poniedziałek, 10 czerwca 2013

3

To było dziwne... Ich wzroki, kiedy się napotkały... Miałam wrażenie, że chcą się rozszarpać. Harry mroził wzrokiem Perrie, a ta ściskała pięści i zaciskała usta. Długa i niezręczna cisza, którą przerwał bodajże Louis.
-Już się zaczęło?-spytał, unosząc brwi. Harry posłał mu znacząco minę, a Louis się zamknął.
Już sprawił dziwne wrażenie.. Wyglądał na pewnego siebie i takiego "do przodu". Harry i Lou to najlepsi przyjaciele. Może z zewnątrz nie wyglądają podobnie, ale mogę się założyć, że charaktery mają bardzo podobne. Może to bracia? Tylko, tacy w ogóle do siebie nie podobni?
-To May.-przedstawił mnie Harry, zawieszając rękę na moich ramionach.
Mocno przyciągnął mnie do siebie, a ja zlustrowałam Louisa.
Ręce w kieszeni dżinsowych rurek, szary T-shirt, na to ciemna dżinsowa kurtka, włosy postawione na żelu i lekki zarost. Każdy z nich wyglądał na swój sposób normalnie, gdyby nie to, że ich ciuchy kosztują więcej, a takie same, można znaleźć w innym, TAŃSZYM sklepie. Tak naprawdę, to nic specjalnego.
Oczywiście, w pewnym sensie, miło, że mogłam ich poznać, chociaż i tak, to jest zapisane w tym, zasranym kontrakcie..
Wymieniłam kilka zdań z dziewczynami, kiedy chłopcy musieli wyjść na scenę.
Nie wiem, kiedy to zrozumiałam i jak? Ale spodobało mi się to. Granie przed nimi..  Jego dotyk,.. Jego usta.. Uśmiech. Wiem, że to wszystko głupio brzmi, bo ja wcale, nic do niego nie czuje. Mogę go traktować, jedynie jako przyjaciela. O ile, to się uda..
Zanim Harry wszedł na scenę, obdarował mnie soczystym pocałunkiem i uśmiechnął się ciepło (?).
-Musi cię, strasznie kochać.-mruknęła Eleanor, stojąc tuż za mną.
Albo dobrze gra, pomyślałam.
Zasiadłyśmy na dużej bordowej kanapie, we czwórkę.
Teraz mogłam się na własnej skórze przekonać, jakie są naprawdę dziewczyny, chłopaków. Cara, że pełna jest plotek o wszystkich gwiazdach, mówiła mi, że większość tych całych Diretionerek  Dietionerek Directionerek, uważają, że każdej z nich zależy, tylko i wyłącznie na sławie. Perrie, dzięki Zaynowi chce się wybić, Eleanor wykorzystuje Louisa, a Danielle, bawi się Liamem. Może na, nie których zdjęciach tak wyglądają. Na jakieś divy, czy cuś. Ale kiedy wymieniłam z nimi pojedyncze zdania, można stwierdzić, że nie są takie złe. Nie wiem, nic o Perrie i z nią nie rozmawiałam, ale czuje, że ona też nie jest, zła.
-Jestem Perrie.-mruknęła dziewczyna, siadając na przeciwko, na krześle.
-May.-pomachałam ręką i uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ona odwzajemniła gest.
Otworzyła puszkę pepsi i pociągnęła łyk.
-Lepiej, już chodźmy.-odezwała się Danielle.
Szłam za nimi, krok w krok, jako że nie znałam tutejszej hali, czy stadionu, i bóg wie, czego. Znalazłyśmy się kilka kroków przed sceną. Zajęłyśmy swoje miejsce i oglądałyśmy występ chłopaków.



Harry
Koncert, jak koncert. Byłem do tego przyzwyczajony. Zawsze starałam dać z siebie wszystko, dla fanów. Żeby sprawić im przyjemność i umilić czas. Jednak tym razem, coś w głębi duszy kazało mi dać jeszcze, więcej. Nie wiedziałem, czemu ale starałam się być lepszy nich dotychczas. Lepiej zaśpiewać, ciągle się uśmiechać i pokazywać, że jestem szczęśliwa.
Później zrozumiałem, że nie muszę tego się do tego zmuszać. To jest naturalne. Tylko czemu tak się, dzieje?
Nie ma tu Gemmy, ani mamy, ani nikogo z mojej rodziny. Jest tu Ona. Mam wrażenie, że to May, tak na mnie działa. To ona sprawia, że jestem szczęśliwszy i w pewnym sensie, cieszę się, że tu jest.
Spojrzałem na nią, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i uniosła kciuki w górę.
Uśmiech sam malował mi się na twarzy. Dlaczego ona, tak na mnie działa? Miłość? Pff... Nie ma takiej opcji! Ja się nie zakochuje. Mogę się nią tylko zauroczyć, a to potrwa góra, tydzień. Nie ma czegoś takiego, jak "miłość". Na prawdę!



May
Szczerze muszę przyznać, że ten kołek, był całkiem nie zły na scenie. A do tego, jaki seksor! Często spoglądał na mnie ukradkiem, a ja udawałam, że go nie widzę. Lustrował mnie wzrokiem. Wiem, że mu się podobałam. Nie wiem, tylko co? Nogi, figura, czy buzia? Mam ochotę, nie na niego. Nie na seks! Chciałabym się z nim, zaprzyjaźnić. Zobaczyć, jaki jest naprawdę. Zajrzeć do niego do środka, nie przekonać się, jaki jest naprawdę?
Wierzę, że nie jest taki,... Taki, jaki jest. Nie potrafię tego nazwać. Wiem, że nie ma takiego interesu, jaki ja
Nie wiem, też po co to, robi?
Ale...Wiem, że ma uczucia. Tylko rozszarpane..Nie będę się pytać, bo uzna mnie za wariatkę, ale przyjaźń? Czemu nie?
Kiedy koncert dobiegł końca, chłopcy wzięli się za rozdawanie autografów. My wycofałyśmy się do garderoby. Muszę przyznać, że każda z nich, jest bardzo sympatyczna. Nawet Perrie! Nie wiem, co oboje do siebie mają, ale ona jest naprawdę radosną dziewczyną. Tak, jak Danielle! Tylko El, jest nie co, nieśmiała i cicha. Nie wiem, czy to dlatego, że boi się fanek, czy już zawsze taka była.
-Zaraz wrócę.-oznajmiłam i skierowałam się do wyjścia.
Wyszłam na korytarz, kierując się do łazienki, kiedy napotkałam wzrokiem, dziewczynę siedzącą na fotelu. Miała nogę w gipsie, a obok siebie trzymała kule. Płakała.
Podeszłam i ukucnęłam przed nią, dotykając dłońmi jej zdrowego kolana.
-Co się stało?-spytałam półszeptem.
Dziewczyna widząc mnie otarła oczy, mokre od łez. Jej długie brązowe włosy, z blond pasemkami, opadały na ramiona. Miała jasną cerę wydętą dolną wargę i brązowe oczy.
-Zgubiłam...-wyjąkała.-Bilet...
Założyłam jej kosmyk włosów, za ucho, a dziewczyna dopiero wtedy zauważyła kim jestem.
-O matko! Ja przepraszam, panią!-zakryła dłonią usta.
Zaśmiałam się spuszczając głowę.
-Przestań!-machnęłam ręką.-Nie masz za, co przepraszać.
Poprosiłam dziewczynę, żeby wszystko mi dokładnie wyjaśniła. Wszystko od początku.
Otóż, dziewczyna długo zbierała na koncert chłopaków. Nie pochodzi z zamożnej rodziny, a kiedy złamała nogę rodzice zabronili jej iść na koncert. Postanowiła uciec. Podwiózł ją przyjaciel, a kiedy chciała wejść, okazało się, że nie ma biletu. Ochroniarz jej nie wpuścił. Aż znalazła się tutaj, w holu, przed wejściem na backstage i siedziała, płacząc.
-Nie oczekuje od ciebie, litości, ani nic podobnego... Ale ten dzień miał być najpiękniejszym dniem w moim życiu.-zakończyła swój monolog.
Zadumałam się przez chwilę, wpatrzona w ścianę, na przeciwko
-I będzie! Chodź.-pociągnęłam Tiffany, (tak miała na imię) za rękę i poprowadziłam do toalety. Poprawiłam jej make-up i zawróciłam do garderoby.
-Żartujesz?!-spytała, zatrzymując się.
-Nie.-ucięłam.-No chodź!
Przed drzwiami stał ochroniarz. Nie chciał wpuścić Tiffany.
-Spokojnie, gruby!-poklepałam go po brzuchu.-Jest ze mną!
Pchnęłam czarne drzwi i nagle znalazłyśmy się w pomieszczeniu, wolnym od fanek. Każdy zajmował się sobą. Nawet nas nie zauważyli. Kiedy głośno odchrząknęłam wzroki poleciały na nas. Dziewczyny uśmiechnęli się do Tiff, a chłopcy byli lekko zdezorientowani. Wyjaśniłam im daną sytuację i powiedziałam, że nie wypuszczę jej stąd, dopóki nie zrobi sobie z każdym zdjęcia, nie dostanie autografu i porozmawia z nimi. Chłopcy byli zaskoczeni, dziewczyny parsknęły śmiechem i przyjaźnie się do,  niej uśmiechnęły.
Tak, jak powiedziałam, Tiff zrobiła sobie z nimi zdjęcia, oni dali jej autografy i porozmawiali. Później poprosiła o zdjęcie mnie i dziewczyn! To było niesamowite!
Atmosfera wcale nie była, napięta. Wszyscy wrzucili na luz, a Tiffany nie zachowywała się, jak jakaś psychofanka. Była całkiem normalna, mimo jej onieśmielenia.
Kiedy wyczerpaliśmy wszystkie możliwe tematy, czas było się zbierać.
-To może cię odwiozę, Tiff?-zaproponowałam, biorąc do ręki torebkę.
-Nie!-zaprzeczył, niemalże od razu Niall.-Ja to zrobię!
Uśmiechnął się ciepło do dziewczyny i wziął ją za rękę. Pożegnaliśmy się z nią, po czym wyszli
-U-ła!-odezwał się Liam.
-Romansik..!-zawył Zayn poruszając zabawnie brwiami.
Wszyscy zaczęli się zbierać.
Była strasznie zmęczona, całym wieczorem. Emocje, wyssały ze mnie energię, do samego dna. Byłam wyczerpana. Marzyłam tylko, o jednym. Wpaść w ramiona Morfeusza i oddać się mu całą. Otulić się ciepłą kołdrą i zatopić głowę w miękkich poduszkach.
Pożegnałam się z dziewczynami przez areną i skierowałam się do swojego samochodu, czując, jak oczy same mi się zamykają. Złapałam się lusterka, od samochodu i spuściłam głowę.
-Może, ja poprowadzę.-usłyszałam, dobrze mi znany głos. Chłopak wziął ode mnie kluczyki i wpakował się do środka.
Utrzymując moją zaskoczoną minę powędrowałam do strony pasażera, Zapięłam pasy, a głowa sama opadła mi na wezgłowie.
Chłopak bez problemu odpalił samochód i po chwili ruszyliśmy. Każde z nas milczało.
Ta cisza mi odpowiadała. Była muzyką dla moich uszu. Tylko warkot silnika, dało się usłyszeć. Zaczęło padać. Nagle na niebie pojawiła się biała smuga, która przyprawiła mnie o dreszcze.
Pamiętam, że od dziecka bałam się burz. Kiedy mieszkałam z rodzicami, zawsze z Destiny, spałyśmy razem w jednym łóżku, bo obie, panicznie się boimy burz.
Kiedy nastąpił grzmot, podskoczyłam na siedzeniu.
-Boisz, się burzy?-spytał Styles, nie odrywając wzroku od jezdni.
Splotłam ręce na piersiach i głową wysoko uniesioną, ignorowałam jego pytanie.
-Mała May, boi się burzy.-stwierdził Harry, piskliwym głosem.
-Oj, zamknij się!-warknęłam, naburmuszona.
Kilka minut potem, stanęliśmy przed moim domem. Burza nabierała tempa. Padało, błyskało się i grzmiało. Myślałam, że umrę. Że nie dożyję do ranka.
Umówiłam się z Harrym, że będzie mógł wziąć mój samochód, do jutra. Kiedy chłopak odwracał się do samochodu, postanowiłam zadziałać.
-Harry?-spytałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
Przygryzłam lekko wargę, ze zdenerwowania. Błysło się!
-Mógłbyś..?-nie chciałam dokończyć zdania, bo uważałam..
No znaczy.. Jak dwudziestolatka, może bać się burzy?
-Tak, May. Zostanę z tobą, wiem, że boisz się burzy.
-To nie tak..-zaprzeczyłam.
Harreh, położył mi palec na ustach i uśmiechnął się zadziornie. Wziął mnie za rękę i weszliśmy do domu.
Nie miałam zamiaru go wypuszczać, do chwili, aż burza się skończy. Nie!
Postanowiliśmy oglądnąć jakiś film. Rozsiedliśmy się na kanapie, a Harry włączył "Kac Vegas". Położyłam głowę na jego udach, a chłopak nakrył mnie kocem.


_____________________________
Lejdis! Przybywam z trzecim rozdziałem! Mam nadzieję, że się spodoba.
Podoba mi się ten rozdział! Szczerze, po raz pierwszy mogę to przyznać! Podoba mi się!

3 komentarze:

  1. Mi również się podoba. Cieszę się, że mamy takie samo zdanie :))
    To miło ze strony May, że pomogła tej dziewczynie. Wydaje mi się, że wszyscy ją polubili. Harry zaczyna się gubić w uczuciach do May i na odwrót? Oh, ja wiedziałam, że tak będzie :D Ale może na początek powinni się zaprzyjaźnić? Wszystko zostawiam Tobie :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba .^.^ Słodka z nich para i jeszcze ten całus w czoło .. Oooo . May bardzo ładnie postąpiła pomagając tej dziewczynie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się bardzo podoba!! Kocham to opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy