piątek, 21 czerwca 2013

6

Po skończonej rozmowie z Eddiem, poszłam na górę się przebrać. W między czasie  napisałam sms El, że trochę się spóźnię. Złożyło się tak, że miejsce, w którym spędza czas Eddie, jest nie daleko, Darkness.
Teraz pytanie.. Czy to wszystko jest tego warte? Czy to mi pomoże? Pomóc na pewno, ale.. Boję się.
Wtedy mi się udało, natomiast teraz, dam radę?
Podeszłam do skrytki, za lustrem i otworzyłam mini-sejf, z którego wyjęłam 100 funtów i schowałam do portfela. Była przerażona i bardzo zdenerwowana, dlatego wszystko robiłam w pośpiechu nie myśląc, o niczym.
Gdy już, znalazłam potrzebne cichy, podeszłam do lusterka i dłonią przeczesałam włosy. Delikatne loki opadły mi na ramiona, a ja uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół.
Bałam się.. Bałam się, cholernie, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Musiałam, to zaważało na mojej karierze. Nie mogę się bać, nie mogę! Dam sobie rade...
Wsiadłam do samochodu i skierowałam się na ulicę Neal Street. Ulica znajdowała się nie daleko Garrick Street, na której ja mieszkałam. Nerwowo, trzymałam kierownicę i z zawrotnością prędkością jechałam, ulicami Londynu. Było już ciemno. Latarnie oświetlały ulice..
To było nasze pierwsze spotkanie, od kilku miesięcy. Ostatni raz widzieliśmy się w lutym... Myślałam, że już kolejnego razu nie będzie. Miałam taką figurę, jak chciałam, a z tym świństwem skończyłam, raz na zawsze.
Wjechałam w ciemną uliczkę, na której było pusto.. Ani żywej duszy. Zaparkowałam samochód na krawężniku i wysiadłam z wozu. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, a nogi miałam, jak z waty.
Odnalazłam ciemne, metalowe drzwi, i starej kamienicy i zapukałam dwa razy.
Nagle drzwi się uchyliły, a z nich wyłoniła się sylwetka Eddiego.
Jak zwykle, włosy miał niechlujnie ułożone na, żelu. Na sobie, ciemne dżinsy i skórzaną kurtkę.
-Nie mam, czasu. -mruknęłam i założyłam ręce na piersiach.
-Poświęcam ci mój cenny czas. Nie robię wyjątków.-syknął, łapiąc mnie za ramiona.
Sięgnął do kieszeni, z której wyjął dwa woreczki białego proszku. Nagle ukłucie, w brzuchu.. Lęk i strach, przed tym, co będzie. Przełknęłam głośno silne.
-Wymiękasz?-spytał unosząc brew.
Natychmiast pokręciłam głową i wyjęłam portfel.
-Tyle ile zawsze?-zapytałam, wyjmując banknot.
-Dla ciebie księżniczko, zawsze.-szepnął mi wprost do ucha. Przewróciłam oczami i wręczyłam mu pieniądze, a woreczek z narkotykiem, wsadziłam do małej kieszonki w torbie.
Bez słowa odwróciłam się i skierowałam do samochodu. Usłyszałam za sobą tylko, szyderczy śmiech Eddiego.
Co za palant! Możliwe, że będę mu wdzięczna, za to jeśli, jeszcze zgubię te dwa kilogramy?
Po chwili znalazłam się przed klubem. Była straszna kolejka, a El stała nieopodal nie, czekając na mnie.
Przywitałam ją całusem w policzek i przeprosiłam za spóźnienie. Nie zamierzałam stać w tej ogromnej kolejce, dlatego pociągnęłam za rękę Els, i podeszłyśmy do ochroniarza. Popatrzył najpierw na Eleanor. Jego mina świadczyła o tym, że samej by jej nie wpuścił. Później spojrzał na mnie i od razu się poprawił, wpuszczając nas do środka. Przy wejście, na naszym nadgarstku pojawiła się pieczątka z napisem: Darkness.
Powitał nas odór alkoholu, potu i papierosów. Neonowe światła i głośna muzyka, dodała nam odwagi.
Najpierw skierowałyśmy się do baru po kolorowe drinki i zajęłyśmy wolne miejsce, przy stoliku.
Bardzo mi się podobało. Z El, normalnie rozmawiałyśmy, jakbyśmy znały się przynajmniej kilka lat.
O wszystkim. Jedzeniu, ciuchach i facetach.. Mimo tego, że każda z nas miała chłopaka (prócz mnie, gdzie nasz "związek", jest skomplikowany), obczajałyśmy, tutejsze ciasteczka.
Wzięłam do ręki szklankę z napojem i przez czarną słomkę, pociągnęłam drinka.
Zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Wysoki i przystojny chłopak, oparł się o bar i mierzył mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego i posłałam mu, najbardziej uwodzicielski uśmiech. I teraz ta, pokusa... Podejść do niego, zatańczyć i wylądować w łóżku, czy odpuścić... Pewnie, gdybym była normalna, dałabym sobie na wstrzymanie, ale ja jestem, głupia. Gestem wskazałam, żeby chwilę poczekał, po czym przeprosiłam Els, wymówką, że idę do łazienki. Dziewczyna, nic nie podejrzewając, również poinformowała mnie, że idzie zatańczy z jakimś chłopakiem. Zaśmiałam się i poszłam, do najbliższej toalety.
Upewniłam się, że w pomieszczeniu, nikogo nie ma i wyjęłam amfetaminę. Rozsypałam proszek, na karcie kredytowej i pochyliłam się, nad nim.
Wszystko będzie dobrze, powtarzałam w myślach. Uspokój się, May!
Wciągnęłam wszystko za jednym razem i od razu odchyliłam głowę do tyłu.
Milion prze różnych odczuć i emocji. Kulminacyjny moment, w którym poczułam się błogo i lekko. Pociągnęłam dwa razy nosem i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Jest świetnie!
Chowając wszystko wyszłam z łazienki i odszukałam, tego chłopaka. Na mój widok, szeroko się uśmiechnął. Tu nie ma, żadnych paparazzi... Nikt mnie nie złapie i nikt się nie dowie. Będę bardzo dyskretna.
Pociągnęłam chłopaka za rękę i powędrowaliśmy na parkiet.


Harry
Nie uważałem tego za dobry pomysł, ale Niall to Niall. Uparty, jak osioł! Ostatecznie się zgodziłem.
Dawno nie byłem na żadnej imprezie, może dobrze mi to zrobi? Darkness był moim ulubionym  klubem, dlatego właśnie szliśmy tam. Muszę, choć trochę, zapomnieć o May. Zajęła już wszystkie moje myśli.
Chciałem trochę odreagować. Napić się, spędzić trochę czasu z tym, głupkiem i pobawić się. Nie miałem ochoty, na żadne flirty, na żadne zabawy, a szczególnie na jakieś puste idiotki!
Zająłem wolny stolik, a Niall załatwił drinki.
Rozglądnąłem się po sali, gdzie przykuła moją uwagę, pewna brunetka. Szalała na parkiecie w objęciach jakiegoś chłopaka. Gdy bardziej się przyjrzałem, dostrzegłem twarz Eleanor!
Els? Przecież ona nie chodzi na imprezy. Zwłaszcza sama! To do niej nie podobne. A tam? Bawiła się, pewnie na wpół przytomna, ocierała się o ciało, jakiegoś idioty... A Louis? Co by było, gdyby był zamiast Nialla?
Coś mi tu nie pasowało. El sama na imprezę, by nie poszła.. A takim razie z kim?
Wstałem i ruszyłem w kierunku Calder.
-Hej! -złapałem ją za ramiona.-Odbijany!
Odepchnąłem jakiegoś kolesia i zacząłem tańczyć z dziewczyną.
-Co tu robisz?-spytałem, przekrzykując muzykę.
-To raczej, ja powinnam cię o to, spytać!
Zignorowałem jej pytanie
-Z kim przyszłaś?
-Ze znajomą.
Dziewczyna ledwo, co odpowiadała na moje pytania, gdyż była strasznie pijana.
Patrzyłem na nią, wyczekując odpowiedzi. W końcu uległa.
-Z May.
Wmurowało mnie w podłogę.. Z May? Przyszły obie? Jeszcze dzisiaj dziewczyna, była załamana cała zaistniałą sytuacją, która również mnie wkurzyła, a teraz nagle, jest wszystko dobrze?
Spytałem Els, gdzie jest May, a dziewczyna już bez oporu, powiedziała, gdzie jest May.
Tańczyła z jakimś  ciemnym blondynem, dość zmysłowy taniec. Chłopak pożerał ją wzrokiem, a dziewczyna całkowicie, mu się poddała. A wtedy to uczucie.. Ukłucie zazdrości, prosto w serce... To było, jak katastrofa kolejowa. Nie chcesz w niej uczestniczyć, ale nie możesz oderwać wzroku.
Stałem tam, jak wryty patrząc, na tych dwójkę. Els, zamówiłem taksówkę, żeby pojechała do domu. Kiedy wróciłem na salę, nie mogłem ich odnaleźć. Cholera, tak bardzo chciałem być na jego miejscu. Tylko, żeby to było prawdziwe. Żeby ona darzyła mnie tym silnym uczuciem...
Nagle zauważyłem, jak May ciągnie za rękę, chłopaka, na górę do prywatnych sal.
Zniknęli za drzwi. Czułem, że byłem czerwony ze złości. Ja, nie mogę nic, robić. Nie mogę się zadawać z dziewczynami, flirtować, czy nawet przytulić. A ona puszcza się po kątach, z jakimiś dupkami, jak dziwka!
Byłem wściekły. Od razu, podążyłem za nimi. Nie zależało mi na tym, co ona powie, co on  zrobi. Chciałem ją tylko odciągnąć i zabrać stąd.
Impetem otworzyłem drzwi, do prywatnej salki, gdzie ujrzałem... Ją, opierającą się na ścianie i jego.. Składającego pocałunki, na jej szyi. Ze łzami w oczach, odciągnąłem ją od niego.
-Co ty robisz?!-wrzeszczała May.
Milczałem i ciągnąłem dziewczynę za sobą. W końcu przerzuciłem ją, przez ramię i zaskoczony jej lekkością, skierowałem się do wyjścia. Dziewczyna okładała pięściami moje plecy.
Wsadziłem dziewczynę na przednie siedzenie, samochodu i sam wsiadłem do środka. Wysłałem sms Niallowi  z przeprosinami i skierowałem się do mojego domu.
Dziewczyna zmęczona, swoimi krzykami, jaki to jestem głupi, idiotyczny i beznadziejny, usnęła.



May
Obudziłam się... Na pewno, w nie swoim łóżku. Kawowe ściany, ciemne łóżko, obite czarną skórą na wezgłowiu, kilka obrazów, telewizor powieszony na ścianie i biurko. Gdzie ja jestem?
Usiadłam na łóżku i od razu tego pożałowałam. Głowa bolała mnie, niemiłosiernie! Czułam, że zaraz eksploduje!
Zacznijmy od początku. Poszłam wczoraj z Els, do klubu. Bawiłyśmy się, potem ten chłopak, poszłam wziąć, wypiłam i zaczęłam tańczyć z  tym przystojniakiem... Wtedy czułam, że już mi błogo. Wtedy poszliśmy do salki, a tam.. Styles! Co za idiota! Wszystko wczoraj popsuł! To wszystko przez niego.
A może z jednej strony to dobrze? A co jeśli Andy, okazałby się jakimś gwałcicielem?! Wszystkiego za dużo.. Prochy, alkohol... To źle działa.
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Wtedy zorientowałam się, że to mieszkanie Harrego.
Chłopak siedział w kuchni, czytając jakąś gazetę.
-No.. Wstałaś.-mruknął, spoglądając na mnie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał jedenastą.
-Tak.. Dzięki.. Za wczoraj.-wyszeptałam, stając przy stole.
Chłopak milczał. Był jakiś dziwny.. Obojętny i oschły.
Znowu jego humorki? Jest gorszy, niż baba.
-Co ci?-spytałam.
-Co mi? Pytasz się, co mi?-podniósł głos, wstając. -Czy ty w ogóle wiesz, co by się stało, gdyby wczoraj ktoś cię nakrył?!
-Ale tego nie zrobił! O co się tak wściekasz?-krzyknęłam.
-O to, że ja jakoś trzymam się, kontraktu i nie puszczam z byle jakim, jak jakaś...
-Dziwka, tak?-spytałam, a łzy napłynęły mi do oczu.
Dziwka.. Nazwał mnie dziwką.. Zabolało. Jego słowa bolą, bardziej, niż kogoś innego. Dlaczego mi to robi?
Przecież, już było tak dobrze. Przyjaciele... Jednak on musi, wszystko spieprzyć!
-Nie powiedziałem tego.-mruknął spuszczając głowę.
-Ale pomyślałeś..-dodałam, a łzy pociekły mi ciurkiem, po policzku.- Może zazdrosny jesteś, co? Droga wolna.. Rób, co chcesz i z kim, chcesz! Mnie to nie interesuje, bo mam cię w dupie! Rozumiesz, Styles! Chciałam, żeby to wszystko przebiegło w miłej atmosferze. Wyciągnęłam rękę, chciałam się zaprzyjaźnić... A ty? Nazywasz mnie dziwką! Lepiej spójrz na siebie, bo wcale lepszy nie jesteś! -wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-May...-szepnął łapiąc mnie za nadgarstek.
-Przestań...-westchnęłam i spojrzałam mu w oczy.
Stanął naprzeciwko mnie i podniósł podbródek.
-Rozumiem... Powiedziałeś, to co myślałeś..-szepnęłam, tłumiąc szloch.
Jego oczy było nieobecne... A do tego pozbawione, jakichkolwiek emocji. Można było tylko, dostrzec winę. Czyżby czuł się winny? Harry Styles?! Wielka, gwiazda? Winna?
Uwolniłam się z jego uścisku i wyszłam z mieszkania.

