Zwlokła się z łóżka i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i ubrałam się. Rozpuściłam włosy, założyłam kapelusz i zbiegłam po schodach na dół. Przygotowałam śniadanie, czyli musli i jogurt, oczekując na Stylesa. Mógłby przynajmniej, być punktualny. Było piętnaście po dziesiątej, a ja odstawiałam miskę, do zmywarki, kiedy królewicz, zawitał do moich drzwi. Wzięłam torebkę, nałożyłam na nos, okulary i pobiegłam do drzwi.
Stał przede mną, z ponurą miną.
-Chodźmy. Marnuję dzień z tobą.-mruknął i pociągnął mnie za rękę.
Wczoraj, wydawał się taki milusi "księżniczko" i w ogóle... A teraz? Ma mi za złe?
Szliśmy chodnikiem, w stronę centrum. Złapał mnie za rękę. To było dziwne uczucie... Splótł nasze palce, ale jego wyraz twarzy, wcale się nie zmieniło.
Był w nim, coś niezwykłego. Tajemniczego... Przyciągał, jak magnez. Muszę przyznać, że był zabójczo przystojny, ale nie chciałam, żeby coś pomyślał. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, wiedziałam, że to nie będzie jednorazowe spotkanie, choć oboje tego chcieliśmy.. Mogliśmy zostać przyjaciółmi, ale nie. BUM! I jesteśmy parą! Dlaczego nie ma paparazzich kiedy ich, potrzeba? Tylko pojawiają się w najmniej, oczekiwanych momentach?
Nadal nie dawały mi spokoju, jego słowa.
-Czekaj, uważasz, że to wszystko moja, wina?-spytałam, idąc jakby nigdy nic.
-No, a jak? To ty podpisałaś tą umowę!
-Bo ty się zgodziłeś, idioto!
-Uśmiechnij się, widzę jednego, no już! Uśmiech!-wysyczał przez zęby i uśmiechnął, się po czym zawiesił rękę na moich ramionach. Przyciągnął do siebie i udawał, że się dobrze bawi. Nie zły, z niego aktor. Nie miałam, nic do gadania, więc uśmiechnęłam się i dalej szliśmy. Kilka błysków, i zniknęli.
No to się jutro, zacznie, pomyślałam.
Po tej, jakże miłej rozmowie, atmosfera się lekko rozluźniła. Przynajmniej tak mi się, wydawało.
Każde z nas, wczuła się we własną rolę i dawaliśmy z siebie wszystko, kiedy tylko napotykaliśmy paparazzich. Albo On mocno, mnie obejmował, albo składałam mu buziaka na policzku... Jednak dziś obowiązywał nas, pocałunek... Musi, sprawiać prawdziwy pocałunek, zakochanych. To nie to, co było w barze. To musi być "pocałunek idealny".
Poszliśmy do baru mlecznego, na shake'a.. Usiedliśmy na podwyższonych krzesłach przy oknie, a dzelił nas tylko biały prostokąt- stół.
Pomieszczenia przypominało kwadrat. Podłoga wyłożona była dywanem w ciapki krowy, siedzenia obite były bordową "skórą". Kelnerzy nosili krowie czapki, i fartuchy. Niczym farma.
Harry wziął do ręki szklankę z koktajlem i pociągnął płyn, przez słomkę.
-Powiedz mi coś, o sobie. Wiem tylko, że masz na imię May i jesteś modelką.-zażądał Styles
-Fotomodelką.-poprawiłam go.
Nie znosiłam, kiedy ktoś to mylił. To wcale nie jest "to samo".
Przewrócił oczami i gestem wskazał, żebym mówiła.
Nie lubiłam o sobie opowiadać i, nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Napomniałam o Stanach, o siostrze i o Carze.
-Nie wyglądasz, na Amerykankę.-wtrącił upijając łyk.
-To miała być uszczypliwa uwaga?-uniosłam jedną brew. Pokręcił głową. Zauważyłam, że na policzku został mu ślad, po karmelku, które dawali gratis do napojów.
-Masz tutaj...-wskazałam na prawy policzek i zaśmiałam się. Chłopak zaczął szukać... Nie mogłam na to, patrzeć. Wzięłam chusteczkę do ręki, nachyliłam się przez stół, i starałam resztkę z jego policzka.
Nasze spojrzenia zetknęły się w tym, samym momencie, co wprawiło go w zakłopotanie. Szybko odwrócił wzrok i utkwił go w butach. Zrozumiałam, że to wygląda głupio i lekko skołowana, wróciłam na miejsce.
-Mamy jeszcze dwie godziny.-westchnął, spoglądając na zegarek.
Zaczęło się robić pochmurno. Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się do parku. Zaczęło kropić. Najpierw pojedyncze, lekkie krople, a chwilę potem, grube, gęste i wielkie.
-Lubię chodzić w deszczu.-mruknęłam, patrząc w ciemne chmury.
Nasz dłonie, były razem splecione, nawet jeśli nie było nikogo. Czasami zastanawiałam się, czy to, co robi, jest na pokaz, czy po prostu chcę być miły.
Ale był zupełnie inny, niż tamtej nocy. Wtedy był taki, inny. Nie wiem, jak to opisać. W każdym razie, na pewno nie był taki oschły, jak teraz. Starałam się go zrozumieć. Wpakował się w kompletne bagno i nie mógł nic na to, poradzić. Musiał dojść do siebie. Dlatego próbowałam załagodzić atmosferę i być miła. Jakby tamtej nocy nie było.
Mokliśmy. Moje włosy, rozdzieliły się na podłużne kosmyki. Makijaż ledwo się rozmazywał, a włosy Harrego, bardziej zaczęły się kręcić.
-Chodź tu.-szepnął i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w tali.- Widzę jednego za krzakami. To może być ostatni.
Zawiesiłam ręce na jego szyi. Po chwili złączył nasze usta, w jakże namiętnym, ale krótkim pocałunku. Tylko, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, wydany przez aparat, oderwał się ode mnie.
To było dziwne, uczucie. Poczułam, lekki nie dosyt. Nie wiedziałam, jak to będzie związane dalej.
~*~
A jednak! Zupełnie się tego, nie spodziewałam.
Gdy dotarliśmy pod mój dom, oparłam się o drzwi i spojrzałam na niego, przygryzając wargę.
Miała ochotę na niego. Szaleńczą ochotę. Jakby czytał w moich myślach. Przywarł do moich ust, składając na nich, soczyste pocałunki. Nie odrywając się od siebie, weszliśmy do domu, gdzie było ciemno. Szukałam ręką na omacku, włącznika, a Harry składał na mojej szyi, delikatne pocałunki, co chwila przygryzając skórę.
Doszliśmy, jakoś na górę do mojej sypialni, prawie nadzy. Całował moją szyję, mostek, między piersiami, wiodąc wzdłuż brzucha, dochodząc do mojej kobiecości. Muszę przyznać, że był bardzo napalony, i wchodził we mnie, bardzo szybko i mocno, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.
Padliśmy na łóżko, zmęczenie, ciężko oddychając. Było po północy.
Zasnęliśmy, szybko. Czułam, że spała wtulona w jego, tors.
Rano obudziłam, się wcześnie, około szóstej. Nadal leżałam, głową na jego torsie i rozmyślałam.
Jedyne co nas, łączy to seks, i tylko to. Nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. No nie licząc tego, że cały świat myśli, że jesteśmy parą i naprawdę się kochamy.
Wodziłam palcem, po jego klacie, kiedy poczułam, że się rusza. Podniosłam głowę, i wpatrzyłam się w jego, zielone oczy. Uśmiechnął się zadziornie i usiadł na łóżku.
Wstałam i poszłam do łazienki, by się ubrać. Gdy wróciłam do pokoju, Styles, nadal leżał w łóżku, z marzycielską miną.
-Wolałem cię , bez tych zbędnych ciuchów. -mruknął wstając.
-Jeśli chcesz dostać śniadanie, to lepiej się ubierz.-poleciłam i wyszłam z pokoju.
Ciekawiło mnie to, co nas łączy.... Mam wrażenie, że nie zbyt mnie lubi, ale do łóżka pójdzie... Chociaż mi to nie sprawia, żadnej różnicy, bo w pewnym sensie zachowuje się tak, samo. Ale już taka, jestem.
Zaczęłam wyjmować składniki potrzebne do naleśników. Wystarczą tylko dla niego. W czasie , gdy ciastko, zaczynało się lekko przypiekać, wyjęłam jogurt z musli i w między, czasie zaczęłam je, jeść. Równocześnie, przewracałam naleśniki, na talerz. Wyjęłam dżem i nutellę, a także sztućce i położyłam, na stole. W tym czasie, książę zszedł, na dół, w potarganych włosach. Zasiadł do stołu i w milczeniu, zaczął jeść.
-A ty?-spytał, odkręcając słoik dżemu. Wskazałam na swój posiłek i wyjęłam laptopa.
Weszłam na pierwszą lepszą stronę plotkarską i zaczęłam szukać informacji, na "nasz", temat.
Kim Kardashian, Halle Bery, Beyonce... Nic, nic, nic.... Więcej szumu, było między Gomez, a Bieberem.
Aż tu nagle, BUM. Kilka pięknych zdjątek, podczas naszego spaceru.
-JEDNAK PARĄ?!-zacytowałam nagłówek wpisu.-JTo byednak. Wczoraj paparazzi, zauważyli May Dowell (20l), razem z Harrym Stylesem (19.) Wcześniej chodziły plotki, o ich rzekomym romansie, ale teraz mamy dowody, na to, że tych dwoje są razem. Wyglądają na bardzo zakochanych, ale czy oboje dadzą radę w związki. Wszyscy dobrze, wiemy, że Styles, jak i Dowell, nie są stali w związkach. Coś ich jednak do siebie ciągnie...
I kolejne zdjęcia. Z pięć kolejnych.
-Szybko poszło.-mruknął, odkładając talerz na blat.
-Teraz, to już naprawdę, koniec naszych wybryków.-zauważyłam, trzymając w ręku szklankę z wodą. Przygryzłam wargę, ze zdenerwowania. Wszystko się skończyło. Teraz czekać, na skandale, plotki, zdjęcia, a przede wszystkim hejty, ze strony jego fanek... Muszę się na to, przygotować, psychicznie.
Poczułam, jego dłonie, na moich biodrach. Wtulił swoją głową w moją szyję.
-Jeśli chcesz, możesz tu, zostać, ale ja muszę iść na sesję. -oznajmiłam i odsunęłam się od niego.
-Dobrze, że mówisz.-odezwał się.-Wczoraj zapomniałem ci powiedzieć, ale wieczorem mamy koncert. Wiesz, że...
-Tak, wiem. Będę.-ucięłam. Odstawiłam szklankę do zlewu i wzięłam torebkę. Chłopak podążał za mną, aż znaleźliśmy się przed domem.
-Bądź o 20.00-szepnął do ucha, pocałował w szyję i odszedł.
Gubię się w tym. Nie wiem, kiedy udaje, a kiedy robi to naprawdę. Nie wiem, co między nami jest?
Przyjaźń, czy tylko seks? Wtedy, w kuchni, kiedy mnie dotknął poczułam się dziwnie. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, ale wcale nie chciałam, żeby szedł, czy zabrał ręce. Odpowiadało mi to. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Czasami zmienia humory. Jest oschły, a zaraz potem śmiejmy się razem i normalnie rozmawiamy. Wczoraj, to co się stało było bynajmniej, dziwne. Jednak wiem, że poza seksem, nic nie jest.
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam to pracy.
Harry
To było frustrujące. Cały ten "związek"... Jednak wczoraj, to wszystko mnie zaskoczyło... Lubię z nią spędzać, czas. Zwłaszcza w taki sposób. Była, jak magnez. Ciągnęło mnie do niej. Lubiłem jej towarzystwo, chociaż wiem, że inaczej to odbierała. Dziwne uczucie, towarzyszy mi od początku, kiedy ją poznałem. W połowie przyjemne, a w połowie, nigdy nie doznane. Dzisiaj wieczorem, też będzie dziwnie udawać, przed przyjaciółmi. Tylko Louis, wie o tym. Ale poza tym... Nikt. Lepiej, niech tak zostanie.
Myślami byłem z nią. Wiedziałem, że nikogo w pobliżu nie było, ale i tak miło, było złożyć jej taki pocałunek.
May
Nie mogłam się skupić, na pracy. Cały czas mi coś, nie wychodziło. Albo za szybko wychodziłam, albo za wolno... Była nieobecna. Nie słuchałam, tego, co kto do mnie mówi... Byłam, tylko ciałem. Ale starałam się, jak mogłam. Naprawdę, dawałam z siebie wszystko.
-Dobra, dosyć!-krzyknął Jean, fotograf.-May, co się z tobą dzieję?
Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał z troską.
-Trochę się źle czuję.-westchnęłam, odgarniając włosy.
-Jeszcze tylko kilka, zdjęć i jesteś wolna. Będziesz mogła lecieć, do swojego chłoptasia.
Posłałam mu mrożące spojrzenie.
To było naprawdę denerwujące. Chciałam, stamtąd, jak najszybciej wyjść, więc starałam się, bardziej, aż wyszło. Przebrałam się w swoje ciuchy i szybko pojechałam do domu.
Wyszłam do ogródka i położyłam się na leżaku.
Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko? Ja za tym, nie nadążam. A szczególnie, przerażał mnie dzisiejszy wieczór. Czy on im powiedział? Tam też, musimy udawać? Napomknął coś o koncercie, podał adres i tyle.. Nie... Jego delikatny pocałunek, sprawił, że miliony małych dreszczyków, pojawiło się na mojej skórze. Łaskocząc, sprawiając przyjemność... Chciałabym wiedzieć, na czym stoję. Ale z nim, wszystko jest takie skomplikowane...
Leżałam tak, aż się ściemniło. Wtedy zaczęłam przygotowywać się do koncertu. Przebrałam się, rozpuściłam włosy i wsiadłam do samochodu.
May, uspokój się, powtarzałam sobie w głowie. Jedziesz, tylko na jego koncert. Poznasz tylko jego przyjaciół. Jeśli w ogóle ich poznasz... Ale uspokój się.
Nie mogłam. Palce, dygotały mi na kierownicy. USPOKÓJ SIĘ! I nie znała odpowiedzi, na to, dlaczego tak bardzo się denerwowała. W ogóle Styles, wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, których nie mogłam powstrzymać. Czasami chciałam poderżnąć mu gardło, a czasami... Nie istotne.
Zaparkowałam przed areną i skierowałam się do wejścia. Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i zaprowadził za kulisy. Tam, czułam się, jak w wielkiej dżungli. Rzucanie w siebie jabłkami, wydawało się normalne.. Dla nich.
-No jesteś.-westchnął Styles. Podszedł do mnie i przytulił, po czym pocałował w czoło.
-Jak słodko.-usłyszałam damski, głosik. Dziewczyna z burzą loków na głowie i ciemnej cerze, szczerzyła swoje bielutkie zęby.
-Jestem Danielle.-skinęłam głową i podałam jej rękę.
-A ja Eleanor.-odezwała się druga dziewczyna, o ciemnych włosach z głębokimi dołeczkami w policzkach.
-May.-mruknęłam, posyłając uśmiech. Po zamienieniu kilku słów poznałam je na tyle, by stwierdzić, że świetnie się dogadujemy.
Dziewczyny pytały się mnie, z jak dużą krytyką się spotkałam, a ja odpowiedziałam im, że mam więcej obserwujących na TT, tylko po to, by mnie wyzywać. Śmiałyśmy się z tych, rzeczy, które ludzie wypisują zastanawiając, się równocześnie po co, to robią.
-El, jest chyba najbardziej znienawidzona.-mruknęła Dan.
El kiwnęła głową.
-A to wszystko, bo nie jestem sławna.-dodała, zażenowana.
Uśmiechnęłam się do niej, ciepło. Poczułam dużą dłoń, na biodrze. Jego dłoń. Wyczułam to.
-Zadomowiłaś się, już z dziewczynami?-wyszeptał mi do ucha. -Przedstawię ci chłopców.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do garderoby obok.
-To Niall, Liam, Zayn i .... Louis, ale nie wiem, gdzie jest.-rzekł, drapiąc się po głowie.
Chłopcy uśmiechnęli się do mnie i pomachali, a do pomieszczenia wpadła, mała blondynka.
-To, co jest przed areną. To jakaś masakra.-wydyszała.
-A to Perrie.-dodał bardziej obojętnym tonem.
Oboje spiorunowali się wzrokiem.
_________________________________
Wyczuwam, że wpadam do was z nudą. Przepraszam, was najmocniej. Obiecuje,że postaram się bardziej
Każde z nas, wczuła się we własną rolę i dawaliśmy z siebie wszystko, kiedy tylko napotykaliśmy paparazzich. Albo On mocno, mnie obejmował, albo składałam mu buziaka na policzku... Jednak dziś obowiązywał nas, pocałunek... Musi, sprawiać prawdziwy pocałunek, zakochanych. To nie to, co było w barze. To musi być "pocałunek idealny".
Poszliśmy do baru mlecznego, na shake'a.. Usiedliśmy na podwyższonych krzesłach przy oknie, a dzelił nas tylko biały prostokąt- stół.
Pomieszczenia przypominało kwadrat. Podłoga wyłożona była dywanem w ciapki krowy, siedzenia obite były bordową "skórą". Kelnerzy nosili krowie czapki, i fartuchy. Niczym farma.
Harry wziął do ręki szklankę z koktajlem i pociągnął płyn, przez słomkę.
-Powiedz mi coś, o sobie. Wiem tylko, że masz na imię May i jesteś modelką.-zażądał Styles
-Fotomodelką.-poprawiłam go.
Nie znosiłam, kiedy ktoś to mylił. To wcale nie jest "to samo".
Przewrócił oczami i gestem wskazał, żebym mówiła.
Nie lubiłam o sobie opowiadać i, nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Napomniałam o Stanach, o siostrze i o Carze.
-Nie wyglądasz, na Amerykankę.-wtrącił upijając łyk.
-To miała być uszczypliwa uwaga?-uniosłam jedną brew. Pokręcił głową. Zauważyłam, że na policzku został mu ślad, po karmelku, które dawali gratis do napojów.
-Masz tutaj...-wskazałam na prawy policzek i zaśmiałam się. Chłopak zaczął szukać... Nie mogłam na to, patrzeć. Wzięłam chusteczkę do ręki, nachyliłam się przez stół, i starałam resztkę z jego policzka.
Nasze spojrzenia zetknęły się w tym, samym momencie, co wprawiło go w zakłopotanie. Szybko odwrócił wzrok i utkwił go w butach. Zrozumiałam, że to wygląda głupio i lekko skołowana, wróciłam na miejsce.
-Mamy jeszcze dwie godziny.-westchnął, spoglądając na zegarek.
Zaczęło się robić pochmurno. Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się do parku. Zaczęło kropić. Najpierw pojedyncze, lekkie krople, a chwilę potem, grube, gęste i wielkie.
-Lubię chodzić w deszczu.-mruknęłam, patrząc w ciemne chmury.
Nasz dłonie, były razem splecione, nawet jeśli nie było nikogo. Czasami zastanawiałam się, czy to, co robi, jest na pokaz, czy po prostu chcę być miły.
Ale był zupełnie inny, niż tamtej nocy. Wtedy był taki, inny. Nie wiem, jak to opisać. W każdym razie, na pewno nie był taki oschły, jak teraz. Starałam się go zrozumieć. Wpakował się w kompletne bagno i nie mógł nic na to, poradzić. Musiał dojść do siebie. Dlatego próbowałam załagodzić atmosferę i być miła. Jakby tamtej nocy nie było.
Mokliśmy. Moje włosy, rozdzieliły się na podłużne kosmyki. Makijaż ledwo się rozmazywał, a włosy Harrego, bardziej zaczęły się kręcić.
-Chodź tu.-szepnął i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w tali.- Widzę jednego za krzakami. To może być ostatni.
Zawiesiłam ręce na jego szyi. Po chwili złączył nasze usta, w jakże namiętnym, ale krótkim pocałunku. Tylko, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, wydany przez aparat, oderwał się ode mnie.
To było dziwne, uczucie. Poczułam, lekki nie dosyt. Nie wiedziałam, jak to będzie związane dalej.
~*~
A jednak! Zupełnie się tego, nie spodziewałam.
Gdy dotarliśmy pod mój dom, oparłam się o drzwi i spojrzałam na niego, przygryzając wargę.
Miała ochotę na niego. Szaleńczą ochotę. Jakby czytał w moich myślach. Przywarł do moich ust, składając na nich, soczyste pocałunki. Nie odrywając się od siebie, weszliśmy do domu, gdzie było ciemno. Szukałam ręką na omacku, włącznika, a Harry składał na mojej szyi, delikatne pocałunki, co chwila przygryzając skórę.
Doszliśmy, jakoś na górę do mojej sypialni, prawie nadzy. Całował moją szyję, mostek, między piersiami, wiodąc wzdłuż brzucha, dochodząc do mojej kobiecości. Muszę przyznać, że był bardzo napalony, i wchodził we mnie, bardzo szybko i mocno, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.
Padliśmy na łóżko, zmęczenie, ciężko oddychając. Było po północy.
Zasnęliśmy, szybko. Czułam, że spała wtulona w jego, tors.
Rano obudziłam, się wcześnie, około szóstej. Nadal leżałam, głową na jego torsie i rozmyślałam.
Jedyne co nas, łączy to seks, i tylko to. Nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. No nie licząc tego, że cały świat myśli, że jesteśmy parą i naprawdę się kochamy.
Wodziłam palcem, po jego klacie, kiedy poczułam, że się rusza. Podniosłam głowę, i wpatrzyłam się w jego, zielone oczy. Uśmiechnął się zadziornie i usiadł na łóżku.
Wstałam i poszłam do łazienki, by się ubrać. Gdy wróciłam do pokoju, Styles, nadal leżał w łóżku, z marzycielską miną.
-Wolałem cię , bez tych zbędnych ciuchów. -mruknął wstając.
-Jeśli chcesz dostać śniadanie, to lepiej się ubierz.-poleciłam i wyszłam z pokoju.
Ciekawiło mnie to, co nas łączy.... Mam wrażenie, że nie zbyt mnie lubi, ale do łóżka pójdzie... Chociaż mi to nie sprawia, żadnej różnicy, bo w pewnym sensie zachowuje się tak, samo. Ale już taka, jestem.
Zaczęłam wyjmować składniki potrzebne do naleśników. Wystarczą tylko dla niego. W czasie , gdy ciastko, zaczynało się lekko przypiekać, wyjęłam jogurt z musli i w między, czasie zaczęłam je, jeść. Równocześnie, przewracałam naleśniki, na talerz. Wyjęłam dżem i nutellę, a także sztućce i położyłam, na stole. W tym czasie, książę zszedł, na dół, w potarganych włosach. Zasiadł do stołu i w milczeniu, zaczął jeść.
-A ty?-spytał, odkręcając słoik dżemu. Wskazałam na swój posiłek i wyjęłam laptopa.
Weszłam na pierwszą lepszą stronę plotkarską i zaczęłam szukać informacji, na "nasz", temat.
Kim Kardashian, Halle Bery, Beyonce... Nic, nic, nic.... Więcej szumu, było między Gomez, a Bieberem.
Aż tu nagle, BUM. Kilka pięknych zdjątek, podczas naszego spaceru.
-JEDNAK PARĄ?!-zacytowałam nagłówek wpisu.-JTo byednak. Wczoraj paparazzi, zauważyli May Dowell (20l), razem z Harrym Stylesem (19.) Wcześniej chodziły plotki, o ich rzekomym romansie, ale teraz mamy dowody, na to, że tych dwoje są razem. Wyglądają na bardzo zakochanych, ale czy oboje dadzą radę w związki. Wszyscy dobrze, wiemy, że Styles, jak i Dowell, nie są stali w związkach. Coś ich jednak do siebie ciągnie...
I kolejne zdjęcia. Z pięć kolejnych.
-Szybko poszło.-mruknął, odkładając talerz na blat.
-Teraz, to już naprawdę, koniec naszych wybryków.-zauważyłam, trzymając w ręku szklankę z wodą. Przygryzłam wargę, ze zdenerwowania. Wszystko się skończyło. Teraz czekać, na skandale, plotki, zdjęcia, a przede wszystkim hejty, ze strony jego fanek... Muszę się na to, przygotować, psychicznie.
Poczułam, jego dłonie, na moich biodrach. Wtulił swoją głową w moją szyję.
-Jeśli chcesz, możesz tu, zostać, ale ja muszę iść na sesję. -oznajmiłam i odsunęłam się od niego.
-Dobrze, że mówisz.-odezwał się.-Wczoraj zapomniałem ci powiedzieć, ale wieczorem mamy koncert. Wiesz, że...
-Tak, wiem. Będę.-ucięłam. Odstawiłam szklankę do zlewu i wzięłam torebkę. Chłopak podążał za mną, aż znaleźliśmy się przed domem.
-Bądź o 20.00-szepnął do ucha, pocałował w szyję i odszedł.
Gubię się w tym. Nie wiem, kiedy udaje, a kiedy robi to naprawdę. Nie wiem, co między nami jest?
Przyjaźń, czy tylko seks? Wtedy, w kuchni, kiedy mnie dotknął poczułam się dziwnie. Dreszcze przebiegły mnie po plecach, ale wcale nie chciałam, żeby szedł, czy zabrał ręce. Odpowiadało mi to. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Czasami zmienia humory. Jest oschły, a zaraz potem śmiejmy się razem i normalnie rozmawiamy. Wczoraj, to co się stało było bynajmniej, dziwne. Jednak wiem, że poza seksem, nic nie jest.
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam to pracy.
Harry
To było frustrujące. Cały ten "związek"... Jednak wczoraj, to wszystko mnie zaskoczyło... Lubię z nią spędzać, czas. Zwłaszcza w taki sposób. Była, jak magnez. Ciągnęło mnie do niej. Lubiłem jej towarzystwo, chociaż wiem, że inaczej to odbierała. Dziwne uczucie, towarzyszy mi od początku, kiedy ją poznałem. W połowie przyjemne, a w połowie, nigdy nie doznane. Dzisiaj wieczorem, też będzie dziwnie udawać, przed przyjaciółmi. Tylko Louis, wie o tym. Ale poza tym... Nikt. Lepiej, niech tak zostanie.
Myślami byłem z nią. Wiedziałem, że nikogo w pobliżu nie było, ale i tak miło, było złożyć jej taki pocałunek.
May
Nie mogłam się skupić, na pracy. Cały czas mi coś, nie wychodziło. Albo za szybko wychodziłam, albo za wolno... Była nieobecna. Nie słuchałam, tego, co kto do mnie mówi... Byłam, tylko ciałem. Ale starałam się, jak mogłam. Naprawdę, dawałam z siebie wszystko.
-Dobra, dosyć!-krzyknął Jean, fotograf.-May, co się z tobą dzieję?
Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał z troską.
-Trochę się źle czuję.-westchnęłam, odgarniając włosy.
-Jeszcze tylko kilka, zdjęć i jesteś wolna. Będziesz mogła lecieć, do swojego chłoptasia.
Posłałam mu mrożące spojrzenie.
To było naprawdę denerwujące. Chciałam, stamtąd, jak najszybciej wyjść, więc starałam się, bardziej, aż wyszło. Przebrałam się w swoje ciuchy i szybko pojechałam do domu.
Wyszłam do ogródka i położyłam się na leżaku.
Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko? Ja za tym, nie nadążam. A szczególnie, przerażał mnie dzisiejszy wieczór. Czy on im powiedział? Tam też, musimy udawać? Napomknął coś o koncercie, podał adres i tyle.. Nie... Jego delikatny pocałunek, sprawił, że miliony małych dreszczyków, pojawiło się na mojej skórze. Łaskocząc, sprawiając przyjemność... Chciałabym wiedzieć, na czym stoję. Ale z nim, wszystko jest takie skomplikowane...
Leżałam tak, aż się ściemniło. Wtedy zaczęłam przygotowywać się do koncertu. Przebrałam się, rozpuściłam włosy i wsiadłam do samochodu.
May, uspokój się, powtarzałam sobie w głowie. Jedziesz, tylko na jego koncert. Poznasz tylko jego przyjaciół. Jeśli w ogóle ich poznasz... Ale uspokój się.
Nie mogłam. Palce, dygotały mi na kierownicy. USPOKÓJ SIĘ! I nie znała odpowiedzi, na to, dlaczego tak bardzo się denerwowała. W ogóle Styles, wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, których nie mogłam powstrzymać. Czasami chciałam poderżnąć mu gardło, a czasami... Nie istotne.
Zaparkowałam przed areną i skierowałam się do wejścia. Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i zaprowadził za kulisy. Tam, czułam się, jak w wielkiej dżungli. Rzucanie w siebie jabłkami, wydawało się normalne.. Dla nich.
-No jesteś.-westchnął Styles. Podszedł do mnie i przytulił, po czym pocałował w czoło.
-Jak słodko.-usłyszałam damski, głosik. Dziewczyna z burzą loków na głowie i ciemnej cerze, szczerzyła swoje bielutkie zęby.
-Jestem Danielle.-skinęłam głową i podałam jej rękę.
-A ja Eleanor.-odezwała się druga dziewczyna, o ciemnych włosach z głębokimi dołeczkami w policzkach.
-May.-mruknęłam, posyłając uśmiech. Po zamienieniu kilku słów poznałam je na tyle, by stwierdzić, że świetnie się dogadujemy.
Dziewczyny pytały się mnie, z jak dużą krytyką się spotkałam, a ja odpowiedziałam im, że mam więcej obserwujących na TT, tylko po to, by mnie wyzywać. Śmiałyśmy się z tych, rzeczy, które ludzie wypisują zastanawiając, się równocześnie po co, to robią.
-El, jest chyba najbardziej znienawidzona.-mruknęła Dan.
El kiwnęła głową.
-A to wszystko, bo nie jestem sławna.-dodała, zażenowana.
Uśmiechnęłam się do niej, ciepło. Poczułam dużą dłoń, na biodrze. Jego dłoń. Wyczułam to.
-Zadomowiłaś się, już z dziewczynami?-wyszeptał mi do ucha. -Przedstawię ci chłopców.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do garderoby obok.
-To Niall, Liam, Zayn i .... Louis, ale nie wiem, gdzie jest.-rzekł, drapiąc się po głowie.
Chłopcy uśmiechnęli się do mnie i pomachali, a do pomieszczenia wpadła, mała blondynka.
-To, co jest przed areną. To jakaś masakra.-wydyszała.
-A to Perrie.-dodał bardziej obojętnym tonem.
Oboje spiorunowali się wzrokiem.
_________________________________
Wyczuwam, że wpadam do was z nudą. Przepraszam, was najmocniej. Obiecuje,że postaram się bardziej