poniedziałek, 27 maja 2013

2

Kiedy się obudziłam, miała wrażenie, że to był zwykły sen. Złudzenie, które nigdy nie miało miejsca, w moim życiu. Jednak, wszystko prysnęło, jak bańka, kiedy ujrzałam czerwony segregator. Czemu, akurat, Styles? Czemu on, pojawił się wtedy, w knajpie? Grr..
Zwlokła się z łóżka i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i ubrałam się. Rozpuściłam włosy, założyłam kapelusz i zbiegłam po schodach na dół. Przygotowałam śniadanie, czyli musli i jogurt, oczekując na Stylesa. Mógłby przynajmniej, być punktualny. Było piętnaście po dziesiątej, a ja odstawiałam miskę, do zmywarki, kiedy królewicz, zawitał do moich drzwi. Wzięłam torebkę, nałożyłam na nos, okulary i pobiegłam do drzwi. 
Stał  przede mną, z ponurą miną. 
-Chodźmy. Marnuję dzień z tobą.-mruknął i pociągnął mnie za rękę.
Wczoraj, wydawał się taki milusi "księżniczko" i w ogóle... A teraz? Ma mi za złe?
Szliśmy chodnikiem, w stronę centrum. Złapał mnie za rękę. To było dziwne uczucie... Splótł nasze palce, ale jego wyraz twarzy, wcale się nie zmieniło.
Był w nim, coś niezwykłego. Tajemniczego... Przyciągał, jak magnez. Muszę przyznać, że był zabójczo przystojny, ale nie chciałam, żeby coś pomyślał. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, wiedziałam, że to nie będzie jednorazowe spotkanie, choć oboje tego chcieliśmy.. Mogliśmy zostać przyjaciółmi, ale nie. BUM! I jesteśmy parą! Dlaczego nie ma paparazzich kiedy ich, potrzeba? Tylko pojawiają się w najmniej, oczekiwanych momentach? 
Nadal nie dawały mi spokoju, jego słowa.
-Czekaj, uważasz, że to wszystko moja, wina?-spytałam, idąc jakby nigdy nic. 
-No,  a jak? To ty podpisałaś tą umowę!
-Bo ty się zgodziłeś, idioto! 
-Uśmiechnij się, widzę jednego, no już! Uśmiech!-wysyczał przez zęby i uśmiechnął, się po czym zawiesił rękę na moich ramionach. Przyciągnął do siebie i udawał, że się dobrze bawi. Nie zły, z niego aktor. Nie miałam, nic do gadania, więc uśmiechnęłam się i dalej szliśmy. Kilka błysków, i zniknęli. 
No to się jutro, zacznie, pomyślałam.
Po tej, jakże miłej rozmowie, atmosfera się lekko rozluźniła. Przynajmniej tak mi się, wydawało.
Każde z nas, wczuła się we własną rolę i dawaliśmy z siebie wszystko, kiedy tylko napotykaliśmy paparazzich. Albo On mocno, mnie obejmował, albo składałam mu buziaka na policzku... Jednak dziś obowiązywał nas, pocałunek... Musi, sprawiać prawdziwy pocałunek, zakochanych. To nie to, co było w barze. To musi być "pocałunek idealny".
Poszliśmy do baru mlecznego, na shake'a.. Usiedliśmy na podwyższonych krzesłach przy oknie, a dzelił nas tylko biały prostokąt- stół.
Pomieszczenia przypominało kwadrat. Podłoga wyłożona była dywanem w ciapki krowy, siedzenia obite były bordową "skórą". Kelnerzy nosili krowie czapki, i fartuchy. Niczym farma.
Harry wziął do ręki szklankę z koktajlem i pociągnął płyn, przez słomkę.
-Powiedz mi coś, o sobie. Wiem tylko, że masz na imię May i jesteś modelką.-zażądał Styles
-Fotomodelką.-poprawiłam go.
Nie znosiłam, kiedy ktoś to mylił. To wcale nie jest "to samo".
Przewrócił oczami i gestem wskazał, żebym mówiła.
Nie lubiłam o sobie opowiadać i, nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Napomniałam o Stanach, o siostrze i o Carze.
-Nie wyglądasz, na Amerykankę.-wtrącił upijając łyk.
-To miała być uszczypliwa uwaga?-uniosłam jedną brew. Pokręcił głową. Zauważyłam, że na policzku został mu ślad, po karmelku, które dawali gratis do napojów.
-Masz tutaj...-wskazałam na prawy policzek i zaśmiałam się. Chłopak zaczął szukać... Nie mogłam na to, patrzeć. Wzięłam chusteczkę do ręki, nachyliłam się przez stół, i starałam resztkę z jego policzka.
Nasze spojrzenia zetknęły się w tym, samym momencie, co wprawiło go w zakłopotanie. Szybko odwrócił wzrok i utkwił go w butach. Zrozumiałam, że to wygląda głupio i lekko skołowana, wróciłam na miejsce.
-Mamy jeszcze dwie godziny.-westchnął, spoglądając na zegarek.
Zaczęło się robić pochmurno. Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się do parku. Zaczęło kropić. Najpierw pojedyncze, lekkie krople, a chwilę potem, grube, gęste i wielkie.
-Lubię chodzić w deszczu.-mruknęłam, patrząc w ciemne chmury.
Nasz dłonie, były razem splecione, nawet jeśli nie było nikogo. Czasami zastanawiałam się, czy to, co robi, jest na pokaz, czy po prostu chcę być miły.
Ale był zupełnie inny, niż tamtej nocy. Wtedy był taki, inny. Nie wiem, jak to opisać. W każdym razie, na pewno nie był taki oschły, jak teraz. Starałam się go zrozumieć. Wpakował się w kompletne bagno i nie mógł nic na to, poradzić. Musiał dojść do siebie. Dlatego próbowałam załagodzić atmosferę i być miła. Jakby tamtej nocy nie było.
Mokliśmy. Moje włosy, rozdzieliły się na podłużne kosmyki. Makijaż ledwo się rozmazywał, a włosy Harrego, bardziej zaczęły się kręcić.
-Chodź tu.-szepnął i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w tali.- Widzę jednego za krzakami. To może być ostatni.
Zawiesiłam ręce na jego szyi. Po chwili złączył  nasze usta, w jakże namiętnym, ale krótkim pocałunku. Tylko, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, wydany przez aparat, oderwał się ode mnie.
To było dziwne, uczucie. Poczułam, lekki nie dosyt. Nie wiedziałam, jak to będzie związane dalej.


~*~
A jednak! Zupełnie się tego, nie spodziewałam.
Gdy dotarliśmy pod mój dom, oparłam się o drzwi i spojrzałam na niego, przygryzając wargę.
Miała ochotę na niego. Szaleńczą ochotę. Jakby czytał w moich myślach. Przywarł do moich ust, składając na nich, soczyste pocałunki. Nie odrywając się od siebie, weszliśmy do domu, gdzie było ciemno. Szukałam ręką na omacku, włącznika, a Harry składał na mojej szyi, delikatne pocałunki, co chwila przygryzając skórę.
Doszliśmy, jakoś na górę do mojej sypialni, prawie nadzy. Całował moją szyję, mostek, między piersiami, wiodąc wzdłuż brzucha, dochodząc do mojej kobiecości. Muszę przyznać, że był bardzo napalony, i wchodził we mnie, bardzo szybko i mocno, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.
Padliśmy na łóżko, zmęczenie, ciężko oddychając. Było po północy.
Zasnęliśmy, szybko. Czułam, że spała wtulona w jego, tors.
Rano obudziłam, się wcześnie, około szóstej. Nadal leżałam, głową na jego torsie i rozmyślałam.
Jedyne co nas, łączy to seks, i tylko to. Nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. No nie licząc tego,  że cały świat myśli, że jesteśmy parą i naprawdę się kochamy.
Wodziłam palcem, po jego klacie, kiedy poczułam, że się rusza. Podniosłam głowę, i wpatrzyłam się w jego, zielone oczy. Uśmiechnął się zadziornie i usiadł na łóżku.
Wstałam i poszłam do łazienki, by się ubrać. Gdy wróciłam do pokoju, Styles, nadal leżał w łóżku, z marzycielską miną.
-Wolałem cię , bez tych zbędnych ciuchów. -mruknął wstając.
-Jeśli chcesz dostać śniadanie, to lepiej się ubierz.-poleciłam i wyszłam z pokoju.
Ciekawiło mnie to, co nas łączy.... Mam wrażenie, że nie zbyt mnie lubi, ale do łóżka pójdzie... Chociaż mi to nie sprawia, żadnej różnicy, bo w pewnym sensie zachowuje się tak, samo. Ale już taka, jestem.
Zaczęłam wyjmować składniki potrzebne do naleśników. Wystarczą tylko dla niego. W czasie , gdy ciastko, zaczynało się lekko przypiekać, wyjęłam jogurt z musli i  w między, czasie zaczęłam je, jeść. Równocześnie, przewracałam naleśniki, na talerz. Wyjęłam dżem i nutellę, a także sztućce i położyłam, na stole. W tym czasie, książę zszedł, na dół, w potarganych włosach. Zasiadł do stołu i w milczeniu, zaczął jeść.
-A ty?-spytał, odkręcając słoik dżemu. Wskazałam na swój posiłek i wyjęłam laptopa.
Weszłam na pierwszą lepszą stronę plotkarską i zaczęłam szukać informacji, na "nasz", temat.
Kim Kardashian, Halle Bery, Beyonce... Nic, nic, nic.... Więcej szumu, było między Gomez, a Bieberem.
Aż tu nagle, BUM. Kilka pięknych zdjątek, podczas naszego spaceru.
-JEDNAK PARĄ?!-zacytowałam nagłówek wpisu.-JTo byednak. Wczoraj paparazzi, zauważyli May Dowell (20l), razem z Harrym Stylesem (19.) Wcześniej chodziły plotki, o ich rzekomym romansie, ale teraz mamy dowody, na to, że tych dwoje są razem. Wyglądają na bardzo zakochanych, ale czy oboje dadzą radę w związki. Wszyscy dobrze, wiemy, że Styles, jak i Dowell, nie są stali w związkach. Coś ich jednak do siebie ciągnie... 
I kolejne zdjęcia. Z pięć kolejnych.
-Szybko poszło.-mruknął, odkładając talerz na blat.
-Teraz, to już naprawdę, koniec naszych wybryków.-zauważyłam, trzymając w ręku szklankę z wodą. Przygryzłam wargę, ze zdenerwowania. Wszystko się skończyło. Teraz czekać, na skandale, plotki, zdjęcia, a przede wszystkim hejty, ze strony jego fanek... Muszę się na to, przygotować, psychicznie.
Poczułam, jego dłonie, na moich biodrach. Wtulił swoją głową w moją szyję.
-Jeśli chcesz, możesz tu, zostać, ale ja muszę iść na sesję. -oznajmiłam i odsunęłam się od niego.
-Dobrze, że mówisz.-odezwał się.-Wczoraj zapomniałem ci powiedzieć, ale wieczorem mamy koncert. Wiesz, że...
-Tak, wiem. Będę.-ucięłam. Odstawiłam szklankę do zlewu i wzięłam torebkę. Chłopak podążał za mną, aż znaleźliśmy się przed domem.
-Bądź o 20.00-szepnął do ucha, pocałował w szyję i odszedł.
Gubię się w tym. Nie wiem, kiedy udaje, a kiedy robi to naprawdę. Nie wiem, co między nami jest?
Przyjaźń, czy tylko seks? Wtedy, w kuchni, kiedy mnie dotknął poczułam się dziwnie. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, ale wcale nie chciałam, żeby szedł, czy zabrał ręce. Odpowiadało mi to. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Czasami zmienia humory. Jest oschły, a zaraz potem śmiejmy się razem i normalnie rozmawiamy. Wczoraj, to co się stało było bynajmniej, dziwne. Jednak wiem, że poza seksem, nic nie jest.
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam to pracy.


Harry
To było frustrujące. Cały ten "związek"... Jednak wczoraj, to wszystko mnie zaskoczyło... Lubię z nią spędzać, czas. Zwłaszcza w taki sposób. Była, jak magnez. Ciągnęło mnie do niej. Lubiłem jej towarzystwo, chociaż wiem, że inaczej to odbierała. Dziwne uczucie, towarzyszy mi od początku, kiedy ją poznałem. W połowie przyjemne, a w połowie, nigdy nie doznane. Dzisiaj wieczorem, też będzie dziwnie udawać, przed przyjaciółmi. Tylko Louis, wie o tym. Ale poza tym... Nikt. Lepiej, niech tak zostanie.
Myślami byłem z nią. Wiedziałem, że nikogo w pobliżu nie było, ale i tak miło, było złożyć jej taki pocałunek.


May
Nie mogłam się skupić, na pracy. Cały czas mi coś, nie wychodziło. Albo za szybko wychodziłam, albo za wolno... Była nieobecna. Nie słuchałam, tego, co kto do mnie mówi... Byłam, tylko ciałem. Ale starałam się, jak mogłam. Naprawdę, dawałam z siebie wszystko.
-Dobra, dosyć!-krzyknął Jean, fotograf.-May, co się z tobą dzieję?
Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał z troską.
-Trochę się źle czuję.-westchnęłam, odgarniając włosy.
-Jeszcze tylko kilka, zdjęć i jesteś wolna. Będziesz mogła lecieć, do swojego chłoptasia.
Posłałam mu mrożące spojrzenie.
To było naprawdę denerwujące. Chciałam, stamtąd, jak najszybciej wyjść, więc starałam się, bardziej, aż wyszło. Przebrałam się w swoje ciuchy i szybko pojechałam do domu.
Wyszłam do ogródka i położyłam się na leżaku.
Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko? Ja za tym, nie nadążam. A szczególnie, przerażał mnie dzisiejszy wieczór. Czy on im powiedział? Tam też, musimy udawać? Napomknął coś o koncercie, podał adres i tyle.. Nie... Jego delikatny pocałunek, sprawił, że miliony małych dreszczyków, pojawiło się na mojej skórze. Łaskocząc, sprawiając przyjemność... Chciałabym wiedzieć, na czym stoję. Ale z nim, wszystko jest takie skomplikowane...
Leżałam tak, aż się ściemniło. Wtedy zaczęłam przygotowywać się do koncertu. Przebrałam się, rozpuściłam włosy i wsiadłam do samochodu.
May, uspokój się, powtarzałam sobie w głowie. Jedziesz, tylko na jego koncert. Poznasz tylko jego przyjaciół. Jeśli w ogóle ich poznasz... Ale uspokój się.
Nie mogłam. Palce, dygotały mi na kierownicy. USPOKÓJ SIĘ! I nie znała odpowiedzi, na to, dlaczego tak bardzo się denerwowała. W ogóle Styles, wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, których nie mogłam powstrzymać. Czasami chciałam poderżnąć mu gardło, a czasami... Nie istotne.
Zaparkowałam przed areną i skierowałam się do wejścia. Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i zaprowadził za kulisy. Tam, czułam się, jak w wielkiej dżungli. Rzucanie w siebie jabłkami, wydawało się normalne.. Dla nich.
-No jesteś.-westchnął Styles. Podszedł do mnie i przytulił, po czym pocałował w czoło.
-Jak słodko.-usłyszałam damski, głosik. Dziewczyna z burzą loków na głowie i ciemnej cerze, szczerzyła swoje bielutkie zęby.
-Jestem Danielle.-skinęłam głową i podałam jej rękę.
-A ja Eleanor.-odezwała się druga dziewczyna, o ciemnych włosach z głębokimi dołeczkami w policzkach.
-May.-mruknęłam, posyłając uśmiech. Po zamienieniu kilku słów poznałam je na tyle, by stwierdzić, że świetnie się dogadujemy.
Dziewczyny pytały się mnie, z jak dużą krytyką się spotkałam, a ja odpowiedziałam im, że mam więcej obserwujących na TT, tylko po to, by mnie wyzywać. Śmiałyśmy się z tych, rzeczy, które ludzie wypisują zastanawiając, się równocześnie po co, to robią.
-El, jest chyba najbardziej znienawidzona.-mruknęła Dan.
El kiwnęła głową.
-A to wszystko, bo nie jestem sławna.-dodała, zażenowana.
Uśmiechnęłam się do niej, ciepło. Poczułam dużą dłoń, na biodrze. Jego dłoń. Wyczułam to.
-Zadomowiłaś się, już z dziewczynami?-wyszeptał mi do ucha. -Przedstawię ci chłopców.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do garderoby obok.
-To Niall, Liam, Zayn i .... Louis, ale nie wiem, gdzie jest.-rzekł, drapiąc się po głowie.
Chłopcy uśmiechnęli się do mnie i pomachali, a do pomieszczenia wpadła, mała blondynka.
-To, co jest przed areną. To jakaś masakra.-wydyszała.
-A to Perrie.-dodał bardziej obojętnym tonem.
Oboje spiorunowali się wzrokiem.






_________________________________
Wyczuwam, że wpadam do was z nudą. Przepraszam, was najmocniej. Obiecuje,że postaram się bardziej

czwartek, 23 maja 2013

1

Jednak jakiś nerw był. Nie znałam w ogóle przyczyny. Przecież wiem, co powiedzieć. Jak to załatwić...
Jednak, jakiś niepokój. Jakby coś miało się wydarzyć.
Kiedy zbliżała się wyznaczona godzina, wyszłam z domu i wsiadłam do auta, po czym ruszyłam na wyznaczony adres.
Skąd ludzie biorą takie pomysły?! To idiotyczne. Przecież, w ten sposób robią ludziom wodę z mózgu, a oni to kupują. To ciekawe, jacy ludzie potrafią być naiwni. I po co, to wszystko? Tylko jedno pytanie.. PO CO?
Droga zajęła mi półgodziny i kiedy wreszcie, dotarłam na miejsce, zaparkowałam na parkingu. Zmierzyłam wzrokiem duży, biało-ceglany budynek. Z nie zliczoną ilością okien i długim białym, dywanem prowadzącym do dużych obrotowych drzwi. Recepcjonistka, zaprowadziła mnie do windy i kazała jechać na 17 piętro do gabinetu 147. Czułam, że mój żołądek skręca się na milion małych guzków, a gardło paliło, jakby miało spłonąć. Czułam, że robi mi się zimniej. Palce u dłonie, zbielały od kurczowego, trzymania poręczy, w windzie.Przeglądnęłam się w lustrze, poprawiłam włosy, uszczypnęłam policzka, żeby się zaróżowiły i wyszłam z windy. Prosto korytarzem, stały szare drzwi z czarnymi cyframi 147. Wygładziłam bluzkę i pchnęłam drzwi.
Moim oczom ukazał się przestronny gabinet, z poustawianymi półkami, które oblegały książki. Hebanowe biurko, a za nim siedząca, bordowo-włosa, kobieta. Włosy miała spięta w koka, na nosie okulary, na na sobie jasno różową koszulę i ołówkową spódnicę. Na biurku walały się papiery. Styles, zajmował jedno z krzeseł pod drugiej stronie mebla. Uśmiechnął się na mój widok. Odwróciłam wzrok i usiadłam na krześle obok, niego.
-Witaj! Nazywam się Leesh Humpton. Jestem managerem Harrego.-pół wstała i uścisnęła moją dłoń.
-May Dowell.
-No dobrze. Przejdźmy do rzeczy.-podjęła kobieta.-Za pewne rozmawiałaś z Darylem i połowę ci wyjaśnił.
Tutaj masz umowę. Jeśli czegoś nie rozumiesz, to powiedz. Mam nadzieję, że wszystko będzie ci odpowiadać.
-A skąd pewność, że chcę to podpisać?-spytałam, przeglądając czerwony segregator, zapełniony białymi kartkami w koszulkach.
Kobieta, milczała. Harry prychnął pod nosem, na znak irytacji. Czy jemu też się to nie podobało? Miejmy nadzieję.
-Nie jestem pewna.-mruknęłam i odłożyłam segregator. Oparłam się o krzesło i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-May zastanów się. Wyobraź sobie, że będziecie najbardziej rozchwytywaną parą w całym Londynie, albo gdzie indziej.-kontynuowała Leesh.-Co miesiąc będziecie dostawać za to wynagrodzenie.
Pieniądze! Czuły punkt. Nic nie poradzę, ale jestem straszną materialistką. Nie znoszę tego u siebie, ale nie mogę nic z tym, zrobić. Po prostu, je kocham!!
-Do tego.-mówiła.-Będziecie mieć ustalony tak, jakby "grafik". Spójrz. Harry się wypromuje i ty również. Czy to nie jest, tego warte? Harry, co ty na to?
Zwróciłam głowę na niego i podparłam podbródek dłonią. Uniosłam brwi i oczekiwałam odpowiedzi.
Milczał... Ukradkiem się uśmiechał. To chyba wystarczyło, żeby Leesh uznała to za zgodę.Spojrzenia poleciały na mnie.
W sumie, to co mi szkodzi? Nie będziemy się, nie wiadomo, jak często widywać. Wystarczy, że raz na dwa, czy trzy dni..Może będę bardziej rozchwytywaną modelką? Może będę bardziej rozpoznawalna?
-Oj daj mi, to!-westchnęłam i sięgnęłam po długopis. Uśmiech od razu wymalował jej się, na twarzy.
On też się uśmiechnął. Złożył swój podpis, po czym Leesh wręczyła nam kopie umowy.
Z tego co zrozumiałam, to kontrakt trwał pół roku. Jeśli będzie dobrze, to go przedłużą. Może będzie dobrze? Czemu się zgodziłam. Przedtem, upierałam się, że NIE. I nie było nic do gadania, a tam... Ich spojrzenia mnie... Przerażały.. Może to presja? Poza tym, to nic na poważnie. Zbytni się przejmujesz May.
Wyszliśmy na korytarz i wsiedliśmy do windy.
-Więc znam, już twoje imię. -mruknął.
-To miało być, jedno spotkanie. Niczego nie zobowiązujące spotkanie. A nie jakiś, związek, do cholery!-krzyknęłam, w windzie.
-Czekaj, to ja wykorzystuję dziewczyny na jedną noc.-zauważył.
-Nie, ja. Chłopaki to dupki. -mruknęłam.
-Ranisz!
Wysiedliśmy z windy i skierowałam się do swojego samochodu.
-Numer!-zawołał, łapiąc mnie za dłoń.
Odruchowo uwolniłam się  z jego uścisku
-Nie dotykaj mnie!
Wymieniliśmy się numerami i wsiadłam do samochodu.
Czy ludzie się nie zorientują? Że to wygląda sztucznie? To jest ustawione? Nie chcę rzucić mojego, dotychczasowego życia. Dobrze mi było, tak jak było. Nie oczekiwałam, niczego od życia. Tęskniłam tylko za rodziną. Już wcale nie czułam się Amerykanką. Złapałam brytyjski akcent.. To nie byłam, ja. Tęskniłam za mamą i tatą, a szczególnie Destiny, moją młodszą siostrą. Była równie śliczna, choć mało podobna do mnie. Różniło nas dwa lata, ale zawsze łączyła nas silna więź. Teraz widujemy się na Skypie, bo raz w miesiącu odwiedzam Long Beach.
Kiedy znalazłam się w domu, zdjęłam te piekielne buty, i rzuciłam je w kąt. Usiadłam na kanapie i wyjęłam czerwony segregator. Postanowiłam przeczytać całą umowę. Po kilku kartkach stwierdziłam, że chyba oboje popełniliśmy poważny błąd.
24)Osobistość, bez względu na jej pogląd, musi zgodzić się z narzucanymi jej rozkazami Modest Management. 
25)Osobistość zobowiązana jest, na wszelkich portalach społecznościowych, ukazać zainteresowania drugiej osoby. Nakazuje się m.in. Obserwować konto na Twitterze i Instagramie, a także innymi portalami. Dodawać, jedno wspólne zdjęcie i post, o drugiej osobie, przynajmniej raz  w tygodniu. 
28)Osobistość, musi pokazywać się na wszelkich galach, lub imprezach razem ze swoim "partnerem", jak i również na ścianach, dla paparazzich. 
37)Osobistość musi pokazywać się na koncertach/sesjach zdjęciowych, razem z drugą osobą.
I ostatnie które mnie rozwaliło.
69)Osobistość, nie ma prawa zerwać umowy, ogłosić ustawki itp. Jak i również nie przestrzeganie zasad, może prowadzić do kary. 
Co to jest?! Pierwszy raz czytałam taką umowę. Oni sobie robią jaja? Po prostu nas w to, wkopali. To był ukartowane. A my nic nie możemy z tym zrobić. Byłam wściekła, za zarazem oszołomiona. Jak można zrobić komuś takie świństwo? Do tego oni, na nas zarabiają!
Łzy napłynęły mi do oczu. Jak można? Jak można być takim okrutnym? Niczemu nie zawiniłam. A teraz przez kolejne pół roku, nie mogę nic z tym, zrobić.
Nagle usłyszałam dźwięk, nadchodzącego sms. Harry
Właśnie skończyłem, czytać. Nie mogę w to uwierzyć!
Otarłam łzy, by złapać ostrość i zastanowiłam się, co odpisać.
To był błąd, nie uważasz? Jak ja mogłam coś takiego zrobić!?

No i skończą się nasze zabawy... Nie wiem, czy będę mógł się przyzwyczaić. Przygotuj się na jutro.  grafiku, jest napisane, że musimy spędzić ze sobą cały dzień, tak by nas zauważono. Do jutra, księżniczko. xx
Rzuciłam telefon na stół i przyciągnęłam do siebie jedną z poduszek. Mamy zaplanowane, normalnie, całe dnie. To jest totalna porażka! Tak głupio postąpić... Jak ja mogłam?
Teraz mam! Do tej pory, narzekałam, że popadam w codzienną monotonie. Rano wstaje, szykuję się na sesje, wieczorem idę na imprezę, wszyscy wiemy, jak to się kończy.. I kolejny dzień, jest wolny, a następny znowu to samo. Ileż można?! Cały czas nabywają kolejne sesje, a ja nie mam na nic czasu. Na sen, na jedzenie, na odpoczynek. Ile razy Cara mi mówiła, że normalnie mi żebra widać? Nie wiem. Nie da się zliczyć. Jednak nic nie poradzę. Rano zjem jogurt z musli, w przerwie wypiję koktajl, a wieczorem zostaje mi coś na szybko, jak płatki na mleku. I tak, wygląda codzienność modelki. Ale jeśli robisz, to co kochasz, to musisz się poświęcić.
Ale teraz, wszystko uległo zmianie. Nie będę chodziła na imprezy, muszę więcej czasu spędzać z tym, czubkiem, mam GRAFIK ŻYCIA. Czy to nie brzmi dziwnie?!

Wieczorem przyszła do mnie Cara. Wszystko jej wyjaśniłam i znowu się popłakałam. Ona również był oburzona, tą umowa i tym wszystkim.
-To jest jakieś pojebane! Jak można, coś takiego zrobić!-krzyczała.-May, to chore.
Rzuciła segregatorem i wzięła do ręki kubek z herbatą.
-No przecież wiem.-jęknęłam.-Ale co miała zrobić? Czytać to wszystko tam? Ona tak szybko mówiła, nie nadążałam.
Cara westchnęła głośno i upiła łyk.
-Niedziela. Od godziny 10.00 -18.00, spędzenie ze sobą czasu,w miejscach publicznych. W  tym dniu, obowiązuje trzymanie się za rękę, często przytulanie i okazywanie sobie czułości, a także pocałunek.-zacytowałam, czytając grafik.
-Co to jest?! Regulamin? Instrukcja?-spytała Cara.
Zrezygnowana, odłożyłam wszystkie kartki i skończyłam pić herbatę. Dziewczyna chwilę potem, poszła do siebie.
Nie miałam, co ze sobą podziać, więc poszłam spać.


_______________________________________
Zepsułam... Jest nudne, nie warte uwagi, a poza tym, jest mało Harrego. Nic ciekawego. Ale mam nadzieję, że następny rozdział, bardziej przypadnie Wam do gustu. Będzie dużo Harrego i May. Dziękuję za 1 pozytywny komentarz

niedziela, 19 maja 2013

Prolog

To, że ranię to jedno,a to że sprawiam sobie przyjemność, to drugie. Faceci to podłe kreatury. Nie ma, co ich żałować. Najpierw robią, potem myślą. Od teraz nie jestem litościwa. Nie ma drugiej szansy. Nie ma angażowania się. Nic! Liczy, się tyko jedno. Teraz będą wiedzieć, jak się czują inne, które są wykorzystywane. Ja spełniam moje postanowienie. Już nie wyobrażam sobie siebie, z mężem, dziećmi i psem. Jestem tylko ja i facet na jedną noc. Po prostu chyba zmądrzałam. Tyle razy, obiecują, że nic więcej nie zrobią, że naprawdę kochają, a nie wiedzą kim byłą tamta dziewczyna. Już, żaden mi kitu nie wciśnie. 
Przyniosłam do stolika po dwa piwa dla mnie i dla Cary. Bar tym razem, był bardzo przepełniony. Dziewczyna, od razu porwała kufel. Świętowałyśmy, kilka dni wolnego. Miały być tylko dla nas. Miałyśmy pojechać do spa, chodzić do kina na zakupy. Całkowicie się odprężyć. Dlatego dziś postanowiłyśmy, że wieczór zaczniemy od pójścia, do baru i spokojnie napić się, piwa. Cara... Ma słabą głowę, jeśli chodzi o picie. To było drugie piwo, a dziewczyna, zaczęła bełkotać. Siedziałyśmy przy stoliku w koncie, sali, kiedy zauważyłam, że jakiś chłopak mi się przygląda. Dokładnie lustrował mnie wzrokiem, od stóp do głów. Kiedy napotkaliśmy swoje oczy, chłopak uśmiechnął się cwaniacko. Obok siedział, jego kolega. Mulat, trzymał w ręku papierosa i rozmawiał przez telefon. Jednak, chłopak w burzą brązowych włosów, nadal szczerzył do mnie, swoje białe ząbki. Wiedziałam, o co mu chodzi. 
-Cara, ja... Zaraz przyjdę.-szepnęłam, pół przytomnej dziewczynie, do ucha. Wstałam i ruszyłam w jego stronę.
Jednak wszyscy faceci, są naiwni, myślą tylko o seksie i, o tym, żeby przelecieć jakąś dziewczynę. Przecież to oczywiste, przewidywalne. Ja nie mam z tym problemu. Znaczy, oczywiście przeszkadza mi, to jak się zachowuję wobec innych dziewczyn, ale w moim przypadku, zachowuję się tak, samo.
Starałam się, żeby nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Zmierzałam seksownym krokiem, w jego stronę. Załapał, że idę do niego. Wiedziałam, że jeśli założę, te spodnie i buty, znajdę jakiegoś idiotę, który nabierze się, na moje gierki. Przynajmniej Cara, nie kontaktowała ze światem, bo ten układ jej nie pasuje. Mówi, że nie rozumie, jak mogę się tak zachowywać. Z jednej strony mnie rozumie, a z drugiej nie. A zresztą...
Gdy byłam wystarczająco blisko, wzięłam Go za rękę i poprowadziłam na piętro, gdzie znajdowała się sekcji VIP. Chłopak totalnie mi się poddał. Sekcja była pusta. Zupełnie, pusta.
Rzuciłam go na sofę i uśmiechnęłam się zawadiacko. Usiadłam na nim, okrakiem i zaczęłam namiętnie całować. Chłopak oddał pocałunek, bardziej zachłanny i pożądany. Czułam, że bardzo chciał już to zrobić, jednak nie pozwoliłam mu władać, nade mną. Powoli zdjął ze mnie koszulkę, pozostawiając w czarnym koronkowym biustonoszu.
-Nawet nie wiem, jak masz na, imię.-szepnął, między pocałunkami.
-Nie musisz, wiedzieć.-mruknęłam i zaczęłam rozpinać, jego koszulę. Jego ciało było wyraźnie umięśnione, c trudno było zauważyć, pod warstwą tatuaży. Jego zielone czy hipnotyzowały i tryskały pożądaniem.
W końcu zaczął dobierać się do moich spodni. Koszulka i buty leżały, gdzieś porozrzucane po pokoju. Iście prawidłowy wystrój. Czerwone, pikowane ściany. Małe światełka powieszone, na suficie. Było ciemno i cicho. Nic nie było, słychać z dołu. Miałam nadzieję, że nikt nam, nie przeszkodzi, więc na wszelki wypadek, zamknęłam drzwi od, środka.
Nie minęło piętnaście minut, kiedy oboje leżeliśmy na podłodze, głośno oddychając. Nie mogłam ukryć, że seks z nim, był zupełnie inny, niż z innymi facetami. Wręcz genialny! Musiał mieć, wprawę, skoro nosił gumki,w tylnej kieszeni spodni.
Spojrzałam na zegarek, który jako jedyny znajdował się, na moim ciele. Było po północy. Cara!
Szybko wstałam, zakładając na siebie majtki i szukając stanika.
-Ale ty masz, ciało.-mruknął, patrząc na mnie. Nadal leżał na podłodze, trzymając dłonie, pod głową.
Co chwila posyłał mi swój słynny uśmieszek.
-Jesteś modelką?-spytał, siadając. Zapinałam właśnie spodnie i biegałam z jednym butem na nodze.
-Tak, jakby. -wyjąkałam, ubierając koszulkę.
-Wiedziałem, że cię skądś kojarzę. Możesz się chwalić, że uprawiałaś seks z Harrym Stylesem.
-Nie boisz się o karierę?-spytałam, zakładając kurtkę.
Milczał i nadal podążał za mną wzrokiem.
-No.. Miło było. -rzuciłam na pożegnanie i od kluczyłam, drzwi.
-Zaczekaj! Nie zostawisz mi swojego numeru?
-Raczej nie utrzymuję kontaktu, z facetem, którym spałam zeszłej nocy. W każdy piątek, wieczorem możesz mnie tu zastać, jakby co!
Pchnęłam drzwi i wyszłam.
Szczerze nie uprawiałam seksu, z żadną gwiazdką, taką jak on. Dlatego nie było słychać, w mediach, o moich związkach. Na pewno, byłoby słabo, z moją karierą. Wolałam, żeby to było osoby, raczej nie znane, ale on na pewno nikomu, o tym nie powie. Zresztą i tak, jego kariera też jest, ważna.
Cary, już nie było. Pewnie pojechała do domu. Bar, zaczęli zamykać, więc od razu skierowałam się do wyjścia. Kątem oka, widziałam, jak Harry idzie tuż, za mną. Nagle oślepił mnie błysk fleszy. Tego mi, kurwa, brakowało. Jeden długi, czarny Van i z dziesięć osób, za obiektywem aparatu, namolnie pytając, co tu robię. Do tego, szedł za mną Styles. Na pewno coś skombinują, na pewno!
Przedarłam się przez stado paparazzich, kiedy w końcu dali sobie spokój. Podeszłam do swojego samochodu. Harry stał przy swoim, po drugiej stronie parkingu i nadal się uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech i wsiadłam do samochodu.
Teraz spokojnie, jedź do domu i nie szalej, jesteś pod wpływem alkoholu. Ruszyłam, spokojnie w stronę domu.
Nie mogłam do siebie dojść... Żaden facet, nie sprawił takiej przyjemności, jak on... To było zupełnie inne doświadczenie, które dobrze wspominam. Może trochę zmiękłam, w jego ramionach, ale nie liczę na, nic innego. To był jednorazowy seks i tyle. Wrócę do swojej codzienności, a on do swojej. Nie mam zamiaru się z nim, więcej spotykać. Otóż to była chwila słabości... Nigdy takie myśli nie kłębiły mi się w głowie, po tym. Przenigdy, a tu teraz?
Zaparkowałam na podjeździe, wyszłam z samochodu i udałam się do mieszkania. Drzwi były otwarte. Cara na pewno, tu jest. Weszłam do środka i zapaliłam światło w korytarzu.
-Gdzieś ty była?-jęczała, wstając z fotela.-Musiałam wracać taksówką.
-Wybacz, Carry.-podeszłam do niej i ucałowałam w czubek głowy. -Chyba tu zostaniesz, nie? Gościnny jest pościelony. No już! Idź, spać, ledwo żyjesz!
Pogoniłam ją na piętro, po czym spoczęłam na kanapie, myśląc o dzisiejszym wieczorze.


Harry
Zmęczony wróciłem do domu. Był o wiele, za duży. Mieszkam tu sam z Dusty* i jest tak, pusto.
Usiadłem na kanapie i wróciłem do wieczoru.
Nawet nie poznałem jej imienia. Była bardzo pociągająca. Poruszała się zwinnie, jak kot. Jej oczy przyciągały, jak magnez. Usta, same prosiły się, żeby składać na nich, delikatne pocałunki. Ciało, samo wołało, aby je dotknąć. Tera to pytanie. Od kiedy myślę, o pannach, z którymi spałem? Nigdy mi na nich nie zależały. Pragnąłem się tylko zaspokoić i nic więcej. Jednak Ona, była inna..Nie wiedziałem tylko w jaki sposób.
Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.

~*~
Obudziły mnie spadające krople deszczu, na parapet. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10.00 Wstałam z łóżka i poszłam na dół, przed dom, wziąć gazetę. Zaspanym krokiem wróciłam do mieszkania i przyjrzałam się papeterii, gdzie na okładce znajdowałam się ja i... HARRY!?
-Co to, kurwa, jest?!-wrzasnęłam, rzucając na stół gazetę.
Cara od razu zerwała się i zeszła na dół, bluzgając, że ją budzę.
Nagłówek;MAY DOWELL I HARRY STYLES?!
Wczoraj wieczorem, w barze przy Oxford Street, paparazzi, przyłapało May(20l) i Harrego(19l), jak razem wychodzili z baru. Oboje są znani z nie udanych związków, a nie którzy nazywają ich "łamaczami serc". Coś ich łączy. Jednak to tylko przypuszczenia, iż nie mam dowodów na to, że May i Harry ze sobą kręcą. Czas pokaże.(..)
Myślałam, że szlag mnie trafi, kiedy Cara czytała to na głos, popijając kawę.
Wiedziałam! Ja to wiedziałam! To było do przewidzenia. Czy oni muszą wszystko zmyślać. To gówno prawda! Byłam bardzo zła, zwłaszcza, że w przypadku mojej kariery, nie powinnam wiązać się z nikim, albo przynajmniej nie ogłaszać, tego całemu światu. Tak mówił mój manager. Mi to nie przeszkadzało, bo i tak się  z nikim nie wiązałam, ale to to jest przegięcie. W sieci, pojawiły się nasze przerobione zdjęcia. Miałam ochotę pozwać, każdego kto, uważa, że jesteśmy razem. Daryl (manager), powiedział, że przyjedzie do mnie i chce ze mną porozmawiać. Miałam, jak najgorsze przeczucia. Do tego Cara wypytywała się, czy spaliśmy ze sobą.
-May, spałaś z nim, czy nie?-spytałam stanowczo.
Ugięłam się pod jej spojrzeniem. Skinęłam głową. Dziewczyna westchnęła poirytowana.
-Jeszcze ci się to nie znudziło?-spytała. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.
Wtedy obie wybuchłyśmy śmiechem.
Cara jest najlepszą przyjaciółką, jaką mogłam sobie wymarzyć. I nie chodzi jej wcale, o moje pieniądze, czy to, że jestem sławna. Jest godną zaufania, dziewczyną, na której zawsze można polegać.
Pół godziny później Cara poszła do swojego domu, a ja wzięłam prysznic i przebrałam się, oczekując Daryla.
Chodziłam w ta i z powrotem, strzelając palcami. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Bałam, się co w ogóle się wydarzy. Był to najdłuższe minuty mojego życia.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i podbiegłam, mało nie łamiąc nóg, do drzwi. Daryl, jak zwykle w garniaku i czarna skórzaną teczką, wszedł do środka i skierował się do jadalni, gdzie spoczął przy stole.
-Błagam cię, powiedz, że coś wymyśliłeś.-jęknęłam, siadając naprzeciwko niego.
Zdjął okulary przeciwsłoneczne i zamrugał powiekami.
-Słuchaj, skarbie.-podjął.-Rozmawiałem z Modest Management. To od tego kudłatego, chłopaka.
-Harrego.-wtrąciłam.
-Nie istotne. I oni wpadli na pomysł, abyście udawali parę. Posłuchaj, mnie za nim, zaczniesz wrzeszczeć. Pojedziesz, dzisiaj do nich i zapoznasz z ich zdaniem. Jeśli nie będzie ci się podobać, to spokojnie, wymyślimy coś, ale tylko ich wysłuchaj, proszę.-dodał, i zrobił maślane oczka.
Ta cała sytuacja mi się nie podobała. Kłamstwo? To jeszcze przeżyję, ale nie chcę żeby on udawał mojego chłopaka. W ogóle, nie chcę by, ktokolwiek go udawał. Wtedy kończy się wszystko. Moje wybryki... Znikają jak mydlana bańka. Ale z grzeczność pojadę tam, wysłucham ich i nawtykam, tak, że się nogami nakryją. Wiem, że taki jest show biznes, ale dotychczas wykonywałam, tylko swoją pracę. A wszystko ma się skończyć, przez to, że przypadkowo wyszliśmy razem, z baru? Pomijając resztę wieczoru, nic się nie stało, do cholery!
Daryl, musiał iść na spotkanie i zostałam sama z myślami. Na pierwszą byłam umówiona z nimi. Pojadę tam, ale nic więcej. Poudaje, że słucham, nie zgodzę się i wrócę to tamtego życia. Proste!

_________________________________
*Kotka, Stylesa
Tak, więc mamy prolog. Podoba się? Nie wiem, czy Wam się spodoba, więc jeśli nie, to może wymyślę coś  innego, tylko chcę znać opinię

Obserwatorzy