jęknął Harry.<br />
Dzwonek zrobił sie głośniejszy i zaczął mnie bardziej irytować. Tak jak Harry, jego głos i cała sytuacja.<br />
-Odbierz ten cholerny telefon!-wrzasnęłam.<br />
Odgarnęłam grzywkę i podparłam się ręką o blat i uniosłam jedną brew wyczekując reakcji Harrego.<br />
-Cześć Tay!-przywitał się Harry i skierował w głąb korytarza.<br />
Warknęłam pod nosem i wzięłam do ręki byle jaką gazetę. Przerzucałam nerwowo jej kartki.<br />
-Cześć Tay!-udałam piskliwy głosik.<br />
Dziewczyny bardziej zdezorientowane niż chłopcy.<br />
-Długa historia.-mruknęłam i odłożyłam gazetę.<br />
Po chwili Harry znowu wrócił i wręczył mi telefon.<br />
Zamrszczyłam brwi i bezgłośnie spytałam, o co chodzi. Chłopak śmiał się.<br />
Co do cholery..? Wzięłam telefon i przyłożyłam do ucha, czego zaraz pożałowałam. Jaki ona ma piskilwy głos!<br />
-May!-krzyknęła do słuchawki.<br />
-Taylor!-odkrzyknęłam już z mniejszym entuzjazmem.<br />
-Jeśli nie masz dziś, nic do roboty to może pójdziemy na kawę? -zaproponowała.<br />
Wytrzeszczyłam oczy i zamilkłam na sekundę.<br />
Czy ona mi właśnie zaproponowała kawę? Dzisiaj? Razem? Czy ona w ogóle jest miła? Nie czaję...<br />
Powinnam pójść? Nie.. A po co? No chyba nie chce się zaprzyjaźnić, prawda? Nie, dziękuje! Wolę jechać do tego zakichanego "Wesołego Miasteczka".<br />
-Kawa?-spytałam odwracając się do dziewczyn i Harrego stojącego obok Eleanor.-Dzisiaj?<br />
Harry uśmiechnął się i pokiwał głową unosząc kciuki. No chyba nie, Styles! Nie, nie zamierzam spotykać się na kawę z Twoją byłą. Może jeszcze was ze swatam, hmm? Nie, nigdzie nie idę!<br />
-Zaczekasz chwilkę?-spytałam Taylor.<br />
-Jasne!<br />
Przykryłam dłonią słuchawkę i podeszłam do Harrego.<br />
-Nie ma mowy!-szepnęłam zdenerwowana.<br />
-Ale czemu, nie? Ona serio nie jest taka, zła.!-upierał się Harry.<br />
-To nadal twoja była!-warknęłam.<br />
Jak on śmie?! Zerwali ze sobą! Zazwyczaj z osobami, z którymi zrywasz nie utrzymujesz kontaktu, no bo zerwaliście! Chyba, że w dobrym kontakcie. No sama nie wiem. Ale to jest bezczelna. Ona i Harry! To tak, jakbym kazała Harremu spotkać się z Lukie'm, bo przecież możemy być przyjaciółmi. On nie jest taki zły!<br />
No proszę..!<br />
Harry zrobił maślane oczka, więc uległam.. Ugh! To będą najdłuższe dwie godziny mojego życia.<br />
-Dobrze.-zgodziłam się z małym entuzjazmem.-Gdzie i o której?<br />
-Może w Starbucksie, za dwie godziny?<br />
Dziewczyna zapiszczała do słuchawki i podziękowała mi. Przewróciłam oczami i się rozłączyłam.<br />
-Zabiję cię kiedyś!-warknęłam złowrogo w stronę Harrego.<br />
Rzuciłam telefon na blat i pobiegłam do pokoju. <br />
Usiadłam na lóżku i spojrzałam w okno.<br />
Dlaczego się zgodziłam? Mogłam postawić na swoim, pokazać, że jestem twarda i żadna panienka nie stanie na mojej drodze. Ale nie! Ja jak zwykle wszystko psuje.. Godzę się, a później tego żałuje. Gdybym była odważna, to pewnie nawet teraz zadzwoniłabym do niej i odmówiła. Jednak ja jestem tą ciepłą kluchą.<br />
Och May! Co się z tobą stało? Jeszcze nie dawno, bez uczuć.. Nie przejmowałam się nikim i niczym, a teraz? Zrobiłam to, żeby nie zranić Harrego. Żeby był szczęśliwy.. Boże! Ja już nie jestem egoistką!<br />
Nie myślałam, o sobie! Na początku podobała mi się zmiana. To, że się uśmiechałam. To, że się zakochałam. Ale teraz? <br />
Leżałam na łóżku i rozmyślałam tak, przez.. Długo. Aż w końcu przyszły Des z El.<br />
-Gdyby Louis kazał mi się spotkać z Hannah, tak samo bym się wkurzyła.-mruknęła Eleanor siadając obok mnie.<br />
Zaśmiałam się pod nosem.<br />
-Po udaje, że mi się podoba, a później wrócę do domu.-oznajmiłam i podeszłam do lusterka.<br />
Przeczesałam włosy i poprawiłam makijaż.<br />
-Później do Was zadzwonię! Zróbicie zdjęcia w "Wesołym Miasteczku"!-zawołałam i wzięłam torebkę po czym zbiegłam na dół. Bez słowa wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.<br />
Pogada, pogada i wrócę do domu. My się więcej nie spotkamy, udowodnię Harremu, że nic nas nie łączy i wszystko wróci do normy, a następnym razem na nic się nie zgodzę.<br />
Zaprakowałam przed Starbucksem i wysiadłam z samochodu. Już przez szybę widziałam siedzącą przy stoliku Taylor, która mieszała słomką kawę. Nabrałam powietrza i pchnęłam szklane drzwi.<br />
Dziewczyna od razu mnie wypatrzyła i gestem dłoni zachęciła do stolika.<br />
-May!-zawołała.<br />
Uśmiechnęłam się i usiadłam naprzeciwko niej. Kelnerka podeszła do nas, a ja zamówiłam mrożoną kawę.<br />
-Cieszę się, mogłyśmy się spotkać.-oznajmiła uśmiechnięta Tay.<br />
No i tak przez pierwszą godzinę rozmawiałyśmy o jej karierze o mojej, już prawie zakończonej. Ogólnie dziewczyna opowiadała o swoim życiu, przed tym wszystkim, aż temat spadł na tym ile fanów straciła po zakończonym związku z Harrym i nagle powiedziała coś dziwnego.<br />
-Strasznie żałuję tego związku..<br />
Uniosłam brew i upiłam łyk kawy.<br />
-Tobie też radzę, May. Jesteś fajną dziewczyną i prędzej czy później Harry zrobi coś głupiego, przez co będziesz cierpieć.<br />
<br />
<br />
<br />
________________________________<br />
Och jestem zbyt uległa.. Ale coś zrozumiałam!<br />
Dlatego jestem, ale taki shit tu wam dałam, więc...<br />
Przepraszam! Ale i tak was kocham!<br />
<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-90469835214386752772013-08-13T11:09:00.001-07:002013-08-13T11:15:22.523-07:0018<br />
<span style="color: red;"><b><u>Czytać informacje pod spodem!</u></b></span><br />
<br />
Ugh... Po co ludzie wymyślają rolety, skoro i tak świeci przez nie, słońce? To bez sensu? Ogarnęłam, że już raczej nie usnę i wstałam z łóżka. Słyszałam na dole, jak ktoś sie tłucze w kuchni i wiedziałam, że Harry wstał wcześniej. Jednak nawet jeśli, chciał zrobić przeprosinowe śniadanie, to nie ma na co, liczyć. Nigdy nie byłam zazdrosna o żadnego faceta.. Chyba, że o Luke'a. Ale Harry jest bardziej na poważnie i.. Kiedy widzisz swojego faceta, rozmawiającego ze swoją ex, jedyne co przychodzi Ci namyśl, to że ona chce ci go odebrać, albo gorzej.. Ugh! I po co o tym myślisz, idiotko?! Tak czy siak, rozmawiali... Chociaż nie. To nie była rozmowa to były... Chichotki! Stali przy ścianie szepcząc coś sobie na ucho i zachodząc się od śmiechu. A mówił, że to będzie nasz wieczór.. Ale nie! Gówno z tego wyszło! Cały czas gadał i śmiał się z Tejlorcią, a ja byłam zmuszona, do wysłuchiwania pijanej Perrie, na temat jej wysuszonych włosów, co.. Nie było fajne!<br />
A zresztą! Taylor robiła wszystko, żeby Harry nie mógł oderwać od niej wzroku. To podciągała sobie do góry sukienkę, zarzucała włosami, albo uśmiechała się do niego uwodzicielsko.. Widziałam.. Chciała go szybko zaciągnąć do łóżka.<br />
Zeszłam na doł, przeczesując dłonią włosy, kiedy ujrzałam sylwetkę Harrego. Stał przy płycie indukcyjnej, co chwilę przewracając, coś na patleni.<br />
-Dzień dobry!-zawołał, radośnie.<br />
Zignorowałam go i podeszłam do lodówki. Wyjęłam karton mleka i nalałam do szklanki.<br />
-Głodna?-nie dawał za wygraną.<br />
Posłałam mu piorunujące spojrzenia.<br />
Na pewno wyglądałam strasznie. Jak wkurzony szop. W pidżamie z poczochranymi włosami i nie domytym make-up'em...<br />
Pociągnęłam łyk i poszłam do salonu. Spoczęłam na kanapie i wzięłam do ręki pierwszą lepszą gazetę, byle czymś się zająć.<br />
-Nie rozumiem..-odezwał się Harry, siedzący przy stole. Zajadał się tuczącą jajecznicą.. Phi!<br />
-Za co ty mnie tak, karasz?-spytał.<br />
Wtedy to nerwy normalnie mi puściły. To normalne. Przecież każdy facet, będzie teraz udawał, że nic się nie stało, a jeśli już sobie przypomni to będzie mówił, że to nic takiego. Że wymyślam.<br />
-Nawet mnie nie denerwuj, Harry.-warknęłam podchodząc do niego.<br />
-Nie wiedziałem, że jesteś, taka zazdrosna..-mruknął pod nosem.<br />
-Jesteś skończonymi idiotą.. Albo niedorozwinięty. -fuknęłam.-Mówisz, mi że ten wieczór będzie nasz, po czym spędzasz go ze swoją byłam.. No.. Gratulacje! Pobiłeś samego siebie.<br />
Zaklaskałam w dłonie i złośliwie się uśmiechnęłam.<br />
-My tylko rozmawialiśmy/.-wypierał się.<br />
-O tak! -zawołałam.-Zaczyna się od rozmowy.. Później jest pierwsza kawa. Pójście do siebie do domu. Wypicie lampki wina i nieświadomie..<br />
-May, o czym ty mówisz?-parsknął śmiechem Harry.<br />
Może nie brzmiałam zbyt poważnie, ale on powinien to wyczuć. Ja serio byłam wściekła, a on zwyczajnie dalej jadł i śmiał się ze mnie.<br />
-Mówię tylko, jak to widzę.. -westchnęłam.<br />
-Zaczekaj, czy to nie ty spotykasz się z Nathanem, chociaż wiesz, że go nie lubię?-spytał, a na jego twarzy wymalował sie szczeniacki uśmiech.<br />
-Co? Teraz będziesz mi wypominał, że spotykam się z kimś kogo nie lubisz? Nath jest tylko moim przyjacielem! A nie byłym.-dodałam.<br />
-Nie przeginaj!<br />
Wtedy ktoś odchrząknął za naszymi plecami, a w progu stało kilku naszych znajomych. A właściwie do Destiny z Niallem i Eleanor z Louisem.<br />
Posłałam ostatnie znaczące spojrzenie Harremu i powędrowałam na górę przebrać się.<br />
Kiedy szukałam odpowiednich ciuchów zdałam sobie sprawę, że to nasza pierwsza poważna kłótnia i.. Wyglądała dosyć zabawnie. Teraz złość lekko mi przeszła i byłabym w stanie wybaczyć Harremu, pod warunkiem, że on mnie przeprosi, bo złamał obietnicy. A mi się obietnic nie łamie. Albo są albo ich nie ma.<br />
Poza tym wypomina mi, że widuję się, z Nathanem gdzie w tym czasie, on pewnie widzi sie z panną Swift na kawce w Starbucksie! Jestem zazdrosna! Wiem! Ale przecież na moim miejscu, większość dziewczyn zachowało by się tak samo, prawda? To było jak, oberwać freesbe w łeb.. Albo gorzej!<br />
<a href="http://img.zszywka.pl/1/0127/w_0237/moda-damska.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://img.zszywka.pl/1/0127/w_0237/moda-damska.jpg" width="128" /></a>Wyjęłam z szafy, jasno niebieską poprzecieraną bluzkę na ramiączkach, schowałam ją w obcisłą spódnicę we wzorki, a na ramiona narzuciłam, krótką bluzę w kolorze mięty. Na stopy włożyłam białe trampki na podwójnej platformie. Przeczesałam włosy, nałożyłam troszkę pudru, pomalowałam oczy i lekko usta, po czym zeszłam do reszty towarzystwa. Starałam się unikać rozbawionego wzroku Harrego, który co jakiś czas spoglądał w moją stronę.<br />
-Nie będę pytać, co między Wami zaszło.-odezwał się Niall, zajadając jajecznicą.<br />
-Niall!-syknęła Des, klepiąc go po ramieniu.<br />
Chłopak wzruszył ramionami, nie przestając przeżuwać buzią.<br />
-To jakie plany na dziś?-spytała Eleanor. -Perrie pojechała z Zaynem do Bradford, a Liam chciał spędzić z Dan więcej czasu, zanim ona pojedzie do domu.<br />
-Na mnie nie patrzcie.-mruknęła Destiny.-Rzadko tu bywam.<br />
Zawiesiłam ręce na jej ramionach, stojąc od tyłu i pocałowałam w głowę.<br />
-Jedźmy do Wesołego Miasteczka!-zawołał Niall.<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________<br />
Krótki.. Przepraszam. Dzisiaj soczewki wpadły mi do kranu, a nie mogę nigdzie znaleźć okularów.<br />
Na szczęście, miałam rozdział napisany w zeszycie i moja koleżanka, go przepisała, więc przepraszam, za jakiekolwiek błędy, które pewnie się tu wkradły. I jednocześnie mam informacje.. Wybaczcie.<br />
Zawieszam bloga.. Znaczy nie zawieszam.. Ugh! Chodzi o to, że możliwe, że do końca wakacji, żaden rozdział się nie pojawi. Jest mało komentarzy i widzę, że coraz mnie osób odwiedza.. Także... Przepraszam.julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-60521504195006420602013-08-09T13:37:00.000-07:002013-08-09T13:37:36.228-07:0017<a href="http://img005.lazygirls.info/people/barbara_palvin/barbara_palvin__all_is_lost_premiere_during_the_66th_cannes_film_festival_may_22_2013_Mrc0HcGj.sized.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://img005.lazygirls.info/people/barbara_palvin/barbara_palvin__all_is_lost_premiere_during_the_66th_cannes_film_festival_may_22_2013_Mrc0HcGj.sized.jpg" width="136" /></a>Wysiadłam z limuzyny, stawiając nogi na miękkim, czerwonym dywanie. Moje oczy przez chwilę przyzwyczajały się do blasku fleszu. Na przemian paparazzi wykrzykiwali moje imię. Ruszyłam kilka kroków naprzód i położyłam rękę na biodrze. Nie musiałam się trudzić, tak jak inne dziewczyny, w długich i wąskich sukienkach, martwiące się, że potkną się i zrobią z siebie pośmiewisko. Moja sukienka była krótka i mi się strasznie podobała! Lekki wiatr rozwiewał moje włosy dodając oszałamiającego efektu. Nagle poczułam, czyjąś dłoń w talii. Odwróciłam głowę i ujrzałam twarz, Harrego. Uśmiechnęłam się do niego i oboje spojrzeliśmy w obiektywy aparatów. Za nami stali Perrie z Zaynem. Louis i Liam i Niall z... Des? Destiny? Co ona tu robi? Nic nie wiedziałam o jej wizycie.<br />
Poczułam nagłą falę gorąca i byłam strasznie szczęśliwa. Nie mogłam się doczekać, kiedy wejdziemy do środka, żebym mogła się z nią przywitać.<br />
Jeszcze stanęłyśmy z dziewczynami (czyt. Perrie, ja i Des), a później Pezz ze swoim zespołem.<br />
Kiedy weszliśmy do środka, było już tłoczno. Większość osobistości, stało przy barze z lampką szampana w ręku, śmiejąc się lub rozmawiając. Kiedy już mogłyśmy odetchnąć, Des rzuciła mi się w ramiona.<br />
-Och, May!-zawołała, niemalże mnie dusząc.<br />
-Des! Ja.. Nie mogę.. Oddychać!-wykrztusiłam.<br />
Dziewczyna zwolniła uścisk i ujęła moją dłoń w dłoniach.<br />
-Co się stało?-spytała.<br />
Dobrze wiedziałam, co miała na myśli, ale nie chciałam o tym teraz rozmawiać. Zwłaszcza przy tych wszystkich ludziach. Szepnęłam jej na ucho, że porozmawiamy o tym później i starałam się pokazać, że dobrze się bawię. Ludzi było sporo, gdzie nie spojrzysz, zobaczysz wielką gwiazdę. Justin Bieber, Rihanna, Taylor Swift... Osoby, które kojarzę z gazet i poprzednich gal. Zostałam zawołana za kulisy, gdzie miałam jeszcze chwilę na przygotowanie się. Prowadzący już oficjalnie rozpoczął galę. Jak zwykle w moim brzuchu rozpoczęła się rewolucja i zaczęłam się denerwować. Pamiętaj May, powtarzałam w myślach, dasz sobie radę! Nagle usłyszałam swoje imię i wyszłam zza kurtyny. Zostałam powitana gromkimi brawami. Pomachałam do wszystkich i starałam się, aby mój uśmiech był naturalny. Stanęłam na podeście i powitałam wszystkich. Jako, że pierwsza miała wręczać trzeba było rozgrzać publiczność. Na przodzie znajdowali się fani i organizatorzy gali.<br />
-Strasznie się cieszę, że znowu mogę tu być!-powiedziałam do mikrofonu, na co wszyscy znowu zaczęli klaskać.<br />
I to mnie denerwowało. Co nie powiesz, to będą klaskać. Mów budyń, zaczną wrzeszczeć.<br />
Asystent wręczył mi kopertę z wynikiem.<br />
-W tym roku mam zaszczyt, wręczyć nagrodę, <i>Najlepszej piosenkarce roku</i>. -oznajmiłam, a z telebimu leciały informację na temat nominowanych.<br />
Więc w skrócie: Taylor Swift, Selena Gomez, Rihanna i Kelly Clarkson. Szczerze to sama się zastanawiałam, kto tym razem zgarnie nagrodę. Jak zwykle.<br />
-Jesteście podekscytowani, nie?-spytałam, wzbudzając napięcie.<br />
Wszyscy zaczęli krzyczeć, że tak.<br />
-Ja też.-odpowiedziałam, a oni się zaśmiali.<br />
Irytujące!<br />
-Więc w tym roku, mam przyjemność wręczyć nagrodę...-powiedziałam, otwierając kopertę.-Taylor Swift!<br />
Usłyszałam oklaski, krzyki, niektórzy nawet wstali. Taylor szła, w kierunku sceny, ściskając ręce swoich fanów. Miała na sobie, świecącą, niebieską, mini sukienkę. Związane wysoko włosy i mocny makijaż<br />
Wzięłam do ręki statuetkę i kiedy dziewczyna znalazła się przy mnie wręczyłam jej, całując powietrze obok jej policzka. Dziewczyna ukłoniła się przed wszystkimi i zaczęła swoje show, podczas, gdy ja zeszłam ze sceny za kulisy. Zrobiło mi się trochę słabo... Było duszno i pewnie dlatego to wszystko.. Presja i tak dalej.<br />
Usiadłam na krzesło i sięgnęłam po butelkę wody, stojącą na stoliku. Po chwili pojawiła się przy mnie Des.<br />
Uśmiechnęła się i pogratulowała mi. Cieszyłam się, że przyjechała. Rzadko kiedy odwiedzała mnie w Londynie, bo nie znosiła tego miasta i pogody. Dla niej zawsze musiało być słonecznie. Tak więc nic szczególnego jej tu nie ciągnęło.<br />
Niestety, korzystając z chwili kiedy byłyśmy same, Des wykorzystała okazję i by spytać się, co robiłam w szpitalu. A to wszystko przez te głupie gazety..! Każdy zadawał sobie pytanie, co robiłam w szpitalu? Czemu był Harry, skoro nie jesteśmy razem? A może do siebie wróciliśmy? Szczerze? Miałam to w dupie! Bardzo chcę się skupić na swoim zdrowiu, ale jakoś nie specjalnie mi to wychodzi. Rano zjadłam ciastko i... Tylko to. Harry nawet o tym nie wie, bo szybko poszedł, ale ja czuję się z tym źle.. To nie wygląda na takie łatwe, jakie jest. A poza tym, cały czas mam chęć na prochy.. Staje się to uciążliwe, bo zajmuje całe moje myśli i staję się coraz bardziej skłonna, do spotkania się z Eddiem.<br />
Nie miałam wyjścia i opowiedziała wszystko Des. Miała nie mówić rodzicom, a jeśli widzieli gazety, to po prostu byłam na badaniach kontrolnych. I już! Nie powiem... Była zdziwiona.. Przestraszona i.. Zła? Tak z pewnością. Była cholernie zła, że jej nic nie powiedziałam i, że w ogóle to zrobiłam.<br />
-Wiem..-przyznałam jej rację wbijając wzrok w buty.-Byłam głupia!<br />
Zaśmiałam się cicho, a Des objęła mnie ramieniem.<br />
-Chodźmy!-zawołała Destiny.-Zaraz pewnie chłopcy dostaną nagrodę!<br />
Wpadłyśmy w głupawkę! Ona potrafi poprawić humor i wie o wszystkim, co nie miało jeszcze zdarzenia, ale to Des. Jej nie ogarniesz!<br />
Wróciłyśmy na swoje miejsca, kiedy właśnie Chloe Kardashian, wymieniała nominowanych do <i>Najlepszego Boysbandu Roku. </i>Obie trzymałyśmy za nich kciuki i moim zdaniem, zgarną nagrodę raz-dwa, bo reszta (The Wanted, nie obrażając Nathana, Muse, Mumford&Sons). Trzymałam mocno kciuki, a kiedy wreszcie, Chloe oznajmiła, kto wygrał tegoroczną nagrodę, skakałam z radości, razem z Des i Perrie. Chłopcy dostali nagrodę! Uniosłam kciuki i uśmiechnęłam się do nich. Po wykonaniu "Best Song Ever", gdzie nie obeszło się bez zwariowanego tańca, większość udało się na After Party, do jakiegoś klubu. Nie bardzo chciałam tam iść. Byłam wykończona.. Zauważyłam, że zmęczenie, coraz częściej mi doskwiera i zaczęło mnie to denerwować. Ale uległam namowom Harrego i Nialla.. Zależało im, żeby to oblać, więc... Nie miałam głosu.<br />
<br />
Klub był zatłoczony... Gorąc, ciasno i nie zbyt przyjemnie. Poznałam kilka nowych osób, czy gwiazd.. Kto, jak co woli. Taylor, nie wydawała się taka zła, jak nie którzy mówią (czyt. Cara). Była całkiem miła i zabawna. Jakoś rozmowa sama popłynęła, a to ciekawe... Polubiłam ją. Choć strzegłam od niej Harrego. Wiem, wiem.. Nie są razem, ale zawsze jest jakaś, mini szansa, że... ugh!<br />
Usiadłam przy barze i bacznie obserwowałam każdy ruch Harrego.. I co z tego, że rozmawiał z Liamem?!<br />
<br />
<br />
__________________________________________<br />
Ugh! Przepraszam, ale wydaje mi się, że...<br />
Jest coraz bardziej bezsensu. Miałam nadzieję, że jeśli już będą razem, to uda mi się to jakoś pociągnąć, tak, żeby Was nie zanudzić, ale czuję, że mi się nie udało...Nie uważać, że trzeba wprowadzić coś..? Och, nie wiem! Coś innego? Albo zostawić to?<br />
<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-10907534123899310962013-08-03T06:19:00.000-07:002013-08-02T08:28:44.185-07:0016Samotna łza spłynęła mi po policzku. Więc do tego doszło? Świetnie! Wiedziałam.. Ja to zwyczajnie czułam. Odzwyczaiłam się od jedzenia i w pewnym sensie nie czuje głodu. Jedyny jaki czuje, to głód narkotykowy, jeżeli coś takiego istnieje.<br />
Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Szpital zawsze źle mi się kojarzył, ale zazwyczaj nie chodziło o mnie. O kogoś z bliskich. Jednak teraz.. Czułam się zmęczona. Całym tym cyrkiem! Nie wiedziałam, że za spełnienie swoich marzeń, trzeba, aż tak zapłacić. Gdybym wiedziała, nawet bym się za to nie brała.<br />
-Mogę już iść?-spytałam, łamiącym się głosem.<br />
Pielęgniarka wypisała mi jakąś karteczkę i kazała zgłosić się do lekarza na kontrole. Poza tym poleciła mi, żebym zapisała się do psychologa i zaczęła więcej jeść.<br />
Czyś ty babo zgłupiała?! Gdybym jadła normalnie i byłoby to dla mnie proste, to nie byłabym anorektyczką, idiotko! Miałam ochotę wykrzyczeć jej to w twarz, ale w odpowiednim momencie, Harry wziął mnie za rękę i wyszliśmy z gabinetu.<br />
Teraz miałam ochotę zniknąć z show-biznesu. Na chwilę, jeśli nie na zawsze. Stojący paparazzi, przed szpitalem, bardzo mnie zdenerwowali i lekko ich trącając, przeszliśmy do samochodu.<br />
W ciszy usiedliśmy do środka.<br />
-Co teraz?-spytała Eleanor.<br />
Przełknęłam ślinę i przejrzałam się w lusterku.<br />
-Mam wszystkiego dość.-westchnęłam.-Możesz mnie zawieść do domu?<br />
Spojrzałam na Harrego i blado się uśmiechnęłam. Chłopak zapalił samochód i ruszyliśmy w stronę mojego domu.<br />
Po pół godzinie, znaleźliśmy się pod moim domem. El, pożegnała się ze nami i obiecała, że wieczorem zadzwoni, a Harry poszedł ze mną do domu.<br />
Weszliśmy do środka, a chłopak do razu skierował się na górę.<br />
-Gdzie idziesz?-spytałam, robiąc sobie kawy.<br />
-Najpierw pozbyć się tego świństwa, a później zadzwonię do twojego managera i powiem, że...<br />
-Ja to zrobię!-weszłam mu w słowo i wyjęłam telefon z kieszeni.<br />
Będzie zdziwiony. Polecą pytania: "Co się stało''? "Dlaczego"? I tak było! Teraz nagle zaczął się interesować. Dla mnie odwołał wszystkie sesje i kazał mi odpoczywać. Nagle teraz?! A wcześniej? To on mi kazał schudnąć! Czyżby poczucie winy? W samą porę, Daryl! Na razie znikam ze wszystkich sesji. Może głupio to brzmi, ale chcę przybrać na wadzę.<br />
-I po wszystkim!-zawołał Hazz, schodząc po schodach na dół.-Twoja koleżanka, Amfa, wylądowała w kibelku!<br />
Zaśmiałam się i pociągnęłam łyk kawy.<br />
Harry podszedł bliżej, ale milczał. Jakby się czymś denerwował. Ma coś na sumieniu? Błagam, nie oświadczaj się! Harry! Całe życie przed nami!<br />
-Powinnaś ze mną zamieszkać.-rzucił nagle i stanął obok mnie, opierając się o blat.<br />
Zakrztusiłam się kawą i nerwowo zaczęłam kaszleć. Czy on zaproponował mi, mieszkanie z nim? Nie... On dał nacisk na "powinnaś". O nie! Żadnego rozkazywania! Nie mi! Może to wzmocniłoby nasz związek, ale tak nagle? Dopiero, co wróciłam do domu i nie zamierzam, jak na razie, go opuszczać.<br />
-Co?-spytałam odstawiając kubek.<br />
-Uważam, że powinnaś ze mną zamieszkać.-powtórzył.-Chcę cię mieć na oku.. Po tym, co się zdarzyło.<br />
-Nie ufasz mi?<br />
-Jasne, że ufam.-powiedział, obracając się w moją stronę. Ujął moją dłoń i spojrzał w oczy.<br />
-Po prostu, chcę ci pomóc. I zadbam o twoją dietę.-dodał, z uśmiechem.<br />
Wizja mieszkania z nim pod jednym dachem nie wydaje się być koszmarem, ze snów. Kiedy to kobieta stoi przy garach w jakiejś starej sukience, z papierosem w ustach, gotująca jakieś bardzo tłuste danie. W całym domu panuje bałagan. Ciuchy, leżą gdzie popadnie, wszędzie kurz i brudno. Do tego okazuje się, że jesteś w ciąży, a twój chłopak wyjeżdża w trasy koncertowe i pewnie śpi na boku z inną dziewczyną.<br />
W to raczej nie wierzę.. Za dużo przeszliśmy, żeby to się tak skończyło. Bardziej wierzę w moje wymarzoną wizje. Kiedy to śpisz ze swoim ukochanym w jednym łóżku, a on budzi Cię składając delikatne pocałunki, na twoim obojczyku, szyi... Potem robi ci śniadanie. Razem spędzacie dzień, chodząc po mieście. Na obiady, czytając w ogródku i wygłupiając się. Wieczorem oglądacie jakiś film i ponownie zasypiasz w ramionach ukochanego.<br />
Oprzytomniałam i uśmiechnęłam się twierdząco. Chłopak objął mnie w tali i wysoko podniósł.<br />
-Puść mnie, kołku!-wrzasnęłam i zaczęłam się śmiać.<br />
Chłopak odstawił mnie na ziemię, a ja przewróciłam oczami i poszłam na górę pakować, rzeczy.<br />
-Sprzedaj ten dom!-zawołał za mną Styles.<br />
-Chyba śnisz!<br />
Wyjęłam walizkę i torbę na potrzebne rzeczy i po kolei zaczęłam to wszystko pakować.<br />
Nie powiedziałabym tego Stylesowi, ale w pewnym sensie, cieszę się, że będziemy razem mieszkać. I że pomyślał o mnie. Będziemy nareszcie sami, a tego bardzo potrzebujemy, zwłaszcza po tym, co się ostatnio stało. Wyjęłam wszystkie, ciuchy z szafy i wpakowałam do walizki.<br />
<br />
<br />
*Następny dzień*<br />
Obudziłam się wtulona w nagi tors Stylesa, zaczęłam zataczać kółka na jego klasie. Nie myślcie, że do czegoś doszło.. Nie, do niczego! Po prostu, siedzieliśmy wieczorem przy kominku, przeglądając wszystkie możliwe strony plotkarskie i czytaliśmy te brednie, na nasz temat. Zwłaszcza dzisiejsze, wczorajsze zdjęcia spod szpitala. Wszyscy myślą, że znowu jesteśmy razem.. Świetnie!<br />
Harry zamruczał coś pod nosem, po czym otworzył oczy.<br />
-Jak się spało?-spytałam siadając na łóżku.<br />
-Z tobą, zawsze świetnie!-mruknął, poruszając znacząco brwiami, za co oberwał poduszką.<br />
Zaczęliśmy wojnę i oboje wylądowaliśmy na podłodze. Chciałam wstać, ale Harry złapał mnie w swoich wielkich ramionach, uniemożliwiając, jakikolwiek ruch. W końcu, oboje wstaliśmy, ale chłopak nadal obejmował mnie w tali, co doprowadzało nas do głupawki. Ogarnęliśmy się dopiero wtedy, kiedy w drzwiach stanął Horan z Liamem, trzymając tort w ręku.<br />
Odchrząknęłam głośno, a Hazz zwolnił uścisk, wypuszczając mnie.<br />
-Cześć, chłopaki!-przywitałam ich, kierując się do łazienki.<br />
Minęłam ich w przejściu, odwzajemniając ich uśmiech i zniknęłam za drzwiami drzwi.<br />
Wzięłam lekki prysznic, zrobiłam lekki makijaż, równocześnie, wysłuchując jęków Danielle i Eleanor, żebym szybciej wyszła. Przeczesałam lekko włosy i wyszłam z łazienki, całkiem <a href="http://www.polyvore.com/19/set?id=91730581">gotowa</a>.<br />
Zeszłam na dół, gdzie wszyscy już zajadali się tortem śmietankowym, z kawałkami truskawek. Na mnie też czekał jeden kawałek. Stanęłam przy blacie.<br />
-Wahasz się, jakby to była sprawa życia i śmierci.-mruknął, kpiąco Louis.<br />
-Ej!-szepnęła El, klepiąc go po ramieniu.<br />
Hazz z Lou, wymienili mordercze spojrzenia. Nastała napięta atmosfera. Starałam się odzyskać humor, a Tomlinsonowi go popsuć. Przyciągnęłam do siebie Harrego i mocno wpiłam w usta. Kątem oka, widziałam, jak Louis spuścił wzrok, wbijając widelczyk, w ciastko.<br />
Ja również wróciłam do swojego ciastka i już bez skrupułów, zaczęłam je konsumować. Wtedy poczułam chęć, wzięcia, chociaż jednej... Małej dawki. Która, zapewne, nie miałaby dużego znaczenia, ale wiem, że nikomu by to się nie spodobało. Zwłaszcza Harremu, czy Eleanor. Wzięłam głęboki oddech.<br />
-Czy to znaczy, że na razie mamy tu do was przychodzić.-spytała Perrie.<br />
Kiwnęłam głową, a Harry ją zignorował podchodząc bliżej do Liama.<br />
Oni stają się coraz bardziej dziwniejsi. Stają, jak najdalej od siebie. Nie rozmawiają. Posyłają mordercze spojrzenia. A ja nadal nic z tego nie rozumiem.<br />
-Idziecie na galę?-spytał Zayn, przerywając ciszę.<br />
O szlag! Zupełnie o tym zapomniałam! Daryl przypominał mi o tym, jakieś dwa, trzy tygodnie temu. Ale przez ten czas tyle się wydarzyło. Harry, kontrakt, sesje, narkotyki... Wyleciało mi z głowy. Wtedy nie było najważniejsze, a teraz... Nawet zapomniałam to potwierdzić. Otóż dziś odbywa się gala MTV VMA. Miałam rozdać jedną z nagród, nawet nie wiem, w jakiej kategorii. Miałam odpisać, managerowi imprezy, czy się zgadzam, a to już DZISIAJ. Wzięłam do ręki telefon i odszukałam jego numer. Wystukałam odpowiedź, że będę na pewno. Po kilku chwilach dostałam odpowiedź, że już miał szukać kogoś innego, ale jestem ja. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza.<br />
-Tak.-oznajmiłam, chowając telefon do tylnej kieszeni.<br />
To już drugi rok z rzędu, kiedy wręczam nagrodę. W tamtym roku, wręczałam najlepszemu zespołowi roku, a teraz ma to robić Demi Lovato. Zawsze miałam wrażenie, że nie pasuje, do całej tej sielanki. Nie miałam wielu okazji by porozmawiać z nimi. I jakoś się do tego nie paliłam. Wystarczy mi, że będzie nasze towarzystwo.<br />
-Wręczasz jakąś nagrodę?-spytał Niall.<br />
Kiwnęłam głową, krojąc kolejny kawałeczek ciastka.<br />
-Uff...-westchnął Harry.-Przynajmniej nie muszę Cię zapraszać!-zażartował.<br />
Sprzedałam mu kopa, a wszyscy się zaśmiali.<br />
Kiedy Niall, zjadł resztę tortu (rany, jaki on ma spust!), oni zaczęli się zbierać. Było mi troszkę smutno, bo ani Danielle, ani Eleanor nie idą na galę. Dan cały czas szuka pracy i rozważa, czy nie wyjechać, na kilka dni do swojej rodziny. Liam był wyraźnie smutny i starałam się poprawić mu humor, ale ja to nie Niall. Niestety. Za to Els, zwyczajnie stchórzyła. Bała się, że napadną ją anty-fanki, co mogło być prawdopodobne, ale nie musiało. Ta dziewczyna musi uwierzyć w siebie!<br />
Nie wiedziałam, co na siebie włożyć. Ann nie mogła mnie przygotować, bo była w Grecji i poleciła mi swoją koleżanką. I mam nadzieję, że nie spieprzy mi wyglądu, co faktycznie brzmi trochę płytko. Harry powiedział, że najwygodniej by mu było, gdyby mógł iść w zwykłych wytartych rurkach i bluzce, ale mu zabroniłam.<br />
Chciał, żebym pojechała z nim do Lou, która dba o ich wygląd. Bardzo mu zależało na tym, żebym ją poznała. Widocznie była dla niego bardzo ważna. Zgodziłam się i pojechaliśmy do niej.<br />
<br />
~*~<br />
Przyglądałam się loczkowi, siedzącemu na fotelu, pod grzebieniem Lou. Ależ ona była zwariowaną dziewczyną! Dużo mówiła, śmiała się, jednocześnie robiąc fryzurę Harremu, czy później chłopakom, zajmowała się też swoją córką. Lux była słodkim dzieckiem, potrafiła sama się sobą zająć, ale ja do dzieci się nie nadaje. One mnie nie lubią. Polubiłam Lou i mam wrażenie, że ona mnie też.<br />
-A kto będzie Ciebie przygotowywał?-spytała Lou, wycierając włosy Zayna, ręcznikiem.<br />
Siedziałam sobie, na kolanach u Harrego, robiąc warkoczyk z pojedynczego kosmyka włosów.<br />
-Moja stylistka nie da rady i poleciła mi swoją koleżankę...-oznajmiłam wyciągając wizytówkę.-Meryl Andreus.-przeczytałam, na głos.<br />
-O boże!-zawołała Lou, odwracając głowę w moją stronę.<br />
Nie chcący pociągnęła za włosy Zayna, na co chłopak głośno zawył.<br />
-Wybacz, Zaynie.-zwróciła sie do niego Lou, po czym ponownie spojrzała na mnie.-May, nie daj się tej pokrace! Znam ją i nie jednej gwiazdce, spieprzyła fryzurę!<br />
Zmroziłam się na jej słowa. Świetnie! Moja "stylistka", to jakaś ciota, która sprawi, że na gali zamiast łabędzia będę wyglądała, jak brzydkie kaczątko! Genialnie! Zawsze tak jest! Jeśli już coś jest dobrze, to musi się zepsuć i... Grr!<br />
-Nawet do niej nie idź, tylko siadaj tu na fotel i ja się tobą zajmę!-rzuciła, kiedy wylakierowała włosy Malika.<br />
Wygoniła chłopaków ze studia i kazała mi usiąść na fotelu.<br />
Najpierw zajęła się moim włosami. Umyła je, wysuszyła i wymodelowała. Następnie zrobiła lekki makijaż.<br />
Miała wizję całego moje wyglądu. Wyglądała na szczęśliwą, kiedy wyszłam z przymierzalni, już <a href="http://www.polyvore.com/20/set?id=92146048">przebrana</a>.<br />
Czułam się świetnie! Sukienka była lekka, a szpilki wygodne, co jest bardzo ważne. Cieszyłam się.<br />
-Wszyscy gotowi!-zawołał Lou.-Teraz tylko zdjęcie!<br />
Wzięła ze stolika swojego Iphone'a i zrobiła zdjęcie. Zrobiłyśmy razem z Perrie 'dziubki', a Lou pstryknęła dwa zdjęcia.<br />
A więc zaraz wszystko się zacznie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
__________________________<br />
<span style="color: #073763;">Przepraszam, przepraszam, przepraszam! </span><br />
<span style="color: #073763;">Strasznie Was przepraszam za tak długą nie obecność. Nie planowałam tego uwierzcie mi!</span><br />
<span style="color: #073763;">A do tego ten rozdział, taki beznadziejny. Mam wrażenie, że tracę wenę, a z każdym rozdziałem jest coraz gorzej..;c</span>julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-73873566206621997302013-07-24T05:24:00.001-07:002013-07-24T05:24:54.958-07:0015<b><i>Harry</i></b><br />
-Jak to przedawkowała?!-wrzasnąłem, zdenerwowany.<br />
Dziewczyna bardziej się rozpłakała.<br />
-Na co czekasz?! -krzyknąłem.-Dzwoń po pogotowie!<br />
El,<br />
pobiegła na dół, a ja uklęknąłem przy May.<br />
Ona brała..? Jak? Dlaczego? Po co? Przecież ona nie miała powodów. Była taka śliczna. Niszczyła się w ten sposób. Była strasznie wychudzona.. Miała zapadnięte policzki i podkrążone oczy, a także bladą cerę. W niczym nie przypominała mi, mojej May. Tej dziewczyny, która tryskała radością i energią. Teraz leżała nie przytomna. Co chwilę sprawdzałem, czy oddycha.<br />
Po pięciu minutach, zjawiła się karetka. Zabrali ją na noszach. Miałem wrażenie, że jeśli się ją, choć dotknie, to połamie się kości. Nie pozwolili mi jechać z nią. Na szczęście Eleanor, miała samochód. Wsiedliśmy do auta i szybko pojechaliśmy do szpitala.<br />
Przy recepcji, nie pozwolili mi wejść, więc skłamałem, że to moja narzeczona, a El to jej siostra i weszliśmy na oddział. May leżała, na łóżku, przykryta szpitalną kołdrą. Była podłączona do przeróżnych, urządzeń, a w nosie miała wąsy, tlenowe. Wyglądała, jak jedna, wielka kupka, nieszczęścia. Musiałem wiedzieć, wszystko.<br />
-Jak..? Jak to się stało? Możesz mi to wyjaśnić?-spytałem, lekko spuszczając z tonu.<br />
Els, siedziała przestraszona na krześle i kiwała się w przód i w tył, pochylona, nad swoimi nogami. Całkiem zbladła, a ręce jej się trzęsły.<br />
-To moja wina...-wyszeptała.<br />
-Wiedziałaś?!-wrzasnąłem.<br />
-Ciszej!-skarciła mnie pielęgniarka.-To szpital.<br />
Kiwnąłem głową, na zgodę i spojrzałem pytająco na Eleanor.<br />
-Tak..-przytaknęła cicho.<br />
-I pozwoliłaś jej na, to? Przyjaciółka?<br />
-To nie tak, jak myślisz, Harry. -zaprzeczyła.<br />
-Oświeć mnie, Eleanor!<br />
-Ona wcale nie chciała...-zaczęła.-Kiedy dowiedziała się, że musi schudnąć nie wiedziała, co zrobić i, dlatego zaczęła znowu brać.<br />
-Znowu? -spytałem, zdziwiony<br />
-Tak. Codziennie dążyła do tego, żeby schudnąć. Zwiększyła dawkę, żeby szybciej schudnąć, ale była coraz słabsza. Nie słuchała mnie, kiedy mówiłam jej, żeby skończyła. W końcu jej się udało. Schudła tyle ile potrzebowała. Ale uzależniła się.. Potem ty zniknąłeś.. Całkiem się załamała, bo coś zrozumiała i zadręczała się problemami, a "to" jej pomagało. Nie wiedziałam, że dojdzie do tego.<br />
Dziewczyna znowu wybuchnęła płaczem. Ukryła twarz w dłoniach i cicho szlochała.<br />
Usiadłem obok niej i objąłem ramieniem. Dziewczyna natychmiast się we mnie wtuliła.<br />
-Co miałaś na myśli, mówiąc, że coś zrozumiała?-spytałem, zbaczając z tematu.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, przez łzy.<br />
-Zrozumiała, że cię kocha..-powiedziała, uśmiechnięta El.-Tylko boi się do tego, przyznać.<br />
W mojej głowie zrodziły się najprzeróżniejsze myśli.. Czy.. Ona mówi prawdę? May mnie kocha?<br />
Pojawiła się mini-nadzieja, że jeśli wszystko już będzie z nią dobrze to.. Może.. Uda nam się w końcu. Tak naprawdę! To było całkiem możliwe, o ile Els, mówiła prawdę.<br />
Nagle z jej sali, wyszedł lekarz. Od razu do niego podeszliśmy i spytaliśmy, co z nią.<br />
-Zrobiliśmy jej płukanie żołądka.-wyjaśnił.-Wszystko powinno już być dobrze. Dziewczyna kontaktuje i mówiła, że chyba ktoś jej dosypał, coś do drinka.<br />
Od razu, skinęliśmy głowami.<br />
-Mam nadzieję, że zgłosicie to na policję.-dodał, na odchodnym na co my, przytaknęliśmy.<br />
Weszliśmy do środka. Leżała tam, z otwartymi oczami. Rozglądała się po sali<br />
-Harry?-spytała widząc mnie.<br />
Uśmiechnąłem się ciepło i usiadłem na krzesełku obok łóżka.<br />
-Dobra.. To może wy lepiej porozmawiajcie, a ja pojadę do ciebie, po jakieś ciuchy i kosmetyczkę.-wtrąciła Eleanor i wyszła z uśmiechem na twarzy.<br />
-Co ty tutaj robisz?-zadała pytanie po raz kolejny.<br />
-To ja bym chciał wiedzieć, czemu tu tutaj jesteś..-odparłem stanowczo.<br />
Dziewczyna przekręciła głowę w przeciwną stronę i wpatrywała się w okno.<br />
Usiadłem na brzegu łóżka i ująłem jej dłoń. May gwałtownie spojrzała to na mnie, to na rękę.<br />
-Po co to zrobiłaś? -spytałem, półszeptem.<br />
Dziewczyna nagle się rozpłakała. Nie mogła opanować emocji. Ścisnęła moją dłoń, a drugą otarła łzy.<br />
Usiadła na łóżku, a ja mocno ją przytuliłem. Więcej się nie odezwaliśmy. Siedzieliśmy tak w ciszy.<br />
Chyba jej to pasowało. Przyglądałem się jej twarzy. Poprawiłem jej kosmyk włosów za ucho, na co dziewczyna się zaśmiała.<br />
-No co?-spytałem, rozbawiony.<br />
-Nie wierzę w to, co się dzieje.-szepnęła, uśmiechając się promiennie. -Nie wierzę, że znowu się zakochałam..<br />
Spuściła głowę.<br />
-To uwierz.-szepnąłem i przybliżyłem twarz do niej.<br />
Nagle dziewczyna wpiła się w moje usta, wplatając swoje dłonie w moje włosy. Po chwili pocałunku, oderwaliśmy się od siebie, przypominając, że całujemy się na szpitalnym łóżku.<br />
<br />
<br />
<b><i>May</i></b><br />
To było niesamowite. Nigdy wcześniej, nie przypuszczałam, że mogę się zakochać, po raz drugi. To było surrealne! A teraz? Siedzę na szpitalnym łóżku, a obok siebie mam swojego "księcia z bajki".<br />
Z szerokim uśmiechem i seksownymi dołeczkami w policzkach. Nie pomyślałabym, że mogę się zakochać w kimś takim, jak Harry. Kimś od zmienił się razem ze mną. Potrafi być, czuły i opiekuńczy. A nie napalony i denerwujący. Zawsze trzeba dać szanse miłości. Czasami stoi tuż pod nosem.<br />
-Kiedy będziesz, mogła stąd wyjść? -spytał Harry.<br />
Wzruszyłam, bezradnie, ramionami.<br />
-Poszukam, lekarza.-oznajmił i zniknął.<br />
Błagam niech to nie będzie, żadne złudzenie! Niech to się dzieje naprawdę! Zaczęło mi to odpowiadać.. Jedyne, nad czym się zastanawiam, to czy ja pamiętam, jak zachowuje się osoba w związku? Ach, powinnam. Niespełna dwa tygodnie temu, byliśmy "razem". Leesh i Daryl, na pewno się wściekną, kiedy dowiedzą się, że znowu jesteśmy razem. Daryl może nie, ale Leesh, z pewnością<br />
Opadłam głową, na poduszkę i zamknęłam oczy.<br />
Ale się pozmieniało. Ja, nadal, nie mogę w to uwierzyć! Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę! Że, on mnie pokochał, a ja jego. I byłam taka głupia i mu odmówiłam... Zmarnowałam jedną szansę i dostałam drugą.. Której na pewno nie zmarnuję.<br />
Po chwili do sali, wszedł Harry i doktor.<br />
-Ja się pani czuje, panno Dowell?-spytał, trzymając w ręce moją kartę badań.<br />
-Świetnie!-mruknęłam, spoglądając na Harrego.<br />
-I jest pani na siłach, by wyjść, ze szpitala?-spytał podejrzliwie.<br />
-Zapewniam pana, że wszystko ze mną, dobrze!<br />
-W taki razie, proszę od dwa, podpisy. I niech się pan nią, opiekuje!-dodał, zwracając się do Harrego.<br />
Chłopak uśmiechnął się promiennie i skinął głową.<br />
W po chwili zjawiła się Eleanor, z torbą ciuchów i kosmetyków.<br />
-Nie wiedziałam, co wybrać!-zawołała.-Masz wielką szafę!<br />
Zaśmiałam się poszłyśmy do łazienki. Zdjęłam z siebie ubranie szpitalne i założyłam <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=90701306&.locale=pl">swoje</a>. Przeczesałam włosy, przypudrowałam buźkę, zakrywając podkrążone oczy i bladą cerę.<br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/45351679/tumblr_mc91720aup1ruhsz6_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="111" src="http://data.whicdn.com/images/45351679/tumblr_mc91720aup1ruhsz6_large.gif" width="200" /></a>Wyszłyśmy z łazienki, a na sali czekała pielęgniarka. Chciała wykonać, wszystkie podstawowe badanie. Pobrała mi krew, zrobiła echo serca, a na koniec zważyła. Była przerażona moją wagą.<br />
-50 kilogramów?!-zawołała, patrząc na licznik.-Dziecko! To podchodzi pod pierwsze, stadium anoreksji!<br />
Przerażona spojrzałam na nią. Oczy mi się zaszkliły... Wiedziałam!<br />
Poczułam, jak Harry od tyłu mnie, mocno przytula.<br />
<br />
_____________________________________<br />
Za słodko, nie uważacie? Ni jestem pewna, czy nadal<br />
będzie się to Wam podobać, ale liczę na to. ;*<br />
Czekam tylko, na Waszą opinię, co do Harrego i May.<br />
Loveit! <3julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-18246870929340800062013-07-21T12:46:00.000-07:002013-07-21T12:46:58.284-07:0014Po tym telefonie, ja, jak i cały mój świat, legł... Nie będę się powtarzać! Po prostu, to wszystko wydarzyło się, tak nagle i to moja wina! Gdybym nie stała w tej kuchni, jak idiotka i ich nie podsłuchiwała, to może nie byłoby, całego tego zajścia. No, ale przecież to ja! Zawsze coś spieprzę! Nie musiałam wychodzić. Może bym go zatrzymała.. A teraz on jest, w drodze na lotnisko, albo już w samolocie!<br />
Gratulacje, May. Prawdopodobnie zniszczyłaś wszystkim wakacje! Pokłony!<br />
Z coraz gorszym humorem, wróciłam do domu. Nie wiem, gdzie wywiało Perrie i Zayna, ale w tym momencie mało mnie to, obchodziło. Poszłam do siebie do pokoju i weszłam pod kołdrę, naciągając ją na głowę.<br />
Szkoda, że wszystko nie jest, takie proste, jak w podstawówce... Wtedy, nikt nie kochał.. Mógł się najwyżej zauroczyć.. A teraz? Jesteśmy dorośli... Bożee... Ułatw mi życie! Wszystko jest takie, skomplikowane.<br />
Nagle ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka. Podniosłam głowę, spod kołdry i ujrzałam Louisa. Jeszcze tego, cymbała mi brakowało. Ostatnią osobą, której bym się tu spodziewała, był właśnie Tomlinson.<br />
-Jeśli nie masz, nic ciekawego do powiedzenia, to lepiej wyjdź!-warknęłam, siadając po turecku.<br />
Chłopak zaśmiał się lekceważąco i usiadł na brzegu łóżka.<br />
-Ładnie go, załatwiłaś..Skarbie. -mruknął, spoglądając na mnie.<br />
-Nie przeginaj.. Nie jestem w nastroju. -westchnęłam, związując włosy w lekkiego koka.<br />
-Jestem tu po to, żeby poprawić ci humor.-szepnął, przybliżając się do mnie.<br />
Był niebezpiecznie blisko. Gdybym go nie znała, zachowywał się jak jakiś... Gwałciciel? Może to za ostre, ale jego ton, oczy i uśmiech. To, że jego ręka znajdowała się na moim udzie. To wszystko było, przerażające.<br />
-Nawet mnie, nie dotykaj!-syknęłam i wstałam z łóżka.<br />
Jedynym sposobem, żeby się go pozbyć, było wyjście z pokoju, w którym byliśmy sam, na sam.<br />
Już miałam otwierać drzwi, kiedy chłopak ścisnął moje nadgarstki i przyciągnął do siebie. Podniósł mój podbródek, tak, że byłam zmuszona patrzeć w jego ślepia. Świeciły się zwycięsko.<br />
-Puść mnie!-powiedziałam, łamiącym się głosem.<br />
-Nie stawiaj mi się, kochanie! Przecież jesteś wolna, co ci szkodzi?-spytał, chamsko.<br />
-Wolna to może być, dziwka. Ja ewentualnie mogę być sama.. Ty nie jesteś.. -mruknęłam zdenerwowana.<br />
Jak on śmie? Zjawia się tu, sprawia, że zaczyna się go bać i myśli, że rzucę się na niego i wylądujemy w łóżku? Nie ma mowy!<br />
I oni są przyjaciółmi? Jak? Louis wie, że Harry mnie kocha (o ile jeszcze kocha ), ale nie sprawia mu to różnicy. Rany, jaki on jest fałszywy. Jak można tak postąpić, wobec przyjaciela.? Nie pojmuje tego.<br />
-O mnie się nie martw! -szepnął.<br />
Muszę przejąć inicjatywę. Nie może pomyśleć, że ma nade mną przewagę. No bądź babą z jajami, May! Nie taką rozlazą kluską! Miałam ochotę, strzelić mu w ten nie wyparzony, ryj... Ale się powstrzymałam.<br />
-Nie będę, tak jak inne laski, na twoje zawołanie pędzić do łóżka, razem z tobą. Nie jestem z tych.. To ty jesteś dziwkarzem i widać, że Tobie to pasuje. Szkoda mi tylko, El, bo marnuje się z tobą. Mogłaby znaleźć sobie, <u>lepszego, ładniejszego i, takiego który ją kocha</u>-akcentowałam każde, wypowiedziane słowo.-Ale musiała, zakochać się w takim, padalcu, jak ty. Przykro mi... Ale nie, licz na to, że kiedykolwiek poddam się twoim zalotom. Nie jestem na tyle głupia!<br />
-Ale podpisałaś kontrakt.. Wystarczy to!<br />
Zwolnił uścisk. Wykorzystałam to, jako ucieczkę. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju.<br />
-Ale pamiętaj!-zawołał za mną. -Ja zawsze dostaje, to czego chcę!<br />
Jego słowa zmroziły mnie. Poczułam się osamotniona..<br />
Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Jedyną, która sprawiała, że uśmiech malował mi się na twarzy, kiedy tylko go zobaczyłam. Ten który poprawiał mi humor... Teraz zniknął. Prawdopodobnie na zawsze. A to wszystko przeze mnie, bo jestem opóźniona w rozwoju. Ktoś musi ucierpieć, żebym ja zrozumiała.. Zrozumiała, że przez ten cały czas, kiedy uważałam go za swojego przyjaciela, poczułam do niego coś więcej, ale wyraźnie nie chciałam tego do siebie, przyjąć. I teraz wszystko popsułam! Genialna ja!<br />
To nie ma sensu, żebym wydzwaniała do niego i prosiła go o spotkanie.. Bo on mam nie już dość. Nie dziwie mu się! Wszystko spieprzyłam.<br />
Usiadłam przy wysepce i obmyślałam, co teraz zrobić.<br />
-Chyba wracam do domu.-oznajmiłam kiedy Des, stanęła mi przed oczami.<br />
-Dlaczego?-spytała Perrie, wchodząc do kuchni.<br />
Oni znikają i zjawiają się kiedy chcą!<br />
-To nie ma sensu.. Wracam do pracy. Nie mam humoru na dalsze wakacje. Ale wy przecież możecie zostać. Des się Wami zaopiekuje.-powiedziałam i zeszłam z krzesełka.<br />
-Tak.. Możecie zostać.-dodała Destiny.<br />
Nie odzywając się więcej poszłam do pokoju się pakować.<br />
<br />
<b><i>Tydzień później.</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
Ale życie jest do dupy! Brak silnej woli. Osiągnęłam swój cel! Schudłam i dalej prowadziłam sesję.. Miałam idealną figurę, jak to twierdził Daryl.. To był powód do szczęścia.. Ale nie potrafiłam skończyć z narkotykami. Brałam ich więcej i czułam, że to uzależnienie wzrosło do maksimum. Nawet nie wiedziałam, kiedy nie byłam pod wpływem prochów.. One miały nade mną kontrolę! To było potworne!<br />
Chodziłam zaćpana i żadne ostrzeżenia Eleanor nie pomagały. Poza tym cały czas byłam w dołku, bo Harry wcale się do mnie nie odzywał, a ja go bardzo potrzebowałam. Byłam tchórzem, bo bałam się z nim spotkać, sam na sam. W mediach było głośno, o naszym rozstaniu... To było bolesne, kiedy czytałam.<br />
Zeszłam na dół, by zrobić sobie kawy i włączyłam telewizor. Na kanapie leżała, Eleanor. Spędziła tę noc u mnie, po kłótni z Louisem, kiedy on wyrzucił ją z domu. Przyszła cała zapłakana, ale powiedziała, że jest gotowa mu wybaczyć. Miłość jest ślepia!<br />
Na ekranie pojawił się prezenter, a nad nim małe zdjęcie, które po chwili powiększyło się, na cały ekran.<br />
-<i>Harry Styles, z One Direction, jest znowu wolny! -</i>mówił mężczyna.-<i>Podobno rozstał się z modelką May Dowell i znowu zaczyna prowadzić dawne życie. Plotki głoszą, że Harry nie ma zamiaru wiązać się z kimś, na dłuższą metę. </i><br />
W tym momencie moje serce rozerwało się na pół.. Życie nie ma sensu.. Skoro tchórzysz, a facet, w którym najprawdopodobniej się zakochałaś, nie szuka żadnej dziewczyny, chyba, że powrócił do dawnego życia.. To by bolało najbardziej! Ale on o mnie zapomniał... Przestał kochać. Teraz życie całkiem, straciło sens.<br />
Zdecydowana i pewna, poszłam na górę do swojego pokoju i wyjęłam dwie saszetki z narkotykiem. W jednym była końcówka, a w drugim pół.. Teraz, albo nigdy.. Albo się odważysz, albo będziesz tchórzem, do końca swojego życia... A w cholerę, z takim życiem!<br />
<br />
<br />
<b><i>Harry</i></b><br />
Przechadzałem się uliczkami i postanowiłem skręcić w tą, na której mieszkała May. Po co? Sam nie wiem..<br />
Ona z pewnością już o mnie, nie pamięta i będzie niezręcznie, kiedy z stanęlibyśmy oko w oko.<br />
Jednak coś mnie podkusiło, żeby podejść do samych drzwi. I co? Zapukasz, ona otworzy, a ty? Jak wmurowany, będziesz patrzeć się na nią w ciszy.. Bez sensu.<br />
Głupia ręka! Po co pukasz?! Za późno. Stałem przy drzwiach przez chwilę, ale nikt nie otwierał. Pomyślałem, że na pewno nikogo nie ma, ale po chwili usłyszałem krzyk. Pchnąłem drzwi i wszedłem do środka. To był głos Eleanor! Wołała May! Pobiegłem do jej pokoju... Nie było jej. Odszukałem je w łazience. El klęczała przy, nieprzytomnej May...<br />
-Co się stało?!-spytałem przerażony.<br />
-Ja... Nie wiem..-jąkała, rozpaczliwie.-Chyba przedawkowała...<br />
Zamarłem.<br />
<br />
<br />
____________________________________________<br />
Obrót sprawy... Łuuu.! Zrobiło się mroczno i szpitalnie.<br />
Nastrój udzielił mi się od pewnej piosenki, Aaliyah "Try Again".<br />
Melodia... Wpłynęła na mnie! I bum, mamy taki rozdział?<br />
Podoba się? ;*julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-81938889629441575312013-07-19T07:34:00.000-07:002013-07-19T07:34:14.459-07:0013<b><i>Harry</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
Wyszedłem z domu, bez słowa... Wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie.. Jednak to bardziej bolało, kiedy się dowiedziałem, od niej. Jej słowa zabolały.. Samo "nie". Teraz wszystko runęło. Już mam wszystkiego dosyć. Poczynając od Modestu, tych wakacji i kończąc na May... Chciałabym odpocząć. Od niej!<br />
Te wakacje, są do dupy! Wracam do Londynu i nie liczę się ze zdaniem innych.<br />
Bo co ja sobie, myślałem? Że powiem jej, co czuję, a ona nagle wpadnie mi w ramiona i też powie, że mnie kocha? Lovestory is not, real! Miłość jest przereklamowana! Pierwszy raz, poczułem coś do niej.. Do dziewczyna, a ona.? Mnie zwyczajnie spławia! Pewnie byłoby najlepiej, gdybym zniknął.. Albo ona zniknęła.<br />
<br />
<br />
<br />
<b><i>May</i></b><br />
Skołowana wybiegłam z pokoju, na dół, gdzie wszyscy osłupieni, wpatrywali się w siebie.<br />
Nie ważne, że byłam w pidżamie.. Nie ważne, że miałam skołtunione włosy i byłam bez makijażu. Nie mogłam mu pozwolić, żeby odszedł. Nie może!<br />
Rzuciłam się biegiem, do drzwi w zamiar, biec za nim, ale poczułam, jak ktoś łapie mnie w pasie i odciąga, do pokoju.<br />
-Musisz, dać mu czas.-usłyszałam szept Zayna.<br />
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.<br />
Czemu ten świat jest, taki do dupy?! Dlaczego, to mi przytrafiają się, takie beznadziejne... Przygody?<br />
Och proszę, jest tyle dziewczyn na świecie, którym bardziej by na to, zasłużyła. I niech mi ktoś powie, że marzy o tym, żeby jakiś chłopak się w niej zakochał, a ona później go odtrąci, bo zabiję!<br />
Odwróciłam się stronę torsu Zayna i niepohamowanie wybuchnęła płaczem. Chłopak przycisnął mnie do siebie.<br />
To wszystko nie ma sensu.. Życie nie ma sensu! Nie ma sensu, skoro wszystko się nagle komplikuje, a ja nie potrafię sobie poradzić.. Wszystko legło.. Gdzieś daleko i głęboko.<br />
Nabrałam głęboko powietrza i pobiegłam do pokoju.<br />
Byłam całą roztrzęsiona. Ręce mi się trzęsły, nerwowo nabierałam powietrza, a z oczu kapały mi resztki, łez.<br />
Wyjęłam z torby saszetkę z proszkiem i rozsypałam, na biurku! Nie sprawdzałam ile, tylko sypałam na oko.<br />
Pochyliłam się nad proszkiem, kiedy usłyszałam, że drzwi się uchylają. Do pokoju weszła Eleanor i odciągnęła mnie od, możliwe popełnienia, strasznego błędu. Ale teraz się to, nie liczyło.<br />
-Nie pod wpływem, nerwów.-szepnęła, schowała proszek do saszetki i spojrzała na mnie.<br />
Nie mogłam się powstrzymać. Emocje, po prostu przeważały nade, mną. Znowu łzy popłynęły mi po policzkach. Eleanor przytuliła mnie do siebie.<br />
-Ja naprawdę nic, nie wiedziałam..-wyszeptałam.-Pewnie inaczej bym, zareagowała. Els, ja nie chciałam go urazić.<br />
-Przestań! Wszystko się ułoży, rozumiesz?-położyła mi ręce na ramionach i uśmiechnęła się ciepło.<br />
Wymusiłam uśmiech i otarłam łzy.<br />
Poszłam się <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=90153860&.locale=pl">przebrać</a>, spięłam lekko włosy i zeszłam na dół. Liam i Danielle, ze wszystkimi się żegnali.<br />
Każdego mocno, przytuliłam i usłyszeliśmy klakson taksówki. Poszli...<br />
Każdy zajął się sobą. Musiałam z kimś porozmawiać, a tutaj, to nie było dobry pomysł. Oznajmiłam, że idę się przejść.<br />
Skierowałam się na plażę. Dzień nie był, jakiś piękny. Troszkę pochmurno, ale za to duszno. Szłam po piasku, wzdłuż oceanu i wyjęłam z kieszeni Iphone'a. Wybrałam numer do Nathana. Musiałam z nim porozmawiać. Opowiedzieć mu o tym.. O wszystkim. Można mu zaufać... Jestem tego pewna.<br />
Od razu odebrał i zanim, mu to wszystko powiedziałam, musiał pięćdziesiąt razy, zapewnić mnie, że nikomu o tym nie wspomni! NIKOMU! Ale kiedy się dowiedział, totalnie odjęło mu mowę. Co się dziwić? To wszystko jest takie, popierdzielone, że równie dobrze, możemy zrobić z tego film.<br />
-Nie będę mu współczuł, bo jest beznadziejny.. Ale wiem, jak się czuje facet, który zostaje odrzucony, przez dziewczynę, którą kocha i May, wierz mi albo nie, ale to nic przyjemnego. Dostać kosza, od dziewczyny takiej, jak ty, to nic przyjemnego.<br />
-Nath!-wrzasnęłam.<br />
-Ja mówię, jak jest! Ale luz... Musi się chłopak ogarnąć. Ma tam, tych swoich kudłatych...<br />
-Nathan!-weszłam mu w słowo, bardziej zdenerwowana.<br />
-Ja ci tu, próbuję poprawić humor, a ty co?-oznajmił, śmiejąc mi się w słuchawkę.<br />
-Ugh... Nie pomagasz.-mruknęłam, obojętnie.<br />
-May, uwierz mi, że mógłbym gadać z tobą godzinami, ale właśnie jesteśmy w trakcie, nagrań, więc..<br />
-Dobrze.. Ale nadal mi nie powiedziałeś, co powinnam zrobić?<br />
-Trzymaj się, dupciu!<br />
Idiota! Skończony idiota, który się ze mną rozłączył w trakcie rozmowy i nazywa mnie "dupcią". Foch! Normalny foch! Nagle poczułam wibracje, telefonu. Harry?<br />
-Harry! Boże! Gdzie ty jesteś?-spytała, zdenerwowana.<br />
-Wracam do Londynu.. Ale to nie istotne. Chciałem ci tylko, powiedzieć, że porozmawiałem sobie z Leesh i zerwałem kontrakt.. Więc, gratulacje, w końcu się uwolniłaś ode mnie. -jego lodowaty ton, zakończył rozmowę.<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________________<br />
Ogłaszam, wszem i wobec, że prawdopodobnie jestem, najgłupszą dziewczyną na świecie!<br />
Od zawieszam bloga i jestem z nowym rozdziałem, po prostu nie ogarniam blogspota. Ale już wszystko się ułożyło, dzięki Izce! (Dziękuje ci, kocie! ^^).julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-33279105686807532112013-07-18T07:51:00.000-07:002013-07-18T07:51:14.804-07:00INFORMACJACóż... Coś się spsuło... Wiem, że tak, bo chyba nikt tego, nie czyta, ani nie komentuje i nie widzę sensu, pisania dalej... Nie powiem, trochę mi przykro, ale nie mam zamiaru się tu, żalić, czy coś takiego...<br />
Chyba będę zmuszona zawiesić bloga, do odwołania..<br />
Także.. Do następnego. ;**julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-577495535244584582013-07-15T13:07:00.000-07:002013-07-15T13:07:12.562-07:0012Moment... A wszystko mogłoby się spieprzyć. Jeden ruch i... Jeden pocałunek. Zniszczyłby wszystko. I pewnie by się tak, stało gdyby nie Des, która uratowała mi życie, wołając nas do domu. Gdyby nie ona, pewnie przybliżyłby się bliżej i mnie pocałował... Ale to nie chodzi, o pocałunek na pokaz. O nie! Tam nikogo nie było! To strzeżone osiedle! Paparazzi tam nie, ma! To niczego nie wyjaśnia! Albo wyjaśnia dużo! On po prostu chciał mnie pocałować. Spójrzmy prawdzie w oczy! A ja... Nie chciałam. Dziękowałam Bogu, że Destiny zjawiła się w progu drzwi.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/b3ba20a4a7cc625f1074b4f7b5ec81a7/tumblr_mizh9f4d3r1rltptao1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="111" src="http://24.media.tumblr.com/b3ba20a4a7cc625f1074b4f7b5ec81a7/tumblr_mizh9f4d3r1rltptao1_500.gif" width="200" /></a>Podniosłam się z jego torsu, nie odrywając od niego wzroku. Mina mu spoważniała. Bez słowa udałam się do domu.<br />
To było krępujące... Za bardzo. Nigdy bym nie pomyślała, że po takim czasie, chce jeszcze uprawiać ze mną seks! Jesteśmy przyjaciółmi! A może...? Nie to niemożliwe.<br />
Weszłam do domu, a Styles zaraz za mną.<br />
-O co chodzi?-spytałam wchodząc do kuchni.<br />
Dziewczyna powyjmowała, wszystkie ulotki jakie miała w szufladzie i zaczęła je przeglądać.<br />
Nagle Horan zbiegł ze schodów, ubierając koszulkę i dołączył do nas.<br />
To było co najmniej, dziwne. Mieszkają w jednym pokoju. On wychodzi, ubierając koszulkę, ona śmieje się pod nosem, a ja...<br />
Nie wiem, co ze sobą zrobić. Oszołomiona, w szoku! Oni na pewno, się ze sobą przespali! Nestiny is real!<br />
Nagle do domu, wpadła zapłakana Danielle. Bez słowa pobiegła na dół do sypialni. Liam zaś, spoczął na kanapie obok Stylesa. Spojrzałam na Des i kiwnęłyśmy głową, po czym skierowały do pokoju. Nagle El do nas, dołączyła.<br />
Danielle leżała na łóżku i płakała.<br />
-Dan co się, stało?-spytała Des, siadając na brzegu łóżka.<br />
Dziewczyna milczała i próbowała opanować płacz. Była zdenerwowana. Ręce jej się trzęsły, oczy miała spuchnięte... Wyglądała strasznie. Zniknęła piękna Danielle, która zawsze była uśmiechnięta.<br />
Dziewczyna usiadła na łóżku, po turecku i otarła łzy.<br />
My też usiadłyśmy na przeciwko niej.<br />
-Zwolnili mnie...-wyszeptała, łamiącym się głosem.<br />
Wszystkie wstrzymałyśmy oddechy. Danielle straciła pracę! Jako tancerka! To, co kocha! Nie może tego robić, bo pewnie jej głupia menadżerka, ją zwolniła! Gratulacje!<br />
Bez słowa, przytuliłam ją do siebie. Dan, jest najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam. Nie potrafi, odpyskować i postawić się w pracy, dlatego ją miotali i teraz, wyrzucili. Tak mi jej szkoda. To nie powinno jej się przytrafić. Ona kocha tańczyć.. To dla niej, ważne.! Najważniejsze!<br />
-Muszę wrócić do Londynu.-dodała po chwili.<br />
Otarła oczy i związała włosy, w wysokiego koka.<br />
-Nie żartuj!-odezwała się Eleanor.<br />
-Muszę z nią porozmawiać, El. Nie mogę tego, tak zostawić.-upierała się Dan.<br />
Dziewczyna więcej się nie odezwała i dalej chodziła po pokoju, z założonymi rękami.<br />
-No to dupa!-westchnęła Des.- Chciałam, żebyśmy sobie zrobili taki, wspólny wieczór, ale nie jesteś w humorze...<br />
Hm... Wieczór powiada? To bardzo dobry pomysł! Zmieńmy tylko formę.<br />
-Lepszy będzie babski wieczór!-mruknęłam uśmiechnięta.<br />
Na twarzy każdej z nas, pojawił się lekki uśmiech. Dan uśmiechnęła się przez łzy.<br />
Zostawiłyśmy ją na chwilę i poszłyśmy wszystko zorganizować. Des zadzwoniła po Perrie, Eleanor dała chłopakom wolną rękę na wieczór, a ja zajęłam się przekąskami. Zamówiłam pizzę i poszłam do sklepu po babeczki. Kiedy wróciłam zmieniłyśmy miejsce, na większe czyli pokój gościnny, w którym zamieszkiwali El i Lou.<br />
Usiadłyśmy w kółeczku, kiedy akurat dostarczyli pizzę i przyniosłam colę, razem z babeczkami.<br />
-To naprawdę babski, wieczór! Jem coś kalorycznego!-palnęłam, biorąc kawałek pizzy, do ręki.<br />
-No nareszcie!-zawołała Perrie.<br />
Tak zaczęła się gadka...Gadałyśmy o wszystkim. Ale najbardziej skupiłyśmy się na dzieciństwie. Ja razem z Des, opowiadałyśmy o swoim, o wadach, zaletach, tak jak dziewczyny o swoim. Wszystkie się o sobie, dowiedziałyśmy dużo ważnych rzeczy.. Śmiesznych i tych, mniej śmiesznych, ale ważniejszych.<br />
Nagle El, się rozpłakała. Każda z początku nie wiedziała dlaczego. Co się stało?<br />
-Ja to mam wrażenie, że Louis już mnie nie kocha...-wyznała, przez łzy.- Nie ma ochoty ze mną sypiać.. Nie mówi mi, że mnie kocha...Najlepiej to by się do mnie, nie odzywał wcale... A ja nie wiem, co się dzieje. Nie chcę go, stracić.<br />
Objęłam ją ramieniem i położyłam głowę, na jej barku.<br />
Ale milczałyśmy... Każda z nas milczała. Do chwili... Perrie, łzy spłynęły po policzkach... Kolejna? Helloł, to nie jest grupowa terapia!<br />
-A ja mam wrażenie, że się z Zaynem oddaliliśmy od siebie..-szepnęła.-Częściej się kłócimy.. To mnie dobija.<br />
Zawsze tak miałam, że kiedy patrzyłam na osobę, która płaczę mi też się zbierało. Trudem powstrzymywałam łzy, patrząc na je dwie, którym łzy kapią z policzków.<br />
-My spędzamy coraz mnie czasu.-westchnęła Dan.-Teraz muszę poszukać pracy, co nas z pewnością oddali...<br />
Kolejne łzy... A je je tłumiłam. Poczułam wielką potrzebę zwierzyć się komuś z moich problemów.. Zwłaszcza uczuciowych. Jeśli chodzi o Stylesa. Nie wiedziałam czy mogę im, zaufać.. Ale tak bardzo chciałam komuś powiedzieć. Nie tłamsić tego w sobie... Trzymać buzię na kłódkę, zawsze będzie trudne, a takie dziewczyny, jak one nie zdarzają się często. Równie dobrze mogły być, jakimś sukami, ale nimi nie są... To jest najpiękniejsze.<br />
-A ja jestem z facetem, którego nie kocham! -wydusiłam w końcu z siebie i położyłam się na dywanie, tłumiąc szloch. Potok łez, wypływał mi na policzki. Cała się trzęsłam, zrobiło mi się zimno i słabo.<br />
Czułam, że każda patrzy na mnie wielkimi oczami i nie wie, co zrobić. Ani o co, zapytać.<br />
Podniosłam się do pozycji siedzącej i zwinęłam nogi pod podbródek.<br />
-I nigdy go nie kochałam..-wyszeptałam. -Pieprzony Modest!<br />
Wybuchłam kolejną fazą płaczu.<br />
Opowiedziałam im wszystko od początku... Nawet to, jak się poznaliśmy. Zerkałam na nich, żeby zobaczyć ich reakcje. Miny były bezcenne. Nie wiedziałam, jak zareagują.<br />
-May, tak mi przykro.-podjęła Perrie.<br />
-Musicie mi obiecać, że nikomu o tym nie powiecie, ani chłopakom, a szczególnie nie Harremu.. Tylko Des o tym, wie. Błagam was...<br />
-Przestań! -machnęła ręką Els.<br />
-Nikt się nie dowie.-zapewniła Dan.<br />
Otarłam łzy i postanowiłam zejść na dół, po drugą butelkę Coli.<br />
Skradłam się do kuchni, gdzie usłyszałam rozmowę chłopaków.<br />
-To czemu jej nie powiesz?-spytał Niall.<br />
-Bo tchórzy.-wtrącił Louis.<br />
-Kochasz ją?-spytał Liam.<br />
-Tak.. Chyba tak.-odpowiedział Harry.-Ale problem jest w tym, że ona mnie nie kocha! To jest problem! Wykorzystuje tyle okazji, by z przebywać. Mam tyle pretekstów, a zachowuje się, jak licealista! Poza tym, nie wyobrażam sobie, że możemy być razem...<br />
-Ale chciałbyś.-zauważył Zayn.<br />
-I co z tego? Jedyne o czym pewnie, marzy to, to, żeby się ode mnie uwolnić... To z pewnością. A kiedy już się uwolni, to ja stracę jakąkolwiek szansę. Dzisiaj było tyle od pocałunku, ale... Musiał ktoś przeszkodzić.<br />
-Des? -spytał Niall, uśmiechając się.<br />
-A co wy tam, robiliście?-spytał Louis.<br />
To chyba był koniec rozmowy na temat, tajemniczej dziewczyny, którą Styles pokochał całym sercem.<br />
Byłam ciekawa... Strasznie ciekawa, kto to był... I czemu ona jest do niego uwiązana.. Skąd wie, że ona go nie kocha? Znam ją? Ale dzisiaj ją widział... Tylko, że nie zauważyłam, chociaż jednej dziewczyny, z którą Harry by flirtował.. Cały dzień przebywał z nami.. Ze mną... O cholera!<br />
Wzięłam butelkę i popędziłam do pokoju z zamiarem kolejnego zwierzenia.<br />
To ja? Nie, nie mogę! Jak?! On mnie nie kocha! Zwyczajnie, może mi się pomyliło! Idiotko, po co podsłuchujesz?!<br />
-Dziewczyny!-wrzasnęłam, zamykając za sobą drzwi.<br />
Zajęłam swoje miejsce.<br />
-Przed chwilą słyszałam rozmowę chłopaków! -zaczęłam. -Harry kogoś kocha! Mówił, że wie, że ona na pewno go nie kocha.. I że ma tyle szans, by ją wyrwać, ale nie potrafi, bo zwyczajnie się zakochał i boi się, że ona się wkrótce od niego uwolni i ją straci...-powiedziałam, na jednym tchu.<br />
Wszystkie wpatrywały się we mnie, jakby zobaczyły ducha. Perrie miała otwartą buzię, Des wytrzeszczyła oczy, Dan mało co, nie wypluła Coli, a El nie zakrztusiła się babeczką.<br />
Przez kolejne półgodziny wymyślałyśmy teorię, kto może być tą "szczęściarą".<br />
-Zaraz, zaraz!-zawołała Des.-Przepraszam, czy to nie wy jesteście, w "związku"? I czy on nie ma "wielu okazji by się poderwać"? No wiesz... Może cię w każdej chwili pocałować i powiedzieć, że to na pokaz.<br />
Wtedy przypomniałam sobie, ranek.. Kiedy musnął moje usta i przeprosił... Takie z zaskoczenia bez uprzedzenia... Ale zachował się naturalnie. Jakby to, było normalne, dla związku.<br />
-Mój boże...-westchnęłam, szybciej oddychając.<br />
-Co jest?-spytała Els.<br />
-Dzisiaj, jeździliśmy na desce.. Upadłam na niego, a on... Przybliżył twarz do mojej, jakby... O tym też wspominał...-mówiłam, przypominając sobie to zdarzenie.<br />
-Harry kocha May...-zanuciła Perrie<br />
Spiorunowałam ją wzrokiem.<br />
Niee...! Mi to nie pasuje. Harry może mnie lubić, jedynie jako przyjaciółkę. Bo... Gdy jesteśmy sami, nie zachowuje się jak... No wiecie! Chyba, że dziś kiedy na nim leżałam. To była niezręczna chwila... A on tak przybliżył głowę. To było dziwne. Jeszcze jedno, co mnie zastanawiało to, to, że Harry rozmawiał o tym z chłopakami, czyli oni musieli wiedzieć. Jeśli chodziło o mnie, a co do tego to raczej, nie mam wątpliwości... W takim razie, jeśli oni wiedzą i dziewczyną wiedzą, to nie ma, żadnej tajemnicy... To teraz, będzie jeszcze bardziej krępujące.<br />
Usnęłyśmy wszystkie w jednym pokoju. Gdzie popadnie. Na podłodze i łóżku... Wszędzie. Usnęłam Danielle, na kolanach i tak spałyśmy całą noc.<br />
Rano obudziłam się, doszczętnie połamana.<br />
-Ale dałyśmy sobie.... -jęknęła Perrie.-Nie wyspałam się.<br />
-Ty to, się lepiej zamknij, bo chrapałaś całą noc. -warknęła Des, wstając z podłogi.<br />
Perrie rzuciła w nią poduszką i poszła do toalety.<br />
Zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Miałam na sobie, <a href="http://images.okazje.info.pl/p/odziez-i-obuwie/1007/tommy-hilfiger-fleur-spodnie-od-pizamy-to121k04q-301-.jpg">spodnie od pidżamy w kratkę</a> i <a href="http://img.szafa.pl/ubrania/0/005144940/1300809198/long-bokserka-szara.jpg">szarą bokserkę</a>. Przeszłam obok mojej sypialni, ale nie zastałam w niej Harrego. Wzięłam jego, szarą bluzę i zarzuciłam na siebie. Danielle, nie chciała zejść na śniadanie tylko, się pakowała. Liam od razu, ogłosił, że leci z nią...<br />
I nici, ze wspólnych wakacji. Zaczęły mi się podobać, zwłaszcza, że zostały nam dwa dni.<br />
-Dzień dobry!-zawołałam radośnie i wzięłam do ręki kubek kawy, Horana.<br />
-Ej! -jęknął.<br />
Aha! I jeszcze jedno! Nie zamierzałam o to, pytać Niall, bo mi nie wypada, ale Destiny... Nie mam nic, do stracenia. Kiedy pojawiła się w kuchni, podeszłam do niej.<br />
-Przespałaś się z Horanem? -spytałam dyskretnie, dosypując do kawy, cukru.<br />
-Może..-mruknęła, spoglądając na niego.<br />
Równocześnie się do siebie, uśmiechnęli.<br />
-Czyli tak..-odpowiedziałam, sama sobie i dołączyłam do towarzystwa.<br />
Było mi trochę przykro, że Danielle i Liam, wyjeżdżają. Im też należą się wakacje... Są taką świetną parą...<br />
A Liam, to moim zdaniem, najsympatyczniejszy z chłopaków i tylko z nim, można pogadać normalnie.<br />
Usłyszałam piski Perrie i ujrzałam, jak Zayn nosi ją na barana. Mimowolnie się uśmiechnęłam i przygryzłam wargę.<br />
Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i tą niezręczną sytuacje...<br />
-Harry możemy porozmawiać?-spytałam, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.-Na osobności..<br />
Chłopak skinął głową, a ja czułam spojrzenia wszystkich na sobie. Ostatni raz spoglądnęłam na Des i El, który kiwały głowami. Weszliśmy do sypialni i oboje usiedliśmy na łóżku.<br />
Jak zacząć? Co ja mam, mu powiedzieć? Nigdy w życiu, czegoś takiego nie robiłam... Chcę się tylko upewnić.<br />
-Nie myśl sobie, że podsłuchiwałam... Bo naprawdę nie zrobiłam tego specjalnie. -zaczęłam.<br />
Harremu, mina spoważniała, a źrenice się powiększyły.<br />
Nabrałam powietrza i wstałam.<br />
-Ja słyszałam, wczoraj waszą rozmowę i chcę tylko wiedzieć, czy ty...<br />
-Czy coś do ciebie czuje?-wszedł mi w słowo.<br />
Kiwnęłam mnie pewnie głową. Czułam, jak napięcie wzrasta, a ja czułam się coraz, bardziej niekomfortowo.<br />
Chłopak wypuścił głośno powietrze i również wstał. Podszedł do mnie bliżej i podniósł mój podbródek.<br />
-Darzę cię uczuciem, jak nikogo innego, May... Ja zwyczajnie się w Tobie zakochałem..-westchnął. -A ty..? Czujesz, coś do mnie?<br />
Wtedy mój świat runął. Całkiem, głęboko i daleko.<br />
-Jesteśmy przyjaciółmi, Harry...-szepnęłam, mrugając oczami, by powstrzymać łzy.<br />
-Nic..?<br />
-Nie..<br />
To było moje ostatnie słowo. Chłopak trącił mnie ręką i z trzaskiem wyszedł z pokoju.<br />
<br />
<br />
____________________________________________<br />
Oto dwunastka, moje panie, tudzież panowie!<br />
Pod tamtym rozdziałem, nie było, ani jednego komentarza, co mnie lekko zmartwiło.<br />
Coś zepsułam? Faktycznie, tamten rozdział nie był idealny i wiem, o tym. Ale staram się.<br />
Z drugiej strony są wakacje i pewnie nie macie czasu, co jest zrozumiałe. Przynajmniej czytacie.<br />
Dziękuje! <3julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-4346243864594441562013-07-12T13:51:00.000-07:002013-07-13T03:21:14.516-07:0011Chyba wygrała Perrie, bo kiedy się obudziłam oboje spali, wtuleni w siebie, na dwuosobowym materacu. Tacy słodcy... Już nie wspomnę o tym, jak Harry wierci się na łóżku i zdzielił mnie łokciem, po twarzy. Siniak murowany...<br />
Wstałam z łóżka, kiedy ten czubek jeszcze spał i zeszłam na dół. Dan i Liam, już nie spali, a robili śniadanie.<br />
-Co ty robisz?-spytałam Dan, która wyjmowała mąkę z szafki.<br />
-Śniadanie..-odparła obojętnie.<br />
-Jesteś gościem. Usiądź na dupie, a ja to zrobię.-powiedziałam stanowczo i przejęłam miskę z mąką i jajkami.<br />
-No przestań! -jęknęła Danielle.<br />
Dziewczyna poddała się i zajęła miejsce obok swojego chłopaka.<br />
Muszę przyznać, że głupio się czuję, otoczona samymi parami, dookoła. El i Lou, Dan i Li, Zayn i Pezz..<br />
A ja jestem z chłopakiem, którego nawet nie kocham, a on mnie..Głupie uczucie... Poza tym, oni stali się dla mnie bardzo ważni i... Trudno mi jest ich okłamywać. Oni myślą, że my naprawdę się kochamy i jesteśmy szczęśliwy, a tak serio, to czuję się do niego uwiązana. Nie mogę nic zrobić, nie mogę pójść bez niego, nigdzie, bo piszą, że już się rozstaliśmy, a Leesh jest wściekła! I tak się wszystko komplikuje z dnia, na dzień... Ja... Źle się z tym czuję. Czasami mnie nosi i mam ochotę, umówić się na wywiad z byle jakim, dziennikarzem i żeby on napisał w swoim brukowcu, że nie jesteśmy parą.<br />
Nagle wszyscy zaczęli się schodzić na dół.<br />
-Co ci się stało?-spytała Perrie, upijając łyk wody.<br />
Przejrzałam się w lustrze, w przedpokoju, gdzie ujrzałam siniaka pod okiem.<br />
-Zabiję cię!-warknęłam.<br />
-No co?!-jęknął, nie wzruszony.<br />
Rodziców już nie było. W ich pokoju znalazłam tylko karteczkę, że o szóstej rano, wyjechali na lotnisko. No to jedni, z głowy. Des spała... Nie budzi się jej wcześniej, niż przed 11.00. Później jest zepsuta.. Niall natomiast był wypoczęty i szczęśliwy (?). Niee. Ja wcale się nie zastanawiam, co u nich się działo.. !<br />
-To co dzisiaj robimy?-spytał Liam, biorąc do ręki małą butelkę, soku pomarańczowego.<br />
Każdy się zamyślił. W końcu ujrzałam sprytny, a zarazem złośliwy uśmieszek i spojrzenie Louisa. Od razu wiedziałam, co miał na myśli. Jednak nie mogłam tego pojąć, jak można być takim podłym i... Zboczonym?<br />
Jak? On.. Wydawał się, niby taki zabawny, przyjacielski no i... Taki w porządku.. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. To skurwiel..! Nie ma co! Nie ma na niego, usprawiedliwienia, wyjaśnienia, czy łagodności. Przynajmniej ja, taka nie będę. Ze mną sobie nie pogra. Nie ulegnę. Ani jego oczom... Ani uśmiechu..<br />
Nie tylko ze względu na Eleanor.. Ja po prostu się nim brzydzę! Być z nią i w dodatku, przelecieć kilka innych. Gratulacje Tomlinson! Jesteś pierwszy, jeśli chodzi o złamane serca!<br />
-Może pójdziemy na plażę?-zaproponował w końcu, ten idiota.-Jest taka piękna pogoda, nieprawdaż?<br />
Zwrócił swój wzrok na mnie, a ja sztucznie się uśmiechnęłam.<br />
-Bynajmniej.-mruknęłam obojętnie, próbując znaleźć bezpieczne miejsca, z dala od niego, podeszłam do Stylesa, który automatycznie, zawiesił na mnie swoją dużą rękę, która była ciężka. Za każdym razem wydaje się, cięższa.<br />
Odwróciłam głowę, w jego stronę i spojrzałam wyżej.<br />
-Ciężko mi.-jęknęłam, śmiejąc się.<br />
Chłopak też zaśmiał się i nagle, musnął moje usta.<br />
Kolejny szok, zaskoczenie i zamurowanie..<br />
<a href="http://imageshack.us/a/img833/9200/87583621.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://imageshack.us/a/img833/9200/87583621.jpg" width="142" /></a>Ekhm, Styles, co to było?! Zawsze, jak już to robi, to bez żadnego uprzedzenia. Ale co ja mogę? Jesteśmy tu, otoczeni ludźmi, którzy myślą, że się kochamy, idiotko!<br />
Wymusiłam uśmiech, który nie wyglądał naturalnie, bo Harry delikatnie się zmieszał i szepnął mi do ucha<br />
-Wybacz.<br />
Ominął mnie i dołączył do chłopaków.<br />
Jak zwykle, niezręcznie..!<br />
-Nie musicie się krępować.-mruknęła Perrie, uśmiechnięta.<br />
Od uśmiechnęłam się do niej i poklepałam po ramieniu. Zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia. Des dalej spała. Zostawiłam jej karteczkę, żeby później do nas, doszła. Przebrałam się w strój kąpielowy, w którym Louis, tak bardzo chciał mnie zobaczyć i miałam ochotę, tak mu przywalić, w te jego śliczną buźkę, żeby dupą się nakrył! O tym marzę! <br />
Ale dziś mam się dobrze bawić! Razem z przyjaciółmi, "chłopakiem" i siostrą! A on, nie istnieje!<br />
Nałożyłam na kostium, zwiewną sukienkę, rzymianki. Zostało mi tylko jedno...<br />
Moja przyjaciółka Amfa! W tym samym czasie, z El kierowałyśmy do łazienki. Jak zwykle odbyła rytuał i spojrzałam na proszek. To uczucie, które towarzyszyło od początku, jest ze mną do teraz.<br />
Eleanor, ścisnęła moją rękę i uśmiechnęła się blado.<br />
-Nie musisz, tego robić.-szepnęła, a oczy jej zwilgotniały.<br />
-Jeśli chcę mieć pracę, to muszę. Już nie długo i się skończy.-dodałam na koniec, by ją zapewnić.<br />
Pieczenie. Ostre. I genialny, energetyk! Coraz gorsze uczucie, a później lepszy stan euforii!<br />
Ale uczucie, na początku jest straszne...Wykańcza mnie.. Już czasami nie mam siły.. Energia spada mi do minimum, kiedy narkotyk przestaje działać. Nie mam siły iść, głowa mnie boli i w ogóle nie kontaktuje ze światem.<br />
-Idziemy?-spytała Els.<br />
Kiwnęłam głową i wyszłyśmy z łazienki. Wszyscy już na dole, czekali na nas. Wzięłyśmy torebki zeszłyśmy na dół. Pojechaliśmy na dwa auta. Harry ja, Liam, Danielle i Zayn Perrie Eleanor, Louis i Niall.<br />
Pokierowałam, Harrego jak ma jechać, na plażę, która znajdowała się dosłownie dziesięć minut, drogi na nogach. Ale nie! Przepraszam! On jest mądrzejszy! Wie, gdzie są skróty, których nie ma!<br />
Po półgodziny dojechaliśmy na miejsce. Znaleźliśmy wolne miejsce i rozłożyliśmy leżak, ręczniki i torby.<br />
Harry nasmarował mi plecki, kiedy w tym czasie dostałam sms od Louisa.<br />
<br />
<b>Sexy paseczki! Like it! </b><br />
<b><br /></b>
Przewróciłam oczami i wrzuciłam telefon, z powrotem do torby. Rozłożyliśmy się na leżakach i odprężyli.<br />
Słonko mocno grzało, a ja czułam, że zaczynam się spiekać i jutro nie będę miała życia. Mam taki problem, że na początku opalam się na czerwono i dopiero po dwóch dniach jestem, brązowa.<br />
Kiedy leżenie się znudziło, zagraliśmy w siatkówkę, a w tym czasie doszła Destiny. Leżała obok Niall na leżaku. Ja wiem, że ona mi o czymś nie powiedziała i szykuje się rodzinna rozmowa.<br />
Diall.. Nestiny! Pasuje!<br />
Ze Stylesem nie da się grać! On cały czas, fauluje! I to tylko, mnie! Widzi, że piłka jest moja i mogę ją odbić bez problemu, to rzuca się na mnie i lądujemy oboje na piasku.<br />
-Przestaniesz w końcu?!-wrzasnęłam.<br />
Chłopak przewrócił się tak, że była nade mną.<br />
-Złość piękności szkodzi, słonko!<br />
Tym razem ja przekręciłam się nad niego.<br />
-W takim razie, ty często się złościsz!-zakończyłam naszą, jakże krótką rozmowę.<br />
Chłopak w ramach zemsty, zrzucił mnie z siebie na rozgrzany piasek. Zrobiłam fochniętą minę, na co on podał mi ręką.<br />
-A wal się!-warknęłam i sama wstałam.<br />
Wróciłam na leżak i oznajmiłam, że idę do baru kupić coś do picia. Louis poleciał ze mną. Zaoferował swoją pomoc. Jego towarzystwo, doprowadza do szału,a pomoc? On w ogóle wie, co to znaczy?<br />
Jeśli chce poprawić nasze stosunki, to za późno! Dla mnie i tak, będzie tym chłodnym, rock'n'roll 'owcem .<br />
-Skąpy ten stój..-szepnął mi do ucha.<br />
Wzięłam z lodówki dwie Coca-Cole Zero i skierowałam się do kasy.<br />
-Jakbyś nie zauważył, to bikini. -ucięłam i otworzyłam portfel wręczając, kasjerowi butelki z piciem.<br />
-W sumie nic by to nie zmieniło, jeśli byłabyś bez niego.-dodał.<br />
-Nie dla ciebie, gnojku!- warknęłam, już lekko zirytowana.<br />
Chłopak spoważniał, a zmarszczka na czole pogłębiła się.<br />
-Posłuchaj, mnie!-rzucił chłodno, łapiąc mnie za łokieć.-Ja zawsze dostaje to, czego chcę! Zapamiętaj to, sobie!<br />
Puścił moją rękę i odszedł.<br />
Stałam tam, zdenerwowana i lekko zmęczona. Czułam, jak siły mnie opuszczają. Zrobiło mi się słabo.<br />
Wróciłam do reszty i zauważyłam, że już się zbierają. Ulga.. Nie musiałam się tłumaczyć, tylko kiwnęłam głową.<br />
Nie wszyscy byli przyzwyczajeni do zmiany strefy i poszli się położyć. Weszłam do salonu, gdzie siedział Harry i poczułam, jak nogi mi się uginają i upadam na ziemię. Harry znalazł się przy mnie. Wziął na ręce i położył na sofie. Czułam się wyczerpana. Zero energii.. Zero mnie.<br />
Chciałam się uśmiechnąć, podziękować, albo powiedzieć, że nic mi nie jest, ale nie mogłam. Nie miałam siły.<br />
-May, co się stało?-pytał gorączkowo Harry.-Mam zadzwonić po lekarza?<br />
Oprzytomniałam i lekko usiadłam.<br />
-Nie waż się! Nikomu, masz o tym nie mówić, jasne? -zagroziłam.<br />
Chłopak kiwnął głową. Nagle poczułam, lekki strumień krwi, płynący z nosa. Złapałam się za nos.<br />
-Na pewno wszystko dobrze?<br />
-Tak.-zapewniłam.-Pójdę się położyć.<br />
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.<br />
Wszystko się komplikuje.. Nie idzie po mojej myśli. Nie potrafię tego kontrolować. Ale głód i sam narkotyk, jest dla mnie za silny.. Ja nie potrafię sobie z nim poradzić. Nie umiem wytrzymać... Jestem za słaba. Ale lekko uzależniona... Znaczy jeśli będę chciała, to rzucę.. Muszę schudnąć. Ja schudnę, rzucę i będę szczęśliwa. Na razie nie mam, co marzyć. Jeśli nie schudnę, to się z tym wykończę.<br />
Może wymyśliłabym inny sposób.. Ale nie. Ja od razu sięgnęłam po to świństwo. Jakby nie było innego wyjścia. Może teraz, chodziłabym na jakieś ćwiczenia? Pilates, joga, zumba? Wszystko jest możliwe, ale ja muszę wybrać drogę na skróty, bo jakżeby inaczej! Później sobie nie radzę i nie mam komu o tym, powiedzieć. Przyjaciółce, która też bierze? Carze, która jest kilkaset kilometrów ode mnie? To bez sensu.. W tym, jestem sama... Jestem sama z moim problemem. On rośnie.. Przerasta mnie, moje doświadczenie i zdrowie. Narusza samopoczucie i psuje dzień. Dni z moich wakacji. Które mają być niezapomniane, bo z przyjaciółmi.<br />
Przespałam się godzinę, po czym zeszłam na dół. Nikogo nie było. Usłyszałam, jakiś dźwięk przed domem. Wyszłam, a na ulicy, jeździł w tę i z powrotem Harry na deskorolce.<br />
-Gdzie wszyscy?-spytałam, podchodząc bliżej.<br />
-Śpią. Znaczy Niall i Des, siedzą w pokoju i oglądają film. Perrie i Zayn, wyszli, pozwiedzać miasto. Dan i Liam, poszli na kolacje, a Eleanor i Louis, śpią.<br />
-Faktycznie, śpią. A ty spałeś?<br />
Pokręcił głową.<br />
-Nie wierzę, że ty na tym, jeździsz.-parsknęłam śmiechem i podparłam dłonie, na biodrach.<br />
-No po patrz! -zrobił jakiś trik, sztuczkę, czy jak to się tam, nazywa i uśmiechnął się zwycięsko.-Spróbuj.<br />
Ustąpił mi miejsca.<br />
-Nie... Ja nigdy na czymś, takim nie jeździłam.-zaprzeczyłam.<br />
-To okazji, żeby spróbować.-zachęcił.-No przecież, będę obok.<br />
Uległam i ostrożnie weszłam na deskę. Od razu złapałam się ramion Stylesa i nie miałam zamiaru puszczać.<br />
Zaczął mi wyjaśniać, jak mam skręcać i się poruszać. Niby go słuchałam, ale była przerażona. Kurczowo się go trzymałam.<br />
-Dobra.. May, możesz mnie puścić.-chrząknął.<br />
Zaczęliśmy się śmiać, ale pokręciłam głową.<br />
W końcu, on szedł tuż obok mnie, kiedy ja odpychałam się nogą. Wiedziałam, że to nie dobry pomysł. W końcu runęłam na ziemię. Albo raczej na Stylesa, który próbował mnie złapać i też wylądował na asfalcie.<br />
-Nic ci nie jest?-spytał, kiedy spokojnie, leżałam na jego torsie.<br />
-Nie... Miałam dobra amortyzacje.-powiedziałam uśmiechnięta.<br />
Chłopak przybliżył lekko twarz i uśmiechnął się. Patrzyliśmy tak na siebie, jakbyśmy zastygli w miejscu...<br />
<br />
<br />
____________________<br />
Przepraszam. Nie mogę sie skupić przez te krzyki. Boże jak one krzyczą! Jest rozdział. Przepraszam. . Zkiepszczony. :'(julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-336730817421083292013-07-09T03:15:00.000-07:002013-07-25T03:28:38.751-07:0010Ten dzień! Ten, na który czekam każdego miesiąca... Żeby zobaczyć swoją rodzinę i miasto... Tego mi brakuje i to, dosyć często. Byłam niewyspana, bo Nathan wyszedł ode mnie, koło jedenastej, a w tym czasie dużo się porobiło... No właśnie z tym problem.. Oglądaliśmy sobie film.. Już nie pamiętam jaki. Chyba <i>Ostatnią Piosenkę. </i>Jak, zapewne, każda dziewczyna uroniłam kilka łez, oglądając końcówkę filmu, kiedy tata Ronnie umiera, a ona w tej sukni siedzi na korytarzu szpitalnym. Wtedy niespodziewanie, Nathan przycisnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Tak po prostu! I szybko! Nie zareagowałam... No chyba, że reakcją będzie miły uśmiech i wtulenie się w jego tors... No chyba, że to... Ale nie wiedziałam, czemu tak robiłam? Całkiem się mu poddałam. Ja serio, nad tym nie panowałam. To mnie trochę przerażało... Zwłaszcza, że dokładnie nie znałam go.. A co jeśli na ściemnia coś mediom? Zniszczą mnie! Ale nie... Nathan taki, nie jest.. To dobry przyjaciel. Czuły i opiekuńczy.. Takich lubię.<br />
Kiedy film się skończył, było po dziesiątej, a ja nie byłam spakowana. Wtedy zaproponował, że pomoże mi się spakować. Poszliśmy do pokoju, a z garderoby wyjęłam, <a href="http://img.szafa.pl/ubrania/0/006596034/1311266179/torba-podrozna-calvin-klein.jpg">torbę</a> i <a href="http://lux4u.pl/pol_pl_Kuferek-podrozny-kosmetyczka-Dielle-255-2448_6.jpg">kuferek</a>.<br />
Było zabawnie! Nath, wyjmował niepotrzebne ciuchy, a ja z powrotem je chowałam i brałam te "bardziej potrzebne". I cały czas. Nawet próbował mój podkład. Z pretekstem, czy będzie mu pasować..! On jest przezabawny! Oboje padliśmy na łóżko, głośno śmiejąc się.<br />
-Masz śliczny, uśmiech.-powiedział.<br />
Lekko się zarumieniłam.<br />
-I nawzajem!<br />
Chwilę później poszedł. Nadal nie mogłam się uspokoić i na wspomnienie, tego co się wydarzyło, uśmiech malował mi się na twarzy. Pocieszny z niego chłopak. I koło dwunastej, kiedy byłam spakowana, dopiero zasnęłam.<br />
A rano obudził mnie budzik. Wstałam o siódmej i poszłam się odświeżyć. Założyłam coś <a href="http://modish.pl/img/p/673-2631-large.jpg">luźnego</a> i związałam włosy w luźnego koka. Ale przedtem stanęłam na wadze.. I oto chwila prawdy... Jest! O tak! Yeah!! Kilogram! Schudłam kilogram! Nareszcie! Ileż można? Wyliczając wszystko, prochy biorę cztery dni. Wychodzi nawet, pięć, jeśli chodzi o dawkę, bo przed wczoraj, brałam dwa razy... Jeśli by zwiększyć dawkę, to może... Może schudnę szybciej? Skuteczniej? I znowu, będę mogła brać udział w sesjach!? Na to liczę! Czyli wystarczy, brać dwa razy dziennie. Na przykład rano i wieczorem i już! Taż to proste! Ciekawe, jaką dawkę bierze Eleanor!<br />
Wciągnęłam wszystko i poczułam nie przyjemne pieczenie, w śluzówkach.. Z każdym dniem, boli coraz bardziej!<br />
Nagle zadzwonił telefon. Perrie?<br />
-No hej, Pezz!-przywitałam ją, trzymając telefon uchem i ramieniem, równocześnie pakując ostatnią bluzkę, do torby.<br />
-Cześć! Pomyślałam, że może razem pojedziemy? Będę przejeżdżać obok ciebie. Co ty, na to?-spytałam, radosnym głosem.<br />
Wiecznie uśmiechnięta! To w niej lubię!<br />
-Świetnie! -zgodziłam się, zapinając torbę.<br />
-Będę za półgodziny!<br />
Wsunęłam telefon do kieszeni i sięgnęłam po kosmetyki. Po kolei pakowałam fluid, puder, tusz i takie tam.<br />
Nim się obejrzałam, półgodziny minęło, a ja nie zdążyłam zjeść śniadanie.. Wyjdzie mi to na dobre.<br />
Wzięłam torebkę, torbę i kuferek i zeszłam na dół. Jak zwykle, przewrażliwiona posprawdzałam, gaz, okna itp. Zakluczyłam drzwi i wsiadłam do samochodu, Pezz, wcześniej chowając, torby do bagażnika.<br />
Przywitałam ją całusem, w policzek i ruszyłyśmy na lotnisko.<br />
Poczułam jak kręci mi się w głowie, a przed oczami wszystko mi się rozmazywało. Nałożyłam na nos, okulary przeciwsłoneczne.<br />
-May, dobrze się czujesz?-spytała, Perrie, spoglądając na mnie.<br />
-Tak, wszystko w porządku.-zapewniłam.<br />
Podparłam głowę, ręką i patrzyłam na jezdnię. Chwilkę potem, odzyskałam wigor i poczucie humoru. Dojechałyśmy 10 minut, przed czasem, ale byli już Louis z El i Liam z Dan. Po chwili dołączyli chłopaki.<br />
I wtedy nastąpiła bardzo.. Jakby to powiedzieć? Zjawisko, niespotykane. Kiedy para się wita, zazwyczaj przytula się, lub całuje. A my? My, jak kumple, powiedzieliśmy sobie "cześć!". Idioci! Reszta patrzyła na nas, jak na ufoludków. Ale Styles, przejął stery i złapał mnie za rękę. Jednak wyglądał na dziwnego... Obrażonego.. Znowu? Zwariuję! Ja naprawdę, zwariuję! Ileż można? Jest dobrze, potem źle, znowu dobrze, a teraz? Źle!<br />
Po odprawie, kiedy zajęliśmy swoje miejsca, odetchnęłam. Zawsze się denerwowałam odprawą. Że czegoś zapomniałam. Paszportu, biletu.. Usiadłam między Harrym, a Eleanor, a obok niej Louis.<br />
-Znowu twoje humorki?-spytałam, kiedy wystartowaliśmy.<br />
-Nie żartuj! -warknął szeptem.<br />
Mówiliśmy, tak żeby nikt nas nie usłyszał. Lub przynajmniej nie wyczuł napiętej atmosfery.<br />
-Naprawdę chcesz skandalu?-spytał, wyjmując książkę.<br />
-Proszę cię... -jęknęłam, powoli rozumiejąc, o co chodzi.-Nathan to mój przyjaciel i mam prawo się z nim, spotykać. Nic nas nie łączy, jeśli o to, ci chodzi. Kapewu?<br />
-W przeciwieństwie do ciebie, ja staram się unikać, jakichkolwiek kontaktów z dziewczynami, na rzecz kontraktu..-mruknął.<br />
-Jak poznasz, moją siostrę, też będziesz się obawiał, że oskarżą cię o to, że się z nią, przespałeś? Popadasz w paranoję, Styles! Myślisz, że będę się izolować od ludzi? Nie zamierzam.<br />
Chłopak popadł w zadumę, udając, że czyta książkę.<br />
-Może, masz rację. Ja tylko się troszczę o reputację..-zauważył.<br />
-A o mnie, nie?-spytałam, lekko urażona.<br />
Chłopak uśmiechnął się zadziornie i zatopił w lekturze.<br />
Eleanor spała, Harry czytał książkę, a ja wyciągnęłam z torebki słuchawki i zaczęłam słuchać swojego ulubionego zespołu -ROOM 94. Palce podrygiwały mi w rytm "Superstar", a następnie "Girl Next Door".<br />
Nagle poczułam wibracje w Iphone'ie. Louis.. Skąd on ma mój, numer?<br />
<br />
<b>Wiesz, jakie jest moje marzenie?</b><br />
<b><br /></b>
<b>Niee... I nie wiem, czy chcę wiedzieć..</b><br />
<b><br /></b>
<b>Moim marzeniem jest, zobaczyć cię w końcu, w bikini... Jutro. </b><br />
<b><br /></b>
Wychyliłam się przed El i pokazałam mu środkowego palca, na co on się zaśmiał złośliwe.<br />
Nie znoszę! Nie znoszę, go! Co za typ! Właśnie tego, nie lubię facetach! Pewności siebie! On jest płytki, jak brodzik. Nie wiem, co El w nim widzisz... Albo, jak on zachowuje się wobec niej?<br />
Skakałam z radości, kiedy w końcu dolecieliśmy. Pogoda, z porównaniem do Londynu... Z jakim porównaniem? Tu nie ma porównania! W Long Beach było słonecznie! Londyn =deszcz.<br />
Lotnisko znajdowało się nie daleko, naszego osiedla, gdzie od dawna mieszkamy. Teraz muszę się przygotować na jedno. Pytania od mamy.."Czemu nie zadzwoniłaś?", "Ale mam nie posprzątane" itd. Jak każda mama w średnim wieku, ma hopla na punkcie czystości. Ale ja wiem, że taka nie będę. Owszem lubię posprzątać, ale po chwili i tak jest bałagan, więc nie widzę tym sensu.<br />
-Rany, May daleko jeszcze?-jęknął Horan.<br />
Przewróciłam oczami i dalej podążałam, z dziewczynami na przodzie. Sama na początku, zastanawiałam się, czy na pewno dobrze idziemy, ale kiedy ujrzałam nasz <a href="http://c.wrzuta.pl/wi3878/0954b5f90015800947d931b7/dom_vanessy_hudgens">dom</a>, byłam całkiem szczęśliwa.<br />
-Dobra, teraz tak. -zaczęłam przed wejściem. -Moi rodzice, nie wiedzą, że przylecieliście ze mną, jasne? Więc błagam, nie zachowujcie się tak, jak u mnie, okej?<br />
Wszyscy, a raczej chłopcy, bo to do nich, było kierowane, skinęli głowami i sprawnie weszliśmy po schodach, na górę. Pchnęłam drzwi i moim oczom ukazał się hol. Był taki, jak zapamiętałam. Płyty ułożone, w szachownice, po prawej kuchni, w której przeważały, biel i szarość, obok niej, małe drzwi do ogrodu. Na wprost salon, po lewej jadalnie, a kilka schodków wyżej, była łazienka i dwie sypialnie. Natomiast, na dole, znajdowała się sypialnia rodziców, druga łazienka, pokój gościnny i siłka.<br />
-Witam, w moich skromnych progach.-westchnęłam odwracając się do nich.<br />
Wszyscy uśmiechnęli się. Nagle z jednych, z drzwi na górze, wyłoniła się sylwetka mojej siostry.<br />
-May!-wrzasnęła, zbiegając na dół. Rzuciła mi się na szyję, a ja mocno ją uścisnęłam.<br />
Po kolei zaczęłam przedstawiać jej wszystkich. Najpierw dziewczyny potem chłopaków. Miejmy nadzieję, że się polubią. Na koniec, zostawiłam Harrego.<br />
-A to..-wskazałam na Stylesa.<br />
-To twój "chłopak".-weszła mi w słowo Des, robią cudzysłów w powietrzu.<br />
Nikt tego nie zauważył, gdyż byli pochłonięci, oglądaniem mieszkania.<br />
-Ona wie.-mruknęłam.<br />
Chłopak skinął głową i uścisnął dłoń Destiny.<br />
Już miałam się pytać, gdzie rodzice, kiedy oboje wyszli z siłowni.<br />
Mama była wyraźnie zaskoczona. Na jej twarzy wymalował się uśmiech. Ucałowała mnie w dwa policzki, a tata uniósł w górę i zakręcił wokół własnej osi. Potem znowu, przedstawiłam pozostałych, a mama jak oparzona, zaczęła przygotowywać obiad. Po niespełna, piętnastu minutach, obiad- gotowy.<br />
Usiedliśmy do stołu, gdzie mniej więcej, po dostawce krzeseł, starczyło miejsca, mama z tatą i Des, przyglądali się nam zza blatu.<br />
-Czemu nie mówiłaś, że przyjedziesz? -spytała mama.<br />
-Miała być niespodzianka. Mieliście poznać moich przyjaciół i..-zawiesiłam głos i przełknęłam ślinę.-Mojego chłopaka.<br />
Louis, jak zwykle musiał coś wymamrotać pod nosem. Zapewne coś uszczypliwego.<br />
-Ale my jutro wyjeżdżamy do Hiszpanii..-westchnęła bez radna.<br />
-To nic, jedźcie!-machnęłam na to ręką.-Damy sobie radę!<br />
-No tak, ale przyjechałaś do nas i...<br />
-To duże dzieci, Al. Musimy korzystać, z tych wakacji. A May, może przylecieć do nas, jeszcze raz? Prawda?-spytał tata, błagalnym tonem.<br />
Kiwnęłam głową.<br />
-Daj spokój mamo.-włączyła się do rozmowy Des. -Wyluzuj!<br />
Des, jak zwykle podchodzi do sytuacji, na luzie i to zawsze przekonuje mamę.<br />
Po chwili rodzice wycofali się, mówiąc, że idą się pakować. I zostaliśmy sami. Każdy z nas był zmęczony. Zmiana strefy czasowej, jest bardzo męcząca. Jestem przyzwyczajona, ale jakoś jeszcze działa. Dlatego po obiedzie padliśmy wszyscy.<br />
Jaki był problem? Pokoje... Był tylko jeden gościnny. Więc tak, my (ja+Styles), zajmiemy mój pokój. Pezz z Zaynem mogą, pójść spać dzisiaj do nas, a jak rodzice wyjadą to pójdą do nich do pokoju. El i Lou, wezmą gościnny a Niall... A Des, zaproponowała, że przygarnie do siebie Niall, jeśli będzie trzymał ręce przy sobie, na co on uśmiechnął się do niej zadziornie... Dogadują się.. To plus. Problem był z Liamem i Danielle. Bo uparli się, że będą spać na dużym materacy, w pokoju Louisa i Eleanor. Dobre, materace są wygodne, ale bez przesady. Ale oni są uparci. Zawsze muszą postawić na swoim? Dan, powiedziała, że będzie zabawnie. Ale później wkroczyła Perrie, mówiąc, że oni mogą zająć sypialnie rodziców, a oni zostaną w moim pokoju. Nie wiem ile się tak kłócili, bo ja poszłam pod prysznic i chciałam się położyć, spać.<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________________________<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-39145294151720520182013-07-05T06:00:00.000-07:002013-07-05T06:00:55.623-07:009Obudziłam się, z lekkim bólem głowy. Wszyscy spali, gdzie popadnie. Na podłodze, na kanapie i parapecie, albo na stole (w przypadku Nialla). Wstałam z szezlongu i skierowałam się do kuchni, po szklankę wody.<br />
<div>
Nadal zastanawiała mnie, ta wczorajsza rozmowa z Harrym. Byłam zmęczona, żeby kontynuować z nim konwersacje, ale widziałam i czułam, że było coś jeszcze.. Coś, czego wyraźnie nie chciał mi powiedzieć. </div>
<div>
Szybko tego uniknął. Padłam, jak zmięta stówka. </div>
<div>
Nie tylko, ja nie spałam. El siedziałam przy blacie, na krzesełku barowym i odliczała coś białego. Kiedy podeszłam bliżej, widziałam, że są to tabletki. Szeptem liczyła je, odkładając resztę do fiolki. Do tej fiolki, którą wczoraj widziałam, w jej tylnej kieszeni spodni. Kiedy skończyła, postanowiłam, ujawnić się.</div>
<div>
-Dzień dobry!-westchnęłam z uśmiechem na twarzy. Starałam się zachować, jakby nigdy się nic nie stało. </div>
<div>
Dziewczyna na dźwięk mojego głosu, podskoczyła na krzesełku, a fiolka wypadła jej z rąk. </div>
<div>
Schyliłam się po flakonik i dokładnie przyjrzałam się etykiecie.</div>
<div>
Szok! Jedyne, co przyszło mi na myśl, to szok! Eleanor? Ona, tak doskonała dziewczyna? Wysoka, zgrabna, śliczna i zabawna, dziewczyna bez nałogów. Ale.. Ale jak?</div>
<div>
-May, to nie tak, jak myślisz.-zaczęła się nerwowo, tłumaczyć.</div>
<div>
Nie wiedziałam, jak się zachować! Co powiedzieć, jak zareagować?! Nic, zero, null! </div>
<div>
-Spokojnie...-szepnęłam, oddając jej fiolkę, z narkotykiem. </div>
<div>
Cóż... Eleanor i amfetamina? Nie.. Czemu? Po co? Po co, niszczy sobie życie, tym świństwem? Jaki ma w tym interes? To bez sensu! Els, jest idealna! Tego nie potrzeba jej do szczęścia.</div>
<div>
Nie wiem, jak to się stało, ale dziewczyna nagle, wybuchła płaczem. Schowała głowę w dłoniach i cicho szlochała. </div>
<div>
Usiadłam na przeciwko niej i położyłam dłoń na ramieniu. Nagle z jej ust, wypłynął potok słów. </div>
<div>
Zaczęła mi wszystko opowiadać. Tak normalnie się przede mną otworzyła, znając mnie zaledwie, kilka dni. To... Miłe. </div>
<div>
A to, cała historia. Kiedy El, zaczęła spotykać się z Louisem, nie obawiała się, niczego, bo kochała, go i miała nadzieje, że jego fanki to zaakceptują. Myliła się. Kiedy wszyscy dowiedzieli się o tym, że są razem, fanki naskoczyła na nią. Groziły jej, prześladowały, a ona.. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Louis mówił jej, żeby się tym nie przejmowała, ale ona tak nie potrafiła. Presja, była coraz większa, a ona popadła w coraz większy dół. Żeby całkiem nie dać im się, poszła na imprezę. Odważyła się dopiero, po pół roku. Całkiem sama. Była zdziwiona swoją odwagą. Tam poznała chłopaka, który przed toaletą, sprzedawał właśnie pigułki. Nie wie, co ją tknęło, ale podeszła do niego i kupiła, to świństwo. No i ciągnie się z tym, od tamtego czasu. </div>
<div>
Byłam wstrząśnięta. A zarazem zdziwiona jej odwagą. Pomyślałam, że byłoby nie fair, kiedy to samo bym, ukryła przed nią.Więc, również opowiedziałam, jej o swojej sytuacji. Nie mogła uwierzyć. Tak, jak ja. Przynajmniej byłyśmy we dwie. We dwie w tym, bagnie. </div>
<div>
Kiedy El, uspokoiła się do kuchni wszedł Harry z Niallem. Calder natychmiast, schowała flakonik do kieszeni.</div>
<div>
-Co tam masz? -usłyszałam głos Nialla.</div>
<div>
-Pokaż!-dodał Styles.</div>
<div>
Wstałam i "zagrodziłam" im dojście, do dziewczyny.</div>
<div>
-Ciekawość to pierwszy, stopień do piekła.-mruknęłam. -A teraz, brać się za śniadanie! </div>
<div>
Popchnęłam ich w stronę lodówki i poklepałam po tyłkach.<br />
-Boże..-jęknął Horan.-Stary współczuje się takiej, laski!<br />
Zagotowało się we mnie. Jako że emocje, mną kierowały Niall, dostał szmatką po głowie. Przynajmniej poprawiło humor Calder.<br />
Harry przejął stery jeśli chodzi o gotowanie. Nie wygrałam, jeśli chodzi o to, co będziemy jeść na śniadanie, więc mogłam się tylko, przyglądać, jak robi omlety. Powodzenia, Styles!<br />
Chłopak, znalazł miskę i potrzebne składniki, gdzie w tym czasie wszyscy już się rozbudzili, a Niall puścił na cały głos piosenkę Biebera i Minaj "Beauty And A Beat" i zaczął tańczyć, jak głupi razem z Liamem.<br />
Witamy w wariatkowie! Byłam ciekawa, co tam robi Styles, więc przysiadłam się na krzesełku, do blatu i zajrzałam do miski.<br />
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3zuinFSwZ1rouzrno1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3zuinFSwZ1rouzrno1_250.gif" width="177" /></a>-Rozpraszasz mnie.-westchnął, przestając na chwilę mieszać.<br />
-Wiem, że jestem pociągająca, ale opamiętaj się, choć na chwilę!-mruknęłam i uśmiechnęłam się zadziornie, opuszczając kuchnie.<br />
May jeden, Harry zero! Taki wynik mi się podoba! Lubiłam się z nim droczyć. Jego poirytowana mina i wielkie oczy... To takie zabawne.<br />
Kiedy nasz kucharz, podał śniadanie, wszyscy pomieścili się, jakoś przy stole. Jeśli można to tak, nazwać. Perrie i Danielle, musiały usiąść na kolanach, swoich chłopaków. Karmili się nawzajem. Ciekawe, jak to jest znaleźć sobie, kogoś kogo pokochasz, bez względu na wygląd, wady czy, co tam? Zastanawianie się nad tym, bardzo mnie pochłonęło i nie za bardzo słuchałam tego, co się do mnie, mówi.<br />
-May!-zawołał Liam.<br />
Oprzytomniałam i popatrzyłam na niego.<br />
-Tak? Zamyśliłam się.-wymamrotałam i upiłam łyk kawy.<br />
-Pytałem się, kiedy wracacie.. Ze Stanów. -dodał, na koniec.<br />
Louis zakrztusił się napojem i zaczął cicho śmiać. Harry klepnął go mocno, po plecach. Raczej miał taki zamiar.<br />
-Ee..Może w sobotę? Chyba tak.<br />
-W sumie my też mamy kilka dni wolnego. Może też przylecimy?-zaproponował Malik.<br />
Wszyscy zaczęli się zgadzać, a ja byłam przerażona. Po co, oni? Po co? Przecież, to wszystko miało być sztucznie, wtedy kiedy, musimy... A tak? Tak to, cały czas, 24/h, trzeba udawać przed nimi. Do dupy!<br />
Bardzo lubię ich towarzystwo i pewnie, będzie miło.. Ale.. Ludzie! To miał być MÓJ wyjazd! Nie Harrego! Nie reszty! Grr!!<br />
-Dobry pomysł! Muszę tylko załatwić wolne.-zawtórowała Dan.<br />
Utłukę! Wielkimi oczami spojrzałam na Harrego, który był zaskoczony przebieg wydarzeń.<br />
Po chwili, wszyscy zaczęli się zbierać, z wymówką, że muszą się spakować. Tylko Louis i my siedzieliśmy przy stole. Ten z cwaniacki uśmieszkiem, wpatrywał się w szklankę wody.<br />
-Będzie ciekawie!-mruknął z ironią.-Do jutra gołąbeczki!<br />
Wstał i również z nim odszedł.<br />
Ocipieję, z nim! Za każdym razem, musi dodać swoje trzy grosze! W końcu, zorientują się, o co chodzi.. Co za ciota! Jest jedynym z chłopaków, którego nie znoszę. Wczorajsze teksty, dzisiejsze zachowanie... Irytujący człek!<br />
Harry został, żeby pomóc mi posprzątać. Nagle dostałam sms, od Nathana:<br />
<br />
<b>Chciałbym się z tobą spotkać.. Jutro wyjeżdżasz. Nie wiem, czy wytrzymam! ; D </b><br />
<b>Spodziewaj się mnie, koło siódmej! xx</b><br />
<b><br /></b>Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i od razu odpisałam:<br />
<b><br /></b><b>Będę czekać! xx</b><br />
<b><br /></b>Strasznie go polubiłam! Jest podobny do mnie... Mamy wspólny język. To ważne, jeśli chcę się z nim przyjaźnić. Mam nadzieję, że on chcę, bo ja bardzo! Coś ciągnie, do niego. Może jego uśmiech, bo jest zniewalający.<br />
-Kto to?-spytał Harry, zbierając talerze, ze stołu.<br />
-Ee.. Kolega.-mruknęłam najciszej, jak potrafię.<br />
Jednak usłyszał. Nic nie powiedział, tylko załadował zmywarkę.<br />
Niezręcznie! Krępująca chwila, w której nikt nie wiedział, co powiedzieć i jak się zachować. Właśnie taka chwila, nastąpiła między nami.<br />
-Będę się zbierać. -przerwał, ciszę.-Do jutra!<br />
Przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł.<br />
To było naprawdę dziwne.. Czyżby był zazdrosny? To świadczy, o tym, że jestem atrakcyjna.<br />
Poszłam do salonu, trochę go ogarnąć, gdzie znalazłam full cap Zayna, z Vansa. Czyli jego też, mam się spodziewać? Nie.. Oddam, mu jutro.<br />
Nadal zastanawiałam się, nad jutrzejszym dniem. To będą bardzo dziwne dni.<br />
Poszłam się odświeżyć i <a href="http://www.loveit.pl/love/15816">przebrać</a>.<br />
Musiałam zadzwonić, do Des.<br />
Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Skype. Dziewczyna była dostępna i od razu do niej, zadzwoniłam.<br />
-May!-przywitała mnie radośnie, Destiny.<br />
Siedziała na łóżku, przy ścianie, z włosami związanymi w niesfornego koka.<br />
-Des, musimy pogadać.-ucięłam szybko.-To dotyczy, mojego przyjazdu.<br />
Dziewczyna zrobiła zaciekawioną minę.<br />
Nie mam nic do stracenia Mogę jej ufać, więc powinna wiedzieć. Może mi pomoże.<br />
Des, dobrze wiedziała, jaka jestem, albo raczej jaka, byłam i nie miała z tym problemu. Zawsze mówiła, że to moje życie. Z tym się zgadzałam. Uważnie wysłuchała mojej opowieści. Pomijałam te mało istotne, rzeczy (czyt. ćpanie). Od spotkania ze Stylesem, kontraktu, imprezy z El, aż do teraz. Nie pomijając nawet Louisa.<br />
Szok! Na jej twarzy, malował się szok!<br />
-May.. W coś ty się wkopała?-jęknęła, podpierając dłonią czoło.<br />
-Wiem.. Nie musisz mi tego, wypominać. I oni chcą z nami, lecieć!-dodałam, zniesmaczona.<br />
-Jeśli chodzi ci o rodziców, to nie masz się, co martwić.-mruknęłam, patrząc w lewo, na okno.<br />
-To znaczy?-spytałam, unosząc brwi.<br />
-W czwartek wyjeżdżają, do Hiszpanii. Na wakacje. Praktycznie, to przez "wasz" pobyt, ich nie będzie. Jeden problem z głowy.<br />
Odetchnęłam z ulgą. Tęskniłam za nim i to bardzo, ale w ten, ratują mi tyłek, wyjeżdżając. Mam nadzieję, że nie odwołają swoich planów. Będę musiała wtedy, coś wymyślić.<br />
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Od razu pomyślałam, że Nathan przyszedł, ale było przed piątą. Pożegnałam się z Des i wyłączyłam laptopa. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stał Malik.<br />
Wiedziałam, że przyszedł po czapkę, przed tym, jak chciał mi to wyjaśnić. Wpuściłam go do środka i z grzeczności spytałam, czy chce się czegoś napić. Zrobiłam nam obojgu herbaty i oboje usiedliśmy na kanapie.<br />
-Chyba nie jesteś zadowolona, że też lecimy, nie?-spytał, upijając łyk.<br />
Byłam zdziwiona jego pytanie i nie wiedziałam, jak zareagować.<br />
-No co ty!-skłamałam.<br />
Uśmiechnęłam się do niego ciepło.<br />
-Rozumiem. Na pewno, chcieliście spędzić ten czas, sami.. No wiesz.-poruszył zabawnie brwiami.<br />
-Daj spokój!-klepnęłam go po ręce i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. -Moi rodzice w czwartek wyjeżdżają i zostaje tylko moja siostra, więc mamy chatę wolną.<br />
-Oho! Błagam cię, trzymaj ją z dala od Louisa!-poprosił.<br />
-Co?-spytałam, zaskoczona.<br />
-Albo, nie! Na razie, ciebie ma na celowniku.-dodał po chwili.<br />
Wytrzeszczyłam oczy i mało, co nie zakrztusiłam się herbatą.<br />
-Co masz na myśli?<br />
-Ja..-zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, gdyż znowu zadzwonił dzwonek do drzwi.<br />
Podbiegłam szybko i tym razem, nie myliłam się. To był Nathan. Wpuściłam go do środka, a kiedy wszedł do salonu i zobaczył Malika... Oni się zabijali wzrokiem.<br />
Idiotko, przecież oni się nie lubią! Skarciłam się w duchu.<br />
-Będę się zbierać.-mruknął Malik, biorąc czapkę.-Do jutra.<br />
Ucałował mnie w policzek i wyszedł.<br />
<br />
______________________________________<br />
Mamy dziewiątkę, rozpoczynającą kolejny sezon!<br />
Cztery komentarze! Jakiś przełom, ale żeby nie<br />
zapeszać! Dziękuje, że to czytacie! I mam nadzieję,<br />
że tym razem nic, nie zepsułam! ;**</div>
julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-44516443134086354292013-07-05T05:55:00.000-07:002013-07-05T05:55:45.492-07:008Zsuwając okulary słoneczne z nosa, uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na przeciwko.<br />
Pocałował mnie w policzek na powitanie. Zamówiliśmy po kawie i jakoś rozmowa sama popłynęła.<br />
Nie wiem jak, ale po prostu on gadał więcej ode mnie. A to ja zazwyczaj, dużo mówię. Jednak temu, jadaczka się nie zamykała. O wszystkim mówił, o pogodzie o koncertach, o swoim życiu i nadchodzących wakacjach, a ja tylko mu się przyglądałam z uśmiechem na twarzy, wpatrzona w jego śliczne, paczadełka.<br />
Lśniły błękitem i zielenią jednocześnie..<br />
-A.. Harry o tym wie?-spytał.<br />
Spodziewałam się, że w końcu zada to pytanie. Jednak wolałam tego uniknąć. Było krępujące. Miałam mu powiedzieć, że Harry o tym nie wie, lub że się zgodził i nie ma nic, przeciwko. Przecież nie lubią się. Oni się nie znoszą! Szczerze to mam daleko i głęboko, co Styles o tym, myśli. Nie liczę się z jego zdaniem...<br />
Choć, wcześniej było ważne i bolało, ale... W pewnym sensie on, skończył dla mnie istnieć!<br />
Jedyne co nas łączy, to kontrakt. Tyle!<br />
-Nie wie.. Ale średnio mnie to, obchodzi.-mruknęłam i upiłam łyk Latte.<br />
Chłopak zrozumiał aluzję i o więcej, nie pytał.<br />
Resztę, dnia spędziliśmy wspólnie.<br />
Po wypiciu kawy i zjedzeniu Muffina, wybraliśmy się na krótki spacer. Pogoda była śliczna.<br />
Słońce świeciło, lekki wiat muskał moją szyję, a do tego temperatura, typowo letnia.<br />
Przeszliśmy się wzdłuż Tamizy ciągle, o czymś rozmawiając. Tematy, nie kończyły się i zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Imponował mi. Nawet nie wiem, kiedy przestawałam go słuchać i wlepiłam oczy w jego słodką buźkę. To jak mówił, jak gestykulował dłońmi, jaki był zabawny. To wszystko, robiło dla mnie wielkie, wrażenie. Ale to uczucie, które towarzyszyło mi, kiedy szliśmy, niemal stykając się ramionami... Było takie inne... Ale miłe.. Jednak nigdy, czegoś takiego nie czułam. Dla mnie, ten dzień mógł się nie kończyć.<br />
Jego towarzystwo było naprawdę... Nawet nie wiem, jakiego epitetu użyć!<br />
Ale musiał już wracać. Obiecał, że się nie długo odezwie, nawet jeśli będę w Stanach! To słodkie!<br />
Pożegnałam się z nim i wróciłam do, domu.<br />
Kiedy ja się tak zmieniłam? Gdzie dawna, oschła i mało radosna May? Ale... Ta cała "przemiana", wcale mi nie przeszkadza. W sumie to sama nie wiem, czemu... Ale jakoś podoba mi się.<br />
Kiedy wyszłam spod prysznica, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu, pisało Leesh.<br />
Niepewnie odebrałam telefon,a po chwili usłyszałam piskliwy głos, kobiety.<br />
-May, słonko! Dobrze cię słyszeć...-zaczęła.<br />
Przewróciłam oczami, ale milczałam.<br />
-Słyszałam, że w środę, lecisz do Stanów! To świetna okazja, żebyście się tam, razem pokazali! -zaświergotała.<br />
Od razu się zdenerwowałam.<br />
-Leesh, ale to jest MÓJ czas, wolny. Wolny od pracy, a szczególnie wolny od Stylesa!-podniosłam ton.<br />
-Ale mnie to, nie interesuje!-powiedziała, tym samym sztucznie milutkim głosem. -Macie tam razem lecieć! I nie chcę słuchać, żadnych "ale"!<br />
Rozłączyła się..<br />
No niech ją szlag trafi! To mój wyjazd... Ja sama, nie ja i on, JA SAMA! Nie ma w kontrakcie, nic na temat, wspólnych wyjazdów..<br />
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przebrana w luźne, szare dresy i białą bokserkę, poszłam otworzyć drzwi.<br />
Widok totalnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się dzisiaj nikogo, a szczególnie całego One Direction, z dziewczynami. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko szczękę.<br />
-A.. Co wy tu robicie?-spytałam, a spojrzenie utkwiłam w Harrym.<br />
Chłopak speszony, próbował uniknąć mojego wzroku.<br />
-Zauważyliśmy, że Harry chodzi jakiś przybity.-zaczął Liam.<br />
-Od razu pomyśleliśmy, że chodzi o ciebie.-wtrącił Niall.<br />
-Więc, musicie się pogodzić, a do tego zrobimy imprezkę.-zakończył Zayn.<br />
Położyłam ręce na biodrach i zadumałam się. Chłopcy nie czekając na moją reakcję, wtargnęli mi do mieszkania.<br />
-Strasznie cię przepraszamy, ale nie miałyśmy głosu.-szepnęła Danielle.<br />
Uśmiechnęłam się ciepło i poprowadziłam je do salonu.<br />
-May, możemy porozmawiać?-spytał Styles, łapiąc mnie za łokieć.<br />
Spojrzeniem przepełnionym smutkiem i złością, kiwnęłam głową i poszliśmy do kuchni, gdzie w tym czasie Louis, puścił "One Tree Hill".<br />
-Rozmawiałam przed chwilą z Leesh.-mruknęłam pod nosem, wyjmując z lodówki Colę.<br />
-Wierz, mi że to nie moja sprawka. Ja nie chcę popsuć ci wakacji.-zaczął się tłumaczyć.<br />
Wyglądał na bardzo zmartwionego i zdenerwowanego.<br />
-Nie psujesz.-postanowiłam spuścić z tonu. -Poznasz moich rodziców..<br />
Zaśmieliśmy się pod nosem.<br />
-May przepraszam...-szepnął Harry.<br />
Nabrałam głęboko powietrza i uśmiechnęłam się. Zawiesiłam mu ręce na szyi i mocno przytuliłam.<br />
-Buziak!-zaczęła krzyczeć Dan, wchodząc do kuchni.<br />
Symbolicznie, pocałowałam Hazze w nos.<br />
Dlaczego mu wybaczyłam? No cóż... Gdyby mu nie zależało, to by się nie starał... A starał sie.. To mi wystarczyło.<br />
Kiedy Danielle wyszła z kuchni, wparował Lou.<br />
-Niezła szopka.-mruknął kpiąco.-Dobrze gracie!<br />
Zmierzyłam go wzrokiem, a Harry po prostu, go zignorował. Wyczułam napiętą atmosferę. Najlepsi przyjaciele? Nie wydaje mi się. Wyglądali, raczej na wrogów, albo przynajmniej byli pokłóceni.<br />
Po chwili Styles, również opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie sam na sam, z tym człowiekiem.<br />
Czułam się, nieco skrępowana. On, tak dziwnie na mnie, działał. Chłodne spojrzenie, złośliwy uśmieszek i przygryzanie wargi. To było... Takie płytkie.<br />
-Chętnie zamienił bym się z nim.-westchnął mierząc mnie od stóp, do głów.-Musisz być świetna, w łóżku...<br />
Wytrzeszczyłam oczy na jego słowa. To było chamskie! Byłam skołowana, zdenerwowana, albo raczej wściekła. O nie! On jest gorszy, od Harrego! To on, tak bardzo kocha Eleanor? Coś mi się nie wydaje..<br />
Założę się, że przy pierwszej lepszej okazji, przeleciałby byle jaką (ale ładną) laskę. To właśnie, mnie zraża do facetów. Ich nastawienie. Myślą, że jeśli są sławni i przystojni (Tomlinson razi pięknością), to mogą mieć każdą dziewczynę. A tylko głupia, pójdzie z nim do łóżka i wierzy w jego bajeczki! Jestem ciekawa, ile dziewczyn na boku ma? Bo właśnie na takiego wygląda..<br />
Opuściłam kuchni i wróciłam do towarzystwa, gdzie wszyscy świetnie się bawili, grając w "Kalambury".<br />
Dużo dowiedziałam się o chłopakach. O Niallu i jedzeniu, fobii Liama, miłości tego idioty, do marchewek i zamiłowania do swojego odbicia, jeśli wiecie o kogo mi chodzi. W sumie to większość tych rzeczy wiedziałam. Wszędzie piszą, o nich! O ich koncertach, kolejnych trasach, perfumach i książkach.. Tego jest pełno! Później, kiedy mój barek został oczyszczony z wszelkich procentów, a większość z towarzystwa padła, porozmawiałam chwilę z El. Dziewczyna chciała, żeby ten wieczór został między nami, a Harry nikomu o tym, nie powiedział. Zwłaszcza Louisowi. Zapewniłam ją, że nikomu nie powie, a sama na ściemniałam, że o to, się pokłóciliśmy. Wtedy w kieszeni, dżinsów El, zauważyłam coś dziwnego. A mianowicie, bardzo malutki flakonik, w której mieściło się kilka tabletek. Nie zauważyłam, etykiety, ale to na pewno nic, takiego. Przynajmniej nie to, co mi się zdawało.<br />
Po chwili Calder, też padła, jak pozostali. Zostałam tylko ja i Harry. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Tak, jak bodajże przed wczoraj. Było koło pierwszej. Na zewnątrz mocno wiało, a my zostawiając alkohol sięgnęliśmy po kubek, herbaty.<br />
-Ee... Mam takie pytanie.-zaczęłam.-Od dłuższego czasu mnie to męczy, a mianowicie od, pierwszego koncertu, na którym byłam. Ta sytuacje z Pezz... Nie lubicie się, czy jak?<br />
Chłopak zadumał się przez chwilę, po czym przygryzł wargę i podjął:<br />
-Z racji tego, że masz zaszczyt być moją przyjaciółką i dziewczyną jednocześnie.-wywróciłam oczami.-To ci powiem. Jakieś trzy tygodnie temu, wszystko było okej, a Perrie wydawała mi się, jedyną normalną dziewczyną. I w sumie tak, było. A wszystko się zmieniło kiedy, poszliśmy na imprezę do Ed'a Sheerana.<br />
Wszyscy się nawalili, ale ja musiałem prowadzić i jako jedyny byłem trzeźwy. Natomiast, chłopcy od drugiej, już spali. Kiedy szedłem do toalety, natchnąłem się na... Niecodzienny widok. Perrie i taki chłopak... Nawet go nie znałem. Oni się po prostu... Tak zachłannie całowali. Myślałem, że dojdzie do seksu na ścianie. Kiedy mnie zobaczyła, zaczęła się tłumaczyć, że to "wcale nie tak" i coś tam.. Nie istotne. Chciałem, jak najszybciej powiedzieć, o tym Zaynowi, żeby sobie uświadomił, jaka to suka, ale ona zapewniła mnie, że więcej się to nie powtórzy. I mogę powiedzieć, o tym Zaynowi jeśli jeszcze raz się, coś takiego wydarzy. Ale pilnuję się. Może była pijana... Nie wiem.. Ale coś mi w niej, nie pasuje. -zakończył swój monolog.<br />
-Na pierwszy rzut oka, zdaje się być w porządku. Naprawdę! Jest miła i zabawna.-zauważyłam<br />
-Może..<br />
Nie wiem, czemu, ale miałam wrażenie, że on coś jeszcze ukrywa, ale nie miałam siły na "przesłuchiwanie''.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/oVbu-JhftJ0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
_____________________________<br />
No i ósmeczka! Były trzy miłe komentarze,<br />
a ja z takim Shitem tu się zjawiam.<br />
Ale ósmy rozdział kończy ten sezon.<br />
Macie tu zwiastun... Mojej roboty.<br />
Pierwszy raz coś takiego robiłam, więc proszę o wyrozumiałość.<br />
;**<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-45873101203240936752013-06-26T08:26:00.000-07:002013-06-26T08:36:06.900-07:007Zdenerwowana i zła wybiegłam z domu, tego dupka i postanowiłam, na piechotę wrócić do domu.<br />
Słońce, świeciło w centrum. Było bardzo ciepło, a pogoda, jak na Londyn, zdumiewająca.<br />
Pewnie wyglądałam okropnie! Rozmazany makijaż, rozczochrane włosy.. Jak jakaś ćpunka, którą w pewnym sensie się stawałam.<br />
Życie zawsze dawało mi w dupę.. A wszystko zaczęło się od tego, że często się przeprowadzaliśmy. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki, oprócz Destiny. W końcu, gdy miałam 16 lat, przeprowadziliśmy się z powrotem, do Long Beach, gdzie się urodziłam. Kiedy skończyłam 18 lat, poszłam z mamą na jej ostatni pokaz mody. Stałam za kulisami, razem z Des i obie z zazdrością w oczach, obserwowałyśmy, każde ruchy osób, które pomagają jej się, przygotować. Zapragnęłam tego strasznie, ale wiedziałam, że z moimi krzywymi nogami i brzydką buzią, nie mam szans, zaistnieć w świecie mody.<br />
Ale coś się stało. Mianowicie, na pokazie mody, zawitał znany brytyjski fotograf i kiedy mnie zobaczył, był w szoku. Dał swoją wizytówkę i szybko kazał zadzwonić. Rozumiałam, że to mogła być moja jedyna szansa i nie mogłam jej zmarnować. Po tygodniu i rozważaniu tej decyzji, doszłam do wniosku, że chcę to robić.<br />
Wszystko szło, po mojej myśli, ale musiałam się wyprowadzić do Londynu.. Jakoś dałam sobie radę... Znalazłam duże mieszkanie, pracę, managera, a kiedy szłam po kawę, natchnęłam się na Carę, która wylała na mnie, kawę... I tak moje problemy się skończyły. Rok później, poznałam Luke'a. Był pierwszym modelem, z jakim pracowałam. Zaczęliśmy się spotykać, a po niespełna dwóch tygodniach, byliśmy parą. Wtedy, było już o mnie głośno. Po uszy byłam w nim, zakochana. Był wysokim i umięśnionym, <a href="http://oceanupped.files.wordpress.com/2008/10/david-henrie-11.jpg">brunetem</a>. Kochałam jego szmaragdowe oczy i słodki uśmieszek... Ale byłam głupia. Dwa razy przyłapałam go na zdradzie, ale wierzyłam... Wierzyłam w każde jego słowo. Mówił, że mnie kocha, a tamte nic dla niego, nie znaczą... W końcu, Cara przemówiła mi do rozsądku i skończyłam z nim, raz na zawsze. Później uświadomiłam sobie, że faceci to naprawdę dupki! Postanowiłam, że nie będę dla żadnego z nich, litościwa.. Będę się zachowywać, tak jak oni... I wszystko było dobrze, póki nie zjawił się, pan Styles! On wszystko zniszczył! I znowu moje życie się posypało... Z nim nie da się, zaprzyjaźnić.. Cokolwiek by to było...<br />
Nagle wpadł na mnie, chłopak, może trochę wyższy ode mnie. Miał na sobie jasne dżinsy i niebieski T-shirt, z jakimś obrazkiem.<br />
-Uważaj, jak chodzisz!-warknęłam.<br />
-Ja.. Przepraszam..-wyjąkał. Spojrzałam na niego i od razu, moja złość znikła..<br />
Zorientowałam się, że to nie, jakiś zwykły nastolatek, tylko Nathan Sykes! Nogi mi się ugięły.<br />
Wtopiłam się w jego zielono-niebieskie oczy i poprawił, niesforny kosmyk włosów.<br />
-Nie.. To moja wina.-zaprzeczyłam, posyłając nieśmiały uśmiech.<br />
-Może wynagrodzę ci to, małą kawą?-spytał, szeroko się uśmiechając.<br />
Zamyśliłam się przez chwilę. Tylko kawa! Tylko...<br />
Zapisałam mu na ręce, swój numer i podpisując się imieniem.<br />
Powiedział, że napisze i śpieszył się. Kiedy odszedł, odwróciłam się za nim, kiedy on zrobił to samo i oboje sobie, pomachaliśmy.<br />
Był słodki. Wyglądał słodko. Miał śliczne oczy, rządek lśniących zębów.. Złość i popsuty humor, wyparował. Z uśmiechem na twarzy wróciłam do domu. To było, jak strzał w dziesiątkę...<br />
Jednak, nie przemyślałam jednego... Ten strzał może też, zatopić mnie, całą... To idiotyczne..<br />
Przecież, jak pójdę, na koleżeńską kawę, zaczną pisać, że zdradzam Harrego... Jaki ten świat jest popieprzony.. Odpocznę od tego, zgiełku już już za dwa dni. Poniedziałek i wtorek... I Ameryko, witaj!<br />
Kiedy wróciłam do domu, było po pierwszej, a kiedy podłączyłam telefon do ładowarki, ukazało mi się 12 nieodebranych połączeń, z czego 8 było od Stylesa, a pozostałe od Els. Do tego trzy wiadomości, od tego kołka.<br />
<br />
<b>1.May, strasznie cię przepraszam! Ja naprawdę, nie chciałem...xx</b><br />
<b><br /></b>
<b>2.Błagam cię odezwij się!</b><br />
<br />
<b>3.May, na miłość boską, proszę cię.. xx</b><br />
<b><br /></b>
Wal się Styles! Najpierw pomyśl, a potem rób. Później tego żałujesz, a to we mnie pozostanie, na zawsze.<br />
Nie ugnę się, nawet jeśli, trochę mnie to poruszyło. Niech on się w końcu ogarnie i zastanowi. Ja nie ma siły na jego, humory. To jest uciążliwe.<br />
Starałam się nie zaprzątać nim głowy i dać na luz, tego dnia. Nie było mi to dane. Dzwonił do mnie i dzwonił, a ja tylko wyciszałam telefon i dalej oglądałam "Plotkarę". Niech się w końcu odczepi.<br />
Później zadzwoniła do mnie Cara.. Była jakaś smutna i przygnębiona. Taka nie swoja. Zawsze tryskała energią, nawet przez telefon, ale wtedy mówiła bardzo cicha. Oznajmiła tylko, że po szóstej będzie.<br />
Zastanawiałam się, o co chodzi? To coś poważnego? Nie umiem, zazwyczaj odnaleźć się w takich, sytuacjach, a tym bardziej, jeśli to coś ważnego. Tak, jak mówiła, punktualnie (co było dziwne), zjawiła się u mnie. Miała zatroskaną minę, a wyglądała jeszcze gorzej.<br />
-Cara, co się stało?-spytałam, kiedy usiadłyśmy z kubkiem herbaty, na sofie.<br />
-Muszę wyjechać.-szepnęła, spuszczając wzrok. -Do Birmingham... Chcę trochę pomóc mamie, bo została sama. Ryan, wyjechał na studia, a ona sama sobie, nie da radę, pracując, jako bibliotekarka. Chcę jej pomóc, dlatego wyjeżdżam.<br />
Przybita całą tą sytuacją, objęłam ją ramieniem.<br />
-Kiedy wyjeżdżasz?-spytałam, wtapiając nos, w jej włosy.<br />
-Jutro, rano. Dlatego przyszłam się pożegnać. May, będę za tobą tęsknić.-wybuchnęła płaczem i przycisnęła mnie, do niej.<br />
Starałam się nie rozkleić, ale oczy zaszkliły mi się same. Poczułam ukłucie w brzuchu.<br />
Nie chciałam aby odjeżdżała. Była najważniejszą osobą w moim życiu. Ja moja druga siostra!<br />
Poza nią, nie mam tu, nikogo! Nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, pośmiać się, czy wyjść na zakupy.<br />
Stracę ją... Wierzę, że nie na zawsze i kiedyś, do mnie wróci.<br />
-Pamiętaj, Carry! Zawsze możesz, zamieszkać u mnie, jeśli chciałabyś wrócić.-powiedziałam, na koniec, kiedy żegnałyśmy się w progu.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i kiwnęła głową. Odwróciła się i ruszyła w stronę swojego mieszkania.<br />
Pomachałam jej na pożegnanie. Jak ja będę żyć, bez niej? Bez, prawdopodobnie, najważniejszej osoby, w moim życiu? Jak? Nie poradzę sobie, bez niej...<br />
Nagle poczułam chęć wzięcia, chociaż małej ilości prochów.<br />
Sięgnęłam do torby, która leżała na komodzie w przedpokoju, i wyjęłam z niej, woreczek z narkotykiem.<br />
Pobiegłam do łazienki i rozsypałam proszek, na krawędzi umywalki, po czym wciągnęłam proszek.<br />
Spokojnie, wypuściłam powietrze, z płuc i pozwoliłam sobie, na chwilę wytchnienia.<br />
Tego było m trzeba... Mojej dawnej przyjaciółki, która może być moją kolejną, przepustką, do większej sławy..Będzie ze mną na dobre i na, złe... Jakkolwiek to brzmi.<br />
<br />
<br />
<br />
~*~<br />
Rano obudziłam się w dobrym humorze. Próbowałam zrozumieć, zaistniałą sytuację, z Carą. Damy radę! Jest coś takiego, jak Skype! I kamerka, przez którą możemy się zobaczyć. Zawsze mogę, przyjechać do niej, abo ona do mnie. Jakoś się ułoży!<br />
Kiedy przygotowywałam musli, przypomniałam sobie o spotkaniu, z Nathanem. Wzięłam telefon i wystukałam do niego wiadomość:<br />
<br />
<b>Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o naszym spotkaniu... Starbucks, 17.00 xxMay</b><br />
<br />
Nie dostałam odpowiedzi od razu, ale z pewnością, spał albo, miał coś ważnego do zrobienia.<br />
<br />
<b>O tobie, zapomnieć? Nie dam rady, kotku ; D! </b><br />
<b><br /></b>
<b>Nie chciałam, żebyś pomyślał, że jestem desperatką! ^^</b><br />
<b><br /></b>
<b>Spróbuje... Myślisz, że Styles będzie zazdrosny, o to spotkanie? </b><br />
<b><br /></b>
<b>Nie... Jeśli nas nikt, nie złapię, będzie dobrze! xx</b><br />
<b><br /></b>
Odłożyłam telefon i zaśmiałam się, sama do siebie. Ale z niego, słodki chłopak. Żartowniś i wgl xD!<br />
Szybko się <a href="http://www.faslook.pl/media/cache/f5/b4/f5b46102e5a20f33ee7399a0a41b5511.jpg">przebrałam</a> i ruszyłam na sesję. Przedtem się ważyłam, ale wcale nie schoudłam<br />
Przedtem się ważyłam, ale wcale nie schudłam... Już powinno, zacząć działać! Dwa dni, pod rząd, biorę to świństwo i żadnych postępów. Nic!<br />
Sesja przebiegła, bez najmniejszych problemów, pomimo że trwała dobre, kilka godzin i byłam wymęczona.<br />
Miałam ochotę, tylko rzucić się na łóżko i odpłynąć w krainę Morfeusza.<br />
Na sesji, miałam dziwne wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią, jakbym była najgrubszą, dziewczyną i towarzystwie. Takie były moje wrażenie. Ale jak zwykle, moje uronienia, stają się uciążliwe, wtedy kiedy najbardziej się przejmuję, ale jeśli chodzi o wagę.. Ona jest dla mnie, bardzo ważna. To ona, jest podstawą pracy i jeśli nie schudnę, to, baj baj, kontrakt! A tego nie chcę!<br />
Kiedy zawitałam z powrotem, do mieszkania, była przed czwartą. Poszłam się odświeżyć, wzięłam kolejną, troszkę większą dawkę prochów i ponownie się <a href="http://www.faslook.pl/media/cache/0b/67/0b679d88fc24eb7b04d693ea26244463.jpg">przebrałam</a>.<br />
Wyjście z chłopakiem, było dla mnie czymś nowym. Nie miałam chłopaków, za przyjaciół i jakoś się do tego, nie kwapiłam. Ale on, jakoś tak działał i sprawiał wrażenie, miłego chłopaka, który nie chce mnie zaliczyć, przy pierwszej lepszej okazji. To mi się najbardziej podobało.<br />
Wyszłam z mieszkania i postanowiłam przejść się spacerem, do Starbucksa.<br />
Poznamy się lepiej, może zaprzyjaźnimy? A jak nas złapią, to zwyczajnie wyjaśnię im, że to mój przyjaciel. Bo w sumie tak, jest. Pewnie, Hazz znowu dostanie furii i nici, z naszej przyjaźni.<br />
Ujrzałam, go siedzącego przy stoliku. Uśmiechnięty machał do mnie.<br />
<br />
<br />
_________________________________<br />Przepraszam! Końcówka wyszła kiczowata!<br />
Dziękuje za trzy komentarze! To naprawdę miło z Waszej strony.<br />
Do następnego i jeśli macie pytanie, kierujcie je na <a href="http://ask.fm/ElieStyles">ASK</a>! ;***julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-30868672553620641682013-06-21T06:33:00.001-07:002013-06-21T06:33:37.183-07:006Po skończonej rozmowie z Eddiem, poszłam na górę się przebrać. W między czasie napisałam sms El, że trochę się spóźnię. Złożyło się tak, że miejsce, w którym spędza czas Eddie, jest nie daleko, Darkness.<br />
Teraz pytanie.. Czy to wszystko jest tego warte? Czy to mi pomoże? Pomóc na pewno, ale.. Boję się.<br />
Wtedy mi się udało, natomiast teraz, dam radę?<br />
Podeszłam do skrytki, za lustrem i otworzyłam mini-sejf, z którego wyjęłam 100 funtów i schowałam do portfela. Była przerażona i bardzo zdenerwowana, dlatego wszystko robiłam w pośpiechu nie myśląc, o niczym.<br />
Gdy już, <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=86429483&.locale=pl">znalazłam</a> potrzebne cichy, podeszłam do lusterka i dłonią przeczesałam włosy. Delikatne loki opadły mi na ramiona, a ja uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół.<br />
Bałam się.. Bałam się, cholernie, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Musiałam, to zaważało na mojej karierze. Nie mogę się bać, nie mogę! Dam sobie rade...<br />
Wsiadłam do samochodu i skierowałam się na ulicę Neal Street. Ulica znajdowała się nie daleko Garrick Street, na której ja mieszkałam. Nerwowo, trzymałam kierownicę i z zawrotnością prędkością jechałam, ulicami Londynu. Było już ciemno. Latarnie oświetlały ulice..<br />
To było nasze pierwsze spotkanie, od kilku miesięcy. Ostatni raz widzieliśmy się w lutym... Myślałam, że już kolejnego razu nie będzie. Miałam taką figurę, jak chciałam, a z tym świństwem skończyłam, raz na zawsze.<br />
Wjechałam w ciemną uliczkę, na której było pusto.. Ani żywej duszy. Zaparkowałam samochód na krawężniku i wysiadłam z wozu. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, a nogi miałam, jak z waty.<br />
Odnalazłam ciemne, metalowe drzwi, i starej kamienicy i zapukałam dwa razy.<br />
Nagle drzwi się uchyliły, a z nich wyłoniła się sylwetka Eddiego.<br />
Jak zwykle, włosy miał niechlujnie ułożone na, żelu. Na sobie, ciemne dżinsy i skórzaną kurtkę.<br />
-Nie mam, czasu. -mruknęłam i założyłam ręce na piersiach.<br />
-Poświęcam ci mój cenny czas. Nie robię wyjątków.-syknął, łapiąc mnie za ramiona.<br />
Sięgnął do kieszeni, z której wyjął dwa woreczki białego proszku. Nagle ukłucie, w brzuchu.. Lęk i strach, przed tym, co będzie. Przełknęłam głośno silne.<br />
-Wymiękasz?-spytał unosząc brew.<br />
Natychmiast pokręciłam głową i wyjęłam portfel.<br />
-Tyle ile zawsze?-zapytałam, wyjmując banknot.<br />
-Dla ciebie księżniczko, zawsze.-szepnął mi wprost do ucha. Przewróciłam oczami i wręczyłam mu pieniądze, a woreczek z narkotykiem, wsadziłam do małej kieszonki w torbie.<br />
Bez słowa odwróciłam się i skierowałam do samochodu. Usłyszałam za sobą tylko, szyderczy śmiech Eddiego.<br />
Co za palant! Możliwe, że będę mu wdzięczna, za to jeśli, jeszcze zgubię te dwa kilogramy?<br />
Po chwili znalazłam się przed klubem. Była straszna kolejka, a El stała nieopodal nie, czekając na mnie.<br />
Przywitałam ją całusem w policzek i przeprosiłam za spóźnienie. Nie zamierzałam stać w tej ogromnej kolejce, dlatego pociągnęłam za rękę Els, i podeszłyśmy do ochroniarza. Popatrzył najpierw na Eleanor. Jego mina świadczyła o tym, że samej by jej nie wpuścił. Później spojrzał na mnie i od razu się poprawił, wpuszczając nas do środka. Przy wejście, na naszym nadgarstku pojawiła się pieczątka z napisem: Darkness.<br />
Powitał nas odór alkoholu, potu i papierosów. Neonowe światła i głośna muzyka, dodała nam odwagi.<br />
Najpierw skierowałyśmy się do baru po kolorowe drinki i zajęłyśmy wolne miejsce, przy stoliku.<br />
Bardzo mi się podobało. Z El, normalnie rozmawiałyśmy, jakbyśmy znały się przynajmniej kilka lat.<br />
O wszystkim. Jedzeniu, ciuchach i facetach.. Mimo tego, że każda z nas miała chłopaka (prócz mnie, gdzie nasz "związek", jest skomplikowany), obczajałyśmy, tutejsze ciasteczka.<br />
Wzięłam do ręki szklankę z napojem i przez czarną słomkę, pociągnęłam drinka.<br />
Zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Wysoki i przystojny chłopak, oparł się o bar i mierzył mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego i posłałam mu, najbardziej uwodzicielski uśmiech. I teraz ta, pokusa... Podejść do niego, zatańczyć i wylądować w łóżku, czy odpuścić... Pewnie, gdybym była normalna, dałabym sobie na wstrzymanie, ale ja jestem, głupia. Gestem wskazałam, żeby chwilę poczekał, po czym przeprosiłam Els, wymówką, że idę do łazienki. Dziewczyna, nic nie podejrzewając, również poinformowała mnie, że idzie zatańczy z jakimś chłopakiem. Zaśmiałam się i poszłam, do najbliższej toalety.<br />
Upewniłam się, że w pomieszczeniu, nikogo nie ma i wyjęłam amfetaminę. Rozsypałam proszek, na karcie kredytowej i pochyliłam się, nad nim.<br />
Wszystko będzie dobrze, powtarzałam w myślach. Uspokój się, May!<br />
Wciągnęłam wszystko za jednym razem i od razu odchyliłam głowę do tyłu.<br />
Milion prze różnych odczuć i emocji. Kulminacyjny moment, w którym poczułam się błogo i lekko. Pociągnęłam dwa razy nosem i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Jest świetnie!<br />
Chowając wszystko wyszłam z łazienki i odszukałam, tego chłopaka. Na mój widok, szeroko się uśmiechnął. Tu nie ma, żadnych paparazzi... Nikt mnie nie złapie i nikt się nie dowie. Będę bardzo dyskretna.<br />
Pociągnęłam chłopaka za rękę i powędrowaliśmy na parkiet.<br />
<br />
<br />
<b>Harry</b><br />
Nie uważałem tego za dobry pomysł, ale Niall to Niall. Uparty, jak osioł! Ostatecznie się zgodziłem.<br />
Dawno nie byłem na żadnej imprezie, może dobrze mi to zrobi? Darkness był moim ulubionym klubem, dlatego właśnie szliśmy tam. Muszę, choć trochę, zapomnieć o May. Zajęła już wszystkie moje myśli.<br />
Chciałem trochę odreagować. Napić się, spędzić trochę czasu z tym, głupkiem i pobawić się. Nie miałem ochoty, na żadne flirty, na żadne zabawy, a szczególnie na jakieś puste idiotki!<br />
Zająłem wolny stolik, a Niall załatwił drinki.<br />
Rozglądnąłem się po sali, gdzie przykuła moją uwagę, pewna brunetka. Szalała na parkiecie w objęciach jakiegoś chłopaka. Gdy bardziej się przyjrzałem, dostrzegłem twarz Eleanor!<br />
Els? Przecież ona nie chodzi na imprezy. Zwłaszcza sama! To do niej nie podobne. A tam? Bawiła się, pewnie na wpół przytomna, ocierała się o ciało, jakiegoś idioty... A Louis? Co by było, gdyby był zamiast Nialla?<br />
Coś mi tu nie pasowało. El sama na imprezę, by nie poszła.. A takim razie z kim?<br />
Wstałem i ruszyłem w kierunku Calder.<br />
-Hej! -złapałem ją za ramiona.-Odbijany!<br />
Odepchnąłem jakiegoś kolesia i zacząłem tańczyć z dziewczyną.<br />
-Co tu robisz?-spytałem, przekrzykując muzykę.<br />
-To raczej, ja powinnam cię o to, spytać!<br />
Zignorowałem jej pytanie<br />
-Z kim przyszłaś?<br />
-Ze znajomą.<br />
Dziewczyna ledwo, co odpowiadała na moje pytania, gdyż była strasznie pijana.<br />
Patrzyłem na nią, wyczekując odpowiedzi. W końcu uległa.<br />
-Z May.<br />
Wmurowało mnie w podłogę.. Z May? Przyszły obie? Jeszcze dzisiaj dziewczyna, była załamana cała zaistniałą sytuacją, która również mnie wkurzyła, a teraz nagle, jest wszystko dobrze?<br />
Spytałem Els, gdzie jest May, a dziewczyna już bez oporu, powiedziała, gdzie jest May.<br />
Tańczyła z jakimś ciemnym <a href="http://www.inhalefashion.com/wp-content/gallery/douglas-booth/8.jpg">blondynem</a>, dość zmysłowy taniec. Chłopak pożerał ją wzrokiem, a dziewczyna całkowicie, mu się poddała. A wtedy to uczucie.. Ukłucie zazdrości, prosto w serce... To było, jak katastrofa kolejowa. Nie chcesz w niej uczestniczyć, ale nie możesz oderwać wzroku.<br />
Stałem tam, jak wryty patrząc, na tych dwójkę. Els, zamówiłem taksówkę, żeby pojechała do domu. Kiedy wróciłem na salę, nie mogłem ich odnaleźć. Cholera, tak bardzo chciałem być na jego miejscu. Tylko, żeby to było prawdziwe. Żeby ona darzyła mnie tym silnym uczuciem...<br />
Nagle zauważyłem, jak May ciągnie za rękę, chłopaka, na górę do prywatnych sal.<br />
Zniknęli za drzwi. Czułem, że byłem czerwony ze złości. Ja, nie mogę nic, robić. Nie mogę się zadawać z dziewczynami, flirtować, czy nawet przytulić. A ona puszcza się po kątach, z jakimiś dupkami, jak dziwka!<br />
Byłem wściekły. Od razu, podążyłem za nimi. Nie zależało mi na tym, co ona powie, co on zrobi. Chciałem ją tylko odciągnąć i zabrać stąd.<br />
Impetem otworzyłem drzwi, do prywatnej salki, gdzie ujrzałem... Ją, opierającą się na ścianie i jego.. Składającego pocałunki, na jej szyi. Ze łzami w oczach, odciągnąłem ją od niego.<br />
-Co ty robisz?!-wrzeszczała May.<br />
Milczałem i ciągnąłem dziewczynę za sobą. W końcu przerzuciłem ją, przez ramię i zaskoczony jej lekkością, skierowałem się do wyjścia. Dziewczyna okładała pięściami moje plecy.<br />
Wsadziłem dziewczynę na przednie siedzenie, samochodu i sam wsiadłem do środka. Wysłałem sms Niallowi z przeprosinami i skierowałem się do mojego domu.<br />
Dziewczyna zmęczona, swoimi krzykami, jaki to jestem głupi, idiotyczny i beznadziejny, usnęła. <br />
<br />
<br />
<br />
<b>May</b><br />
Obudziłam się... Na pewno, w nie swoim łóżku. Kawowe ściany, ciemne łóżko, obite czarną skórą na wezgłowiu, kilka obrazów, telewizor powieszony na ścianie i biurko. Gdzie ja jestem?<br />
Usiadłam na łóżku i od razu tego pożałowałam. Głowa bolała mnie, niemiłosiernie! Czułam, że zaraz eksploduje!<br />
Zacznijmy od początku. Poszłam wczoraj z Els, do klubu. Bawiłyśmy się, potem ten chłopak, poszłam wziąć, wypiłam i zaczęłam tańczyć z tym przystojniakiem... Wtedy czułam, że już mi błogo. Wtedy poszliśmy do salki, a tam.. Styles! Co za idiota! Wszystko wczoraj popsuł! To wszystko przez niego.<br />
A może z jednej strony to dobrze? A co jeśli Andy, okazałby się jakimś gwałcicielem?! Wszystkiego za dużo.. Prochy, alkohol... To źle działa.<br />
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Wtedy zorientowałam się, że to mieszkanie Harrego.<br />
Chłopak siedział w kuchni, czytając jakąś gazetę.<br />
-No.. Wstałaś.-mruknął, spoglądając na mnie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał jedenastą.<br />
-Tak.. Dzięki.. Za wczoraj.-wyszeptałam, stając przy stole.<br />
Chłopak milczał. Był jakiś dziwny.. Obojętny i oschły.<br />
Znowu jego humorki? Jest gorszy, niż baba.<br />
-Co ci?-spytałam.<br />
-Co mi? Pytasz się, co mi?-podniósł głos, wstając. -Czy ty w ogóle wiesz, co by się stało, gdyby wczoraj ktoś cię nakrył?!<br />
-Ale tego nie zrobił! O co się tak wściekasz?-krzyknęłam.<br />
-O to, że ja jakoś trzymam się, kontraktu i nie puszczam z byle jakim, jak jakaś...<br />
-Dziwka, tak?-spytałam, a łzy napłynęły mi do oczu.<br />
Dziwka.. Nazwał mnie dziwką.. Zabolało. Jego słowa bolą, bardziej, niż kogoś innego. Dlaczego mi to robi?<br />
Przecież, już było tak dobrze. Przyjaciele... Jednak on musi, wszystko spieprzyć!<br />
-Nie powiedziałem tego.-mruknął spuszczając głowę.<br />
-Ale pomyślałeś..-dodałam, a łzy pociekły mi ciurkiem, po policzku.- Może zazdrosny jesteś, co? Droga wolna.. Rób, co chcesz i z kim, chcesz! Mnie to nie interesuje, bo mam cię w dupie! Rozumiesz, Styles! Chciałam, żeby to wszystko przebiegło w miłej atmosferze. Wyciągnęłam rękę, chciałam się zaprzyjaźnić... A ty? Nazywasz mnie dziwką! Lepiej spójrz na siebie, bo wcale lepszy nie jesteś! -wykrzyczałam mu prosto w twarz.<br />
-May...-szepnął łapiąc mnie za nadgarstek.<br />
-Przestań...-westchnęłam i spojrzałam mu w oczy.<br />
Stanął naprzeciwko mnie i podniósł podbródek.<br />
-Rozumiem... Powiedziałeś, to co myślałeś..-szepnęłam, tłumiąc szloch.<br />
Jego oczy było nieobecne... A do tego pozbawione, jakichkolwiek emocji. Można było tylko, dostrzec winę. Czyżby czuł się winny? Harry Styles?! Wielka, gwiazda? Winna?<br />
Uwolniłam się z jego uścisku i wyszłam z mieszkania.<br />
<br />
____________________________<br />
To właśnie szósty rozdział, który trochę namieszał..<br />
Można powiedzieć, że od niego zaczną się problemy.<br />
Bardzo chciałabym podziękować Isabel Brown, która<br />
jest ze mną od początki, a marzę o tym, żeby było was<br />
więcej! Dziękuje, że ktoś to czyta! <33<br />
<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-33186409796702485242013-06-16T07:49:00.000-07:002013-06-18T09:10:52.102-07:005Ucieszona, że wszystko się ułożyło wróciłam, do siebie do domu.<br />
Szczerze, to kamień spadł mi z serca. Jednak Harry, to złoty chłopak. Mam wrażenie, że stopniowo się przede mną, otwiera. Czuję, że już nie długo, poznam prawdziwego Harrego Stylesa. Bo ten, którego poznałam, to nie ten sam chłopak. Zależało mu tylko na jednym i ze mną miał, tylko takie skojarzenia, ale teraz próbujemy przyjaźni i strasznie się z tego, się cieszę. Wiem, że go uraziłam, ale ten kochany, czubek mi wybaczył. Nasza przyjaźń będzie oryginalna! No bo, jacy znajomy poznają się w barze, gdzie w ustronnym miejscu, uprawiają seks, nie znając swojego imienia. Czy to nie jest, śmieszne? Wiedziałam, że ze Stylesem, będzie inaczej, niż z innymi facetami. To było, zapisane gdzieś, gdzieś! Chyba, odmieniamy się, nawzajem. On mnie, a ja Go.. Od kiedy, ja jestem miła, dla facetów? Od kiedy, on naprawdę, przyjaźni się z dziewczyną i nie zależy mu, na <u>tym</u>?<br />
Nagle poczułam wibrację w telefonie. Destiny.<br />
-No, hej! Myślałam, że nie żyjesz! Nie odzywasz się i w ogóle..-przywitała mnie siostra.<br />
-Wybacz, Des... Nie miałam czasu...-zaczęłam się wykręcać.<br />
-No tak. Ty i twój nowy chłopak... To oczywiste.-śmiała się.<br />
Mi nie było do śmiechu. Musiałam ich okłamywać, a dla mnie to nie było, łatwe. Oni mnie dobrze znają i wystarczy jedno, moje potknięcie, a zorientują się.<br />
-Daj spokój..-ucięłam.<br />
-Kiedy przylecisz?-spytała, zmieniając temat.<br />
-Miałam, taki plan, że w środę do Was zawitam i zostanę do niedzieli. Ale niech to będzie, surprise! Nie mów nic, rodzicom.-poprosiłam.<br />
-Postaram się, wiesz, że mi to nie wychodzi! Muszę kończyć.. Kocham cię, May!<br />
-Ja ciebie, też Des!<br />
Schowałam telefon, do torby i zaparkowałam na podjeździe.<br />
Nie wiedziałam, że wszystko może się tak, odmienić. I to, w tak, szybkim tempie. Że wszystko się, ułoży. Że po raz pierwszy, nie czuję potrzeby, pójścia do klubu i znaleźć sobie, faceta. Teraz, zmieniłam się i podoba mi się. Że jestem uśmiechnięta i szczęśliwa. Mam Carę i Harrego... Wszystko idzie, w dobrym kierunku.<br />
Jeszcze, chciałabym znaleźć sobie chłopaka.. Ale na razie, nici z tego, skoro jestem z Harrym. Nie ma na to, wyjścia. Chcę tylko, żeby kontrakt dobiegł, końca a my, będziemy wolni od tego, pieprzonego Modestu!<br />
<br />
Rano obudził, mnie telefon od Daryla.<br />
-Hej słonko! Pamiętaj, na 10.00, masz sesję i idź z Harrym. Wszystko idzie, dobrze. Jest o was, głośno! Powodzenia!<br />
Nie dał mi dojść do słowa, tylko się rozłączył. Równie dobrze, może napisać sms, albo zostawić wiadomość, na poczcie głosowej. Ale, on zawsze musi, mnie budzić o 08.00. Jestem mu wdzięczna, za wszystko. Że pomógł mi z tym, wszystkim i on jest bardzo sympatyczny, kocham go, ale zawsze pojawia, się i dzwoni, w złym momencie.<br />
Na skutek, tego że nie mogłam już, zasnąć poszłam pod prysznic. <a href="http://www.polyvore.com/16/set?id=85721362">Wyjęłam</a> z szafy, potrzebne ciuchy i zaraz się w, nie przebrałam. Harry miał być, po 10.00, także miałam jeszcze godzinę. Z moim musli, zasiadłam przed komputerem i, coś po raz, któryś skusiło mnie, żebym zajrzała na portal plotkarski "Rumors"<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg92N-vPRcXKBmUfncPp2VfjQrWNwHw4oIEdknYIwx5hjNZhPgkOut8Wc78syB3tAydyYcIBrA_V4DN3UzUuv-DhSodsJpjwZMwuvTr_IullVz363LCLawm1tI_HT1Rc7QJkPxO8dTFxl8R/s1600/gala.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg92N-vPRcXKBmUfncPp2VfjQrWNwHw4oIEdknYIwx5hjNZhPgkOut8Wc78syB3tAydyYcIBrA_V4DN3UzUuv-DhSodsJpjwZMwuvTr_IullVz363LCLawm1tI_HT1Rc7QJkPxO8dTFxl8R/s200/gala.jpg" width="151" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1TNIUBlwC2i0AgDsN-IUi5fRAmuK1cKGqFrwqf0XJkDIDvkyDFHhsKncm-FxekiPn9HTO2VWNCVU_S7SR5ZNXEjrkakuyH-3LGU0f5tAOWuWzh7syr0GJJx-8ZlMckBKTuijPx8htsVji/s1600/brit-awards-2013-03.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1TNIUBlwC2i0AgDsN-IUi5fRAmuK1cKGqFrwqf0XJkDIDvkyDFHhsKncm-FxekiPn9HTO2VWNCVU_S7SR5ZNXEjrkakuyH-3LGU0f5tAOWuWzh7syr0GJJx-8ZlMckBKTuijPx8htsVji/s200/brit-awards-2013-03.jpg" width="135" /></a><span style="font-size: x-small;"><br /></span><br />
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: 'Arial Narrow', sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Otóż,
jak już wcześniej wspominaliśmy, May i Harry, są ze sobą w związku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: 'Arial Narrow', sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">-Są
ze sobą szczęśliwi.-mówi osoba z otoczenia, gwiazd. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: 'Arial Narrow', sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Podobno,
spędzają ze sobą mnóstwo czasu i bez przerwy, są w kontakcie. Chodzą plotki, że
ich związek to ściema. Wiele, osób twierdzi, że Harry to robi, by pokazać
Taylor, że wcale mu, na niej nie zależało. Albo, że to właśnie May, wykorzystuje
Harrego, by się „wypromować”. Niestety, to wszystko plotki, a z żadną z gwiazd,
nikt nie rozmawiał. Natomiast, zdjęcia z Instagrama, mówią coś innego…<o:p></o:p></span></span></div>
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: 'Arial Narrow', sans-serif;">Miejmy,
nadzieję, że im się uda!</span> </span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"> To zdjęcie, May wstawiła na Instagrama. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGxenyLX28SbzVzofTssp5YTMEGj0bkz6fh8064jnc6fudt9bzUvSLOMOXPzfQ7xayjjJ_1MvnG7DyqZ2nba0i-XyFtIxJrc9DN28HnsJUlMQTYL9DZOaZBNhRxCoqhPCsLojo_p52Ny8z/s1600/tumblr_mlo3jm88881rz55dmo1_500.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="122" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGxenyLX28SbzVzofTssp5YTMEGj0bkz6fh8064jnc6fudt9bzUvSLOMOXPzfQ7xayjjJ_1MvnG7DyqZ2nba0i-XyFtIxJrc9DN28HnsJUlMQTYL9DZOaZBNhRxCoqhPCsLojo_p52Ny8z/s200/tumblr_mlo3jm88881rz55dmo1_500.jpg" width="200" /></a></div>
<span style="font-size: x-small;">www.rumors.com</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<a name='more'></a>Chyba się wszystko kręci. Mam nadzieję, że wszyscy już całkowicie w to uwierzą.<br />
Miałam ochotę, na jaką imprezę... Nie wiem, czemu, ale byłam znudzona... Miałam ochotę, zaszaleć. Potańczyć, napić się i spędzić trochę czasu poza domem. Ostatnio trochę się pozmieniało... Ale czasami, trzeba łamać zasady..<br />
Postanowiłam, że wieczorem wybiorę się do jakiegoś klubu. Na Carę, nie miałam, co liczyć, bo dziewczyna była, zawalona robotą. Nie specjalnie, chciałam iść sama, ale również nie miałam z kim.<br />
Wtedy pomyślałam, o Eleanor. Wydawała się naprawdę, świetną dziewczyną i pozostałe też były, ale czułam, że z Els, łączy mnie, wiele więcej.<br />
Wzięłam komórkę do ręki i odszukałam numeru, dziewczyny. Odebrała po chwili.<br />
-Cześć, El! Co tam, słychać?-spytałam na wstępie.<br />
-Hej, May! Nie spodziewałam się, że faktycznie zadzwonisz!<br />
-No widzisz! Chciałam się ciebie spytać, czy masz wolny wieczór? Planuję wybrać się, do jakiegoś klubu, ale nie chcę iść sama. Mam ochotę, na babski wieczór!<br />
-Czemu nie? Może spotkamy się w "Darkness"?-spytała.<br />
-Okej!<br />
Pożegnałam się i odłożyłam telefon, kiedy usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Po chwili w kuchni, pojawił się, Styles.<br />
Podeszłam do niego i na powitanie, pocałowałam w policzek.<br />
Chłopak był uśmiechnięty i wyraźnie zadowolony. Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu.<br />
Od razu inaczej! Nie wiem, jak on, ale ja zapomniałam już o tym, co między nami zaszło... Może w jakiś sposób da się, w ogóle o tym nie, myśleć? Jakby nigdy się nie zdarzyło? A jednak można mieć przyjaciela, przeciwnej płci. Wierzę w przyjaźń damsko-męską!!<br />
Wsiedliśmy do jego samochodu i pokierowałam go, gdzie ma jechać.<br />
Zaczęłam się denerwować. Ostatnio, jak się ważyłam, przytyłam dwa kilo. Nie wiem, jak? Nadal stosują tą dietę i nic, innego nie jem.. Jeśli Daryl, to zauważy, albo któryś z fotografów, będę musiała bardziej schudnąć, a dla mnie to jest, bardzo trudne. Jogurt naturalny, jest mało tucząc, musli w ogóle, koktajle, które sama robię? Bez cukrowe płatki? To nie ma sensu! Mam 171 cm i ważę 55 kilo. Może, jestem mniejsza, niż powinnam i schudnąć też bym mogła, ale to dla mnie bez sens! Nie chcę być, anorektyczką!<br />
Z nerwów zaczęłam strzelać palcami.<br />
-Wszystko w porządku?-spytał Harry, zerkając na mnie.<br />
Oprzytomniałam i energicznie pokiwałam głową. Po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Wtedy miałam reklamować, markę ciuchów dla H&M. To było miłe doświadczenie, bo kochałam ciuchy tej, marki. Modliłam się o to, żeby nie było obcisłych ciuchów, ani bikini.<br />
Weszliśmy do budynku, trzymając się za ręce. Po pokonaniu, kilku schodów znaleźliśmy się w studiu. Przedstawiłam wszystkim Harrego, a po chwili Ann (charakteryzatorka), porwała mnie na fotel. Wyjęła wszystkie swoje cudeńka i zaczęłam z nimi, majstrować. Makijaż nie był mocny, tylko delikatny. Harry przyglądał mi się w skupieniu, zajmując pufę, nie daleko, ode mnie.<br />
<br />
<br />
<b>Harry</b><br />
May była w swoim żywiole. Chyba lubiła, kiedy ludzie się wokół, niej chodzili. Kręcili jej włosy, malowali i ubierali. Zachowywali się, jakby była jedyna w swoim rodzaju. Bo była. Starałem się wyglądać naturalnie, ale to co, wczoraj powiedziała, przybiło mnie.. "Chcę być twoją najlepszą przyjaciółką". Równie, dobrze mogłaby wbić mi nóż, w plecy. Ale tamto bolało mocniej... Czyli jednak, nie. Ona nic do mnie nie czuje i chce być moją przyjaciółką.. Na co liczysz, Styles? Że nagle, ot tak się w tobie, zakocha? Ale nie, czekaj! Ja jej nie kocham! Muszę to w końcu, zrozumieć. Po prostu, nigdy nie spotkałem takiej, dziewczyny, jak ona. To wszystko.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/tumblr_lmfbo9Z5Nd1qhk8bgo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="112" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_lmfbo9Z5Nd1qhk8bgo1_500.gif" width="200" /></a>Wyjąłem telefon, żeby zrobić jej zdjęcie. Dziewczyny, z wałkami na głowie i przyciemnionymi cieniem, oczami spojrzała w oczko aparatu i puściła oko. Od razu, zdjęcie powędrowało na Twittera.<br />
<i>I love you...</i>@MayDowell<br />
To nie było, w ramach kontraktu. Znaczy tekst tak, ale spontanicznie, wrzuciłem to zdjęcie. Po prostu, chciałem je uwiecznić. Przyglądałem się, jej. Miała długie, opalone i zgrabne nogi. Włosy falowały jej, pod wpływem sztucznego wiatru. Położyła swoje smukłe dłonie na biodrach i z poważną miną spojrzała w obiektyw aparatu. Co chwilę zmieniała pozę. Była dobra! Jej oczy hipnotyzowały, tak myślałem, oglądając zdjęcia, które pokazał mi Jean.<br />
Chwilę potem May wyglądała zupełnie inaczej. Miała proste włosy, przełożone na bok, grzywkę również. Makijaż, był bardzo lekki, a ona pozowała w beżowej kurtce, ze skórzanymi rękawami.<br />
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lure3obpDy1qcjnj3o1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="135" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lure3obpDy1qcjnj3o1_400.gif" width="200" /></a>Wyglądała jeszcze bardziej, seksownie. Była perfekcyjna, w tym, co robiła...Może kiedyś trafi się nam, sesja razem?<br />
Nagle May zniknęłam, ze swoją stylistką. Wszyscy byli tu bardzo, sympatyczni, jak na ludzi z takiej branży. Myślałem, że będzie tu panować, napięta atmosfera. Ale nie. Nawet manager May, okazał się równym gościem, co było plusem.<br />
I ostatnia sesja, przeniesiona była do apartamentu, gdyż ta sesja odbywała się w hotelu. Tak więc, poszliśmy do innego pokoju, gdzie wszystko było przygotowane. Duże dwu osobowe łóżku, z białą pościelą. Marmurowa łazienka, i duży salon, w którym też znajdowała się kuchnia. Cały hotel, był luksusowy, a sesja bardzo tu pasowała.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/916fd7cd79a52a0f2bd7a5ebbe7a5cfc/tumblr_mgvu0ozQX41rwsbk0o2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://24.media.tumblr.com/916fd7cd79a52a0f2bd7a5ebbe7a5cfc/tumblr_mgvu0ozQX41rwsbk0o2_250.gif" width="200" /></a>Zdjęcia odbywały się w sypialni. Tam były drzwi, które prowadziły na taras. Nagle pojawiła się May, w delikatnym fiołkowym, szlafroku, przed kolano. Ann podeszła do niej i ostatni raz poprawiła włosy, a May zrzuciła z siebie okrycie. Stała, lekko skrępowana przed wszystkimi tu, zgromadzonymi, w ciemnej koronkowej bieliźnie. Nie była pewna, a do tego lekko zawstydzona. Żeby dodać jej otuchy, odnalazłem jej wzrok i uśmiechnąłem się do niej szeroko, unosząc dwa kciuki w górę.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i wykonała polecenia Jean'a. Wyszła na tara, by po chwili wejść, otwierając drzwi. Dwa razy powtarzali to ujęcie. Była idealna.<br />
Kiedy sesja dobiegła końca, May poszła doprowadzić się do porządku, a ja spokojnie na nią czekałem. Nie chcący podsłuchałem rozmowę Daryla i Jean'a.<br />
-Przytyła... To widać. -odezwał się Jean, oglądając zdjęcia.-Powinna schudnąć. Chociaż kilka kilogramów.<br />
-Porozmawiam z nią.-odparł Daryl i zniknął.<br />
Schudnąć?! Ona jest filigranowa! Ma płaski brzuch, zgrabne nogi i piękną buzię, a oni chcą, by ta schudła? Chcą ją doprowadzić, do anoreksji? Przecież, to chore! Jak..? Nie mogę tego zrozumieć, jak można tak postąpić. Na pewno, długo pracowała nad, taką figurą, a oni robią z tym, co chcą. Podczas mojego rozmyślania, ujrzałam sylwetkę dziewczyny, która pośpiesznym krokiem wychodziła z apartamentu. Od razu pobiegłem za nią. Krzyczałem, wołałem ją, aż do momentu, kiedy znaleźliśmy się, przed budynkiem.<br />
-Co się stało?-spytałam, stając za nią.<br />
Dziewczyna odwróciła się do mnie, a ja zobaczyłem jej, spuchnięte oczy. Ona płakała. Załamała się zwyczajnie, tym co ten idiota, jej powiedział.<br />
Bez słowa, przytuliłem ją do siebie, a ta zaczęła płakać. Kiedy ją uspokoiłem siedzieliśmy, już w samochodzie. Dziewczyny wyjaśniła mi swoje obawy. Byłem wściekły!<br />
<br />
<b>May</b><br />
Kiedy Harry, odwiózł mnie do domu, chciałam być sama. Nie miałam humoru na imprezowania, cz w ogóle wyjście gdzieś. Chciałam zaszyć się w jednym miejscu, tak by nikt, mnie nie zauważył. Żebym była tylko ja.<br />
Jak ma schudnąć? Wtedy wszystko było łatwe, bo trzymałam się tej diety, którą teraz mam, a co teraz? Trzy posiłki dziennie, mam ograniczyć do dwóch? Głodzenie, nic nie da. Próbowałam. Chyba zostaje mi jedno wyjście. To straszne bagno, ale nic nie poradzę. Raz z tego wyszłam, drugi nie zaszkodzi. Wycierając mokre oczy chusteczką, sięgnęłam po telefon. Wykręciłam dobrze znany mi numer. Od razu odebrał.<br />
-No witaj, księżniczko! Stęskniłaś się?-jego ochrypły i obrzydliwy głos, przyprawiał o dreszcze.<br />
-Nie zgrywaj się!-warknęłam, odzyskując zimną krew.-Musimy się spotkać. To, co zawsze.<br />
<br />
<br />
____________________________<br />
Boże,... Przepraszam, że taki długi wyszedł. Nie wiem, czemu tak.. Widzę, że mało osób komentuje..c<br />
Nudny? Może, usunąć?julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-57091977109520185192013-06-14T12:15:00.001-07:002013-06-14T12:15:48.424-07:004Obudziłam się w tej samej pozycji, co zasnęłam. Tylko, że telewizor był wyłączony, a Harry słodko spał, na w pół leżąco. Trzymał swoją rękę na moim biodrze. Ostrożnie, wyswobodziłam się z jego dotyku, tak by go, nie obudzić. Dla odmiany i żeby zacząć, tą przyjaźń od zera, postanowiłam zrobić śniadanie. Nic oryginalnego i nic nowego, ale zawsze coś. Wyjęłam jajka i plastry bekonu. Rozbiłam jajka na patelni, a na osobnej położyłam bekon. Związałam włosy w luźnego koka. Bekon zaczął skwierczeć, a z tym dźwiękiem obudził się pan, Styles. Zaspany, przyczłapał do kuchni, ziewając. Podrapał się po tyle głowy i uśmiechnął się.<br />
-Głodny?-spytałam, nakładając na talerz jajecznice. Chłopak pokiwał głową i usiadł do stołu. Podałam mu talerz i kubek kawy, po czym zajęłam miejsce naprzeciwko niego, z musli.<br />
-I to ci wystarcza?-spytał wskazując widelcem na moją małą szklankę.<br />
Kiwnęłam głową i oblizałam wargi. Przyglądałam się temu, kołkowi, który zajadał się śniadaniem. Nie patrzył na mnie, za to, ja nie mogłam oderwać od niego, wzroku. Tak bardzo tego chciałam.. Tak bardzo pragnęłam tej przyjaźni. Podejść do niego, ucałować w policzek i przytulić się do niego. Opowiedzieć mu o swoim dniu... Teraz, to ma znikome szanse. Przecież, jesteśmy "parą". Wszyscy o tym wiedzą i nie ma, odwrotu.<br />
Nagle usłyszałam, jak klamka w drzwiach się przekręca, a do przed pokoju wchodzi Cara.<br />
Ubrana w dżinsowe, krótkie spodenki, białą bokserkę i niebieskie palto, a do tego czarne botki.<br />
-May, tak się zastanawiałam nad tym idiotą i waszym idiotycznym związkiem. Możecie jakoś od niego uwolnimy?-spytała, nie patrząc na nas. Tak więc, nie widziała jego miny. Zaciekawionej i lekko zasmuconej miny. Zrobiło mi się głupio, bo teraz nie uważam go, za totalnego głupka i idiotę i nawet to wszystko mi odpowiada, tylko by spróbować przyjaźni.<br />
Wytrzeszczyłam oczy i mało nie zakrztusiłam się jogurtem, kiedy Cara weszła do pokoju i ujrzała Harrego.<br />
Zatkała usta i zastygła w ruchu.<br />
-O matko!-zawołała.<br />
-Utłukę cię, kiedyś!-syknęłam i pociągnęłam ją za rękę do salonu.<br />
Stanęłyśmy naprzeciwko siebie. Położyłam jedną rękę na biodrze, a drugą dotknęłam się czoła. Cara była przestraszona.<br />
-Boże May, strasznie cię przepraszam! Nie wiedziałam... Że on, tu będzie. -wyszeptała.<br />
Westchnęłam głośno i zamyśliłam się.<br />
Co on sobie teraz pomyśli? Najpierw zapraszam go do siebie, a teraz uważam go za dupka i idiotę.<br />
Na pewno myśli, że jestem fałszywą suką i nie chce mieć ze mną nic, wspólnego. Dlaczego, kiedy chcę zrobić coś dobrego, nigdy mi to nie wychodzi? Dlaczego? Ja naprawdę tak o nim, nie uważam. Wiem, że jest zupełnie inny i chcę go odkryć. Chcę być dziewczyną, której może zaufać i powierzyć wszystkie, możliwe sekrety. Teraz zaprzepaściłam swoją szansę. Bożeee.<br />
-Wiesz.. May, ja będę się zbierać.-odezwał się Harry.-Dzięki za śniadanie!<br />
Wziął kurtkę i bez żadnego gestu wyszedł.<br />
Gotowało się we mnie. Miałam ochotę krzyknąć, na cały głos, jakie to wszystko jest niesprawiedliwe.<br />
A dotychczas, wszystko się tak, układało. Teraz, wszystko się pieprzy po kolei.<br />
-May...-westchnęła Cara przytulając mnie.<br />
-Cara?<br />
-Co?<br />
-Wyjdź! Błagam cię, idź na chwilę do łazienki. -warknęłam.<br />
Dziewczyna, powstrzymując uśmiech, wyszła do łazienki, a ja powędrowałam do ogródka i na cały głos krzyknęłam: Ja pierdole!<br />
Ale komu, jak nie Carze, miałam o tym powiedzieć?<br />
Kiedy już, zupełni ochłonęłam, pozwoliłam jej wyjść z łazienki i zaczęłam opowiadać, jej. I to wszystko było prawdą. Bardzo mi na nim, zależy i nie żałuję, że zgodziłam się na ten związek. Nie wiem, co on o tym myśli, zwłaszcza teraz. Na pewno zrobiło mu się przykro. Mimo że wygląda na takiego, którego nic nie rusza, to to, co powiedziała Cara było, zapewne okropne. Jednak dziewczyna nie mogła uwierzyć, że tak myślę.<br />
Dlaczego? Znamy się, już trzy lata i ona wie wszystko o mnie, a ja wiem wszystko, o niej. Tak więc, nie mamy nic do ukrycia. Wie, że jestem zupełnie inna, a to że posiadam serce, dla chłopaków, było abstrakcją.<br />
Jednak ten chłopak, wzbudzał we mnie, inne uczucie i bardzo chciałam być przy nim. To się nasila z każdym dniem i coraz łatwiej mi to, zrozumieć.<br />
-May.. Czegoś ty się naćpała?-spytała Cara dotykając mojego czoła.<br />
-Mówię serio. Kiedy to do ciebie, dotrze?<br />
Spędziłyśmy ze sobą cały dzień. Ten dzień, był wolny. Wolny od sesji i wolny od Harrego.<br />
Oglądając filmy i gotując, dziś obiad nie mogłam przestać, o nim myśleć. Było mi go żal... To było takie nie dojrzałe i... I po prostu do dupy! May, spójrz prawdzie w oczy..Jesteś idiotką! On cię nienawidzi! Tak było, jest i będzie.<br />
Kiedy Cara wyszła ode mnie, nadal byłam zła, na siebie. Nie chciałam tego, tak zostawić. Już zaczęłam, muszę to skończyć.<br />
Siedząc, na kanapie, sięgnęłam po czerwony segregator i zaczęłam szukać jego, adresu. Najpierw znalazłam, do ich wspólnego domu, a później do jego prywatnego. Nie zamierzałam, spotykać się z całym One Direction i liczyłam, że Harry jest w domu. <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=85626018&.locale=pl">Przebrałam</a> się i szybko wyszłam z domu.<br />
Słońce kierowała się ku, zachodowi. Wsiadłam do samochodu i kierując się, znajomością dróg, skierowałam się na wyznaczoną ulicę.<br />
Nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć? Czy w ogóle, powinnam jechać? Teraz miałam wątpliwości... A może go nie będzie? Zawsze, co może się wydarzyć. Boję się jego reakcji..<br />
Boże od kiedy, ja się, tak zachowuje. Nigdy mi nie zależało na facetach, a teraz nagle..? Zjawia się, on i wszystko psuje... Zmienia mnie całkowicie.<br />
<br />
<br />
<b>Harry.</b><br />
Siedziałem w ogródku na leżaku i cały czas myślałem o dzisiejszym zdarzeniu. Nie powinno mnie to obchodzić, bo przecież wcale mi na niej, nie zależy, ale jednak bolało. Zabolało. Nawet jeśli, nie ona to powiedziała, to wiedziałam, że tak myślała. A ja głupi czułem, że ona mnie polubiła i może... Ale nie! Ty sobie, za dużo obiecujesz Styles! Powinienem, przyznać. May jest dla mnie, bardzo ważna... Bardzo mi na niej zależy, a to co się ze mną dzieje, gdy ją widzę, przerasta mnie. To uczucie, którym ją darzę...<br />
To, że sobie zdaje, że... Że wiem, jak to określić jednym słowem. W to, co nie wierzyłem. Co uważałem, za fikcyjne i wiedziałem, że u mnie w życiu, nie ma miejsce... Teraz nagle.. Wszystko się wali, a ja sam siebie nie poznaje. Bo czuje, to "coś" do May. To czego, nie potrafię pomyśleć, a co dopiero wypowiedzieć... To normalnie, nazywa się miłość... A ja, z każdym dniem, z każdą godziną i każdą minutą, zakochuje się w niej, coraz bardziej... Tylko, czy to możliwe? Możliwe, że ja? Harry Styles, pozbawiony uczuć, chłopak zakochuje się w dziewczynie, która go nie kocha, a nawet nie lubi? Nie...Ja się nie zakochuje..! To niemożliwe! To jakieś złudzenie!<br />
Nagle usłyszałem dzwonek, do drzwi. W luźnych dresach i koszulce, "Ramones", poszedłem otworzyć.<br />
W progu, stała, drobna i chudziutka brunetka, którą doskonale znałem. Jej piękne, gęste włosy, opadały kaskadą na ramiona. Była skrępowana.. Trzymała torebkę, w dwóch rękach i patrzyła na mnie, swoimi wielkiem, ślicznymi, lazurowymi oczami.<br />
Próbując udać, całkiem obojętnego, oparłem się o framugę drzwi i włożyłem dłonie do, kieszeni.<br />
-Harry... Ja..-zaczęła niepewnie, May.-Strasznie cię przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak wyszło... Nie chciałam cię urazić, bo...<br />
Zawahała się przez chwilę i przełknęła ślinę.<br />
-Bo.. Mi na tobie zależy..-dokończyła wypuszczając powietrze.<br />
Zatkało mnie.. Czy ona właśnie to, powiedziała? Powiedziała, że jej na mnie, zależy? Mimowolnie, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.<br />
-Rozumiem, jeśli nadal uważasz, mnie za wredną szmatę i nie chcesz, mnie widzieć, ale..<br />
-Przestań i chodź już.-przerwałem jej monolog i pociągnąłem za rękę do środka.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. Usiedliśmy na kanapie, gdzie dziewczyna, dokładnie mi wyjaśniła, o co chodziło. Szczerze, to kamień z serca mi spadł, kiedy powiedziała, że tak nie uważa.. To było naprawdę miłe. W tamtym momencie, zdałem sobie sprawę, że nie mam potrzeby, by spać już z inną dziewczyną. By na niej, odreagować, cały mój stres i tylko się zaspokoić. Nie chciałem już tego.. Nie wiem, czemu, ale May była ważniejsza, od nich wszystkich. Była najważniejsza.<br />
-Grasz?-spytała, wskazując na gitarę, w kącie salonu.<br />
Kiwnąłem głową.<br />
-A zagrasz mi coś?<br />
Ponownie skinąłem głową, obmyślając, co mam jej zagrać i sięgnąłem po instrument<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/0oF2M8aLHzA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
Wziąłem do ręki kostkę i zacząłem grać. To było bardzo spontaniczne. Nie lubiłem, grywać sam, kiedy ktoś się na mnie patrzy, ale przy Niej, nie miałem z tym problemu. Ona patrzyła się, na mnie uśmiechając się, co chwila i przygryzając wargę.. Rany, czy ona musi być, aż tak seksowna?!<br />
Kiedy melodia dobiegła końca, a głos ucichł, May zaczęła bić mi ciche brawo.<br />
-To było, niesamowite.-westchnęła.-Sam to napisałeś?<br />
-Tak.<br />
-Jesteś genialny, Hazz.-poczochrała mnie po głowie.<br />
I znowu się zagadaliśmy. O ile można tak, to nazwać. May, chyba lubi dużo mówić, bo jadaczka się jej nie zamykała. Cały czas nawijała, a ja nie przerywałem jej, tylko słuchałem.. Uśmiechałem się do niej, a ona dalej gadała. Byłem zaciekawiony... Nie tym co, mówi tylko, jak... Jak porusza ustami, jak się uśmiecha, jak się marszczy i bawi dłońmi... Dla mnie, była perfekcyjna, w każdym calu.<br />
Ściemniło się. Dziewczyna musiała, już wracać, bo miała jutro sesję.<br />
-Tym, razem ty idziesz, do mnie do pracy!-pogroziła mi palcem i zaśmiała się.<br />
Kiwnąłem głową, a dziewczyna niespodziewanie rzuciła mi się na szyję.<br />
-Wiesz, co Hazz?-spytała, ujmując moją twarz w obie dłonie.<br />
Nie wiedziałem, co chce zrobić, ale mogłem się tego spodziewać. Właśnie teraz! Teraz May! Zrób to, pocałuj!<br />
-Chcę być twoją, najlepszą przyjaciółką!-wykrzyczała i ucałowała mój czubek nosa.<br />
<br />julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-6450087672100362812013-06-10T11:00:00.000-07:002013-06-10T11:00:28.161-07:003To było dziwne... Ich wzroki, kiedy się napotkały... Miałam wrażenie, że chcą się rozszarpać. Harry mroził wzrokiem Perrie, a ta ściskała pięści i zaciskała usta. Długa i niezręczna cisza, którą przerwał bodajże Louis.<br />
-Już się zaczęło?-spytał, unosząc brwi. Harry posłał mu znacząco minę, a Louis się zamknął.<br />
Już sprawił dziwne wrażenie.. Wyglądał na pewnego siebie i takiego "do przodu". Harry i Lou to najlepsi przyjaciele. Może z zewnątrz nie wyglądają podobnie, ale mogę się założyć, że charaktery mają bardzo podobne. Może to bracia? Tylko, tacy w ogóle do siebie nie podobni?<br />
-To May.-przedstawił mnie Harry, zawieszając rękę na moich ramionach.<br />
Mocno przyciągnął mnie do siebie, a ja zlustrowałam Louisa.<br />
Ręce w kieszeni dżinsowych rurek, szary T-shirt, na to ciemna dżinsowa kurtka, włosy postawione na żelu i lekki zarost. Każdy z nich wyglądał na swój sposób normalnie, gdyby nie to, że ich ciuchy kosztują więcej, a takie same, można znaleźć w innym, TAŃSZYM sklepie. Tak naprawdę, to nic specjalnego.<br />
Oczywiście, w pewnym sensie, miło, że mogłam ich poznać, chociaż i tak, to jest zapisane w tym, zasranym kontrakcie..<br />
Wymieniłam kilka zdań z dziewczynami, kiedy chłopcy musieli wyjść na scenę.<br />
Nie wiem, kiedy to zrozumiałam i jak? Ale spodobało mi się to. Granie przed nimi.. Jego dotyk,.. Jego usta.. Uśmiech. Wiem, że to wszystko głupio brzmi, bo ja wcale, nic do niego nie czuje. Mogę go traktować, jedynie jako przyjaciela. O ile, to się uda..<br />
Zanim Harry wszedł na scenę, obdarował mnie soczystym pocałunkiem i uśmiechnął się ciepło (?).<br />
-Musi cię, strasznie kochać.-mruknęła Eleanor, stojąc tuż za mną.<br />
Albo dobrze gra, pomyślałam.<br />
Zasiadłyśmy na dużej bordowej kanapie, we czwórkę.<br />
Teraz mogłam się na własnej skórze przekonać, jakie są naprawdę dziewczyny, chłopaków. Cara, że pełna jest plotek o wszystkich gwiazdach, mówiła mi, że większość tych całych <strike>Diretionerek </strike> <strike>Dietionerek</strike> Directionerek, uważają, że każdej z nich zależy, tylko i wyłącznie na sławie. Perrie, dzięki Zaynowi chce się wybić, Eleanor wykorzystuje Louisa, a Danielle, bawi się Liamem. Może na, nie których zdjęciach tak wyglądają. Na jakieś divy, czy cuś. Ale kiedy wymieniłam z nimi pojedyncze zdania, można stwierdzić, że nie są takie złe. Nie wiem, nic o Perrie i z nią nie rozmawiałam, ale czuje, że ona też nie jest, zła.<br />
-Jestem Perrie.-mruknęła dziewczyna, siadając na przeciwko, na krześle.<br />
-May.-pomachałam ręką i uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ona odwzajemniła gest.<br />
Otworzyła puszkę pepsi i pociągnęła łyk.<br />
-Lepiej, już chodźmy.-odezwała się Danielle.<br />
Szłam za nimi, krok w krok, jako że nie znałam tutejszej hali, czy stadionu, i bóg wie, czego. Znalazłyśmy się kilka kroków przed sceną. Zajęłyśmy swoje miejsce i oglądałyśmy występ chłopaków.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Harry</b><br />
Koncert, jak koncert. Byłem do tego przyzwyczajony. Zawsze starałam dać z siebie wszystko, dla fanów. Żeby sprawić im przyjemność i umilić czas. Jednak tym razem, coś w głębi duszy kazało mi dać jeszcze, więcej. Nie wiedziałem, czemu ale starałam się być lepszy nich dotychczas. Lepiej zaśpiewać, ciągle się uśmiechać i pokazywać, że jestem szczęśliwa.<br />
Później zrozumiałem, że nie muszę tego się do tego zmuszać. To jest naturalne. Tylko czemu tak się, dzieje?<br />
Nie ma tu Gemmy, ani mamy, ani nikogo z mojej rodziny. Jest tu Ona. Mam wrażenie, że to May, tak na mnie działa. To ona sprawia, że jestem szczęśliwszy i w pewnym sensie, cieszę się, że tu jest.<br />
Spojrzałem na nią, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i uniosła kciuki w górę.<br />
Uśmiech sam malował mi się na twarzy. Dlaczego ona, tak na mnie działa? Miłość? Pff... Nie ma takiej opcji! Ja się nie zakochuje. Mogę się nią tylko zauroczyć, a to potrwa góra, tydzień. Nie ma czegoś takiego, jak "miłość". Na prawdę!<br />
<br />
<br />
<br />
<b>May</b><br />
Szczerze muszę przyznać, że ten kołek, był całkiem nie zły na scenie. A do tego, jaki seksor! Często spoglądał na mnie ukradkiem, a ja udawałam, że go nie widzę. Lustrował mnie wzrokiem. Wiem, że mu się podobałam. Nie wiem, tylko co? Nogi, figura, czy buzia? Mam ochotę, nie na niego. Nie na seks! Chciałabym się z nim, zaprzyjaźnić. Zobaczyć, jaki jest naprawdę. Zajrzeć do niego do środka, nie przekonać się, jaki jest naprawdę?<br />
Wierzę, że nie jest taki,... Taki, jaki jest. Nie potrafię tego nazwać. Wiem, że nie ma takiego interesu, jaki ja<br />
Nie wiem, też po co to, robi?<br />
Ale...Wiem, że ma uczucia. Tylko rozszarpane..Nie będę się pytać, bo uzna mnie za wariatkę, ale przyjaźń? Czemu nie?<br />
Kiedy koncert dobiegł końca, chłopcy wzięli się za rozdawanie autografów. My wycofałyśmy się do garderoby. Muszę przyznać, że każda z nich, jest bardzo sympatyczna. Nawet Perrie! Nie wiem, co oboje do siebie mają, ale ona jest naprawdę radosną dziewczyną. Tak, jak Danielle! Tylko El, jest nie co, nieśmiała i cicha. Nie wiem, czy to dlatego, że boi się fanek, czy już zawsze taka była.<br />
-Zaraz wrócę.-oznajmiłam i skierowałam się do wyjścia.<br />
Wyszłam na korytarz, kierując się do łazienki, kiedy napotkałam wzrokiem, dziewczynę siedzącą na fotelu. Miała nogę w gipsie, a obok siebie trzymała kule. Płakała.<br />
<a href="http://www.superstarhannah.zafriko.pl/pics/demi-lovato-z-bliska.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://www.superstarhannah.zafriko.pl/pics/demi-lovato-z-bliska.jpg" width="133" /></a>Podeszłam i ukucnęłam przed nią, dotykając dłońmi jej zdrowego kolana.<br />
-Co się stało?-spytałam półszeptem.<br />
Dziewczyna widząc mnie otarła oczy, mokre od łez. Jej długie brązowe włosy, z blond pasemkami, opadały na ramiona. Miała jasną cerę wydętą dolną wargę i brązowe oczy.<br />
-Zgubiłam...-wyjąkała.-Bilet...<br />
Założyłam jej kosmyk włosów, za ucho, a dziewczyna dopiero wtedy zauważyła kim jestem.<br />
-O matko! Ja przepraszam, panią!-zakryła dłonią usta.<br />
Zaśmiałam się spuszczając głowę.<br />
-Przestań!-machnęłam ręką.-Nie masz za, co przepraszać.<br />
Poprosiłam dziewczynę, żeby wszystko mi dokładnie wyjaśniła. Wszystko od początku.<br />
Otóż, dziewczyna długo zbierała na koncert chłopaków. Nie pochodzi z zamożnej rodziny, a kiedy złamała nogę rodzice zabronili jej iść na koncert. Postanowiła uciec. Podwiózł ją przyjaciel, a kiedy chciała wejść, okazało się, że nie ma biletu. Ochroniarz jej nie wpuścił. Aż znalazła się tutaj, w holu, przed wejściem na backstage i siedziała, płacząc.<br />
-Nie oczekuje od ciebie, litości, ani nic podobnego... Ale ten dzień miał być najpiękniejszym dniem w moim życiu.-zakończyła swój monolog.<br />
Zadumałam się przez chwilę, wpatrzona w ścianę, na przeciwko<br />
-I będzie! Chodź.-pociągnęłam Tiffany, (tak miała na imię) za rękę i poprowadziłam do toalety. Poprawiłam jej make-up i zawróciłam do garderoby.<br />
-Żartujesz?!-spytała, zatrzymując się.<br />
-Nie.-ucięłam.-No chodź!<br />
Przed drzwiami stał ochroniarz. Nie chciał wpuścić Tiffany.<br />
-Spokojnie, gruby!-poklepałam go po brzuchu.-Jest ze mną!<br />
Pchnęłam czarne drzwi i nagle znalazłyśmy się w pomieszczeniu, wolnym od fanek. Każdy zajmował się sobą. Nawet nas nie zauważyli. Kiedy głośno odchrząknęłam wzroki poleciały na nas. Dziewczyny uśmiechnęli się do Tiff, a chłopcy byli lekko zdezorientowani. Wyjaśniłam im daną sytuację i powiedziałam, że nie wypuszczę jej stąd, dopóki nie zrobi sobie z każdym zdjęcia, nie dostanie autografu i porozmawia z nimi. Chłopcy byli zaskoczeni, dziewczyny parsknęły śmiechem i przyjaźnie się do, niej uśmiechnęły.<br />
Tak, jak powiedziałam, Tiff zrobiła sobie z nimi zdjęcia, oni dali jej autografy i porozmawiali. Później poprosiła o zdjęcie mnie i dziewczyn! To było niesamowite!<br />
Atmosfera wcale nie była, napięta. Wszyscy wrzucili na luz, a Tiffany nie zachowywała się, jak jakaś psychofanka. Była całkiem normalna, mimo jej onieśmielenia.<br />
Kiedy wyczerpaliśmy wszystkie możliwe tematy, czas było się zbierać.<br />
-To może cię odwiozę, Tiff?-zaproponowałam, biorąc do ręki torebkę.<br />
-Nie!-zaprzeczył, niemalże od razu Niall.-Ja to zrobię!<br />
Uśmiechnął się ciepło do dziewczyny i wziął ją za rękę. Pożegnaliśmy się z nią, po czym wyszli<br />
-U-ła!-odezwał się Liam.<br />
-Romansik..!-zawył Zayn poruszając zabawnie brwiami.<br />
Wszyscy zaczęli się zbierać.<br />
Była strasznie zmęczona, całym wieczorem. Emocje, wyssały ze mnie energię, do samego dna. Byłam wyczerpana. Marzyłam tylko, o jednym. Wpaść w ramiona Morfeusza i oddać się mu całą. Otulić się ciepłą kołdrą i zatopić głowę w miękkich poduszkach.<br />
Pożegnałam się z dziewczynami przez areną i skierowałam się do swojego samochodu, czując, jak oczy same mi się zamykają. Złapałam się lusterka, od samochodu i spuściłam głowę.<br />
-Może, ja poprowadzę.-usłyszałam, dobrze mi znany głos. Chłopak wziął ode mnie kluczyki i wpakował się do środka.<br />
Utrzymując moją zaskoczoną minę powędrowałam do strony pasażera, Zapięłam pasy, a głowa sama opadła mi na wezgłowie.<br />
Chłopak bez problemu odpalił samochód i po chwili ruszyliśmy. Każde z nas milczało.<br />
Ta cisza mi odpowiadała. Była muzyką dla moich uszu. Tylko warkot silnika, dało się usłyszeć. Zaczęło padać. Nagle na niebie pojawiła się biała smuga, która przyprawiła mnie o dreszcze.<br />
Pamiętam, że od dziecka bałam się burz. Kiedy mieszkałam z rodzicami, zawsze z Destiny, spałyśmy razem w jednym łóżku, bo obie, panicznie się boimy burz.<br />
Kiedy nastąpił grzmot, podskoczyłam na siedzeniu.<br />
-Boisz, się burzy?-spytał Styles, nie odrywając wzroku od jezdni.<br />
Splotłam ręce na piersiach i głową wysoko uniesioną, ignorowałam jego pytanie.<br />
-Mała May, boi się burzy.-stwierdził Harry, piskliwym głosem.<br />
-Oj, zamknij się!-warknęłam, naburmuszona.<br />
Kilka minut potem, stanęliśmy przed moim domem. Burza nabierała tempa. Padało, błyskało się i grzmiało. Myślałam, że umrę. Że nie dożyję do ranka.<br />
Umówiłam się z Harrym, że będzie mógł wziąć mój samochód, do jutra. Kiedy chłopak odwracał się do samochodu, postanowiłam zadziałać.<br />
-Harry?-spytałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.<br />
Przygryzłam lekko wargę, ze zdenerwowania. Błysło się!<br />
-Mógłbyś..?-nie chciałam dokończyć zdania, bo uważałam..<br />
No znaczy.. Jak dwudziestolatka, może bać się burzy?<br />
-Tak, May. Zostanę z tobą, wiem, że boisz się burzy.<br />
-To nie tak..-zaprzeczyłam.<br />
Harreh, położył mi palec na ustach i uśmiechnął się zadziornie. Wziął mnie za rękę i weszliśmy do domu.<br />
Nie miałam zamiaru go wypuszczać, do chwili, aż burza się skończy. Nie!<br />
Postanowiliśmy oglądnąć jakiś film. Rozsiedliśmy się na kanapie, a Harry włączył "Kac Vegas". Położyłam głowę na jego udach, a chłopak nakrył mnie kocem.<br />
<br />
<br />
_____________________________<br />
Lejdis! Przybywam z trzecim rozdziałem! Mam nadzieję, że się spodoba.<br />
Podoba mi się ten rozdział! Szczerze, po raz pierwszy mogę to przyznać! Podoba mi się!julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-45403842395338681092013-05-27T10:51:00.001-07:002013-05-27T10:51:49.659-07:002Kiedy się obudziłam, miała wrażenie, że to był zwykły sen. Złudzenie, które nigdy nie miało miejsca, w moim życiu. Jednak, wszystko prysnęło, jak bańka, kiedy ujrzałam czerwony segregator. Czemu, akurat, Styles? Czemu on, pojawił się wtedy, w knajpie? Grr..<br />
<div>
Zwlokła się z łóżka i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=83394265&.locale=pl">ubrałam</a> się. Rozpuściłam włosy, założyłam kapelusz i zbiegłam po schodach na dół. Przygotowałam śniadanie, czyli musli i jogurt, oczekując na Stylesa. Mógłby przynajmniej, być punktualny. Było piętnaście po dziesiątej, a ja odstawiałam miskę, do zmywarki, kiedy królewicz, zawitał do moich drzwi. Wzięłam torebkę, nałożyłam na nos, okulary i pobiegłam do drzwi. </div>
<div>
<a href="http://www.welovepopmag.co.uk/blog/one-direction-think-harry-styles-will-end-up-a-lonely-old-man">Stał </a> przede mną, z ponurą miną. </div>
<div>
-Chodźmy. Marnuję dzień z tobą.-mruknął i pociągnął mnie za rękę.</div>
<div>
Wczoraj, wydawał się taki milusi "księżniczko" i w ogóle... A teraz? Ma mi za złe?</div>
<div>
Szliśmy chodnikiem, w stronę centrum. Złapał mnie za rękę. To było dziwne uczucie... Splótł nasze palce, ale jego wyraz twarzy, wcale się nie zmieniło.</div>
<div>
Był w nim, coś niezwykłego. Tajemniczego... Przyciągał, jak magnez. Muszę przyznać, że był zabójczo przystojny, ale nie chciałam, żeby coś pomyślał. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, wiedziałam, że to nie będzie jednorazowe spotkanie, choć oboje tego chcieliśmy.. Mogliśmy zostać przyjaciółmi, ale nie. BUM! I jesteśmy parą! Dlaczego nie ma paparazzich kiedy ich, potrzeba? Tylko pojawiają się w najmniej, oczekiwanych momentach? </div>
<div>
Nadal nie dawały mi spokoju, jego słowa.</div>
<div>
-Czekaj, uważasz, że to wszystko moja, wina?-spytałam, idąc jakby nigdy nic. </div>
<div>
-No, a jak? To ty podpisałaś tą umowę!</div>
<div>
-Bo ty się zgodziłeś, idioto! </div>
<div>
-Uśmiechnij się, widzę jednego, no już! Uśmiech!-wysyczał przez zęby i uśmiechnął, się po czym zawiesił rękę na moich ramionach. Przyciągnął do siebie i udawał, że się dobrze bawi. Nie zły, z niego aktor. Nie miałam, nic do gadania, więc uśmiechnęłam się i dalej szliśmy. Kilka błysków, i zniknęli. </div>
<div>
No to się jutro, zacznie, pomyślałam.</div>
<div>
Po tej, jakże miłej rozmowie, atmosfera się lekko rozluźniła. Przynajmniej tak mi się, wydawało.<br />
Każde z nas, wczuła się we własną rolę i dawaliśmy z siebie wszystko, kiedy tylko napotykaliśmy paparazzich. Albo On mocno, mnie obejmował, albo składałam mu buziaka na policzku... Jednak dziś obowiązywał nas, pocałunek... Musi, sprawiać prawdziwy pocałunek, zakochanych. To nie to, co było w barze. To musi być "pocałunek idealny".<br />
Poszliśmy do baru mlecznego, na shake'a.. Usiedliśmy na podwyższonych krzesłach przy oknie, a dzelił nas tylko biały prostokąt- stół.<br />
Pomieszczenia przypominało kwadrat. Podłoga wyłożona była dywanem w ciapki krowy, siedzenia obite były bordową "skórą". Kelnerzy nosili krowie czapki, i fartuchy. Niczym farma.<br />
Harry wziął do ręki szklankę z koktajlem i pociągnął płyn, przez słomkę.<br />
-Powiedz mi coś, o sobie. Wiem tylko, że masz na imię May i jesteś modelką.-zażądał Styles<br />
-Fotomodelką.-poprawiłam go.<br />
Nie znosiłam, kiedy ktoś to mylił. To wcale nie jest "to samo".<br />
Przewrócił oczami i gestem wskazał, żebym mówiła.<br />
Nie lubiłam o sobie opowiadać i, nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Napomniałam o Stanach, o siostrze i o Carze.<br />
-Nie wyglądasz, na Amerykankę.-wtrącił upijając łyk.<br />
-To miała być uszczypliwa uwaga?-uniosłam jedną brew. Pokręcił głową. Zauważyłam, że na policzku został mu ślad, po karmelku, które dawali gratis do napojów.<br />
-Masz tutaj...-wskazałam na prawy policzek i zaśmiałam się. Chłopak zaczął szukać... Nie mogłam na to, patrzeć. Wzięłam chusteczkę do ręki, nachyliłam się przez stół, i starałam resztkę z jego policzka.<br />
Nasze spojrzenia zetknęły się w tym, samym momencie, co wprawiło go w zakłopotanie. Szybko odwrócił wzrok i utkwił go w butach. Zrozumiałam, że to wygląda głupio i lekko skołowana, wróciłam na miejsce.<br />
-Mamy jeszcze dwie godziny.-westchnął, spoglądając na zegarek.<br />
Zaczęło się robić pochmurno. Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się do parku. Zaczęło kropić. Najpierw pojedyncze, lekkie krople, a chwilę potem, grube, gęste i wielkie.<br />
-Lubię chodzić w deszczu.-mruknęłam, patrząc w ciemne chmury.<br />
Nasz dłonie, były razem splecione, nawet jeśli nie było nikogo. Czasami zastanawiałam się, czy to, co robi, jest na pokaz, czy po prostu chcę być miły.<br />
Ale był zupełnie inny, niż tamtej nocy. Wtedy był taki, inny. Nie wiem, jak to opisać. W każdym razie, na pewno nie był taki oschły, jak teraz. Starałam się go zrozumieć. Wpakował się w kompletne bagno i nie mógł nic na to, poradzić. Musiał dojść do siebie. Dlatego próbowałam załagodzić atmosferę i być miła. Jakby tamtej nocy nie było.<br />
Mokliśmy. Moje włosy, rozdzieliły się na podłużne kosmyki. Makijaż ledwo się rozmazywał, a włosy Harrego, bardziej zaczęły się kręcić.<br />
-Chodź tu.-szepnął i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w tali.- Widzę jednego za krzakami. To może być ostatni.<br />
Zawiesiłam ręce na jego szyi. Po chwili złączył nasze usta, w jakże namiętnym, ale krótkim pocałunku. Tylko, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, wydany przez aparat, oderwał się ode mnie.<br />
To było dziwne, uczucie. Poczułam, lekki nie dosyt. Nie wiedziałam, jak to będzie związane dalej.<br />
<br />
<br />
~*~<br />
A jednak! Zupełnie się tego, nie spodziewałam.<br />
Gdy dotarliśmy pod mój dom, oparłam się o drzwi i spojrzałam na niego, przygryzając wargę.<br />
Miała ochotę na niego. Szaleńczą ochotę. Jakby czytał w moich myślach. Przywarł do moich ust, składając na nich, soczyste pocałunki. Nie odrywając się od siebie, weszliśmy do domu, gdzie było ciemno. Szukałam ręką na omacku, włącznika, a Harry składał na mojej szyi, delikatne pocałunki, co chwila przygryzając skórę.<br />
Doszliśmy, jakoś na górę do mojej sypialni, prawie nadzy. Całował moją szyję, mostek, między piersiami, wiodąc wzdłuż brzucha, dochodząc do mojej kobiecości. Muszę przyznać, że był bardzo napalony, i wchodził we mnie, bardzo szybko i mocno, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.<br />
Padliśmy na łóżko, zmęczenie, ciężko oddychając. Było po północy.<br />
Zasnęliśmy, szybko. Czułam, że spała wtulona w jego, tors.<br />
Rano obudziłam, się wcześnie, około szóstej. Nadal leżałam, głową na jego torsie i rozmyślałam.<br />
Jedyne co nas, łączy to seks, i tylko to. Nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. No nie licząc tego, że cały świat myśli, że jesteśmy parą i naprawdę się kochamy. <br />
Wodziłam palcem, po jego klacie, kiedy poczułam, że się rusza. Podniosłam głowę, i wpatrzyłam się w jego, zielone oczy. Uśmiechnął się zadziornie i usiadł na łóżku.<br />
Wstałam i poszłam do łazienki, by się <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=83536436&.locale=pl">ubrać</a>. Gdy wróciłam do pokoju, Styles, nadal leżał w łóżku, z marzycielską miną.<br />
-Wolałem cię , bez tych zbędnych ciuchów. -mruknął wstając.<br />
-Jeśli chcesz dostać śniadanie, to lepiej się ubierz.-poleciłam i wyszłam z pokoju. <br />
Ciekawiło mnie to, co nas łączy.... Mam wrażenie, że nie zbyt mnie lubi, ale do łóżka pójdzie... Chociaż mi to nie sprawia, żadnej różnicy, bo w pewnym sensie zachowuje się tak, samo. Ale już taka, jestem.<br />
Zaczęłam wyjmować składniki potrzebne do naleśników. Wystarczą tylko dla niego. W czasie , gdy ciastko, zaczynało się lekko przypiekać, wyjęłam jogurt z musli i w między, czasie zaczęłam je, jeść. Równocześnie, przewracałam naleśniki, na talerz. Wyjęłam dżem i nutellę, a także sztućce i położyłam, na stole. W tym czasie, książę zszedł, na dół, w potarganych włosach. Zasiadł do stołu i w milczeniu, zaczął jeść.<br />
-A ty?-spytał, odkręcając słoik dżemu. Wskazałam na swój posiłek i wyjęłam laptopa.<br />
Weszłam na pierwszą lepszą stronę plotkarską i zaczęłam szukać informacji, na "nasz", temat.<br />
Kim Kardashian, Halle Bery, Beyonce... Nic, nic, nic.... Więcej szumu, było między Gomez, a Bieberem.<br />
Aż tu nagle, BUM. Kilka pięknych zdjątek, podczas naszego spaceru.<br />
-<b>JEDNAK PARĄ?!-</b>zacytowałam nagłówek wpisu.-<i>J</i>To by<i>ednak. Wczoraj paparazzi, zauważyli May Dowell (20l), razem z Harrym Stylesem (19.) Wcześniej chodziły plotki, o ich rzekomym romansie, ale teraz mamy dowody, na to, że tych dwoje są razem. Wyglądają na bardzo zakochanych, ale czy oboje dadzą radę w związki. Wszyscy dobrze, wiemy, że Styles, jak i Dowell, nie są stali w związkach. Coś ich jednak do siebie ciągnie... </i><br />
I kolejne zdjęcia. Z pięć kolejnych.<br />
-Szybko poszło.-mruknął, odkładając talerz na blat.<br />
-Teraz, to już naprawdę, koniec naszych wybryków.-zauważyłam, trzymając w ręku szklankę z wodą. Przygryzłam wargę, ze zdenerwowania. Wszystko się skończyło. Teraz czekać, na skandale, plotki, zdjęcia, a przede wszystkim hejty, ze strony jego fanek... Muszę się na to, przygotować, psychicznie.<br />
Poczułam, jego dłonie, na moich biodrach. Wtulił swoją głową w moją szyję.<br />
-Jeśli chcesz, możesz tu, zostać, ale ja muszę iść na sesję. -oznajmiłam i odsunęłam się od niego.<br />
-Dobrze, że mówisz.-odezwał się.-Wczoraj zapomniałem ci powiedzieć, ale wieczorem mamy koncert. Wiesz, że...<br />
-Tak, wiem. Będę.-ucięłam. Odstawiłam szklankę do zlewu i wzięłam torebkę. Chłopak podążał za mną, aż znaleźliśmy się przed domem.<br />
-Bądź o 20.00-szepnął do ucha, pocałował w szyję i odszedł.<br />
Gubię się w tym. Nie wiem, kiedy udaje, a kiedy robi to naprawdę. Nie wiem, co między nami jest?<br />
Przyjaźń, czy tylko seks? Wtedy, w kuchni, kiedy mnie dotknął poczułam się dziwnie. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, ale wcale nie chciałam, żeby szedł, czy zabrał ręce. Odpowiadało mi to. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Czasami zmienia humory. Jest oschły, a zaraz potem śmiejmy się razem i normalnie rozmawiamy. Wczoraj, to co się stało było bynajmniej, dziwne. Jednak wiem, że poza seksem, nic nie jest.<br />
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam to pracy.<br />
<br />
<br />
<b>Harry</b><br />
To było frustrujące. Cały ten "związek"... Jednak wczoraj, to wszystko mnie zaskoczyło... Lubię z nią spędzać, czas. Zwłaszcza w taki sposób. Była, jak magnez. Ciągnęło mnie do niej. Lubiłem jej towarzystwo, chociaż wiem, że inaczej to odbierała. Dziwne uczucie, towarzyszy mi od początku, kiedy ją poznałem. W połowie przyjemne, a w połowie, nigdy nie doznane. Dzisiaj wieczorem, też będzie dziwnie udawać, przed przyjaciółmi. Tylko Louis, wie o tym. Ale poza tym... Nikt. Lepiej, niech tak zostanie.<br />
Myślami byłem z nią. Wiedziałem, że nikogo w pobliżu nie było, ale i tak miło, było złożyć jej taki pocałunek.<br />
<br />
<br />
<b>May</b><br />
Nie mogłam się skupić, na pracy. Cały czas mi coś, nie wychodziło. Albo za szybko wychodziłam, albo za wolno... Była nieobecna. Nie słuchałam, tego, co kto do mnie mówi... Byłam, tylko ciałem. Ale starałam się, jak mogłam. Naprawdę, dawałam z siebie wszystko.<br />
-Dobra, dosyć!-krzyknął Jean, fotograf.-May, co się z tobą dzieję?<br />
Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał z troską.<br />
-Trochę się źle czuję.-westchnęłam, odgarniając włosy.<br />
-Jeszcze tylko kilka, zdjęć i jesteś wolna. Będziesz mogła lecieć, do swojego chłoptasia.<br />
Posłałam mu mrożące spojrzenie.<br />
To było naprawdę denerwujące. Chciałam, stamtąd, jak najszybciej wyjść, więc starałam się, bardziej, aż wyszło. Przebrałam się w swoje ciuchy i szybko pojechałam do domu.<br />
Wyszłam do ogródka i położyłam się na leżaku.<br />
Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko? Ja za tym, nie nadążam. A szczególnie, przerażał mnie dzisiejszy wieczór. Czy on im powiedział? Tam też, musimy udawać? Napomknął coś o koncercie, podał adres i tyle.. Nie... Jego delikatny pocałunek, sprawił, że miliony małych dreszczyków, pojawiło się na mojej skórze. Łaskocząc, sprawiając przyjemność... Chciałabym wiedzieć, na czym stoję. Ale z nim, wszystko jest takie skomplikowane...<br />
Leżałam tak, aż się ściemniło. Wtedy zaczęłam przygotowywać się do koncertu. <a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=83542540&.locale=pl">Przebrałam</a> się, rozpuściłam włosy i wsiadłam do samochodu.<br />
May, uspokój się, powtarzałam sobie w głowie. Jedziesz, tylko na jego koncert. Poznasz tylko jego przyjaciół. Jeśli w ogóle ich poznasz... Ale uspokój się.<br />
Nie mogłam. Palce, dygotały mi na kierownicy. USPOKÓJ SIĘ! I nie znała odpowiedzi, na to, dlaczego tak bardzo się denerwowała. W ogóle Styles, wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, których nie mogłam powstrzymać. Czasami chciałam poderżnąć mu gardło, a czasami... Nie istotne.<br />
Zaparkowałam przed areną i skierowałam się do wejścia. Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i zaprowadził za kulisy. Tam, czułam się, jak w wielkiej dżungli. Rzucanie w siebie jabłkami, wydawało się normalne.. Dla nich.<br />
-No jesteś.-westchnął Styles. Podszedł do mnie i przytulił, po czym pocałował w czoło.<br />
-Jak słodko.-usłyszałam damski, głosik. Dziewczyna z burzą loków na głowie i ciemnej cerze, szczerzyła swoje bielutkie zęby.<br />
-Jestem Danielle.-skinęłam głową i podałam jej rękę.<br />
-A ja Eleanor.-odezwała się druga dziewczyna, o ciemnych włosach z głębokimi dołeczkami w policzkach.<br />
-May.-mruknęłam, posyłając uśmiech. Po zamienieniu kilku słów poznałam je na tyle, by stwierdzić, że świetnie się dogadujemy.<br />
Dziewczyny pytały się mnie, z jak dużą krytyką się spotkałam, a ja odpowiedziałam im, że mam więcej obserwujących na TT, tylko po to, by mnie wyzywać. Śmiałyśmy się z tych, rzeczy, które ludzie wypisują zastanawiając, się równocześnie po co, to robią.<br />
-El, jest chyba najbardziej znienawidzona.-mruknęła Dan.<br />
El kiwnęła głową.<br />
-A to wszystko, bo nie jestem sławna.-dodała, zażenowana.<br />
Uśmiechnęłam się do niej, ciepło. Poczułam dużą dłoń, na biodrze. Jego dłoń. Wyczułam to.<br />
-Zadomowiłaś się, już z dziewczynami?-wyszeptał mi do ucha. -Przedstawię ci chłopców.<br />
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do garderoby obok.<br />
-To Niall, Liam, Zayn i .... Louis, ale nie wiem, gdzie jest.-rzekł, drapiąc się po głowie.<br />
Chłopcy uśmiechnęli się do mnie i pomachali, a do pomieszczenia wpadła, mała blondynka.<br />
-To, co jest przed areną. To jakaś masakra.-wydyszała.<br />
-A to Perrie.-dodał bardziej obojętnym tonem.<br />
Oboje spiorunowali się wzrokiem.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_________________________________<br />
Wyczuwam, że wpadam do was z nudą. Przepraszam, was najmocniej. Obiecuje,że postaram się bardziej</div>
julahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4127372478993821278.post-56559844396727001782013-05-23T10:40:00.000-07:002013-06-10T10:52:29.628-07:001Jednak jakiś nerw był. Nie znałam w ogóle przyczyny. Przecież wiem, co powiedzieć. Jak to załatwić...<br />
Jednak, jakiś niepokój. Jakby coś miało się wydarzyć.<br />
Kiedy zbliżała się wyznaczona godzina, wyszłam z domu i wsiadłam do auta, po czym ruszyłam na wyznaczony adres.<br />
Skąd ludzie biorą takie pomysły?! To idiotyczne. Przecież, w ten sposób robią ludziom wodę z mózgu, a oni to kupują. To ciekawe, jacy ludzie potrafią być naiwni. I po co, to wszystko? Tylko jedno pytanie.. PO CO?<br />
Droga zajęła mi półgodziny i kiedy wreszcie, dotarłam na miejsce, zaparkowałam na parkingu. Zmierzyłam wzrokiem duży, biało-ceglany budynek. Z nie zliczoną ilością okien i długim białym, dywanem prowadzącym do dużych obrotowych drzwi. Recepcjonistka, zaprowadziła mnie do windy i kazała jechać na 17 piętro do gabinetu 147. Czułam, że mój żołądek skręca się na milion małych guzków, a gardło paliło, jakby miało spłonąć. Czułam, że robi mi się zimniej. Palce u dłonie, zbielały od kurczowego, trzymania poręczy, w windzie.Przeglądnęłam się w lustrze, poprawiłam włosy, uszczypnęłam policzka, żeby się zaróżowiły i wyszłam z windy. Prosto korytarzem, stały szare drzwi z czarnymi cyframi 147. Wygładziłam bluzkę i pchnęłam drzwi.<br />
Moim oczom ukazał się przestronny gabinet, z poustawianymi półkami, które oblegały książki. Hebanowe biurko, a za nim siedząca, bordowo-włosa, kobieta. Włosy miała spięta w koka, na nosie okulary, na na sobie jasno różową koszulę i ołówkową spódnicę. Na biurku walały się papiery. Styles, zajmował jedno z krzeseł pod drugiej stronie mebla. Uśmiechnął się na mój widok. Odwróciłam wzrok i usiadłam na krześle obok, niego.<br />
-Witaj! Nazywam się Leesh Humpton. Jestem managerem Harrego.-pół wstała i uścisnęła moją dłoń.<br />
-May Dowell.<br />
-No dobrze. Przejdźmy do rzeczy.-podjęła kobieta.-Za pewne rozmawiałaś z Darylem i połowę ci wyjaśnił.<br />
Tutaj masz umowę. Jeśli czegoś nie rozumiesz, to powiedz. Mam nadzieję, że wszystko będzie ci odpowiadać.<br />
-A skąd pewność, że chcę to podpisać?-spytałam, przeglądając czerwony segregator, zapełniony białymi kartkami w koszulkach.<br />
Kobieta, milczała. Harry prychnął pod nosem, na znak irytacji. Czy jemu też się to nie podobało? Miejmy nadzieję.<br />
-Nie jestem pewna.-mruknęłam i odłożyłam segregator. Oparłam się o krzesło i skrzyżowałam ręce na piersiach.<br />
-May zastanów się. Wyobraź sobie, że będziecie najbardziej rozchwytywaną parą w całym Londynie, albo gdzie indziej.-kontynuowała Leesh.-Co miesiąc będziecie dostawać za to wynagrodzenie.<br />
Pieniądze! Czuły punkt. Nic nie poradzę, ale jestem straszną materialistką. Nie znoszę tego u siebie, ale nie mogę nic z tym, zrobić. Po prostu, je kocham!!<br />
-Do tego.-mówiła.-Będziecie mieć ustalony tak, jakby "grafik". Spójrz. Harry się wypromuje i ty również. Czy to nie jest, tego warte? Harry, co ty na to?<br />
Zwróciłam głowę na niego i podparłam podbródek dłonią. Uniosłam brwi i oczekiwałam odpowiedzi.<br />
Milczał... Ukradkiem się uśmiechał. To chyba wystarczyło, żeby Leesh uznała to za zgodę.Spojrzenia poleciały na mnie.<br />
W sumie, to co mi szkodzi? Nie będziemy się, nie wiadomo, jak często widywać. Wystarczy, że raz na dwa, czy trzy dni..Może będę bardziej rozchwytywaną modelką? Może będę bardziej rozpoznawalna?<br />
-Oj daj mi, to!-westchnęłam i sięgnęłam po długopis. Uśmiech od razu wymalował jej się, na twarzy.<br />
On też się uśmiechnął. Złożył swój podpis, po czym Leesh wręczyła nam kopie umowy.<br />
Z tego co zrozumiałam, to kontrakt trwał pół roku. Jeśli będzie dobrze, to go przedłużą. Może będzie dobrze? Czemu się zgodziłam. Przedtem, upierałam się, że NIE. I nie było nic do gadania, a tam... Ich spojrzenia mnie... Przerażały.. Może to presja? Poza tym, to nic na poważnie. Zbytni się przejmujesz May.<br />
Wyszliśmy na korytarz i wsiedliśmy do windy.<br />
-Więc znam, już twoje imię. -mruknął.<br />
-To miało być, jedno spotkanie. Niczego nie zobowiązujące spotkanie. A nie jakiś, związek, do cholery!-krzyknęłam, w windzie.<br />
-Czekaj, to ja wykorzystuję dziewczyny na jedną noc.-zauważył.<br />
-Nie, ja. Chłopaki to dupki. -mruknęłam.<br />
-Ranisz!<br />
Wysiedliśmy z windy i skierowałam się do swojego samochodu.<br />
-Numer!-zawołał, łapiąc mnie za dłoń.<br />
Odruchowo uwolniłam się z jego uścisku<br />
-Nie dotykaj mnie!<br />
Wymieniliśmy się numerami i wsiadłam do samochodu.<br />
Czy ludzie się nie zorientują? Że to wygląda sztucznie? To jest ustawione? Nie chcę rzucić mojego, dotychczasowego życia. Dobrze mi było, tak jak było. Nie oczekiwałam, niczego od życia. Tęskniłam tylko za rodziną. Już wcale nie czułam się Amerykanką. Złapałam brytyjski akcent.. To nie byłam, ja. Tęskniłam za mamą i tatą, a szczególnie Destiny, moją młodszą siostrą. Była równie śliczna, choć mało podobna do mnie. Różniło nas dwa lata, ale zawsze łączyła nas silna więź. Teraz widujemy się na Skypie, bo raz w miesiącu odwiedzam Long Beach.<br />
Kiedy znalazłam się w domu, zdjęłam te piekielne buty, i rzuciłam je w kąt. Usiadłam na kanapie i wyjęłam czerwony segregator. Postanowiłam przeczytać całą umowę. Po kilku kartkach stwierdziłam, że chyba oboje popełniliśmy poważny błąd.<br />
<i>24)Osobistość, bez względu na jej pogląd, musi zgodzić się z narzucanymi jej rozkazami Modest Management. </i><br />
<i>25)Osobistość zobowiązana jest, na wszelkich portalach społecznościowych, ukazać zainteresowania drugiej osoby. Nakazuje się m.in. Obserwować konto na Twitterze i Instagramie, a także innymi portalami. Dodawać, jedno wspólne zdjęcie i post, o drugiej osobie, przynajmniej raz w tygodniu. </i><br />
<i>28)Osobistość, musi pokazywać się na wszelkich galach, lub imprezach razem ze swoim "partnerem", jak i również na ścianach, dla paparazzich. </i><br />
<i>37)Osobistość musi pokazywać się na koncertach/sesjach zdjęciowych, razem z drugą osobą.</i><br />
I ostatnie które mnie rozwaliło.<br />
<i>69)Osobistość, nie ma prawa zerwać umowy, ogłosić ustawki itp. Jak i również nie przestrzeganie zasad, może prowadzić do kary. </i><br />
Co to jest?! Pierwszy raz czytałam taką umowę. Oni sobie robią jaja? Po prostu nas w to, wkopali. To był ukartowane. A my nic nie możemy z tym zrobić. Byłam wściekła, za zarazem oszołomiona. Jak można zrobić komuś takie świństwo? Do tego oni, na nas zarabiają!<br />
Łzy napłynęły mi do oczu. Jak można? Jak można być takim okrutnym? Niczemu nie zawiniłam. A teraz przez kolejne pół roku, nie mogę nic z tym, zrobić.<br />
Nagle usłyszałam dźwięk, nadchodzącego sms. Harry<br />
<b>Właśnie skończyłem, czytać. Nie mogę w to uwierzyć!</b><br />
Otarłam łzy, by złapać ostrość i zastanowiłam się, co odpisać.<br />
<b>To był błąd, nie uważasz? Jak ja mogłam coś takiego zrobić!?</b><br />
<b><br /></b>
<b>No i skończą się nasze zabawy... Nie wiem, czy będę mógł się przyzwyczaić. Przygotuj się na jutro. grafiku, jest napisane, że musimy spędzić ze sobą cały dzień, tak by nas zauważono. Do jutra, księżniczko. xx</b><br />
Rzuciłam telefon na stół i przyciągnęłam do siebie jedną z poduszek. Mamy zaplanowane, normalnie, całe dnie. To jest totalna porażka! Tak głupio postąpić... Jak ja mogłam?<br />
Teraz mam! Do tej pory, narzekałam, że popadam w codzienną monotonie. Rano wstaje, szykuję się na sesje, wieczorem idę na imprezę, wszyscy wiemy, jak to się kończy.. I kolejny dzień, jest wolny, a następny znowu to samo. Ileż można?! Cały czas nabywają kolejne sesje, a ja nie mam na nic czasu. Na sen, na jedzenie, na odpoczynek. Ile razy Cara mi mówiła, że normalnie mi żebra widać? Nie wiem. Nie da się zliczyć. Jednak nic nie poradzę. Rano zjem jogurt z musli, w przerwie wypiję koktajl, a wieczorem zostaje mi coś na szybko, jak płatki na mleku. I tak, wygląda codzienność modelki. Ale jeśli robisz, to co kochasz, to musisz się poświęcić.<br />
Ale teraz, wszystko uległo zmianie. Nie będę chodziła na imprezy, muszę więcej czasu spędzać z tym, czubkiem, mam GRAFIK ŻYCIA. Czy to nie brzmi dziwnie?!<br />
<br />
Wieczorem przyszła do mnie Cara. Wszystko jej wyjaśniłam i znowu się popłakałam. Ona również był oburzona, tą umowa i tym wszystkim.<br />
-To jest jakieś pojebane! Jak można, coś takiego zrobić!-krzyczała.-May, to chore.<br />
Rzuciła segregatorem i wzięła do ręki kubek z herbatą.<br />
-No przecież wiem.-jęknęłam.-Ale co miała zrobić? Czytać to wszystko tam? Ona tak szybko mówiła, nie nadążałam.<br />
Cara westchnęła głośno i upiła łyk.<br />
-<i>Niedziela. Od godziny 10.00 -18.00, spędzenie ze sobą czasu,w miejscach publicznych. W tym dniu, obowiązuje trzymanie się za rękę, często przytulanie i okazywanie sobie czułości, a także pocałunek.-</i>zacytowałam, czytając grafik.<br />
-Co to jest?! Regulamin? Instrukcja?-spytała Cara.<br />
Zrezygnowana, odłożyłam wszystkie kartki i skończyłam pić herbatę. Dziewczyna chwilę potem, poszła do siebie.<br />
Nie miałam, co ze sobą podziać, więc poszłam spać.<br />
<br />
<br />
_______________________________________<br />
Zepsułam... Jest nudne, nie warte uwagi, a poza tym, jest mało Harrego. Nic ciekawego. Ale mam nadzieję, że następny rozdział, bardziej przypadnie Wam do gustu. Będzie dużo Harrego i May. Dziękuję za 1 pozytywny komentarzjulahttp://www.blogger.com/profile/01063439675916484979noreply@blogger.com5