____________________________
To właśnie szósty rozdział, który trochę namieszał..
Można powiedzieć, że od niego zaczną się problemy.
Bardzo chciałabym podziękować Isabel Brown, która
jest ze mną od początki, a marzę o tym, żeby było was
więcej! Dziękuje, że ktoś to czyta! <33


3 komentarze:

  1. Kochana ja będę z Tobą nawet do końca, naprawdę.
    Bardzo podoba mi się ta historia i nie ma mowy, abym przestała śledzić historię May i Harry'ego.
    Kurde, oni naprawdę powinni być razem. Są dla siebie stworzeni (przynajmniej moim zdaniem).
    Odetchnęłam z ulgą, kiedy Styles przerwał namiętną chwilę May. Jego zazdrość jest z jednej strony słodka, ale z drugiej uciążliwa..
    May, nie bierz tych cholernych narkotyków!
    Jestem ciekawa jak zareaguje na, to Harry.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jaka jestem na siebie wściekła, ze dopiero dzisiaj zaczęłam czytać twoje opowiadanie .
    Rozdział tak jak i całe opowiadanie jest cudowny, bardzo podoba mi się twój styl pisanie i oczywiście fabuła, jest całkowicie odmienna niż w opowiadaniach, które czytam i wyszło to na korzyść! ;3

    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://rid-nik-and-london.blogspot.com/

    Ridley<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Natknęłam się na twojego bloga przypadkiem i muszę powiedzieć, że nadrobiłam wszystko z czystą przyjemnością. Podoba mi się postać May`i. Tak niby twarda laska, a tak naprawdę jest cholernie krucha i łatwo ją zranić. Narkotyki ? Hmm, w jednym opowiadaniu sama prowadziłam ten dylemat, i uważam, że jeżeli jest on pociągnięty w dobrą stronę to wyjdzie z tego fajny wątek.
    Zazdrość Harrego moim zdaniem jest ... irytująca. Niech się facet zastanowi !
    No, ale mimo to liczę na wątek miłosny pomiędzy nimi.
    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy