poniedziałek, 26 sierpnia 2013
21
Miesiąc później.
Był wyjątkowo piękny dzień, jak na Londyn. Jak zwykle parnie, ale naprawdę wakacyjnie. Cały dzień spędziliśmy w dom, w końcu sami. Nie było wizyt Liama, Zayna, czy tego dupka Louisa, który chyba sobie... Odpuścił? No nie wiem. Nie pisze, nie odzywa się.. Unika kontaktu. Dziwne, prawda? Tak czy siak, podczas, gdy oglądaliśmy coś w telewizji dostałam sms'a od Nathana. Uśmiech wymalował mi się na twarzy. Chciał się spotkać. Dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio rozmawialiśmy, kiedy byłam w Long Beach. W ciągu tego czasu dużo się pozmieniało i pewnie miałabym mu dużo, do opowiedzenia. A brakowało mi naszych rozmów i wypadów. Niestety Harremu nie było do śmiechu, kiedy dowiedział się, że wychodzę.
Zabronił mi! Co za ironia! Bez urazy, Harry, ale nie mam zamiaru cię słuchać. To mój przyjaciel! Tak jak ty przyjaźnisz się z Ed'em, czy chłopakami, jak mam prawo spotkać się z kolegą. Kiedy mu to powiedziałam, nic to nie zmieniło. Upierał się przy swoim. I że Nath nie jest dziewczyną.. Takie tam. Tyle, że ja wiem, że to nie chodzi tylko o to, że oni się nie lubię. No proszę.. Harry jest zwyczajnie zazdrosny. Potraktujmy to jako karę, z galę.
Poszłam na górę wziąć prysznic i przebrać się. Znowu umówiliśmy się w Starbucksie. Och! Od tej kawy, bardziej przytyję! Wyjęłam z szafy ciemne dżinsy i bluzkę z krótkim rękawem w kwiatki, na niebieskim tle. Na to cienki sweterek z kwiatowym motywem. Na stopy włożyłam welurowe, ciemno różowe obcasy i do tego turkusową listonoszkę. Przeczesałam włosy i zeszłam na dół, gdzie Harry jadł lody z kubełka. Zauważyłam, że często to robi. Zwłaszcza kiedy się denerwuje. Oj, biedactwo!
-No nie idź..-jęknął, wbijając łyżkę w kubełek lodów truskawkowych.
-Posłuchaj.-podjęłam.-Proś mnie, błagaj na kolanach. To nic nie da, skarbie! Nie idę się z nim spotkać, żeby nie wiadomo, co wyprawiać. Jest moim kumplem. No wiesz, jak brat. Więc cokolwiek powiesz, ja i tak pójdę.
Już myślałam, że to zadziało. Było cicho, on dalej jadł lody, więc pomyślałam, że mogę dalej się przygotowywać. Podeszłam do lusterka, przy schodach i przejrzałam się po raz kolejny. Chyba robią mi się zmarszczki. Powinna spędzać mnie czasu z Niallem. Bo dostanę szczękościsku. To nie zdrowe.. Brzuch boli, łzy lecą, ale on dalej się śmieje z byle czego, więc.. Naprawdę! Nie polecam jeśli nie chcesz liftingu, przed trzydziestką.
Musnęłam ostatni raz rzęsy, tuszem i zamrugałam kilka razy.
-Proszeęęęę!-zawołał uderzając łyżką o blat.
Pokręciłam głową, uśmiechając się i założyłam torbę na ramię. Dziwnie się czułam w wyprostowanych włosach, ale ujdzie.
Podeszłam do niego i pocałowałam w czoło.
-Kocham cię!-mruknęłam, pstrykając go w nosek.
Ruszyłam w stronę drzwi i pomachałam Harremu na pożegnanie.
-Foch!-krzyknął, a ja zamknęłam za sobą drzwi.
Postanowiłam się przejść. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w stronę centrum.
Niedziela... Des nie odzywa się od dwóch dni. Od czasu, kiedy wróciła do Long Beach rozmawiałyśmy codziennie. U rodziców nie jest za dobrze. Są dla siebie oschli. Nie rozmawiają ze sobą. Tata częściej wyjeżdża, albo mama wraca późno. Podobno tata przeniósł się do pokoju gościnnego. Destiny nie za bardzo potrafi z nimi porozmawiać. Boi się. Oni zachowują się wobec niej, jakby nigdy nic się nie stało.
To jest dziecinne. Des nie ma tam z kim, za bardzo porozmawiać. Kiedy wczoraj był u nas Niall i Liam, Horan mówił, że postara się do niej przyjechać. Też się nad tym zastanawiam. Mogłabym przyjechać na kilka dni. Może udałoby mi się porozmawiać z mamą, bo z tatą jest o wiele trudniej. Po prostu, może Des by się uśmiechnęła. Wiem, że jest jej trudno, ale czuje, że musi tam być. To trudne. W każdym razie, rozważam, czy nie zabrać się z Niallem.
Przeszłam przez jezdnie i ujrzałam duże logo Starbucksu. Podeszłam do ceglanego budynku. Przed wejściem na schody lekko mnie zatoczyło. Straciłam równowagę i zrobiło mi się słabo.
-Wszystko w porządku?-spytał starszy pan.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Po chwili wszystko wróciło do normy. Podniosłam głowę i weszłam po schodach do środka.
~*~
Siedzieliśmy już drugą godzinę w kawiarni, a kresu tematu, nie było widać. Albo ja wpadałam na pomysł, co można obgadać, albo on. Gadał jak baba. To przerażające! Temat spadł na jego zespół. Teraz trasa i wydanie singla. Muszą dużo pracować. Normalka.
-A może chcesz poznać, chłopaków?-spytał znienacka.
Nie wiem.. Znaczy nie byłam pewna. Wiedzą, że jestem ze Stylesem. Na pewno by mnie nie polubili. Jestem pewna. Szczerze to nie jest dobry pomysł.
Próbowałam sprawić mentalnie, by zmienił zdanie, ale on był wyraźnie podekscytowany.
-Tak!-zawołał.-Chodźmy!
Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.Wsiedliśmy do jego samochodu i po chwili znaleźliśmy się na pustych ulicach Londynu. Dochodziła trzecia. Nie czułam się za dobrze. Głowa mnie bolała i ręce, a także nogi. Boże, nie chcę żadnego choróbska! Nie mogę być teraz chora! Ja w ogóle nie mogę być chora! Nie znoszę chorób! Jest ktoś kto lubi? Byłam wypompowana. Po półgodzinie znaleźliśmy się przed dużym domem.
-To dom Max'a.-oznajmił Nath.-Często u niego przesiadujemy.
Skinęłam głową i weszliśmy do środka. Oglądali mecz. Kilkoro z nich. Jeden stał w kuchni i coś gotował.
Co chwile krzyczeli: "Gol, gol!" Jak Niall i Louis...
Poczułam się lekko skrępowana. Oni mnie znielubią.. Od pierwszego wejrzenia! Ja to czułam!
-Wróciłem!-zawołał Nathan.
Każdy obrócił głowę w naszą stronę.
Zapewne nie tego oczekiwali. Chyba myśleli, że sam przyjdzie. Nie... Ups! Wpadka!
Max spojrzał na nas i uśmiechnął się. Siva i Jay... Ich twarz nie wyrażała, żadnych emocji. Natomiast Tom.. Nie wyglądał na zadowolonego.
-To chyba był zły pomysł.-syknęłam w stronę Nathana.
-To May!-oznajmił ignorując moje słowa.
Uśmiechnęłam się do nich naturalnie, ale czułam jak moją twarz, a raczej policzki oblewa, rumieniec.
-Nie dość, że się z nią spotykasz, to jeszcze ją tu przyprowadzasz.-prychnął Tom i odwrócił się.
Pozostali podeszli do nas. Wydawało mi się, że tylko Max był pozytywnie nastawiony.
-Hej jestem Max.-przywitał się chłopak w różowym fartuszku. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń.
Tak jak pozostałych. Wydawało się miło..
Max ugotował obiad, który był przepyszny. Była rozmowa.. Dotyczyła mnie. Moją karierę i zdrowie, ale nie pytali o Stylesa. Niestety Tom, nadal nie był przekonany do mnie. Co chwilę dogryzał mi, ale byłam przyzwyczajona. Normalnie drugi Louis!
-Wróciłaś do Harrego, tak?-spytał uszczypliwie.
Spuściłam wzrok na talerz.
-Tak.-zgodziłam się, przygryzając wargę.
-Jak możesz spotykać się z taką ofermą?!-zawołał.-Kim on jest? Śpiewa sobie w zespole.. Bo ktoś mu pomógł? Pieprzony X-Factor? Co to jest za muzyka, gdzie w kółko śpiewają o jednym? Nie jest ci wstyd? Spotykać się z męską dziwką?
Nerwy mi normalnie puściły... Co on ma do Harrego? Serio.. Niech spojrzy na siebie i swoją dziewczynę. Galaretowate uda, wystające sutki i oponka, zamiast brzucha. No proszę..
-Tom!-warknął Nathan.
Wstałam od stołu.
-Wybacz mi, ale nie będę tracić czasu na twoje, puste gadki. -oznajmiłam, całkiem pewnym siebie głosem.-Nie wiesz o niczym, nie zdajesz sobie sprawy o czym mówisz... Nie wiesz, jakie naprawdę jest życie. Potrafisz tylko o nim mówić. Więc proszę cię, z łaski swojej, życzę ci, żeby życie dało ci takiego kopa w dupę, jak nam. -zakończyłam swój monolog.
Nałożyłam torbę na ramię i zasunęłam za sobą krzesło, po czym udałam się do wyjścia.
Usłyszałam, że ktoś za mną idzie.
-Olej go.-mruknął Siva uśmiechając się.
-Racja.-przytaknął Jay.
-Dziękuje za obiad. Był świetny!-zwróciłam się do Maxa.-Lepiej już pójdę!
Ucałowałam w policzek Nathana i wyszłam z domu.
Nawet nie wiedziałam, gdzie byłam... Szłam przed siebie, ale szczerze czułam się coraz gorzej. Nogi same uginały się pod moim ciężarem. Głowa nie przestawała boleć, a do tego pobolewał mnie brzuch.
Postanowiłam zadzwonić do Harrego.
Elie: Hej hej, kaczorki! ^^ Jak podoba wam się rozdział.. Nie mówiłam o tym wcześniej, ale trochę się pozmienia... Trochę, czyli dużo.
Rodzinny obiadek u The Wanted?
Kocham was i dziękuje za komentarze. ;**
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział świetny :) Czekam na nexta!!!
OdpowiedzUsuńCiekawie, ciekawie :) Intryguje mnie to jak historia potoczy się dalej :) Czekam na nn i powodzeni przy pisaniu <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Kiedy kolejny? x
OdpowiedzUsuńŚwietny<3
OdpowiedzUsuńElii jak mogłaś nazwać mnie kaczorkiem? Hhahahaha, ale to jest i tak urocze więc Ci wybaczam!
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, że May jest w ciąży, proszę! Ja chcę małą Darcy! Aww <3 Byłaby taka piękna, nie uważasz?
OMG JAK JA NIE LUBIĘ TOMA. TO SZUJA WALONA! CO TO MA DO CHOLERY BYĆ? FAKJU BICZ, NIE LUBIĘ CIĘ!
Harry jest taki słodki aww <3 Uderza łyżeczką i je lody, rozpływam się! Kocham, kocham, kocham!
Elii jesteś cudowna i o tym wiesz, prawda? Piszesz tak pięknie i cholernie mocno Cię kocham! UŚCISK NA ODLEGŁOŚĆ HAHAHA <3
Pozdrawiam i życzę weny <33
Pewnie jest w ciąży ?!?!
OdpowiedzUsuń